Wszystko 6

Wszystko 6Głęboki wdech i wysiadam z taksówki. Stoję przed klubem. Już z daleka słyszałam muzykę, a teraz wydaje się już prawie na normalnej głośności. Ustawiam się w kolejce i czekam. Obserwuje dziewczyny stojące przede mną. Mają na sobie bardzo kuse sukienki. O dekoldach już nie wspomnę. Okropnie głośno się śmieją. Nie widzę przodu, ale wydaje mi się, że skąd je znam. Może to tylko wytwór mojej wyobraźni. O kurwa! Muszę mieć dowód. No nic muszę się wycofać. Udaję bardzo smutną po dostaniu niby SMS-a i wybiegam z kolejki. Kieruje się do najbliższego parku. W sumie na dobrą sprawę to nawet dobrze, że nic nie wypiłam, bo i tak bym sobie prędzej czy później przypomniała. Pewno na następny dzień, szkoła. No, a teraz bez emocji sobie przemyśle tą całą sprawę. Idę przed siebie czując na sobie czyjś wzrok. Jest mi z tym i dobrze i źle. Dobrze mi, ponieważ mogę się pochwalić moim zgrabnym tyłkiem i jędrnymi piersiami. Źle się jednak z tym czuję, dlatego, że ten Ktoś zaczyna przyspieszać oraz zaczynam się bać z każdym nowym, postawionym krokiem. Cholernie się boję. Nawet nie wiem czego. Może ten Ktoś wcale nie patrzy tylko na mnie. Możliwe, że na kobietę idącą spory kawałek dalej obok mężczyzny. Okej, przestańmy się oszukiwać. Będę za chwile porwana. Nie wiem czemu, ale gdy o tym myślę czuję ekscytacje. Why?! Powinnam się bać i uciekać jak najbliżej tamtej pary, a ja idę jakbym wcale o tym nie wiedziała. W sumie jestem wiary Wicca i wiem, że to co tu się dzieje jest piekłem. Dopiero po śmierci jest prawdziwe życie. Może jak zostanę porwana, to będzie mi tam lepiej? Och... A co z Patrykiem? On i tak za tydzień umrze. Jest chory na raka. Mimo iż wygląda na zdrowego to w środku już prawie nie żyje. Pewno już myślicie, że nie mam serca? Wcale się wam się nie dziwię. Sama jeszcze  bym to pomyślała 4 lata temu. Teraz nie czuje nic. Utrata bliskich to nic wielkiego jak dla mnie.
Czuje jak serce mi bije w klatce piersiowej. Słyszę te kroki już tuż za sobą. Nie mam odwagi się obrócić do tyłu. Moje ciało stanęło w miejscu pod naporem jakiejś męskiej ręki. Powoli zbiża się jego głowa do mojego ucha i szepcze:
- Bądź cichutko malutka, a nic Ci się nie stanie. - Poczułam takie miłe łaskotanie w podbrzuszu i przebiegający po moim ciele dreszczyk strachu - A teraz powoli obróć się w moją stronę i idź powoli obok ze mną.
Zrobiłam tak jak powiedział. Miał taki spokojny i przyjemny głos. Zupełnie bym nie pomyślała, że może należeć do porywacza. Kiedy spojrzałam na niego miał kominiarkę. Nie widziałam nic później, bo założył mi coś na głowę. Przerzucił mnie przez ramię i się odezwał
- Ale jesteś lekka ja piórko! - pochwalił moją wagę i dodał - Teraz śpij malutka. Jutro nic nie będzie takie samo.  
Położył mnie w jakiejś ciężarówce. Okropnie tam śmierdziało lawędą. Lubie zapach lawędy, ale za dużo jej tu! Porywacz ułożył mnie na jakimś materacu i przykrył kocem. Jedyne co pamiętam to ciche pochlipywania jakiejś dziewczyny.

