Zacznijmy od nowa IX

Zacznijmy od nowa IX*** 2 tygodnie później ***

   W szkole tanecznej jakoś sobie radzę. Z trudem wytrzymuje zajęcia z Max'em, ale jakoś muszę. Nie mogę dopuścić do tego, żeby się w nim zakochał. Jestem w grupie razem z Kubą i to on jest moim tanecznym partnerem. Kiedy z nim tańczę nie czuję się tak wyjątkowo jak w przypadku tańca z Max'em. To nie jest to samo. Nawet nie mogę ich ze sobą porównać. Między nimi jest diametralna różnica. Staram się jednak tego nie okazywać.  
   W pracy jak to w pracy idzie mi nawet dobrze. Nie mogę na nią narzekać. To co zarobie w zupełności mi wystarcza.  
   Moja siostra czuje się zdecydowanie lepiej. Chodzi na wizyty do pani psycholog. One jej w większym stopniu pomogły. Do tego ma mnie i Marcina. Jeszcze nie mogę mu w stu procentach zaufać, ale mogę zaświadczyć, że się stara. Każdego dnia pokazuje, że jest innym człowiekiem niż myślałam.  
   Poprzedni weekend spędziłam u rodziców i Igi, która najbardziej się z tego cieszyła. Dla mnie to też były wspaniałe dni. Kocham spędzać czas z moją rodziną. Jestem bardzo z nimi związana. Na całe szczęście nie widziałam się z Danielem. W zasadzie to nie wiedziała bym jak miała bym się zachować gdybym go spotkała. Wolę nawet o tym nie myśleć. On to przeszłość, o której muszę zapomnieć i do niej nie wracać. I tej kwestii będę się trzymała.  
   Dzisiaj nie mam zajęć, ani nie idę do pracy, ale za to wychodzę z Kubą na koncert. Długo się zastanawiałam czy się zgodzić, ale Amanda mówiła, że nic mi nie zaszkodzi z nim pójść. Za jej namową zgodziłam się na to wyjście, chociaż miałam mieszane uczucia co do tego.  
-Ami, a może ja jedynak zostanę z tobą? Powiem mu, że się źle czuję.
-Maja co się dzieje?
-Nie potrafię tego wytłumaczyć.  
-Przecież to tylko koleżeńskie spotkanie. Nikt nie będzie ci się oświadczał-może i faktycznie ma rację.  
-Masz rację. Nic mi nie zaszkodzi z nim wyjść.  
   Do spotkania została mi tylko godzina, więc zaczęłam się szykować. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam prysznic. Założyłam brązowe rurki, granatowy top z nadrukami oraz czarną marynarkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a make-up zrobiłam lekko wyrazisty. Kiedy już byłam gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi. Kuba pojawił się punktualnie o dziewiętnastej.  
-Cześć jestem już gotowa, więc możemy iść.  
-Cześć wyglądasz...zjawiskowo.  
-Ty też całkiem, całkiem-uśmiechnęłam się i opuściliśmy mieszkanie.  
   W drodze na koncert nie byliśmy zbytnio rozmowni. Rozmowa jakoś nam się nie kleiła i atmosfera nie była jakoś zadowalająca. Zaczynałam żałować, że zgodziłam się na to wyjście. Mam nadzieję, że to moje podejście się zmieni. Może moje przypuszczenia okarzą się nie słuszne.  
-To jesteśmy na miejscu-odezwał się Kuba.
-W takim razie chodźmy-lekko się uśmiechnęłam.  
   Nie sądziłam, że będą aż takie tłumy. Godzina dwudziesta, na scenę powoli wchodzą członkowie zespołu. Rozległ się ogólny pisk i skandowanie. Oszalały tłum zanosi się ich nazwą. Nikt nie chciał przestać. Zaczęli grać. Pierwsze dźwięki przebiły się przez odgłosy publiczności. Na raz wszyscy ucichli. Zresztą nie było różnicy czy ktoś coś szepcze, czy mówi, czy krzyczy. I tak nikt nie słyszał nawet własnych myśli. Pierwsze odgłosy lekkich uderzeń w gitarowe struny wydawały się niebotycznie głośne. Ale to była dopiero rozgrzewka. Prawdziwy czad czaił się tuż za rogiem...i ruszyło wszystko na raz, gitara, bas, perkusja..., a potem wokal. Ściana dźwięku. Rozkoszne łomotanie basów o klatkę piersiową. Na początku skonsternowani ludzie przepychali się do tyłu. W połowie piosenki tłumy fanów zaczęły się przelewać w pobliże sceny. Jeden za drugim. Dziesiątki ludzi...jak ich się tam tyle mogło zmieścić?! Wszyscy skakali... Nie dało się normalnie stać, bo nawet ci najbardziej statyczni powoli włączali się w równy rytm koncertu. Teraz już ludzie, którzy przed chwilą rozglądali się wokoło zdziwieni, miarowo, zgodnie z tłumem włączali się w bicie serca rockowego krwioobiegu. Po pierwszej piosence wszystkich bolały już nogi. Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy cały koncert równo, niby bez zmęczenia, odbijali się od podłoża. Koncert był bardzo żywy i z każdą kolejną piosenką porywał tłum słuchaczy. Co raz to inny słuchacz wykrzykiwał : „To moja ulubiona piosenka”, „właśnie na ten utwór czekałem”,  „kocham Was''. Fani śpiewali to co umieli, a osoby które dopiero „zasmakowały” nuciły to co zdążyły zapamiętać. Koncert trwał prawie dwie godziny. Publiczność jednak nie chciała wypuścić ze sceny swoich ulubieńców, więc odbyło się jeszcze parę bisów. Repertuar na koncercie był bardzo rozległy. Oczywiście było też dużo śmiechu. Tak więc oprócz świetnej rockowej, czadowej muzyki było też śmiesznie i na pewno wszyscy się świetnie bawili.  
