To na Ciebie czekałem cz.2

Na przedmieściach Krakowa w wynajmowanym pokoju, na blacie biurka, pomiędzy stosami podręczników i zeszytów po brzegi wypełnionych notatkami, stał duży kubek z parującą herbatą i talerzyk z dwoma kanapkami. A przed wielką, starą szafą, umiejscowioną na przeciwnej ścianie stała szczupła ale zgrabna szatynka, z długimi bo sięgającymi aż za pas idealnie prostymi, włosami. Przestępując z nogi na nogę zastanawiała się co na siebie włożyć. Co chwilę dmuchała w grzywkę, która kończyła się tuż, nad jej dużymi, szarymi oczami. Nikola Wysocka, bo tak się nazywała, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki Kingi, nie była tak marudna i z wielkim entuzjazmem przyjęła fakt, że kolejny dzień jest jeszcze cieplejszy niż poprzedni. Wybrała w końcu jasne rurki, białą bokserkę i koszulę w kratę w różne odcienie czerwieni. Wszystkie te rzeczy położyła na łóżku, które było już zaścielone i złożone, i niczym nie zdradzało tego, że jeszcze nie całe dwadzieścia minut temu ktokolwiek tu spał. Podeszła do okna i otworzyła je, wciągając głęboko w płuca powietrze, które szybko wpadło do środka, wplątując się w jej włosy. Odwróciła się tyłem, oparła o parapet i zlustrowała cały pokój. Obok łóżka stała do połowy spakowana torba podróżna, a oprócz tego miała do zrobienia jeszcze kilka innych rzeczy. Więc musiała się pospieszyć jeśli chciała zdążyć na autobus do domu. Zabrała z biurka jedzenie i postawiła na małym stoliku, obok którego stał duży wygodny fotel, na którym usiadła podwijając pod siebie nogi. Popijała właśnie ulubioną herbatę, ze wzrokiem wbitym w idealnie ułożone małe poduszeczki, gdy nagle zza ściany dobiegł ją znajomy jej już głos, na który zareagowała jednoznacznym przewróceniem oczu. To była właścicielka mieszkania, starsza pani, która niestety nie należała do najprzyjemniejszych ludzi tego świata. Między innymi z tego powodu, Nikola co raz częściej myślała o tym aby znów poszukać sobie innego lokum. Znów, bo zaledwie dwa miesiące temu z braku laku zamieszkała tutaj, gdy poprzedni właściciel z dnia na dzień wypowiedział jej umowę. Obecny pokój, nie ma co się oszukiwać, nie chwycił jej za serce ale mając na celu zakończenie roku z przyzwoitymi ocenami w indeksie, nie mogła wybrzydzać. Dlatego, że staruszka była marudną i wścibską osobą, dziewczyna chciała ograniczyć do minimum spotkania i męczące rozmowy z nią, więc z pokoju wychodziła tylko wtedy kiedy musiała, a później jeszcze szybciej tam wracała. I właśnie teraz, kiedy po skończonym śniadaniu, upewniając się uprzednio, że nie natknie się na kobietę, chciała wyjść do kuchni aby umyć naczynia, niemalże z ręką na klamce zatrzymał ją dzwonek telefonu. Cofnęła się i sięgnęła po komórkę. Na wyświetlaczu widniało imię Kingi.
-Słucham? - odebrała, przyciskając telefon do ramienia i zdecydowanym krokiem wyszła z pokoju.
-Cześć, co robisz?
-Nic twórczego, muszę się ogarnąć bo chciałam jeszcze na miasto wyjść.
-A po co? - dopytywała.
-Na małe zakupy.
-Oo mogę z tobą? - Kinga wydawała się momentalnie być ożywioną.
-No nie bardzo. - zaśmiała się, wyobrażając sobie minę swojej rozmówczyni.
-Czemu?
-No bo chciałam ci coś kupić.
-Mi? - wydawało się, że przez moment nie kojarzyła faktów. - Aa oj przecież nie musisz.
-Muszę muszę i koniec tematu.
-Skoro twierdzisz, że musisz to nie szukaj tam Bóg wie czego, tylko kup mi książkę.
-Wiesz, że przeszło mi to przez myśl?
-No to już masz problem z głowy. Wyjdziemy gdzieś jak wrócisz?
-Kinia, wybacz ale nie dam rady dziś, o szesnastej mam autobus do domu.
-Dzisiaj jedziesz? Miałaś nie jechać.
-No tak ale przecież za tydzień jest weekend majowy więc pewnie będziesz chciała gdzieś iść a do tego dochodzą jeszcze twoje urodziny. Więc obawiam się, że nie dam rady wszystkiego pogodzić.
-Fakt. Ale jutro wracasz? - zapytała z nadzieją w głosie.
-Tak, jutro po południu będę z powrotem, bo przecież trzeba jeszcze pouczyć się do zaliczenia.
-No niestety. - mruknęła niezadowolona. - Zadzwonię do dziewczyn może one będą miały czas.
-Amelia na pewno będzie miała.
-No okej, to ja cię już nie zatrzymuje. Buźka i do poniedziałku.
-Do zobaczenia.