Na następny dzień obudziłam się bardzo nie wyspana. Całą noc samochód piszczał i trząsł się jakby miał wybuchnąć. Nie jestem pewna ile jest tu dziewczyn razem ze mną, bo cały czas wszystkie płaczą albo jedna wydaje z siebie te wszystkie odgłosy. Chyba drugą opcja jest bardziej rzeczywista.  
- Cicho tam Anka! - wrzasnął, a ja uświadomiłam sobie kto jest obok mnie. Dlaczego wcześniej nie rozpoznałam tego chlipania? To Anna Maleńczuk. Jedna z siatkarek z naszej szkoły. Ona uwielbia zwracać na siebie uwagę, dlatego płacze często z byle powodu. W podstawówce byłyśmy przyjaciółkami, ale ona zostawiła mnie i poszła do 'elity' klasowej. Od tamtej pory uprzykszała mi życie razem z Sebastianem i Krystianem.
Ech... Zaraz nie wytrzymam tego płaczu zdradliwej Anki i wybuchne! Pamiętam jak zasypiała gdy śpiewałam jej czasami u mnie w pokoju. Może i teraz to zadziała. Powoli zaczęłam nucić na uspokojenie.
- Pati?! To ty? Nie wiedziałam, że nadal mówisz, a tym bardziej śpiewasz! - Niespodzianka! - Co ty tu robisz? Wiesz gdzie on nas zabiera? Chce do domu! - no i się rozryczała na nowo.
- Nie wiem do kąd jedziemy, ani skąd tu się miałam wziąść, ale wiem jedno. Możliwe, że nigdy nie zobaczymy domu - tu zrobiłam krótką przerwę, by sprawdzić czy ona mnie w ogóle słucha czy nie. Słucha. Dobra, teraz tylko małe pocieszenie i piosenka - Nie bój żaby wszystko się jakoś ułoży. Teraz nie histeryzuj, bo nic teraz się Ci nie dzieje. Musisz zasnąć. Nie spałaś prawie w ogóle. Zaśniesz sama czy mam zaśpiewać? - nie jestem dobra w pocieszaniu, ale chyba się udało, bo usłyszałam miarowy oddech. Spała, a ja miałam czas na przemyślenia.  
Po pierwsze ten sznur mnie tak uwiera w szyje, ręce i nogi, że niedługo zwarjuję tutaj. Muszę jakoś się z tąd wyplątać. Najpierw głowa, bo muszę coś przecież widzieć. Na szczęście mam związane nadgarstki, a nie całe dłonie więc mogę łatwo się odwiązać z tej 'smyczy'. Kiedy tylko ujrzałam światło dzienne (mimo iż przez okno, dość brudne) chciałam śpiewać i tańczyć. Śpiewać mogłabym, ale tańczyć z związanymi nogami i rękami byłoby dość trudno... ale wykonalne. Otrząśnij się Pati! Musisz odwiązać się od tego materaca. Jeszcze cię zgwałci! Ta myśl o gwałcie mnie tak poderwała na nogi, że zaczęłam martwić się o brata i Pchełkę. Właśnie Pchełka! Kiedy tylko pomyśle o moim kotku zaczynam płakać. Łzy leciały mi strumieniami. Oczywiście płakałam bezgłośnie, jakże by było inaczej. Płakałam i rozwiązywałam sobie już ostatni supeł na nadgarstkach gdy usłyszałam... Sebastiana?! On coś mówił do porywacza. Słyszałam tylko urywki zdań, ale nie wiem kto co mówił.
- Trzymaj tego kocura... Nie... Mam nadzieję, że skończą jako dziwki na kasę... Oczywiście... Tylko jedna... Szef wybierze swoją... Druga może być twoja... Na pewno... Cześć... Pa... Pamiętaj... -  kiedy tak tego słuchałam co raz bardziej byłam przerażona. Nie mogłam uwierzyć swoim uszom. Pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam porywacza stojącego w drzwiach ciężarówki. On trzymał moją kotkę! Skąd on ją ma? Nieważne!
- Pchełka! - cichutko zawołałam pod nosem i zerwałam się do kotki. Zabrałam ją szybko na ręce i biegiem ruszyłam na materac. On w ten czas kiedy się bawiłam z Pchełką  zamknął drzwi od auta i ruszył w moją stronę. Od razu wyczułam jego obecność tuż za mną.  
- Teraz podziękuj grzecznie za sprowadzenie ci towarzystwa. - w tej chwili nie miał nic na twarzy. Był nieziemsko przystojny! Miał zielone oczy i brązowe włosy. Niesfornie opadający kosmyk włosów na czoło dodawał mu seksapilu. Boże! Co ja wygaduje! To jest mój porywacz! Ale mega przystojny. Miał na sobie szary, opinający się na jego mięśniach podkoszulek i zwyczajne dżinsy. Mimo to wyglądał jak gwiazda filmowa.
- Słyszałaś co do ciebie powiedziałem, malutka? Czekam na nagrodę! - powoli zaczynał się denerwować, a ja nie miałam pojęcia co robić. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
- Ile masz lat? - spytał  
- 16 - odpowiedziałam najciszej jak tylko potrafiłam, a on machnął ręką i odszedł. Parę sekund później znów jechaliśmy. Podróż była już bardziej znośna niż wcześniej. Ania spała, a ja bawiłam się z kotką. Często moje myśli krążyły wokół tego Ktosia. Ciekawe ile ma lat. Wygląda tak na 19-20.  

