Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.18

Daria:
Stałam oparta o wannę w łazience i z niecierpliwością oczekiwałam wyniku. I chociaż tak długo nie pozwalałam dopuszczać do siebie tej myśli, coś mi mówiło, że moje obawy mogą być uzasadnione. Nie miałam miesiączki, co z dnia na dzień przerażało mnie co raz bardziej. W prawdzie uważaliśmy, w prawdzie byliśmy ostrożni, ale widocznie nie aż tak. Jeszcze do nie dawna łudziłam się, że to zwyczajny stres, kłopoty w małżeństwie, trudna relacja z moim mężem spowodowała to złe samopoczucie i braku okresu, ale obawiałam się, że nie. Test na którym widniały dwie czerwone kreski nie dawały żadnych złudzeń i wątpliwości. I nawet jeśli jeszcze miałam płonne nadzieje na to, że moje obawy są nieuzasadnione, dwie kreski odbierały mi tą nadzieje. Siedziałam na brzegu wanny, zastanawiając się co teraz powinnam zrobić. Mogłam w prawdzie wkręcić Danielowi, że to jego dziecko, ale obawiałam się, że to nie przejdzie. Nie był głupi i od razu nabrałby pewnych podejrzeń, a ja nie chciałam jeszcze bardziej psuć naszych relacji. Ojcu dziecka też nie powinnam o niczym mówić, ale czy nie miał prawa wiedzieć?  
- Mamusiu! - zawołał mały przerażony chłopczyk wbiegając za mną do łazienki i zerkając na mnie przerażonymi oczkami. - Gdzie jest tata? - zapytał nieufnym głosem, jakby przeczuwał, że coś wisi w powietrzu.
- Nie długo wróci - odpowiedziałam dziecku, odkładając na półkę test ciążowy i wzięłam syna na kolana. - Spakowaliście się już? - spytałam dziecko, chcąc odwrócić jego zaciekawioną uwagę z białej rzeczy, która leżała na półce.
- Tak mamo. Tylko nie wiem gdzie jest ta moja ulubiona podkoszulka. Pomożesz mi? - spytał chłopczyk błagalnym głosem, a ja wdzięczna za to, że nie zadaje pytań, ukryłam test głęboko w szafce i zamykając drzwi od łazienki poszłam z dzieckiem do pokoju.
- Mamo nie wiesz gdzie jest moja ulubiona lalka? - zapytał cieniutki dziecięcy głos, a ja spojrzałam na córkę. Mając przy sobie ukochane dzieci, nic innego się dla mnie w tym momencie nie liczyło. Kochałam je. Były całym moim światem, całym azylem, całym powietrzem, którego potrzebowałam. Teraz nosiłam jeszcze w sobie kolejne dziecko, które tak wiele skomplikuje w moim życiu. Czy mój mąż nie zorientuje się, że coś jest nie tak? czy nie domyśli się, że coś przed nim ukrywam? I gdzie jest? dlaczego jeszcze nie wrócił? czy wróci do nas? wróci, przecież obiecał. Pomogłam dzieciom poszukać zaginione rzeczy i pakowałam już do walizki ich ostatnie ubranka. Mieliśmy wyjechać jeszcze dzisiaj, ponieważ oboje tego bardzo potrzebowaliśmy. Spakowałam też siebie i męża i niecierpliwi wyczekiwaliśmy Daniela. Dzieci by nie nudziły się poszli oglądać bajkę, a ja znów zaczęłam myśleć o teście i o dziecku jakim nosiłam pod sercem. Nie mogłam go urodzić, nie chciałam. Wykręciłam jakże znajomy numer i po chwili usłyszałam męski głos.  
- To Ty? - spytał mężczyzna mamrocząc coś pod nosem. Nie byłam pewna, ale chyba był pijany.  
