Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.3

Trzecia część ze specjalną dedykacją dla cukiereczek1 :*  

Daniel:
Gdybym wiedział jakie będą dziś konsekwencję, nie napiłbym się. Wstałem z wielkim bólem głowy i suchym gardłem. Kac nie miał litości, a ja zastanawiałem się po co komu alkohol i kto mądry wymyślił taki trunek. Spałem w małżeńskim łóżku, nie do końca pamiętając co się wczoraj właściwie stało. Pamiętałem jakieś urywki. Wyszedłem z domu i pojechałem do baru, napiłem się i zatrzymałem się w mieszkaniu Pati. Potem nie do końca byłem pewny, czy to co mi się wydawało, czy to co miałem w głowie było prawda? leniwie wyszedłem z łózka i zszedłem na dół. Żona siedziała zadowolona i spokojna przy kuchennym stole i rozmawiała w najlepsze z dzieciakami, którzy z wielkim zaangażowaniem coś jej opowiadały. Oparłem się o drzwi kuchenne i przyglądałem miłej porannej i rodzinnej scenie. Podniosła wzrok ku górze i spojrzała na mnie z uśmiechem.  
- Witaj kochanie - przywitała mnie czułym całusem, a dzieci pobiegły do mnie. - Pojedziemy? - zapytały chórem, a ja spojrzałem na nie zaskoczony i nie bardzo wiedziałem dokąd i po co.  
- Obiecałam im wycieczkę do zoo - wyjaśniła żona, a ja uśmiechnąłem się. Pokiwałem głową i ujrzałem dziecięcą radość w ich oczkach. Tak chyba taki obraz kochałem najbardziej. My siedzący przy kuchennym stole, roześmiane dzieci i moja żona bliska a jakże daleka.
- Gotowi? odwiozę je - powiedziałem i po kilkunastu minutach czekałem gotowy w salonie i z niecierpliwością oczekiwałem dzieci. Pocałowałem żonę na do widzenia i razem z dzieciakami opuściłem mieszkanie. Przez całą drogę wesoło rozmawiali, opowiadając mi co ciekawego wydarzyło się wczoraj w szkole. Z boku mogliśmy naprawdę wyglądać na szczęśliwą rodzinę, ale tak naprawdę było zupełnie inaczej. Miałem mętlik w głowie, bo przecież miałem rodzinę, żonę, która kochała mnie bezwarunkowo i dzieciaki, którzy potrzebowali ojca, ale nie było jej- Patrycji. Nie byłem pewny, co wczoraj się między nami wydarzyło, ale pamiętałem jakieś urywki. Łzy w oczach kochanki, moje odejście i uderzenie w ścianę, powrót do domu. Chciałem wybrać numer i zadzwonić do niej, chciałem usłyszeć jej głos i powiedzieć zwyczajne przepraszam, ale nie zrobiłem tego. Spojrzałem na dzieci, które siedziały w samochodzie zapięte pasami i wiedziałem, że cokolwiek się stanie nie mogę ich stracić. Postanowiłem zakończyć romans, porzucić kobietę, którą pokochałem i skoncentrować się na ratowaniu małżeństwa i naprawieniu stosunków w domu, tylko po to by dzieci wychowywały się w pełnej rodzinie. Podjechałem po szkole i zaparkowałem auto. Dzieciaki wciąż wesoło i żywo rozmawiały, zupełnie zatracając się w wesołej rozmowie, a dopiero po chwili zorientowały się, że byliśmy na miejscu i wysiadły.
- Pa tato - krzyknęły jednocześnie, a ja pojechałem do pracy. Mijałem światła, sklepy i inne budynki z mętlikiem w głowie. Nie byłem pewny co mam teraz robić, jak o niej zapomnieć. Chciałem skupić się na rodzinie, na dzieciach, na pracy na wszystkim, byle tylko nie myśleć o kobiecie, która tak boleśnie mnie zraniła. - Masz dwa dni - przypomniałem sobie jej wczorajsze ostre słowa. - Chcę mieć normalny związek - wywoływałem wspomnienia, jakby one mogły coś zaradzić mojemu cierpieniu. Kurwa! Dlaczego wcześniej nie zorientowałem się, że chciała czegoś więcej? ile razy chciałem porozmawiać z nią o dzieciach, rodzinie. Ile razy chciałem mieć z nią dzieci, chciałem rozwieść się i wziąć z nią cywilny ślub? za wiele. Jednak za każdym razem milczałem, bo bałem się, że odtrąci mnie po tym jak powiem jej te deklarację. Czy gdybym odważył się na taki krok? czy gdybym powiedział jej co czuję nasze życie potoczyłoby się inaczej? czy teraz nie spotykałaby się z tym mężczyzną, a ja nie tkwiłbym w czymś, co inni nazywają rodziną? no i co z moimi dziećmi? jak dzieci poradziliby sobie z tą sytuacją? czy zaakceptowali by ją? a może straciłbym je, a oni uważaliby mnie za potwora, który wywraca ich życie do góry nogami? nie chciałem tego sprawdzać. Zaparkowałem samochód i powolnym krokiem ruszyłem w stronę pracy. Chciałem, marzyłem tylko o tym by zabrać się za papiery i sprawdzać faktury, cokolwiek co chociaż na chwilę sprawi, że moje myśli skupią się na czymś innym, na czymś, co nie jest związane z Patrycją.