Nikola pochodziła z Nowego Targu oddalonego od Krakowa o ponad sto kilometrów. Po liceum podjęła decyzję, że chce studiować fizjoterapię, w tym właśnie mieście i nie miała innego wyjścia jak zamieszkać w wynajętym pokoju, bo na kupno choćby kawalerki nie było ją stać.  
Poszła do łazienki a później zaczęła się szykować do wyjścia. W między czasie zastanawiała się do której księgarni pójdzie, znała kilka naprawdę dobrych, a taka decyzja nie należała do łatwych, tak samo jak wybór ubrania.
  
***

Tymczasem Paweł gdy usłyszał w pokoju dźwięk swojego telefonu, wbiegł szybko po schodach na górę, nieomal wywracając siostrę z którą się mijał.
-Uważał byś może! - wrzasnęła ale on nic sobie z tego nie zrobił.
Wziął telefon do ręki i przyznał, że Grzesiek ma dobre wyczucie czasu, sam miał zamiar do niego zadzwonić.
-Sprawa jest. - usłyszał po drugiej stronie gdy tylko dotknął zielonej słuchawki.
-Jaka?
-Co ja mam kupić tej twojej siostrze?
-Kupić? Mojej siostrze? - Paweł tak jak Kinga przed chwilą zdawał się zupełnie zaskoczony tym pytaniem.
-No prezent na urodziny. Skoro już się wpraszam to wypadałoby coś dla niej mieć ale problem tkwi w tym, że kompletnie nie mam na to pomysłu. - Grzesiek sięgnął po koszulkę, która złożona, leżała na komodzie. Przekładając telefon z ręki do ręki włożył ją, a efekt końcowy sprawdził szybkim rzutem oka w lustro. Biała koszulka z czarnym nadrukiem perfekcyjnie dopasowana do jego wysportowanej sylwetki, idealnie współgrała z ciemnymi jeansami.
-Aa ty o tym mówisz. Wyleciało mi to z głowy. - zaśmiał się mierzwiąc swoje blond włosy.
-W sumie ja mam jeden pomysł, tylko nie jestem pewien czy ty będziesz z tego zadowolony. - w słuchawce rozległ się śmiech.
-Ja mam być niezadowolony z jej prezentu? - zapytał, całkowicie zapominając na co stać jego przyjaciela.
-Załatwię jej takiego pana do towarzystwa. Zatańczy dla niej, rozbierze się i.. - w słuchawce rozległ się śmiech Grzegorza.
-Już wystarczy. Przypominam ci, że to moja siostra. - wyraźnie akcentując ostatnie słowo
-Dobra dobra pamiętam. Żartowałem tylko, a ona jest za mała na takie imprezy. A tak na poważnie zapytaj się jej, co by chciała dostać, bo idę teraz na miasto i pomyślałem, że załatwię wszystko od razu.
-Ja nie muszę się pytać, ja to wiem. - stwierdził rzeczowo.
-No to dawaj.
-Książkę jej kup.
-Co? Książkę?
-Tak książkę. Ona lubi czytać więc będzie zadowolona. Tylko nie pierwszą lepszą z półki, musisz wybrać jakąś.
-Myślałem, że na urodziny będzie chciała coś innego. Ale w sumie książki nie są złe. A z jakiego gatunku?
-Ona od większości znajomych, którzy z takim pytaniem zwrócili się do niej, zażyczyła sobie taki prezent. A jeśli chodzi o gatunek to cóż, ciebie nie interesuje to co ona czyta, a ją nie interesuje to co ty czytasz. Więc romansidło.
-O rany, romansidło - Grzegorz wypuścił głośno powietrze z płuc.
-Tak wiem, że tobie pojęcie miłości jest całkowicie obce ale to jest dziewczyna i to w dodatku jeszcze nastolatka, więc sam rozumiesz. - Paweł jako starszy brat miał to do siebie, że zawsze odejmował swojej siostrze lat.  
-Taa miłość, co to w ogóle jest. - parsknął śmiechem. - dobra postaram się coś wybrać.
-Na deptaku jest kilka księgarni, tam na pewno coś znajdziesz.
-No już nawet wiem gdzie pójdę. Dobra to ja spadam na razie.
-Może jakieś piwko wieczorem? - zapytał choć odpowiedź była oczywista.
-Jasne. To zdzwonimy się.