   Po koncercie poszliśmy jeszcze do pobliskiej knajpy na małego drinka. Oczywiście na jednym się nie skończyło. Teraz lepiej nam się rozmawiało niż w trakcie jazdy.  
-Może zatańczymy?
-Nie wystarczy ci na dzisiaj zabawy?
-Proszę tylko jeden taniec.  
   Nie wiem czemu, ale się zgodziłam. W zasadzie nie odczuwałam, aż takiego zmęczenia. Muzyka unosząca się z głośnika była spokojna i przyjemna dla ucha. Kuba zaczął dotykać mojego tyłka co mi się nie spodobało. Upomniałam go kilka razy, ale on wcale nie przestawał. Zaczął całować mój dekolt to już w ogóle mi się nie podobało. Odsunęłam jego od siebie, ale stał się bardzo nachalny. Nie znałam Kuby od tej strony. Nie miałam pojęcia, że jest zdolny do takich rzeczy. Chciałam jemu uciec, ale nie mogłam sprostać jego sile. Próbowałam jakoś jego uspokoić, ale to było na marne.  
-Kuba proszę przestań!.-zaczęłam krzyczeć.  
-Muszę mieć Ciebie mała i zrobię to dzisiaj.  
-Co ty do mnie mówisz?!.
-Myślisz, że spotkałem się z tobą, tylko dlatego, że jesteś piękna? Umówiłem się z tobą, żeby cię przelecieć. Tylko dla tego to zrobiłem-nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie wiem kompletnie co mam robić. Zaczęłam wołać o pomoc i jakiś facet nie pozwolił mu mnie dotknąć. Zaczęli się szarpać, a ja w tym czasie opuściłam lokal. Chciałam się znaleźć jak najdalej stąd.  
   Nie mogę w takim stanie wrócić do domu, bo Ami będzie myślała, że to jej wina, że to ona namawiała mnie na to spotkanie. Nawet do głowy mi nie przeszło, że może się coś takiego wydarzyć. Faktycznie miałam złe przeczucia, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Teraz już wiem. Najgorsze jest to, że nie wiem co mam ze sobą zrobić. Może jednak wrócę do domu i nie będę jej nic o tym mówiła? Moje serce podpowiadało mi inną osobę. Nie jestem do końca pewna czy to dobry pomysł. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sygnałach. Nie pytał się, co się stało? tylko gdzie jestem? Powiedziałam gdzie się znajduję i nie musiałam na niego długo czekać. Kiedy tylko znalazł się przy mnie wpadłam jemu w ramiona i zaczęłam płakać. Poczułam się od razu bezpiecznie. Wsiadłam do jego auta i pojechaliśmy do niego. Nie zadawał mi zbędnych pytań. I to było dla mnie w tym momencie najważniejsze. Chociaż wiem, że powinnam o tym powiedzieć. Wytłumaczyć mu dlaczego akurat po niego zadzwoniłam. Sama do końca nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam. Kiedy byliśmy już u niego postanowiłam mu powiedzieć.  
-Byłam z nim na koncercie. Wtedy było jeszcze wszystko w porządku. Kiedy znaleźliśmy się w knajpie...on stał się innym człowiekiem...-przez łzy nie mogłam mówić.  
-Majka spokojnie. U mnie nic ci nie grozi. Nie pozwolę Ciebie skrzywdzić.  
-Max przepraszam, że po ciebie zadzwoniłam, ale...
-Cii...już nic nie mów-położył swój palec na moich ustach. Daj tylko znać swojej siostrze, żeby się o Ciebie nie martwiła-dodał. Tak też zrobiłam. Powiedziałam jej o wszystkim. Bardzo się tym przejęła, ale tłumaczyłam jej, że nic już mi nie grozi.  
-Może chcesz wziąć prysznic?-myślę, że to dobry pomysł. Max dał mi swoją koszulkę, żebym nie musiała spać w swoich ubraniach. Była na mnie o wiele za dużo, ale to mi nie przeszkadzało.  
-Pościeliłem ci w moim pokoju, a ja będę spał na kanapie w salonie.  
   Kiedy leżałam już na jego łóżku poczułam się jakoś dziwnie. Zaczęło do mnie docierać co się właściwie stało. Nie chciałam być sama, więc poszłam po Max'a.  
-Czy coś się stało?
-Max możesz przyjść do mnie?
   Leżałam wtulona w jego klatkę piersiową i opowiedziałam mu o wszystkim. Mimo tego, że nie widziałam jego oczu to odczułam, że jest wkurzony. Nie wiem jak jeszcze długo rozmawialiśmy i nie wiem kiedy udało mi się zasnąć.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1668 słów i 8973 znaków.

3 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Justyna CORAZ bardziej " gmatwasz opowiadanie, ale to dla niego dobrze - bedzie ciekawsze, choc i dotad zaciekawia ze czeka się z utęsknieniem na ciąg dalszy



    :kiss:  <3

    12 lis 2016

  • Justys20

    @czarnyrafal jeśli wena dopisze i czas pozwoli to niedługo coś się pojawi

    12 lis 2016

  • Blacklady

    Fabuła wspaniała, wspaniale opisujesz charaktery i motywy postępowania bohaterów,kiedy next?

    11 lis 2016

  • Justys20

    @Blacklady niebawem

    12 lis 2016

  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko  :* :) :*

    11 lis 2016

  • Justys20

    @cukiereczek1  <3

    12 lis 2016