Wybieram jeszcze raz [9]

Dawno nie czułam się lepiej. Nie wiedziałam, która była godzina, ale za oknami panowała całkowita ciemność - oczywiście nie to, co w środku. To było o niebo lepsze, niż normalny klub - nawet nie za oczywistą sprawą wody. Po prostu atmosfera była niesamowita. Raz po raz popijałam kolorowe drinki z przyklejonym do kieliszków cukrem, ale nie czułam w sobie alkoholu, bo cały czas pływałam, wygłupiałam się, tańczyłam. W pewnym momencie ogłoszono ze sceny konkurs na najseksowniejszy taniec. Oczywiście zanim Liam i Lucas zdążyli powiedzieć „nie”, my z Michelle już biegłyśmy w stronę sceny, chichocząc jak wariatki. Za kulisami wpadłyśmy na multum innych dziewczyn, na widok których Michelle straciła wiarę w siebie, ale nie pozwoliłam jej odejść. Byłam w tak świetnym humorze, że zatańczyłabym tutaj nawet jako Fiona w skórze ogrzycy.
Rozdano nam spódniczki z bibuły, mające zapewne imitować tropikalne spódniczki z trawy i „stanik” z kokosami, na widok którego wybuchnęłam głośnym śmiechem. Wtedy dosłownie poczułam się jak na jakiejś tropikalnej wyspie. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybym nagle na którejś roślinie dostrzegła papugę.
Kiedy wyszłam na scenę, od razu się rozpromieniłam, bo pod nią zobaczyłam Lucasa. Jak tylko mnie zobaczył, pogroził mi palcem, ale też szeroko się uśmiechnął, domyśliłam się więc, że nie ma mi za złe mojego wystąpienia. Tymczasem pod sceną zgromadził się już spory tłum panów, patrzących lubieżnie na wszystkie dziewczyny. Organizatorzy poustawiali nas na scenie tak, aby każda z dziewcząt była dobrze widoczna. Mnie „wypchnięto” praktycznie na sam przód. Nieco się zmieszałam, widząc przed sobą tłum mężczyzn, ale zaraz uśmiech powrócił mi na twarz. Puszczono muzykę - najpierw wolną, a więc zaczęłam kołysać biodrami w jej rytm i powoli obracać się wokół własnej osi. Słyszałam gwizdy z różnych stron i domyślałam się, że Lucas zapewne zgrzyta teraz zębami. Ja jednak świetnie się bawiłam. Organizatorzy chodzili pomiędzy nami i przez mikrofon pytali obserwujących nas facetów o ocenę każdej tancerki. Każda miała skalę od zera do dziesięciu. Na ogół krzyczeli jednogłośnie i poszczególne dziewczyny odpadały i robiło się coraz luźniej. Serce waliło mi jak młotem, kiedy jeden z mężczyzn podszedł do mnie.
- A ta młoda dama? – ryknął do mikrofonu, a z tłumu dało się słyszeć okrzyki „osiem” i „dziewięć”. Prawie się potknęłam, słysząc taką ocenę, ale w końcu tylko się roześmiałam i tańczyłam dalej. Muzyka zmieniała się co chwila i już zaczynałam dyszeć, ale adrenalina robiła swoje. I tak tańczyłam tylko dla Lucasa, który dalej stał najbliżej sceny i wpatrywał się we mnie z trudnym do określenia wzrokiem. Miałam wrażenie, że nawet wyłapałam w jego oczach lekką dumę.
Samym wzrokiem potrafił sprawić, że czułam się piękna, seksowna i pożądana.
Po paru chwilach na scenie zostało nas tylko trzy: Michelle, ja i jakaś nieznana nam dziewczyna z włosami czarnymi jak u kruka i bardzo, ale to bardzo wielkim biustem, który na pewno też zdobywał uznanie wśród widowni.
Po chwili Michelle odpadła, ponieważ otrzymała tylko siódemkę. Rzuciłam jej przepraszające spojrzenie, ale ona tylko mrugnęła i wskazała na moją jedyną już rywalkę, tak jakby chciała mi powiedzieć „wykończ ją”.
Chciałam, ale obawiałam się, że jednak jej biust miał większe wzięcie u mężczyzn, niż mój. Ale co tam, nawet drugie miejsce mnie satysfakcjonowało!
