Spróbuj mi wybaczyć [1]

Poniekąd kontynuacja serii o Carly i Lucasie - poznajcie ich córkę :)


Byłam już prawie przy drzwiach, gdy usłyszałam za sobą zaspany głos:
- Tak czułam, że będziesz chciała się wymknąć. Nic z tego. Wracaj, bo musisz pomóc mi posprzątać.
Westchnęłam ze zrezygnowaniem i odwróciłam się. Moja przyjaciółka Gabrielle właśnie podnosiła się z łóżka, patrząc na mnie oskarżycielsko.
- Zawsze chcesz się wymigać – narzekała, biorąc z podłogi koszulkę i wkładając ją na siebie. Skrzywiła się. – Jezu, nie zdjęłam stanika do spania. Cycki mi wybuchną.
- A wczoraj to chyba mózg ci wybuchł – zauważyłam, grzebiąc w torebce i wyjmując komórkę. – Całowałaś się z tym frajerem Nickiem.
- Wcale nie – zaprzeczyła gwałtownie Gabi.
- Jasne – prychnęłam, widząc, że mam pięć nieodebranych połączeń od mamy i co najmniej dziesięć od taty. Wykasowałam je jednym ruchem. – Sama widziałam. Obściskiwaliście się tak, jakby was zlepił lep na muchy.
- Byłam pijana – przyjaciółka wzruszyła niewinnie ramionami. Przeciągnęła się, krzywiąc się przy tym okropnie. – A teraz skończ ze spowiadaniem mnie, tylko rusz się. Musimy posprzątać, zanim wrócą moi rodzice.
- Dobra, tylko się ogarnę – rzuciłam, godząc się z myślą, że Gabi nie wypuści mnie za drzwi, dopóki cały dom na nowo nie zalśni czystością. Rzuciłam torebkę z powrotem na łóżko i przeszłam przez drzwi prowadzące do łazienki Gabrielle. Podeszłam do lustra i spojrzałam krytycznie na swoje odbicie. Długie włosy miałam w strąkach, usta suche i popękane, a podpuchnięte oczy rozpaczliwie domagały się snu. Jedyne, co mogłam teraz zrobić, to przemyć je wodą. Sięgnęłam po szczotkę Gabi i rozczesałam nieco moje splątane kasztanowe włosy. Sięgały mi już do połowy żeber. Nastroszyłam je nieco i ponownie spojrzałam w swoje odbicie. Niebieskie oczy jak zawsze patrzyły na mnie hardo i stanowczo. Taką lubiłam się najbardziej. Taka byłam.
- Rose, twój tata do ciebie dzwoni! – usłyszałam głos przyjaciółki zza drzwi. – Mam odrzucić?
Westchnęłam i otworzyłam drzwi.
- Lepiej nie. Odbiorę, bo nigdy nie przestani dzwonić. Daj mi go – wyciągnęłam rękę, na której Gabrielle położyła moją komórkę. Odebrałam połączenie i przytknęłam telefon do ucha. – Halo?
- Rose, do cholery, gdzie ty jesteś? – usłyszałam wzburzony głos ojca ze słuchawki. Wzniosłam oczy ku sufitowi. – Musisz z tym skończyć! Wychodzisz w środku nocy, nic nam nie mówisz, później nawet nie raczysz odebrać telefonu! – prawie krzyczał. To było niecodzienne, ponieważ zazwyczaj to mama krzyczała. Tata na ogół starał się być spokojny, ale widocznie nie zawsze mu to wychodziło. – Gdzie ty jesteś?
- Niedługo będę – rzuciłam do telefonu i od razu się rozłączyłam. Telefon po chwili rozdzwonił się ponownie, ale wyciszyłam dźwięk.
- Ostro – stwierdziła Gabrielle, ziewając potężnie. – Nie mogłaś mu powiedzieć, że jesteś u mnie?
- Żeby tu wparował i wyprowadził mnie siłą? – spytałam ironicznie. – Nie ma mowy.
- Dobra, to chodź, zaczniemy sprzątać i będziemy miały wolne.
Gdzieś głęboko we mnie zaczynały zbierać się wyrzuty sumienia, że tak potraktowałam ojca. Martwił się o mnie, mama zresztą też i wiedziałam to. Ale czy to była moja wina, że chciałam sobie od czasu do czasu wyjść, nikomu nie mówiąc? Miałam dziewiętnaście lat, nie byłam już dzieckiem. Mama podobno wyprawiała gorsze rzeczy w moim wieku, a teraz zachowywała się jak wzór cnót.
