Zaawansowany stopień miłości ( cz.16)

Zaawansowany stopień miłości ( cz.16)- Bardzo dobrze. W końcu go zgarnęli. Za posiadanie narkotyków i gwałt, trochę sobie tam posiedzi! - mówił radosny Ksawery. Był zadowolony z tego, że ten koszmar już się skończył. Że jego najbliższa osoba nie będzie już przez nikogo cierpieć. Spojrzał kątem oka na swoją przyjaciółkę, która zamiast być szczęśliwa z obrotu tej sytuacji, siedziała w samochodzie - smutna, spoglądając w dół, i wystająca nitka z jej swetra wydawała się taka interesująca.
- Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że...
- Tośka! - krzyknął na nią. - On Cię pobił! Zgwałcił! Mało ci, jeszcze? Tak? To idz, odwołaj zeznania, skoro brakuje ci rozrywki.. - powiedział oburzony, gwałtownie i ostro zatrzymując samochód przed jej domem.
- Wiesz... - zaczął. - Ja się poddaję, brakuje mi już siły do Ciebie. Facet zrobił ci tyle złego, prawie zabił Ciebie i dziecko, a ty... a ty masz jeszcze wątpliwości? Dlaczego?  
- Oj daj mi już z tym spokój. Jestem zmęczona. - otworzyła drzwi i chciała wysiąść z samochodu, lecz poczuła jego chłodną dłoń na swoim nadgarstku, która pociągnęła ją z powrotem na siedzenie.
- Tosia.. czemu go tak bronisz?  
- Jezu no... bo jest ojcem moich dzieci i mimo wszystko, kocham go kurwa..
Ksawery słysząc to co dziewczyna mówiła do niego, wybuchł głośnym smiechem.
- To chyba najlepsze kłamstwo jakie kiedykolwiek próbowałaś mi wcisnąć..
- Powiedziałam prawdę... Nie rozumiem co cię tak bawi.
- Co mnie bawi? To, że kłamiesz. Tak perfidnie wmawiasz mi coś, czego tak naprawdę nie ma! Między Tobą a nim, nie ma żadnej miłości, rozumiesz? Sama siebie okłamujesz, nie czujesz do niego nic a nic, może tylko potrzebę bycia z kimś.. ale to na pewno nie jest miłość. Uwierz, wiem co mówię, mam tak samo z Blanką.
- Oo, jaki ekspert się znalazł. – parsknęła spoglądając na niego. – Posłuchaj mnie bardzo uważnie, jestem ci bardzo wdzięczna za to że mi pomagasz, że jesteś przy mnie cały czas, ale to chyba już koniec tej twojej opieki nade mną. Chcę zostać sama. Jasne?  
- Ale jestem po to żeby ci pomóc, nie zostawię cię samej...
- Ty to już bardzo pomogłeś.. teraz nie będę mogła nic zrobić, bo będę o tym wszystkim myślała, a przede wszystkim o tym, jak wytłumaczyć Kajtkowi gdzie jest jego tata.. Dziękuję bardzo.  
- Ahaa, czyli uważasz że to moja wina?
- A kto mnie zmusił do pójścia na policję?  
- Taa, oczywiście bo to przecież moja wina, że twój "kochający” chłopak jest ćpunem i nie umie pohamować swojej złości i się na tobie wyładowywał, tak masz rację to moja wina. I przepraszam, że ci pomagałem.. Dobrze, jak chcesz. Zostawiam cię w spokoju.  
Ostatnie słowa ciężko przeszły mu przez gardło, ale skoro ona tego chciała to nie mógł się jej sprzeciwić. Tylko zabolało go to, że obwinia go o to wszystko. Przecież on chciał jej tylko pomóc. Eh, a wyszło a jak zawsze.
Chłopak wysiadł z samochodu i trzasnął drzwiami. Odszedł kawałek od samochodu, oparł się o ścianę jakiegoś budynku i zapalił papierosa.  
Tośka wyszła za nim, żałowała tych słów, które do niego powiedziała, wcale tak nie myślała, tylko była zdenerwowana. Podeszła do niego i położyła swoją dłoń na jego ramieniu, lecz on … odsunął się od niej kawałek. Ona się do niego przybliżyła i spojrzała na niego. Był zły.  
- Ksawery przepraszam. – powiedziała cicho.
- Chyba chciałaś żebym zostawił Cię samą.. zrobiłem to, a teraz proszę Cię o to samo. Daj mi spokój. – odwrócił się od niej plecami i zamknął oczy. Dziewczyna stała tak przez dłuższą chwilę i poczuła jak po jej policzkach spływają łzy.  
- Przepraszam. Nie chciałam cię zranić tymi słowami, ale ja..
- Nie tłumacz się, wszystko zrozumiałem. Mam się ulotnić, zostawić się samą. Niby proste … - dopalił papierosa i ruszył w stronę samochodu. – Cześć.
Wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Jest zły, zły na nią.  
- Możemy pogadać? – usłyszała kobiecy głos za plecami, odwróciła się i ujrzała Blankę.  
- Chyba nie mamy o czym..
- Mamy, chciałabym żebyś zostawiła Ksawerego w spokoju. On jest ze mną, kocham go i nie chcę żebyś wpierdalała nam się w związek. Jasne?
- Ale on raczej ciebie nie kocha.. ale nieważne, właśnie stąd odjechał. Pokłóciliśmy się. Idz do niego, on cię teraz potrzebuje. Zraniłam go bardzo. A teraz wybacz, ale jestem zmęczona. Cześć. – podeszła do drzwi od swojego domu i otworzyła je, na chwilę zerkając w stronę dziewczyny. – Idz, potrzebuje cię. Ale pamiętaj, nigdy nie pokocha Cię tak jak mnie. – nawet nie wie, czemu wypowiedziała te słowa. Weszła do środka. Wszystko było porozwalane a na środku … była kałuża z krwi. Podeszła bliżej i wszystko się jej przypomniało, to jak leżała w tym miejscu, jak krwawiła, jak Ksawery bił Kubę… Po jej policzkach spłynęły łzy. Usiadła przy ścianie, schowała głowę w dłoniach i.. płakała.  
Zraniła właśnie najważniejszą osobę w jej życiu, powiedziała o kilka słów za dużo. Blanka czuje się o niego zazdrosna, a on jej nie kocha. Ksawery kocha tylko Tośkę, a Tośka kocha tylko Ksawerego. Po co oni się tak męczą? Nie mogą żyć razem? Najwidoczniej co innego jest im pisane.. a może jednak istnieje jakaś szansa?  

