Zacznijmy od nowa VI

Zacznijmy od nowa VIKiedy się obudziłam było bardzo jasno. Spojrzałam na zegarek i nie mogłam w to uwierzyć, że jest już po dziesiątej. Wyjęłam z szafki czarne leginsy oraz szarą koszulkę z nadrukami i udałam się do łazienki. Nie miałam czasu na zjedzenie śniadania, więc napiłam się tylko soku i wyszłam z domu. Po niespełna pół godziny jazdy autobusem byłam już w szpitalu. Nie mogłam uwierzyć, że pod salą Amandy stał Marcin. Dlaczego policja wypuściła go na wolność? Jak on śmie tu przychodzić?
-Co ty tu do jasnej cholery robisz? Wynoś się stąd. Nie chcę cię tu więcej widzieć-nie miałam zamiaru jego słuchać. Weszłam do sali, żeby zobaczyć siostrę. Pani psycholog zostawiła nas same.  
-Ami już wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę ciebie ponownie skrzywdzić-dotknęłam jej dłoni.  
-Majka ty jego nie znasz...on jest zdolny do wszystkiego...wszędzie ma ludzi.  
-Nie myśl już o tym. Odpowiednie osoby już się tym zajmą, a ty musisz odzyskać siły i stanąć na nogi, a ja ci w tym pomogę.  
-Kochana jesteś. Ale powiedz mi dostałaś się do tej szkoły?-w zasadzie to nie wiem. Nawet mi nie powiedział czy zostałam przyjęta.  
-Pewnie, że tak-uśmiechnęłam się. Później pójdę do szkoły i się dowiem. Nie chcę jej mówić, że tak się nią przejęłam, że nie poczekałam na wywieszenie listy przyjętych. Posiedziałam jeszcze chwilę i musiałam iść, a raczej pielęgniarka kazała mi wyjść i dać odpocząć pacjentce. Od lekarza usłyszałam, że za dwa dni moja cioteczna siostra będzie mogła opuścić szpital.  
   Przed budynkiem szpitala znowu spotkałam jego. Tym razem rozmawiał z panią psycholog. Nic z tego nie rozumiem.  
-Wy chyba musicie sobie coś wyjaśnić, a ja pójdę do Amandy-zostawiła nas samych.
   Usiedliśmy na jednej z ławek. Nie bardzo chciałam z nim rozmawiać, ale muszę to wszystko wyjaśnić.  
-Powiesz mi wreszcie o co w tym wszystkim chodzi?
-Amandę znam od najmłodszych lat i nie mógłbym jej skrzywdzić...-przerwałam mu.  
-Stop już ją skrzywdziłeś-musiałam go poprawić.  
-Daj mi powiedzieć wszystko do końca.  
-Tylko się streszczaj, bo mam mało czasu.  
-Amanda strasznie się załamała po rozwodzie swoich rodziców. Pomogłem jej w tym okresie stanąć na nogi. Kiedy pracowała u mnie w barze poznała Igora. Widać było, że do siebie pasują, ale ona każdego faceta porównuje do swojego ojca, więc każdy jest u niej skreślony. Rok temu zaczęła u niego pracować. Do końca nie wiedziałem na czym ta jej praca polega. Dopiero po pół roku wszystkiego się dowiedziałem. Po tym czasie Amanda była nie do poznania. Nie chciała ze mną mówić o tej pracy. Kiedy się zorientowałem co to za typ podjąłem współpracę z policją. Moim jednym celem było zamknięcie tego skur...syna w więzieniu. Ta sytuacja w szpitalu była kropką nad i. Teraz nie pozwolę komukolwiek zbliżyć się do Amandy.  
-Możesz, więc mi wyjaśniać tą sytuację z parku? Dla jasności słyszałam waszą ostatnią rozmowę.