Zatrzymaliśmy się jeszcze tylko na dwa postoje. Ja i Ania na pierwszej stacji benzynowej dostałyśmy hot-doga na teraz, dwie drożdżówki i trzy butelki wody na resztę podróży. Okazało się, że Ania też bardzo lubi koty. Za to na drugim postoju mogłyśmy się załatwić. O Jezu! Jaka ja byłam mu wdzięczna. W toalecie przemyłam twarz i inne dostępne mi miejsca bez tkaniny wodą z mydłem nad umywalką. Obie wyszłyśmy 'umyte' i z powrotem 'piękne'. Pięknościami to nie zbyt jesteśmy. Jedynie to zmyłyśmy rozmazany makijaż i uczesałyśmy włosy szczotką Ani, a moim błyszczykiem pomalowałyśmy usta.  
Kiedy wsiadałam ten porywacz klepnął mnie w tyłek! Co za buc.

Wysiadłyśmy przed wielką willą. Była cudowna! Miała chyba ze sto pokoji. Przynajmniej wydawało się tak na zewnątrz.
Pan Klepnij Mnie W Dupę stanął na środku i zaczął objaśniać:
- Na początku powiem wam na czym ma to wszystko polegać. Zaraz poznacie swojego przyszłego Pana. No może tylko jedna z was, bo druga będzie moja. - po tych słowach uśmiechnął się lekko do mnie - Później same zobaczycie co się z wami stanie. Jakieś pytania?
- Tak - powiedziałam cicho, a wszyscy się zwrócili uwagę na mnie - Jak masz na imię? Ile masz lat? Ile ten Pan ma lat i jak ma na imię? - zasypałam go górą pytań, a ten milczał przez dosłownie króciutką chwilę
- Mam na imię Adam i mam 19 lat - zgadłam! - Pan to mój brat i jest starszy o rok. Ma na imię Michał. Wszystko? - zapytał, a ja pokiwałam głową na TAK. - W takim razie ruszamy! - zarządził, a ja ruszyłam za nimi wolnym krokiem. Nawet nie wiecie jak się teraz bałam.

***

I jak? Tego na pewno się nie spodziewliście! A może? Nie ważne. Zapraszam do komentowania i śledzenia dalszych losów Patrycji i jej kotki.
Ps. Mam zamiar zacząć nowe jeszcze opowiadanie (oczywiście to nadal będę pisać :D) i zapraszam do czytania Prologu, a potem 1części za jakieś pół godziny.

Koteczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1830 słów i 9655 znaków.

1 komentarz

 
  • Miska01

    Super oby tak dalej  !! ????

    14 paź 2016

  • Koteczka

    @Miska01 Też na to liczę :kiss:

    14 paź 2016