Muzyka zmieniła się teraz na tak szalenie szybką, że mało co nie poplątałam sobie nóg. Wyczyniałam takie cuda, o jakie sama siebie bym nie podejrzewała, mało brakowało, a zrobiłabym szpagat. Moja rywalka chyba nie była zbyt wygimnastykowana, wobec czego jedynie potrząsała swoimi piersiami, co - jak podejrzewałam - miało podobny efekt do moich wygibasów.
Wreszcie muzyka zatrzymała się tak nagle, że obie zastygłyśmy w różnych pozycjach - ona z pochylonym do przodu tułowiem, a ja z uniesionymi do góry ramionami, lekko skrzyżowanymi i wygiętym ciałem. Główny dowodzący stanął pomiędzy nami i zawołał:
- Oto nasze dwie ostatnie zawodniczki! Obie były wspaniałe… ale zwyciężczyni może być tylko jedna! Proszę o aplauz! – wskazał ręką na czarnulkę. Rozległy się gromkie brawa. Westchnęłam cicho, kiedy przeniósł rękę na mnie. Spojrzałam na stojących przed sceną mężczyzn i oniemiałam, kiedy ich ogłuszający aplauz prawie zwalił mnie z nóg.
- Wygrywa ta oto piękność! – facet wskazał na mnie, uśmiechając się i wręczył mi okazały kwiatowy wianek na szyję. Natychmiast go założyłam, machając do mojej „widowni” i jak zaczarowana zbiegłam ze sceny i rzuciłam się w ramiona Lucasa.
- Niesamowite! Widziałeś to? – krzyczałam, tak jakby Lucas wcale nie stał cały czas pod sceną. – Wygrałam! Nie mogę w to uwierzyć!
Nagrodził mnie długim i gwałtownym pocałunkiem, od którego zakręciło mi się w głowie jak od kieliszka szampana.
- Gratulacje – szepnął mi do ucha. – Ale nie wiem, czy kiedykolwiek ci to wybaczę. Mało brakowało, a wytłukłbym wszystkich facetów tutaj.
Roześmiałam się, nagle wolna od trosk i zmartwień całego świata. Po chwili podbiegła do mnie Michelle, a ja mimo jej protestów założyłam na jej szyję mój kwiatowy wianek. Należało jej się. To dzięki niej tu byliśmy.
Potem już trochę się uspokoiłam. Siedzieliśmy w jacuzzi, kiedy Lucas oświadczył, że zgłodniał. Liam przytaknął mu i w końcu obaj poszli do restauracji na górze zamówić sobie i nam coś do jedzenia.
- My tu jeszcze chwilę zostaniemy i zaraz was dogonimy – powiedziałam, przymykając oczy. – Nie powiem, trochę nas wykończyły te tańce.
Lucas cmoknął mnie w usta i razem z Liamem wyszli z jacuzzi. Plotkowałam z Michelle, ale nagle wydała mi się jakaś smutna.
- Co się stało? – zapytałam. – Dlaczego jesteś smutna? To przez ten konkurs?
- No co ty! – uśmiechnęła się. – Nie, po prostu… nagle kogoś mi zabrakło.
- Kogo? – zdziwiłam się.
- Pamiętasz tego byłego, o którym ci opowiadałam? Tego, przez którego zaczęłam pracować w Shoes, żeby o nim zapomnieć? – potaknęłam skinieniem głowy. – Jakoś teraz za nim zatęskniłam.
- Przecież masz Liama – wydukałam nieśmiało.
- I jestem z nim szczęśliwa –uśmiechnęła się. – Ale wiesz… sentyment zostaje.
Milczałam, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Przykro mi – odpowiedziałam w końcu.
- Nie ma sprawy, naprawdę. Dam sobie radę – zapewniła mnie z uśmiechem. – Poczekaj, pójdę do łazienki. Za dużo emocji naraz.
Wyszła, a ja ponownie przymknęłam oczy, rozkoszując się bulgotaniem ciepłej wody wokół mnie, która kajała każdy spięty mięsień. Tak mi tu było dobrze… mogłabym tu zostać przez resztę życia.
Usłyszałam, że do jacuzzi wchodzi ktoś jeszcze. Natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak naprzeciwko mnie siada moja czarnowłosa rywalka z konkursu. Wpatrzyłam się w nią, nie wiedząc, czy coś powiedzieć, ale ubiegła mnie:
- No, no, no. Gratulacje – odezwała się, ale po tonie jej głosu wywnioskowałam, że wcale mi nie gratuluje. Jej głos był podszyty fałszywą słodyczą i patrzyła na mnie jak na wroga. – To było niezłe.