   ***
Patrycja:
Nie wiem od kiedy już nie spałam. Czy wpływ miało na to obce, nieznane miejsce, emocje, które wciąż mi towarzyszyły a może bolesne słowa mężczyzny, którego wciąż nadal kochałam. Stałam przed wielkim oknem i patrzyłam się na krajobraz za nim. Miasto budziło się do życia, na ulice zaczęły wychodzić co chwile inni ludzie, a słońce wreszcie pojawiło się na niebie. Nie spałam od jakiegoś czasu, obserwując świt za oknem. Czekało mnie wiele zmian, na których chyba tak naprawdę nie byłam jeszcze gotowa. Tak wiele miało zmienić się w moim życiu, nie wiedziałam, czy te zmiany, które szykowały się wielkimi krokami były dobre, czy złe, ale na pewno były inne. Mężczyzna, który do wczoraj był moim ideałem, facetem za którym bez wahania wskoczyłabym w ogień, za którego oddałabym życie dziś w moich oczach wyglądał nieco inaczej, a moje dotychczas skomplikowane, ale i spokojne życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie byłam pewna, czy byłam w stanie poradzić sobie sama. No dobrze nie byłam sama, nie byłam od niego zależna finansowo, bo przecież miałam dość dobrą pracę, miałam przyjaciół i Michała, ale on był moim uzależnieniem. Z Danielem uwikłani byliśmy w coś takiego, czego sama do tej pory nie rozumiałam, a czasem miałam wrażenie, że przyciągał nam magnes. Teraz, siedząc w pustym obcym mieszkaniu zrozumiałam, że tym magnesem, tą niezwykłą siła był zwyczajny strach przed samotnością. Za wszelką cenę próbowałam zatrzymać przy sobie osobę, w której zakochałam się wiele lat temu, jako jeszcze młoda dziewczyna, a strach przed utratą był na tyle silny, że blokował logiczne myślenie. Byłam wdzięczna Michałowi, bo zrobił coś, czego nikomu innemu się nie udało. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale otworzył mi oczy i pomógł zrozumieć wiele spraw. Nie mogłam, nie miałam takiego prawa, by rozbijać czyjąś rodzinę. Mimo, że wydawało mi się, że go kocham, mimo jeśli nawet naprawdę tak by było i oddałabym dla niego własne życie, nie miałam do niego prawa. Należał do kogoś innego. Miał rodzinę, żonę, dzieci. Miał zobowiązania, które dla mnie chciał porzucić. Może i faktycznie mnie kochał, ale co z tego? co z tego, skoro za kilka lat wypomniał by mi, że dla mnie zrezygnował z dzieci i je utracił? Nie miałam prawa by oczekiwać od niego tak wiele.  
- Pobudka! - usłyszałam męski głos, który wyrwał mnie z rannych przemyśleń. Zrobiłam kilka kroków w przód i otworzyłam drzwi, wpuszczając go do pomieszczenia, w którym akurat spałam. - Gotowa? - zapytał z uśmiechem na ustach. Chociaż zadał jedno pytanie, wiedziałam o czym mówi. Tylko czy byłam naprawdę, ale to naprawdę gotowa, by posprzątać w swoim życiu?  
- Nie wiem - odpowiedziałam chyba bardziej samej sobie niż jemu, ale nie odezwaliśmy się do siebie więcej. Bez słowa kroczyłam za nim do jadalni i usiadłam przy stole. Na talerzyku zachęcająco, przepięknie pachniały naleśniki, a ja poczułam się naprawdę głodna. Pochłonęłam dwie porcję, uświadamiając sobie, że jeszcze nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego i popiłam szklanką zimnego soku. Byłam wdzięczna Michałowi za wszystko co do tej pory dla mnie zrobił. Był niczym dobry Anioł stróż, najlepszy opiekun, który chroni mnie od złego. Nie wiedziałam, czy patrzę na niego pod okiem kandydata na faceta, czy bardziej jak przyjaciółka, której zależy na kontakcie z nim. Nie wracaliśmy do wczorajszego pocałunku, zupełnie jakby on wcale się nie wydarzył. Chyba nie mówiliśmy o tym, bo oboje uznaliśmy, że nie jest to odpowiedni czas, ani miejsce a my naprawdę mieliśmy sporo na głowie, szczególnie ja. Czekało mnie dziś spore zadanie. Musiałam zmienić zamki w mieszkaniu, chciałam też spotkać się z Danielem by oddać mu wszystkie rzeczy i definitywnie zamknąć nasz rozdział.Chciałam posprzątać w mieszkaniu tak, by nie było tam nic, co mogłoby mi o nim przypominać i wywołać bolesne wspomnienia.  
- Dziękuje Ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś - rzekłam, sprzątając po śniadaniu. Stał za mną, ale nie powiedział nawet słowa. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie wiedziałam jak mam reagować. Czasami miałam ochotę podejść, przytulić go i pocałować. Powiedzieć zaopiekuj się mną, ale nie byłam pewna czy byłoby to właściwie zachowanie. A co jeśli błędnie odebrałby moje intencję i straciłabym kolejną bliską mi osobę? nie chciałam tego. - Chce się z nim spotkać - wypaliłam nagle, nie będąc pewna, czy powinnam mu o tym powiedzieć.  
- To nie jest dobry pomysł - rzekł i bez słowa opuściliśmy przytulne mieszkanie z zamiarem pojechania do mojego domu i spotkania się z facetem, który miał lada moment sprawić, że poczuję się bezpieczna

