Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.10

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.10Przez dwa najbliższe dni nie kontaktowałam się z Sławkiem, podobno załatwiał bardzo ważne sprawy, a ja zastanawiałam się, czy nie są one związane z kobietą, którą zobaczyłam w restauracji. Mimo jego deklaracji, zapewnień i obietnicy, ich relację wyglądały dość jednoznacznie. Paweł nie odezwał się do mnie od momentu naszego pocałunku, chociaż zdarzało czasami mi się jeszcze o nim myśleć, ostatnio robiłam to naprawdę rzadko. Wmówiłam sobie, że nasz pocałunek, był spowodowany chwilową słabością i bólem po stracie dziecka. Suzy prawie nie widywałam. Mijaliśmy się w drzwiach, a ja miałam dziwne wrażenie, że specjalnie unika mnie, by odwlec naszą rozmowę. Tom prawie u nas nie bywał.Czasami widywałam go w pracy, ale nawet tam nie zamienił ze mną słowa. Dowiedziałam się tylko tyle, że siostra powiedziała mu o wszystkim. O tym, czego nawet mnie nie chciała zdradzić. Życie biegło powolnym, spokojnym rytmem a mi pasowała ta harmonia i spokój, który zagościł wokół mnie. Zdarzało mi się pomyśleć o siostrze i zastanowić się nad tym, co teraz z nami będzie, czy nasze problemy jakoś ułożą się same, ale nie chciałam psuć sobie, dość dobrze rozpoczątego dnia. Tylko czasami moja komórka wydzwaniała jak szalona, a ja doskonale już znałam dzwoniący z taki zaangażowaniem numer. Adwokat nie dawał za wygrane i wszelkimi sposobami próbował namówić mnie na kolejną wspólną kolację. Tylko, że ja nie miałam już na to absolutnie ochoty, a on chyba nie rozumiał słowa nie. Z początku bawiła mnie cała ta sytuacja i cieszył fakt, że wszystko idzie po mojej myśli. Przynęta, jak go nazwałam połknął haczyk, właściwie jadł z mojej ręki a mnie to bardzo cieszyło. Nie powiem, że miłe było to uczucie, gdy byłam adorowana, zasypywana komplementami a jego wzrok wręcz pożerał moje ciało. Jednak stopniowo coś się zaczęło we mnie zmieniać. Nie byłam pewna, czy na moją zmianę miała zmiana środowiska, poznanie Sławka, przyjazd Pawła, czy tez ciąża siostry. Coś sprawiło, że mój plan oddalał się ode mnie, a ja chyba przeszłam do etapu odpuszczania win. Nie, nie wybaczyłam żadnemu z winnych spowodowania tamtej tragedii, nie zapomniałam o stracie naszego dziecka i rysa w moim ciele, jeszcze długo się nie zagoi, ale nie chciałam już tak żyć. Miałam w sobie siłę, nadzieję na to, że coś zmieni się diametralnie w moim życiu. Pojawienie się małej istotki, pojawienie się Suzy dziecka miało szansę, by zmienić moje życie. Kim byłabym, gdybym teraz znów trafiła na lata za kratki? kim byłabym, gdybym po tym wszystkim co zrobiła dla mnie ukochana siostra porzuciła ją i zostawiła z tym wszystkim samą? czy mogłabym spojrzeć w lustro i powiedzieć jestem siostrą?? z całą pewnością nie. Potrzebna byłam tu i teraz. W tym momencie przy siostrze, by wspierać ją, kroczyć u jej boku i powtarzać do znudzenia te kretyńskie słowa wszystko się ułoży. Ile razy słyszałam je po stracie dziecka? ile razy słyszałam je, gdy wszystko się waliło. Zbyt mało, zbyt mało by uwierzyć, że naprawdę się wszystko ułoży. Czy gdyby wtedy był ktoś, kto z całych sił dawałby mi wsparcie moje życie potoczyłoby się inaczej?? czy gdybym miała większe wsparcie ze strony najbliższych uporałabym się z bólem i zaczęła na nowo żyć?? być może. Jednak nie mogę ich obwiniać. Robili co mogli, starali się. Starali się, a to liczy się dla mnie najbardziej. Teraz moje życie, moja silna wola, moja determinacja wyglądała trochę inaczej. Tutaj z dala od tamtych zdarzeń, z dala od bolesnych wspomnień, w zupełnie innym miejscu miałam przy sobie kochające osoby. Suzy, która tak wiele poświęciła w imię miłości do siostry i Sławek, który pokazał mi czym jest szczęście. Nawet niebo wydaję się tutaj mieć inny, bardziej błękitny kolor, a powietrze jest znacznie lepsze. Nie wiem, czy zakochany człowiek inaczej postrzega świat i chyba jeszcze długo się nie dowiem. Jednak kochałam to, kim się stałam, jaka się stałam przy tym facecie. Nie spodziewałam się, że jedna osoba może tak bardzo wpłynąć na nasze życie.  