-Jak słyszałaś nie miałem zamiaru robić jej krzywdy. Nie chciałem jej tego dawać, więc Igor sam chciał przy tym być. Nie mogłem się jemu sprzeciwić, bo by mnie teraz tu nie było. Na siłę podał to Amandzie, a ona zaczęła wymiotować i pluć krwią. W ten o to sposób trafiła do szpitala.  
-Nie mogłeś się jemu sprzeciwić, bo bałeś się o własny tyłek. Przez Ciebie moja siostra cierpi. Nie nawidzę cię. Myślałam, że pasujecie do siebie. Ale teraz będę chciała ją od ciebie odsunąć-zostawiłam go na tej ławce i poszłam do niej.  
   Amanda jednak spała, więc postanowiłam pójść do szkoły tanecznej. Muszę się dowiedzieć czy jestem na tej liście przyjętych. Nie wyobrażam sobie opcji, żebym się nie dostała. Co bym powiedziała rodzicom i moim przyjaciółkom? Co bym ze sobą zrobiła? Jakby dalej wyglądało moje życie bez tańca? Nie chcę o tym w ogóle myśleć. Wolę myśleć o tym, że zostałam przyjęta. Po chwili znalazłam się przed budynkiem. Tam nie zauważyłam żadnej listy. Postanowiłam pójść do sekretariatu. Myślę, że to będzie pewne źródło informacji. Pani sprawdzała listę cztery razy i mnie na niej nie było. Nie miałam pojęcia jak to możliwe.
-Ale jak to możliwe, że nie zostałam przyjęta?-nie mogę w to uwierzyć.  
-Musi się pani kontaktować z panem Maxem.
-A czy jest pan Max w szkole?
-Za dziesięć minut powinien skończyć zajęcia z seniorami-to ja sobie na niego poczekam. Niech mi wyjaśni dlaczego się nie dostałam.    Dostałam informację w jakiej sali są te zajęcia i postanowiłam z nim porozmawiać.
   Wierzę, że wszystko się dzieje z jakiegoś powodu. Ale jaki jest powód tego, że się nie dostałam? Niech mi wyjaśni czego mi brakuje, że mnie nie przyjął. Co ze mną jest nie tak? Na całe szczęście nie musiałam długo na niego czekać.  
-Możesz mi to wyjaśnić?!-nie mogłam zapanować nad emocjami.  
-Spokojnie, nie denerwuj się. Powiedz o co ci chodzi?-no nie jeszcze nie wie o co mi chodzi?
-Doskonale wiesz co mam na myśli. Czy naprawdę coś ze mną jest nie tak? A może nie podoba ci się to jak tańczę?
-Tańczysz naprawdę świetnie, chociaż można niektóre elementy dopracować. Brakuje?! Ty masz wszystko idealne. Jesteś stworzona do tańca-nie sądziłam, że ma o mnie takie zdanie.  
-To wyjaśnij mi taki mały szczegół. Czego nie ma mnie na liście przyjętych?
-To nie możliwe. Nie mógłbym stracić tak dobrej uczennicy jak ty. Pójdziemy to wyjaśnić.  
-Mam ci w to uwierzyć?-skąd mam mieć pewność, że mówi prawdę.
-Proszę zaufaj mi.  
-Zaufanie to skomplikowana sprawa.
-Chodź ze mną-nie wiem czemu, ale się zgodziłam. Pani w sekretariacie wpisała mnie na listę. Nie było z tym żadnego problemu. Chyba ten Max ma tu niezłe wpływy?.
   Postanowiłam zajrzeć teraz do Ami, ale on mnie zatrzymał. Ciekawe co chce mi jeszcze powiedzieć?  
-Może dasz zaprosić się na kawę?-zaskoczył mnie tym.  
-Nie przeszkadza panu to, że jestem to znaczy będę pana uczennicą?  
-Nie mów do mnie per pan.
-Przecież nie wypada inaczej mówić do nauczyciela.
-Daj sobie z tym spokój.
-Zacznijmy naszą znajomość od nowa. Co ty na to?  
-Nie można cofnąć tego co było.  
-Ale można jeszcze to naprawić. Tylko proszę daj mi szansę.
-Mam o tamtym zapomnieć i od tak pójść na kawę. Na kłamstwie nie da się niczego zbudować.  