        ***
Michał:
Od pół godziny siedzieliśmy w mieszkaniu Patrycji, a ślusarz robił co trzeba. Obserwowałem dziewczynę, która siedziała zmieszana, przerażona i oszołomiona, zastanawiając się, o czym w tej chwili myśli. W niebieskiej sukience i rozpuszczonymi blond włosami wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Nawet sińce pod oczami, które zrobiły jej się od nie wyspania, nie odbierały jej uroku.  
- Skończone droga pani - zaśmiał się starszy mężczyzna i spojrzał na kobietę, wyczekująco. Zapłaciła ślusarzowi, podziękowaliśmy mu i po chwili zostaliśmy sami. Nadal miałem wrażenie, jakby wisiała nam nami napięta atmosfera, a ja zastanawiałem się, czy wpływ na to ma wczorajszy incydent z pocałunkiem.
- Co masz teraz zamiar zrobić? - spytałem. Machnęła ramionami, kompletnie wykończona, zmęczona i niezdecydowana co teraz zrobi jako wolna kobieta. Chciałem zaproponować jej kolację, oficjalną randkę, ale miałem dziwne wrażenie, że nie jest to odpowiedni czas. Z trudem namówiłem ją, by położyła się spać a sam zamierzałem zostać w jej mieszkaniu dopóki nie zobaczę tu Majki. Nadal była przestraszona i trochę nie spokojna, ale chyba bardziej zdołowana utratą ukochanego. Chciałem powiedzieć jej co do niej czuje, ale nie odważyłem się. Było to dla mnie trochę za wcześnie, zresztą bałem się tego, że mnie wyśmieje. Od kilku minut siedziałem niespokojnie, samotnie na skórzanej kanapie w salonie i zastanawiałem się co mam teraz zrobić. Nieśmiało, po cichutku kręciłem się po mieszkaniu, obserwując piękne meble i zdjęcia, które znajdowały się na półkach.Na jednym z nich była ona wesoło wpatrzona w mężczyznę, który choć nie wiedziałem tego na sto procent, zapewne był właśnie jej Danielem. Przez chwilę nadsłuchiwałem, nie będąc pewnym, czy dobrze słyszę. Nie mając sto procentowej pewności byłem prawie przekonany, że Pati płakała. Słyszałem cichy szloch, który wydobywał się za drzwiami sypialni i tak bardzo miałem ochotę tam iść. Chciałem przytulić ją, powiedzieć, że wszystko się ułoży i poprosić ją by nie płakała. Nie wiedziałem dlaczego, ale łzy tej kobiety działały na mnie najmocniej. Nie wytrzymałem. Cichutko zapukałem do drzwi i wszedłem do środka, siedziała skulona na podłodze, trzymając w ramionach fotografię i cichutko szlochała. Podszedłem do niej i w tym momencie nasze spojrzenie znów się spotkało. Usiadłem obok niej, nie spuszczając wzroku z jej zapłakanej twarzy i delikatnie, lecz stanowczo pociągnąłem ją do siebie. Siedziałem w rozkroku, a ona siedziała wtulona w moje ramiona. Delikatnie kołysałem ją, czekając kiedy przestanie płakać.  
- Jestem tu - wyznałem najciszej jak potrafiłem i po chwili ponownie na siebie spojrzeliśmy. Tak bardzo chciałem ją mocniej objąć, pocałować jej usta, dotknąć jej policzka, powiedzieć, że zakochałem się w niej, ale nie zrobiłem nic z tych rzeczy, o których marzyłem. Czekałem. Nie byłem pewny ile, za czym, jak długo, ale wciąż czekałem w nadziei, że trafi się lepszy moment, jakaś okazja, by powiedzieć jej co tak naprawdę do niej czuje. - Nie płacz - poprosiłem i jeszcze mocniej przytuliłem ją do siebie, jakbym chciał tym gestem ochronić ją przed każdym cierpieniem. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy. Godziny, minuty. Było mi przy niej tak dobrze, że straciłem rachubę czasu. I chyba siedzielibyśmy tak cały dzień, gdyby nie domofon, który uparcie informował nas, że ktoś próbuje dostać się do mieszkania Patrycji. Otworzyłem drzwi, dając w ten sposób czas Pati na ogarnięcie się i spojrzałem na zatroskana Majkę.
- Dobra dziewczyny to nic tu po mnie. Pati zadzwonisz do mnie i powiesz jak było na spotkaniu? - zwróciłem się do Patrycji. Kobieta kiwnęła głową i z uśmiechem pomachała mi na do widzenia, obiecując, że spotkamy się wieczorem. - Cześć Majka, uważaj na nią - poprosiłem kumpele i po chwili byłem już na dworze. Jeszcze chwilę stałem pod mieszkaniem kobiety, zastanawiając się, czy nie powinienem być przy niej. Jednak z drugiej strony doskonale wiedziałem, że bardziej niż mnie potrzebuje teraz Majki i już nie mogłem doczekać się wieczora, kiedy znów uda mi się ją zobaczyć.