- Obie byłyśmy niezłe – odpowiedziałam, nie bardzo wiedząc, jak zareagować. Tylko się zaśmiała.
- Faceci to jednak głupi gatunek – powiedziała pogodnie.
Hm, czy tym zdaniem właśnie mi oznajmiała, że faceci są głupi, bo nie wybrali jej? Milczałam.
- Ten chłopak z brązowymi włosami i w granatowych kąpielówkach to twój? – rzuciła lekko. Natychmiast cała się spięłam. – Wiesz, ten z tą cudną klatą, co stał pod samą sceną.
Zaczynałam się wkurzać. Co ona sobie myślała, przychodząc tu i pytając się, czy Lucas to mój chłopak?
- Tak – odpowiedziałam twardo, próbując wybić jej z głowy… cokolwiek jej po głowie właśnie chodziło.
Uśmiechnęła się jadowicie.
- Ja na twoim miejscu bym się do niego zbytnio nie przyzwyczajała.
- Słucham? – zatkało mnie. Prawie wypuściłam z ręki trzymanego drinka, a ona znowu się zaśmiała.
- Daj spokój. Żaden chłopak nie robi sobie takiego sześciopaka po to, żeby spotkać się tylko z jedną dziewczyną – odrzuciła z twarzy czarne włosy i wstała. – Wiem, co mówię.
Po czym tak po prostu odeszła. Siedziałam tam jak wrośnięta i próbowałam opanować ogarniającą mnie panikę. To było po prostu śmieszne! Była wściekła, że ze mną przegrała, więc przyszła, żeby mnie wkurzyć. Nawijała coś, co wymyśliła na poczekaniu… tak, na pewno…
Ale czy na pewno? Chyba żadna dziewczyna nie mogła przejść obok Lucasa obojętnie - przykuwał spojrzenie każdej. Nie zwracałam na to szczególnej uwagi, bo w końcu to ze mną się spotykał - co nam mogły zrobić czyjeś spojrzenia?
A jednak, cholera, ta dziewczyna zasiała właśnie we mnie bardzo duże ziarno niepokoju. Poczułam, że muszę znaleźć Lucasa i to natychmiast. Nie zważając na mokrą posadzkę, pomknęłam w stronę schodów do restauracji, tylko cudem się przy tym nie wywalając. Wbiegłam po schodach, potrącając przy tym kilkoro ludzi, ale zależało mi teraz tylko na jednym - odszukać Lucasa. Po chwili odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam go siedzącego z Liamem przy stoliku. Natychmiast podbiegłam i wcisnęłam mu się na kolana, obejmując go mocno za szyję.
- Hej, co się stało? – zdziwił się Lucas, przyciągając mnie do siebie.
- Nic – zapewniłam go, chociaż serce biło mi jak szalone.
Popatrzył na mnie przeciągle i wiedziałam, że mi nie uwierzył, ale nie chciał niczego mówić przy Liamie.
- Widzieliście może Michelle? – zapytałam, rozpaczliwie pragnąc jej powiedzieć o tym, co właśnie usłyszałam od tamtej zołzy.
- Poszła do toalety – Liam wskazał ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. – Zaraz powinna wrócić.
- Pójdę po picie – oświadczyłam, wstając z kolan Lucasa.
- Przyniosę ci… - zaczął, ale ucięłam:
- Poradzę sobie.
Odeszłam od nich w stronę dystrybutora z gazowanymi napojami i próbowałam odetchnąć. Przecież to była tylko jakaś głupia baba. Lucas nigdy by mnie nie okłamał ani nie zdradził. Nie był taki.
Nalałam sobie szklankę Fanty i piłam ją niespiesznie, próbując uspokoić oddech. Potem zajrzałam do łazienki w nadziei, że znajdę tam Michelle, ale już jej nie było. Wobec tego przysiadłam na chwilę w kabinie i poczekałam parę minut, aż moje galopujące serce zwolniło i biło normalnie. Wyszłam i przejrzałam się w lustrze. Miałam rozszerzone oczy i rumieńce na policzkach. Ochlapałam się zimną wodą, poczekałam jeszcze chwilę i wyszłam z łazienki.
Miałam od razu skierować się w stronę stolika, ale nagle coś mnie tchnęło i spojrzałam w lewo. Dokładnie za miejscem, skąd wzięłam gazowany napój, widniała ciemna wnęka. Sama nie wiedząc, czym się kieruję, podeszłam tam i zatrzymałam się raptownie, bo usłyszałam głosy Michelle i Lucasa.