Siedziałam na kanapie i właśnie kończyłam zapinać szpilki, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam by je otworzyć a przede mną stał niespodziewany gość.  
- Jest Suzy - zapytał mężczyzna, który jeszcze nie tak dawno odebrał mnie z lotniska. Wtedy mój świat legł w gruzach, a ja czułam się jak zagubiona, osamotniona nastolatka. Mimo iż nie wiedziałam, czy zrobił to dla mnie, czy w imię miłości do mojej siostry, ale zatrudnił mnie, uwierzył we mnie i podał mi pomocną dłoń. Pomógł mi uwierzyć w to, że są jeszcze dobrzy ludzie.  
- Od rana jej nie ma. Mam wrażenie, że mnie celowo unika - powiedziałam szczerym głosem. Chociaż był ode mnie znacznie straszy, chociaż nie znałam go za dobrze, nie znałam za długo, mogłam być przy nim sobą. Mogłam szczerze rozmawiać z nim o swoich obawach, a on za każdym razem uważnie mnie słuchał. I tym razem też zamierzałam być nim szczera i powiedzieć mu o swoich odczuciach. - Mam wrażenie, że mnie o wszystko obwinia - przyznałam. Tom nie spuszczał ze mnie wzroku, w jego oczach widziałam smutek, ale nie byłam wstanie powiedzieć mu nic więcej. Czy on także obwinia mnie o wszystko??  
- Skąd ten absurdalny pomysł??- zapytał szczerze martwiony moją niską samooceną. - Nie jesteś odpowiedzialna za każde zło tego świata. Nie możesz siebie tak nisko oceniać, tak ostro oceniać- rzekł. Mimo jego szczerych i spokojnych słów, nie poczułam ulgi. Wciąż tkwiło we mnie przekonanie, że rozstanie mojej siostry, że ciąża to wszystko było moją winną. No bo przecież gdybym nie wylądowała za kratkami, nie porzuciłaby swoich marzeń i nie wylądowała tutaj jako... No właśnie nie robiłaby tego, co robiła do tej pory.  
- Nie wiem - zawahałam się, nie do końca przekonana, do jego racji. - Gdybym nie ja, nie pracowałaby tak, nie poniżała się i nie zaszła w ciąże z nieznajomym. Nie wychowywałaby dziecka samotnie  
- Nie wychowa - przerwał mi, nie dopuszczając do dalszych słów. - Zareagowałem zbyt emocjonalnie. Kocham ją i wybuchłem, gdy dowiedziałem się o ciąży. Żałuje tego co jej powiedziałem, żałuje, że ją odtrąciłem, gdy mnie potrzebowała. Dlatego tutaj jestem - kontynuował  
- Jesteś w stanie pokochać to dziecko? - zapytałam. Nie odpowiedział. Spojrzał w jeden punkt, a po chwili w odpowiedzi szeroko się uśmiechnął. Od początku wiedziałam, że Tom to wspaniały facet, ale takim zachowaniem cholernie mi zaimponował.  
- Jesteś niesamowity wiesz? - przyznałam, rumieniąc się po wypowiedzeniu tego komplementu. I na jego policzkach dostrzegłam delikatne rumieńce. Naszą rozmowę przerwały ciche kroki Suzy.
- Naprawdę?? Jesteś wstanie mi wybaczyć?? Pokochać i uznać to dziecko?? - zapytała. Mężczyzna podszedł chwycił w ręce jej dłonie i mocno, z całych sił po chwili ją przytulił. Pocałował ją, a ja domyśliłam się, że czas ewakuować się z mieszkania.
- Ciesze się - wypowiedziałam tylko w biegu i już po chwili zostawiłam ich samych. Tak bardzo cieszyłam się z szczęścia mojej siostry. Miałam cichą nadzieje, że kiedyś ktoś i mnie pokocha tak mocno, jak Tomek pokochał Suzy.