                 ***
Patrycja:
Spakowałam już ostatnie rzeczy w drugi karton i spojrzałam na Majkę, która wciąż niezadowolona kręciła głową i przewracała oczami. Może i nie była zachwycona moim pomysłem spotkania z Danielem, ale znała mnie na tyle, że nawet nie próbowała już mnie przekonywać do zmiany decyzji, bo uznała to za starte czasu. Zdeklarowała się tylko, że pojedzie ze mną i będzie pilnować, czy aby na pewno wszystko w porządku i czy nie robi mi krzywdy. Wolałam załatwić to sama i po swojemu, ale zgodziłam się na warunki przyjaciółki i już po chwili siedzieliśmy w jej aucie i jechaliśmy do kawiarni, w której umówiłam się z kochankiem. Chciałam raz na zawsze, definitywnie i stanowczo zakończyć romans, ale nie byłam pewna, czy zdołał i czy wystarczy mi na to sił. Dlatego z drugiej strony cieszyła mnie obecność najwierniejszej przyjaciółki, na którą mogłam liczyć zawsze i o każdej porze. Wiedziałam, że Majka czuła się winna całej tej sytuacji, ale zapewniłam ją, że nie potrzebnie, bo nie była to jej wina, tylko moja i Daniela. Sama wiedziałam na co się pisze i w jaki układ wchodzę. Wiedziałam, że ma żonę, dzieci i wiedziałam, że kiedyś nadejdzie czas rozstania. Chciałam zrobić to już tyle razy, że przestałam łudzić się, że znajdę w sobie odwagę, ale teraz musiałam to zrobić. Za wiele się wydarzyło, za bardzo się zraniliśmy, za wiele cierpieliśmy, by dało się coś posklejać. Jechaliśmy przez miasto w ciszy, a jedynie z radia leciały jakieś wolne kawałki o niespełnionej miłości. - Akurat w sam raz dla mnie - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili zaparkowaliśmy przed kawiarnią i weszłam do środka. Majka jakby wyczuła sytuację, zdeklarowała się, że zostawi nas samych i poszła się przejść do parku, a ja weszłam do środka, gdzie już przy stoliku czekał na mnie Daniel.  
- Witaj - powiedziałam chłodnym głosem i zamówiłam filiżankę mocnej kawy i do tego kawałek ciasta. Daniel zamówił to samo i patrzył na mnie wyczekująco, a ja ponownie przy nim nie potrafiłam wydusić żadnego sensownego zdania. - Jak sytuacja z żoną? pogodziliście się? - zapytałam jakby nigdy nic, sama zaskoczona swoimi słowami. Chciałam przejść do sedna, ale patrząc na jego niebiesko- zielone oczy nie potrafiłam powiedzieć tego, po co tu przyjechałam