Grzegorz był już gotowy do wyjścia, więc kiedy tylko skończył rozmowę, ubrał swoją skórzaną kurtkę, zabrał klucze i portfel z szafki i wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Na mieście miał kilka spraw do załatwienia, więc kupnem prezentu postanowił zająć się na samym początku.

***
Nikola zazwyczaj po mieście poruszała się autobusem, ale tego dnia zrezygnowała z niego na rzecz spaceru w taką słoneczną pogodę. Założyła słuchawki na uszy i wybrała drogę na skróty przez duży park. Szła wolnym krokiem, obserwując przez ciemne szkła okularów, całe tabuny ludzi zmierzających w różnych kierunkach. Delikatny wiatr, który współgrał z ciepłymi promieniami, rozwiewał jej włosy. Zawsze, czy stała czy szła, czy mówiła coś czy milczała, zawsze robiła na ludziach niesamowite wrażenie, które potwierdzało teraz spojrzenia mijających ją mężczyzn. Za każdym razem wywoływało to uśmiech na jej twarzy.

***
Grzegorz tak jak wcześniej powiedział, wiedział do jakiej księgarni pójdzie. Wybrał tę do której sam niejednokrotnie chodził gdy był jeszcze na studiach i miał dużo więcej czasu na oddawanie się tej rozrywce jaką jest czytanie książek. Może kogoś to zaskoczy, że mężczyzna taki jak on, lubi czytać ale jednak to prawda. Nigdy nie ukrywał tego, że nie interesują go stałe związki, tak samo jak i tego, że lubi czytać. Dla niego jedno nie wykluczało drugiego, i kompletnie nie zwracał uwagi na to gdy ktoś się dziwił i stwierdził, że to nie pasuje do niego.
Szybkim krokiem przeciął deptak na ukos i znalazł się pod drzwiami wejściowymi, nad którymi widniał wielki szyld "Kraina marzeń", nie zauważając nawet tego, że jakieś dwie kobiety, stojące obok, przyglądały mu się z niemałym zainteresowaniem, zapewne podziwiając taki okaz urody. Z reguły zauważał takie rzeczy, ale tym razem było inaczej. Teraz skupił się na tym co miał zrobić i dlatego pewnym ale spokojnym ruchem pchnął drzwi, na szczycie których zabrzęczał mały dzwoneczek. Pamiętał go jeszcze. Przystanął na chwilę w progu i rozejrzał się dookoła. Od ostatniej jego wizyty w tym miejscu, zmienił się tylko wystrój ale w powietrzu nadal unosił się ten sam znajomy mu zapach książek. Za ladą po lewej stronie zobaczył właściciela, z którym zawsze ucinał sobie pogawędkę. Chcąc upewnić się czy jeszcze go pamięta, z uśmiechem na ustach podszedł i podał mu rękę na przywitanie.