-Majka nie daj się prosić-zbliżył się na niebezpieczną odległość.  
-Muszę to przemyśleć-zostawiłam go pod budynkiem szkoły i udałam się na spacer.  
   Dlaczego tak bardzo zależy mu na znajomości ze mną? I dlaczego zaczął ją od kłamstwa? Teraz chce zacząć od nowa? Może warto dać mu szansę? To wszystko jest dla mnie dość skomplikowane. Nie wiem co o tym wszystkim  mam myśleć. Nie obdarzę go od tak moim zaufaniem. Musi pokazać, że mogę mu zaufać. Po związku z Danielem muszę zachować w tej kwestii ostrożność. W czasie tego mojego spacerowania zrobiło się późno, więc nie szłam już do szpitala, a jedynie udałam się do mieszkania. Zrobiłam się głodna, więc na szybko zrobiłam sobie naleśniki i kakao. Po zjedzeniu posiłku postanowiłam zadzwonić do rodziców.  
-Majka córeczko, jak miło, że dzwonisz-usłyszałam jak zawsze miły głos mojej mamy.  
-Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale to przesłuchanie było dość męczące-nie chcę nic mówić o Amandzie, bo będą jeszcze bardziej się o mnie martwić.  
-Mam nadzieję, że wszystko jest w jak najlepszym pożądku?-liczę na to, że niczego się nie domyśli.  
-Pewnie, że tak. Jestem bardzo szczęśliwa, gdyż zostałam przyjęta-naprawdę się bardzo z tego cieszę.
-Wiedziałam, że ci się uda. Nie mogło być inaczej. Nawet nie wiesz jak ja jestem z Ciebie bardzo dumna.
-Może uda mi się przyjechać w następny weekend.  
-Dom stoi dla ciebie otworem każdego dnia i o każdej porze.  
-Kocham Cię mamo. Pozdrów tata i Ige. Życzę spokojnej nocy.  
-Dobrze przekażę im pozdrowienia, a ty pozdrów Amande. Śpij dobrze córeczko.
   Po skończonej rozmowie z mamą poszłam do łazienki wziąć prysznic. Kiedy leżałam w łóżku nie mogłam zasnąć. W moich myślach pojawił się on. Dlaczego ciągle o nim myślę? Nie mogę się w nim zakochać i muszę sprawić, żeby on nie zrobił tego samego. Nie chodzi tu tylko o kwestie tego, że jest moim nauczycielem, ale też obawiam się rozczarowania. Skoro oszukał mnie podczas naszego pierwszego spotkania, to skąd mam mieć pewność, że nie będzie więcej tego robił. Nie wiem kompletnie co mam robić? Poproszę o radę moje przyjaciółki. Ale zajmę się tym już jutro. Kiedy spojrzałam na zegarek było już po dwudziestej trzeciej. Jakoś udało mi się udać do krainy Morfeusza.  
______
Przepraszam, ale to bardzo przepraszam, że musieliście tyle czekać na kolejną część. Mam jednak nadzieję, że ktoś jeszcze je czyta. Myślę, że następna pojawi się wcześniej.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1668 słów i 9001 znaków.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam normalnie niecierpliwie na kolejną  :) :*

    27 paź 2016

  • Justys20

    @cukiereczek1 spokojnie na pewno będzie  :kiss:

    28 paź 2016

  • czarnyrafal

    Niby zwyczajny a jednak nie zwyczajny dzien życią Majki tak pięknie opisany przez Autorkę. Justys trzymasz poziom z innych Twoich opowiadań i zaciekawiasz - tak jak zawsze. :kiss:  <3

    27 paź 2016

  • Justys20

    @czarnyrafal dziękuję za te słowa  <3

    28 paź 2016