. - Tak. Wczoraj wszystko sobie wyjaśniliśmy. Daliśmy sobie szansę na ratowanie tego - usłyszałam. W jego oczach widziałam coś dziwnego. Coś co sprawiło, że nie byłam pewna czego właściwie chcę. - Nie wiedziałem, że zależy Ci na dziecku. Boże! Gdybym tylko wiedział - wypalił a w jego oczach zobaczyłam skrywany smutek. - Tak wiele razy chciałem odejść od żony do Ciebie. Chciałem zaproponować Ci ślub, założyć z Tobą rodzinę, ale byłem przekonany, że tego nie chcesz - powiedział. Kelnerka przyniosła kawę i ciasta, a ja patrzyłam na niego wyczekująco, oceniając ile prawdy jest w jego słowach i nagle zamarłam. Zdałam sobie sprawę, że mówi szczerze, że jego oczy nic nie ukrywają, a usta nie kłamią. Po raz pierwszy wydawał mi się naprawdę szczery w tym co mówił i poczułam coś dziwnego, co sprawiało, że moje serce pękało na pół. Spotkałam się z nim z zamiarem odejścia, a on informuję mnie, że jego marzenie było również przez lata moim marzeniem.
- Daniel ja odchodzę - powiedziałam drżącym głosem i spojrzałam na jego twarz. Nagle stał się blady jak ściana, a ja zdałam sobie sprawę, że on chyba naprawdę mnie kocha.
- Obawiałem się, że to zrobisz. Już dawno powinienem dać Ci spokój i pozwolić byś była szczęśliwa - usłyszałam. Dopiłam kawę w kilka minut i już chciałam wstać, ale poczułam na ręce jego delikatny dotyk. Po plecach przeleciał mi delikatny dreszcz i mimowolnie zamknęłam oczy. - Kocham Cię Pati - rzekł.
- Wracaj do żony. W samochodzie są twoje rzeczy - wyznałam i gwałtownie zabrałam z jego dłoni swą dłoń. Oboje niemal pędem wyszliśmy z kawiarni, zostawiając na stoiku tylko nietknięty placek i spojrzałam na niego. Bez słowa podałam mu dwa pudełka z jego wszystkimi rzeczami, jakie znalazłam u siebie w mieszkaniu i spuściłam wzrok. - Zegnaj Daniel - wypowiedziałam i nie czekając na jego reakcję wsiadłam do samochodu, w którym już czekała Majka i rzucając mu ostatnie spojrzenie pełne bólu, łez i żalu odjechaliśmy piskiem opon.
- Poradzisz obie mała - usłyszałam głos Majki i czując jej delikatną dłoń na ramieniu, nie potrafiąc zapanować nad emocjami rozpłakałam się, czując jakby ktoś wyrwał mi serce. CDN