- Ksawery, kochanie co się stało? – Blanka podeszła do ukochanego, który siedział przy kominku paląc papierosa, usiadła obok niego i spojrzała chłopakowi w oczy.
Siedzieli w milczeniu, lecz po chwili chłopak powiedział do niej:  
- Nie kocham Cię. – nawet na nią nie spojrzał wypowiadając te słowa. Blanka słysząc te słowa, czuła jak grunt zapada się jej pod nogami. Nie mogła uwierzyć, że to co powiedziała jej wtedy Tośka jest prawdą. – Nigdy Cię nie kochałem. – AUĆ! No to przypieczętował to na amen. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, nie zdołała nic powiedzieć, wstała i pobiegła na górę. Szybko spakowała swoje rzeczy i zeszła z walizką na dół, podeszła do drzwi i ostatni raz na niego spojrzała.  
- Bądź z nią szczęśliwy! – to było ostatnie zdanie jakie do niego powiedziała, wyszła i już nigdy się nie pojawiła w jego domu.
Ksawery przesiedział tak całą noc. Tośka w sumie również nie zasnęła, siedziała przy ścianie i rozmyślała nad tym wszystkim.  
Nad ranem, do drzwi Ksawerego rozległo się głośne pukanie i kopanie do drzwi. Zaspany chłopak podszedł do drzwi i otworzył je.  
- PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! – mówiła do niego Tośka. Chłopak nie wiedział co się dzieje, gdyż najprawdopodobniej jeszcze się nie obudził, ale jedno było pewne: Tośka wyglądała cudownie! Miała na sobie spodnie z wysokim stanem, t-shirt a na to rozpięta koszula w kratkę i trampki. Jej włosy były upięte w koka i miała na sobie delikatny makijaż. Eh była piękna. Ksawery stał jak zahipnotyzowany, a dziewczyna nie czekając ani chwili dłużej rzuciła mu się na szyję i pocałowała go w usta, co wyrwało go ze stanu "hipnozy”. – PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! – nadal powtarzała dziewczyna.  
- Eh, chyba ci już wybaczyłem.. – powiedział uśmiechając się przyjaznie do dziewczyny i teatralnie oblizując usta. Dziewczyna zaśmiała się i wtuliła się w jego męskie ciało.
- Przepraszam za to że byłam taka wredna …
- Oj weź się już zamknij! – krzyknął do niej i pocałował ją namiętnie w usta.

koniuu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1428 słów i 7548 znaków.

4 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Aniu , czy to już koniec tego pięknego opowiadania, czy będzie ciąg dalszy , czy chociaż epilog. <3

    27 cze 2016

  • koniuu

    @czarnyrafal Będzie będzie, mam nadzieję że w najbliższym czasie się ukaże.  
    Przepraszam ale nastąpił chwilowy brak weny i czasu :(

    3 lip 2016

  • Misiaa14

    Wkońcu razem ! Cudeńko :*

    12 cze 2016

  • czarnyrafal

    Stało się wreszcie " nieuniknione" Tylko czy "zmory" z przedtem znowu nie  będą próbowoły zniszczyć tego ledwo co  na nowo " narodzonego"  uczucia i czy oboje   bedą umieli nieść tę miłość we dwoje, bo to niestety " ciężkie brzemię" .

    12 cze 2016

  • Krolewna

    <3

    12 cze 2016