No dobra, może trochę przesadzałam. Kochałam rodziców i wiedziałam, że zwyczajnie się o mnie niepokoją. Postanowiłam w miarę szybko uwinąć się ze sprzątaniem i wrócić do domu. Owszem, byłam osobą dość mało przejmującą się uczuciami innych, ale to w końcu rodzice. Nie mogłam wiecznie zachowywać się tak, jakbym była bez serca.
Gabrielle była moją najlepszą przyjaciółką. Poznałyśmy się w szkole i już od pierwszego dnia byłyśmy nierozłączne. Jej rodzice mieli dom rozmiarów dwóch basenów i jeszcze kortu tenisowego. Sam zresztą basen również się tu znajdował, dlatego u Gabi zawsze były najlepsze imprezy, na które zazwyczaj zjeżdżało się pół szkoły. Zeszłego wieczoru również było nieziemsko, zwłaszcza że zostało tylko parę dni do końca roku szkolnego i już wkrótce wszyscy mogliśmy imprezować na całego. Głównie te imprezy były sensem mojego życia i czymś, na co zawsze ze zniecierpliwieniem czekałam. Nie lubiłam tylko sprzątania po nich. Tak czy inaczej, moje życie było raczej nudne. Tak, chyba to było najwłaściwsze określenie: przez większość czasu po prostu się nudziłam. Musiałam mieć jakiś cel w życiu, inaczej przestawałam myśleć racjonalnie. Celem wczorajszego wieczoru była ta impreza i największe ciacho z naszej szkoły, Tyler. Choć zazwyczaj nie byłam nieśmiała i umiałam podbijać do chłopaków, z nim jakoś ciężej mi to szło. Wydawało mi się jednak, że teraz coś zaczynało się zmieniać. Widziałam to po sposobie, w jaki na mnie patrzył.
Nagle ocknęłam się z zamyślenia, bo Gabrielle rzuciła we mnie pustą puszką po piwie.
- Hej, ocknij się. Musimy to ogarnąć, a ty bujasz w obłokach.
- Sorry – odpowiedziałam mechanicznie. Zdjęłam z nadgarstka gumkę do włosów i związałam je w ciasny kucyk. Gabi zerknęła na mnie z dziwnym do określenia spojrzeniem.
- No co? – zapytałam, unosząc brew.
- Dlaczego ty po prawie nieprzespanej nocy nadal wyglądasz jak gwiazda, a ja jak gówno? – burknęła przyjaciółka, a ja parsknęłam śmiechem. Zgarniałyśmy do worków na śmieci paczki po chipsach, puste puszki i butelki, później Gabi przywlokła odkurzacz i biegała z nim jak opętana.
- Muszę już iść – rzuciłam godzinę później, czując się jeszcze bardziej zmęczona, niż wcześniej. – Bo rodzice w końcu dostaną zawału. Wiesz, jak mój tata się wścieka o wszystko.
- No tak – Gabi wzniosła oczy do nieba. – Jesteś jego ukochaną córeczką. Ale tak między nami, twój ojciec jest… - zrobiła znaczącą minę. – Wiesz, jak dla mnie, gdyby tylko nie był żonaty…
Wydałam z siebie odgłos obrzydzenia.
- To mój ojciec, ty wariatko!
- Owszem. Ale także niezła partia.
Dalej jej nie słuchałam. Zawołałam „nara!” i wyszłam z jej domu, zatrzaskując drzwi. Do domu miałam spory kawałek, ale na szczęście mój telefon miał jeszcze trochę baterii, więc podłączyłam do niego słuchawki i nucąc, szłam przed siebie. Nieco się skrzywiłam na widok mojego taty, stojącego w oknie. Przybrałam pokorną minę i przekroczyłam próg domu.
- Cześć, tato – powiedziałam, patrząc, jak jego twarz z powrotem wykrzywia się w grymasie.
- Rose, to musi się skończyć.
- Ale co? – udałam głupią.
- Dobrze wiesz, co. Masz dopiero dziewiętnaście lat. Nie zabraniam ci chodzenia na imprezy, przecież dobrze o tym wiesz. Ale mogłabyś chociaż mówić nam, dokąd się wybierasz! – prawie podniósł głos, ale się opanował, gdy do kuchni weszła mama.
- No, dzień dobry – powiedziała cierpko, zerkając na mnie. – Dowiemy się, gdzie byłaś?
- U Gabi – mruknęłam, podchodząc do ekspresu i nalewając sobie kawy.