No i pojawiła się trzecia część. Jak myślicie czy Patrycja znajdzie w sobie dość siły, by zostać w swoim postanowieniu o rozstaniu z Danielem? a może oboje powinni walczyć o swoje szczęście? Dziękuje za wszystkie komentarze ciepłe słowa i opinie. Jesteście wielcy :***

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3500 słów i 18771 znaków, zaktualizowała 15 cze 2016.

6 komentarzy

 
  • Justys20

    :bravo: pięknie piszesz

    17 cze 2016

  • agusia16248

    @Justys20 A bardzo, bardzo dziękuje

    18 cze 2016

  • Justys20

    @agusia16248  <3

    18 cze 2016

  • Słodka :)

    Powinna zapomniec o Danielu i dac szanse Michałowi :)

    17 cze 2016

  • agusia16248

    @Słodka :) Niestety nie tak szybko jest zapomnieć o kimś,kogo się kocha. Zobaczymy czy Pati znajdzie w sobie siłę, by zrezygnować z miłości do Daniela

    18 cze 2016

  • tom

    Michał i koniec .

    15 cze 2016

  • agusia16248

    @tom zobaczymy :)

    18 cze 2016

  • volvo960t6r

    Cudowne opowiadanie :)

    15 cze 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuje

    18 cze 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę

    18 cze 2016

  • marTYNKA

    Powinna dac sobie spokój  z Danielem.  Oboje będą cierpieć,ale czas zagoi te rany . Część oczywiście mega.

    15 cze 2016

  • agusia16248

    @marTYNKA No czasami czas wcale nie goi ran, tylko po prostu uczy nas z tymi ranami żyć. Przyzwyczaja nas do bólu. Bardzo dziękuje za miłe słowa :**

    15 cze 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już:)

    15 cze 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 A bardzo dziękuje :*

    15 cze 2016