- …nie możesz jej tego powiedzieć – to Lucas.
- Nie powiedziałam jej jeszcze tylko dlatego, że uważam, że ty powinieneś to zrobić! – dobiegł mnie syk Michelle.
- Wcale nie musi o tym wiedzieć. Proszę cię tylko, żebyś jej nie mówiła. Po co jej to?
- A może dla zwykłego poczucia prawdy? Nie ma w tym nic niezwykłego.
- Nic niezwykłego to nie jest – warknął cicho Lucas. Wytężyłam słuch, czując jak moje serce na nowo przyspiesza. – Ale pomyśl, jak wtedy się wszystko rozwali. Zaraz po Kate jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Nie zrobię jej tego.
- Na pewno o to ci chodzi? – prychnęła Michelle. – A może po prostu nie chcesz, żeby się dowiedziała ze względu na was? Bo wtedy będzie wiedziała, że ją okłamywałeś… i jakim jesteś dupkiem.
- Sama tego chciałaś – warknął Lucas. – Do niczego cię nie zmuszałem. Sama podjęłaś tę decyzję.
- Bo ty mi to zrobiłeś. Nie miałam innego wyjścia!
Czułam, jak mózg pod czaszką mi się niemalże gotuje. O co tu chodziło? O czym oni mówili? Co tu się, do jasnej cholery działo?!
Gdzieś w oddali usłyszałam odliczanie: dziesięć, dziewięć…
- Nic mnie to nie obchodzi – usłyszałam trzęsący się głos Michelle. – Jak ty jej tego nie powiesz, to ja to zrobię. Powiem jej, że byliśmy razem i że przez ciebie musiałam usunąć ciążę.
Moje serce wybuchło prawie tak samo, jak wiwaty i krzyki „Szczęśliwego nowego roku!”. Nawet nie wiedziałam, kiedy po mojej twarzy potoczyły się łzy i wpadłam tam, między ich dwoje, zaczynając okładać Lucasa pięściami.
- Ty dupku! – wrzasnęłam. – A więc to tak się o tym dowiaduję? W najlepszy jak dotąd mój dzień z tobą?! I dowiaduję się, że byliście razem i mieliście dziecko i… żadne z was nie raczyło mnie o tym poinformować?!
Lucas miał przerażoną minę i próbował mnie złapać, ale wyrwałam się i wrzasnęłam mu prosto w twarz:
- Nienawidzę cię! Już nigdy więcej nie chcę cię widzieć!
Na Michelle nawet nie spojrzałam. Wybiegłam stamtąd jak najszybciej mogłam, czując, jak łzy skapują mi z twarzy. Biegłam prawie na oślep, ale na szczęście udało mi się dobiec do szatni. Słyszałam, że Lucas biegnie za mną, ale zdołałam wejść tam przed nim. Zaraz potem usłyszałam krzyk:
- Co pan robi? Tutaj jest damska szatnia!
Nie słuchałam dalej. Porwałam swoje ubrania i wybiegłam, mając nadzieję na znalezienie innego miejsca, w którym mogłabym się przebrać i w którym Lucas mnie nie znajdzie.
Dziesięć minut później biegłam już do pensjonatu. W ataku furii naraz wrzuciłam do torby wszystkie moje rzeczy, a wszystko co należało do Lucasa porozrzucałam po całym pokoju. Wcześniej zadzwoniłam po taksówkę, która podjechała pod pensjonat parę minut później. Wsiadłam do niej, wiedząc, że jeszcze chwila i Lucas by mnie złapał. Ale udało mi się. Uciekłam stąd. Skuliłam się na tylnym siedzeniu, pochlipując i patrząc przez okno na wybuchające wszędzie fajerwerki. Z radia w samochodzie już opowiadano relacje z różnych sylwestrowych imprez.
Spuściłam głowę, pozwalając, by łzy dalej płynęły.
Szczęśliwego, cholera, nowego roku.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2701 słów i 14545 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • cukiereczek1

    Noo nie wierzę w takim momencie nie mogę doczekać się kolejnej już kochana :* :) <3

    4 sie 2016

  • Lovcia

    Świetne <3 Kiedy kolejna?

    4 sie 2016

  • candy

    @Lovcia jutro :)

    4 sie 2016

  • Lovcia

    @candy  :kiss:  <3  :kiss:

    4 sie 2016