***
Nikola stała właśnie naprzeciwko ciągu budynków, w którym przynajmniej trzy z nich to były księgarnie. A wśród nich dobrze jej znana "Kraina marzeń". Czując, że właśnie tam znajdzie to czego szuka, otworzyła drzwi, nad którymi zabrzęczał ten sam dzwonek. Zawsze kojarzyło jej się to ze starym antykwariatem. Zdjęła okulary i rozejrzała się po dużym pomieszczeniu. Kilkadziesiąt regałów ustawionych w różne kombinacje, wypełnionych książkami o przeróżnych okładkach i jeszcze różniejszych tytułach. W powietrzu unosił się zapach nowości papieru pomieszanego z tuszem. Lubiła ten zapach. Schowała okulary do torebki, założyła grzywkę za ucho, która i tak zaraz znów się wyślizgnęła wpadając w oczy i ruszyła na poszukiwania. Półka, która stała pierwsza z brzegu miała przyczepiony duży napis "Horror". Nie zatrzymując się przy niej ani na chwilę poszła dalej, bo przecież Kinga nie lubi horrorów. Ona jest typową romantyczką, jeszcze do tego, z głową w chmurach, więc poszukiwania zawężały się do o wiele mniejszego zakresu. Odnalazła ten dział, który ją interesował. Wszystkie powieści romantyczne zajmowały około kilkunastu półek.

Grzegorz zmierzając do tego samego miejsca, skręcał między kolejne regały. Mijał kolejne osoby zastanawiające się nad dobrym wyborem, nie zwracał na nie wszystkie najmniejszej uwagi tylko zaczął przeglądać okładki książek, które chciał nie chciał, przywoływały na myśl mniej więcej ten sam obrazek. Nie miał zamiaru czytać wszystkich streszczeń, znalazł sobie inny sposób na podjęcie ostatecznej decyzji. Z racji tego, że z zamiłowania i z wykształcenia jest fotografem, postanowił, że weźmie tę książkę, której okładka będzie najbardziej interesująca.

Nikola szła powoli przesuwając wzrok po kolejnych książkach, nie było tam nic co by w jakikolwiek sposób przykuło jej uwagę.
Oboje nie podejrzewając tego co się zaraz stanie po raz kolejny skręcali w następne korytarze niczym w labiryncie. Teraz znaleźli się w tym samym, chyba najdłuższym, który utworzony był z niewysokich półek. Byli po przeciwnych stronach, stali do siebie plecami, choć Nikola była dwa kroki za nim. Oboje byli tak pochłonięci tym co robili, że najzwyczajniej w świecie nie zwracali uwagi na otoczenie, a co za tym idzie, na siebie też. W ciszy obserwowali kolejne egzemplarze i zaczynali być zawiedzeni tym, że jednak nie znajdą tu tego czego szukali. I nagle dziewczyna zobaczyła coś co przywróciło jej wiarę w udany zakup. Na ostatniej półce leżała książka, która na okładce miała piękny nocny krajobraz, przedstawiający księżyc w pełni, odbijający się w tafli jeziora a na brzegu siedziała, wtulona w siebie para zakochanych. Przeczytała tytuł "Teraz kolej na ciebie".
Banał, pomyślała ale nadal wpatrywała się w tych ludzi, jakby chciała w nich kogoś rozpoznać.