Spacerowałam samotnie po mieście, cisząc się ze szczęściem Suzy. Mimo tak wielu prób, nie potrafiłam przestać myśleć o tym, kim był ojciec dziecka, ale miałam wrażenie, że zaczyna być to już bez znaczenia. Wszystko wyglądało na to, że dziecko będzie miało ojca, może i nie biologicznego, ale najlepszego pod słońcem. Wciąż byłam mocno pod wrażeniem zachowania Tomasza, wiele mogłam się po nim spodziewać, ale na pewno nie tego, że zachowa się w ten sposób. Słońce, które znajdowało się wysoko na niebie ogrzewało promieniami, jeszcze dość mokrą ziemię. Po burzy, która miała miejsce kilka godzin temu, nie został już nawet ślad, zupełnie jakby od rana na niebie gościło słońce. Dzieci gdzieniegdzie bawiły się w kałuży, roześmiane i szczęśliwe, że mogą się bawić w ich ulubioną zabawę. Spacerowałam ulicami miasta, krok po kroku krocząc jeszcze dość mokrym chodnikiem i rozmyślałam. Moje myli znów zaczęły krążyć wokół Pawła, a ja sama nie wiedziałam dlaczego. Nagle moim oczom ukazał się szczęśliwy obraz rodziny, rodziny, której miało rzekomo nie być. Sławek szedł obok kobiety, a moje serce mocniej zabiło. Nie wiedziałam, czy zauważył mnie, czy może był tak zajęty kobietą, że nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej oddalić się od nich i nie katować dłużej złamanego serca. Oddech stawał się coraz cięższy, zupełnie jakby coś blokowało mi oddychanie. Zatrzymałam się, odwróciłam w tył, ale po nich nie było nawet śladu. Spanikowana, roztrzęsiona, zamyślona wsiadłam do podjeżdżającej taksówki i podałam kierowcy adres. - Do parku poproszę - wypowiedziałam. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu.Spacerowałam w szpilkach po mokrej trawie, co rusz potykając się. Mimo iż nie założyłam odpowiednich butów, po prostu musiałam tu być. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie nasz pobyt tutaj i to, co wtedy czułam. Serce znów zaczęło przyspieszać, a po moich policzkach wreszcie zaczęły płynąć łzy. Mimo starania, nie potrafiłam dłużej skrywać bólu i panować nad emocjami. - Pięknie tu - przypomniałam sobie swoje słowa. Teraz było tutaj równie pięknie, ale jakoś urok tego miejsca znikł. Chociaż nie zmieniło się tu nic, zabrakło tego najważniejszego elementu- jego. Usiadłam na ławce i wzięłam kilka głębokich wdechów, niemal krztusząc się wciągniętym papierosem. - Dziękuje Ci za to, że jesteś tu ze mną - znów przywołałam wspomnienia. Miałam wrażenie, że czuje jego dotyk na sobie i przez chwilę, przez króciutką chwilę, naprawdę w to uwierzyłam. Wstałam z ławki i ponownie spojrzałam w dal. Z mojego policzka poleciała jedna kropla, a ja starłam ją rękawem.
- Nie zapłaczę. Już nigdy nie zapłacze przez faceta - obiecałam sobie i z nowym postanowieniem,zamierzałam wrócić do domu. Nagle z transu wyrwał mnie sygnał telefonu, spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam połączenie.
- Jak dobrze Cię słyszeć. Chyba już usychałem z tęsknoty za twoim głosem, za Tobą kochanie - usłyszałam głos Sławka. Miałam ochotę krzyczeć.  
- Co powiesz na kolację? właśnie przyjechałem i tak bardzo się za Tobą stęskniłem. Chciałbym Cię zobaczyć, przytulić i powiedzieć jak bardzo Cię kocham, chciałbym po prostu przy Tobie być Kaju - wypowiedział. Długo nadsłuchiwałam, będąc prawie przekonana, że słyszę odgłos kapiącej wody. Jest pod prysznicem, po, czy przed stosunkiem?? zastanawiałam się.  
- Zgoda - odpowiedziałam niechętnie. - Spotkamy się - rzekłam. Słyszałam wielka ulgę w jego głosie, dopiero teraz miałam wrażenie, że wielki ciężar zniknął z jego głosu.  
- Przed dwudziestą jestem po Ciebie - zakomunikował. Nastąpiła głucha cisza i już chciałam się rozłączyć, gdy coś trzasnęło w słuchawce. - Kaju Kocham Cię - dodał, a ja rozłączyłam się. Zamknęłam oczy, by kolejna łza, mogła swobodnie spłynąć z mojego policzka. - Ciekawe ile jeszcze kobietą to powtarzasz - wypowiedziałam na głos i ruszyłam przed siebie. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2151 słów i 11612 znaków, zaktualizowała 15 kwi 2016.

4 komentarze

 
  • Misiaa14

    Cudowne boże *-*

    15 kwi 2016

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje :*

    20 kwi 2016

  • Alex97

    Cudo <3

    15 kwi 2016

  • agusia16248

    @Alex97 Dzięki <3

    20 kwi 2016

  • Tosia12283

    Super ;)

    15 kwi 2016

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    20 kwi 2016

  • volvo960t6r

    Kolejna część cudowna..

    15 kwi 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dzięki

    20 kwi 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo

    20 kwi 2016