- I tak ciężko było nam o tym powiedzieć? – warknęła mama. Odwróciłam się do niej, trzymając w ręku mój ulubiony zielony kubek. – Jesteśmy twoimi rodzicami. Powinniśmy wiedzieć takie rzeczy, nawet jeśli dla ciebie to błahostka.
- I to mówi ktoś, kto bał się powiedzieć swoim rodzicom o ciąży – stwierdziłam, mając świadomość, że podaję najgorszy przykład z możliwych, ale wkurzało mnie to, że mama pouczała mnie, zapominając jaka sama była w młodości. – Dajcie spokój. Przecież nie poszłam wciągać kokainy do rynsztoka, tylko do przyjaciółki na imprezę. O co ta cała afera?
- O to, że nie powiedziałaś nam, gdzie się wybierasz! Wyszłaś sobie w środku nocy, nikomu nic nie mówiąc – powiedział z naciskiem tata, jakby myślał, że jak powie to głośniej, to mocniej to do mnie dotrze. – Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, że się o ciebie martwimy?
Zdawałam sobie sprawę. Wiedziałam to w głębi siebie, ale byłam zbyt dumna, żeby to okazać. W ogóle rzadko kiedy pokazywałam swoje uczucia. Nie kierowałam się w życiu emocjami, tylko celami. One były wyznacznikiem. Rzadko kiedy brałam pod uwagę uczucia innych. Taka byłam. Nie widziałam potrzeby, by to zmieniać.
- Czemu tak krzyczycie? – do środka weszła moja zaspana siostra Melanie. Była ode mnie tylko rok młodsza, ale często ludzie brali ją za starszą ode mnie. Z nią jednak rodzice nie mieli problemów, ponieważ miała zupełnie inny charakter, niż ja.
- Twoja siostra znów uważa, że cały świat kręci się tylko wokół niej – burknęła mama, otwierając z rozmachem lodówkę.
- Ależ ty uwielbiasz przesadzać – burknęłam również, wychodząc z kuchni. Miałam już dość tej rozmowy. Poszłam na piętro do mojego pokoju, skąpanego w świetle słońca wpadającego przez okno. Postawiłam kubek na biurku i z powrotem wyszłam, kierując się w stronę łazienki. Puściłam wodę do wanny i zaczęłam się rozbierać. Stając przed lustrem, rozpuściłam włosy. Opadły ciężko na moje ciało. Jeszcze raz spojrzałam w swoje odbicie. Ludzie mieli mnie za zbuntowaną nastolatkę, której nie obchodziły uczucia innych, która robiła co chciała i nie przejmowała się nikim. Mieli rację, ale tylko po części. Byłam taka, ale czułam, że gdzieś we mnie ukryta jest moja druga strona - wrażliwa, dobra, pełna empatii. Problem był taki, że nie miałam w życiu nikogo, kto pomógłby mi ją wydobyć.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1827 słów i 9905 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Olifffka<3

    ????????????????????????????????????????????☺????????????????????????;):):D:P<3;-):-)(:^_^^_~^.^B-)8-)^3^:-*:-D⌒.⌒^o^*^^**♡*^_*????????????????????????????

    14 sie 2016

  • magdziaxfdd

    @Olifffka&lt;3  ? XD T_T

    18 sie 2016

  • Krolewna

    :kiss:

    12 sie 2016

  • candy

    @Krolewna :*

    12 sie 2016

  • Oliwia

    Genialne! Nawet nie wiem jak to opisać!  <3  <3  <3

    12 sie 2016

  • candy

    @Oliwia <3 <3

    12 sie 2016

  • Oliwia

    @candy <3 <3 <3

    12 sie 2016

  • Czarodziejka

    Super! Kontynuacja wydaje się ciekawa. Nie mogę się doczekać kolejnej części! <3

    12 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3

    12 sie 2016

  • Czarodziejka

    @candy A w ogóle kiedy będzie kolejna część?  :kiss:

    12 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka po 16, jak wrócę do domu :)

    12 sie 2016

  • Czarodziejka

    @candy To czekam <3

    12 sie 2016