Chwilę później Grzesiek doszedł do końca regału, obejrzał się w prawo i zobaczył to samo co ona. Piękna, ciemna noc, duży księżyc i tafla wody idealnie odbijająca niebo. Bez większego namysłu wyciągnął rękę po książkę i z zaskoczeniem stwierdził, że trzyma nie tylko to co chciał ale też czyjąś dłoń, kobiecą, delikatną dłoń. Oboje powiedli wzrokiem w tym samym kierunku i spojrzeli sobie prosto w oczy. To była ta chwila, która jest nazywana sekundą przed wybuchem wulkanu. Dziewczyna zobaczyła tęczówki, które miały jasno brązowe obwódki a z każdym kolejnym milimetrem ściemniały się ku środkowi. Nieznajomy wpatrywał się w nią z nieznanym jej dotąd zainteresowaniem. To były najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziała. Jej serce momentalnie przyspieszyło a krew w żyłach wzburzyła się. I nadeszła kolejna sekunda, ta w której wulkan wybucha a gorąca lawa zamienia wszystko w popiół.

Grzegorz stał niczym zahipnotyzowany i nie mógł zrobić nic aby oderwać się od tych szarych tęczówek, które miały w sobie coś zniewalającego. Jak w kadrze filmowym, ciągle wracała do niego ta jedna sekunda gdy o n a, ta najpiękniejsza istota jaką dane mu było ujrzeć w swym życiu, podniosła głowę i ich wzrok się spotkał. Serce biło mu tak szybko iż myślał, że połamie mu żebra, w żołądku poczuł niby znany mu ucisk ale jednak tym razem jakiś inny niż zwykle. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że wstrzymał oddech. Czuł tylko pod palcami jej aksamitną skórę, jej delikatny dotyk, który zdawał się parzyć, pozostawiając ślad na duszy. W powietrzu unosił się jej zapach z domieszką perfum, który przyprawiał go o zawrót głowy. Minęło kilka dobrych sekund nim oboje zorientowali się, co tak naprawdę się wydarzyło.
-Przepraszam. - powiedziała cichym, nieco zawstydzonym szeptem i cofnęła dłoń, w której jak jej się jeszcze niedawno zdawało, trzymała książkę ale nie mogła odwrócić głowy. W tym wysokim, przystojnym człowieku było coś co nie pozwalało jej na to aby spuściła z niego wzrok.
-Nie, to ja przepraszam. Powinienem bardziej uważać. - Grzegorz pierwszy raz w życiu poczuł się speszony i tak jak ona zabrał rękę co spowodowało, że książka z głuchym trzaskiem spadła na podłogę.

Znów w jednym momencie pochylili się po nią i znaleźli się tak blisko siebie, że Nikola dopiero teraz zauważyła, że jego nieco dłuższe włosy były brązowe a w sztucznym, sklepowym oświetleniu, połyskiwały gdzieniegdzie jaśniejszymi refleksami. Żadne z nich, tak naprawdę nie potrafiło racjonalnie wytłumaczyć tego, co się z nimi dzieje ale za to oboje daliby sobie ręce uciąć, że wszystko wokół zwolniło a ta chwila zdawała się trwać i trwać..

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2995 słów i 16336 znaków, zaktualizowała 7 kwi 2017.

6 komentarzy

 
  • AuRoRa

    Kolejna ciekawa część. Fajnie wymyśliłaś ich spotkanie, takie romantyczne, niespodziewane, ewidentnie coś zaiskrzyło :D

    23 sie 2018

  • Sensi11

    @AuRoRa <3 ;)

    23 sie 2018

  • Paulaa

    Fantastyczne! :)

    16 maj 2015

  • kamila12535

    Świetne

    16 maj 2015

  • ANITA

    świetne opowiadanie! Czekam na kolejne części :)

    16 maj 2015

  • Jaga

    Fantastyczne, z niecierpliwością czekam na kolejne,  tak wspaniałe części ;-)

    16 maj 2015

  • Alicja3

    Jestem od wrażeniem  :eek: Szczęka mi opadła czytając to  :) Pięknie opisałaś ich pierwsze spotkanie  :bravo:

    16 maj 2015

  • Sensi11

    @Alicja3 Dziękuję :)

    16 maj 2015