- Jesteś w domu? nie długo przyjadę - rzekłam. Zabrałam dzieci ze sobą i zostawiłam je u przyjaciółki, Danielowi wysłałam wiadomość, że muszę coś załatwić i poinformowałam go gdzie są dzieci. Po kwadransie żegnałam się z przyjaciółką i jechałam do kochanka, by wyznać mu prawdę. Nie wiedziałam dlaczego, ale coś mówiło mi, że jestem mu to winna. Chciałam pożegnać się z nim jak należy, może nawet powiedzieć mu prawdę i przyznać się do tego, że noszę w sobie jego dziecko, ale co do tego ostatniego chyba nie miałam pewności.Po kilkunastu minutach zatrzymałam się pod znajomym adresem i wysiadłam z auta. Podeszłam do drzwi i bez słowa weszłam do środka, nawet nie pukając. - Cześć - rzekłam opierając się o futrynę drzwi i spojrzałam na jego zamgloną twarz. W ręku trzymał otwartą puszkę po piwie, a ja tylko pokiwałam głową. - Wystarczy - rzekłam wyrywając mu puszkę z piwem i podeszłam do niego. Chyba bardziej za nim tęskniłam niż sądziłam.  
- Dawno Cię nie widziałem. Zbyt dawno Dario - rzekł. Milczałam. Co miałam mu powiedzieć? nawet teraz nie wiedziałam po co właściwie przyjechałam, chyba tak naprawdę chciałam go tylko zobaczyć, chciałam spojrzeć na niego by zabić w sobie to uczucie tęsknoty za człowiekiem, który sprawił, że po raz pierwszy w życiu byłam naprawdę szczęśliwa i byłam sobą. - Jak Ci się układa z mężem? spotykają się nadal?- usłyszałam. Chciałam powiedzieć, nawet teraz ze sobą są, ale milczałam. Nie miało to dla mnie znaczenia. Powiedzieć mu, czy nie? powiedzieć? walczyłam sama ze sobą, zastanawiając się co właściwie zrobić.  
- Muszę Ci coś powiedzieć- wypaliłam bez chwili zastanowienia. Jego zamglony wzrok zatrzymał się na mojej twarzy, a ja poczułam strach. Co ja najlepszego robię? - Wyjeżdżamy na kilka dni z dziećmi. Chciałam Cię poinformować, że nie będzie mnie w mieście - wyznałam niepewnie. Mężczyzna spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, a ja pod udawanym uśmiechem dostrzegłam ogromny ból i łzy. - Jestem w ciąży. To twoje dziecko - wypaliłam na jednym tchu, jakbym bała się, że coś powstrzyma mnie przed powiedzeniem mu prawdy. Jego oczy skierowały się na moją twarz, a ja bez chwili namysłu odwróciłam się i uciekłam z jego mieszkania.  
- Dario! - zawołał mężczyzna, ale nie zareagowałam i w pośpiechu odjechałam z jego terenu.

        ***
Patrycja:
- Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać - to były ostatnie słowa, które tego popołudnia usłyszałam z ust Daniela. Miałam taki mętlik w głowie, że sama nie wiedziałam co powinnam zrobić. Chciałam płakać, ale łzy nie chciały lecieć z moich oczu. Byłam rozdarta bo kochałam mężczyznę, mężczyznę który ranił mnie na każdym kroku, mężczyznę który zabrał mi niemal wszystko, ale gdybym musiała zrobić to jeszcze raz, ponownie bym go wybrała. Łączyło nas coś tak magicznego, coś tak silnego, że nie potrafiliśmy się temu oprzeć. Jednak teraz nie miało to znaczenia. Wybrał ich, a ja naprawdę rozumiałam jego sytuację. Rozumiałam i szanowałam jego decyzję, bo przecież był ktoś kogo kochał bardziej niż mnie. To były jego dzieci, małe istotki, które nie mogły cierpieć przez decyzję dorosłych ludzi.Wracałam do domu, do domu pełna obaw, do domu, gdzie czekał na mnie Michał i zastanawiałam się, czy jeszcze nasz wczorajszy gość. Na samą myśl o Jarku dostawałam gęsiej skórki i nadal pamiętałam to, co działo się dziś rano. Kiedy tak przybywał w mojej kuchni, robił nam śniadanie i był, czułam się jak wtedy, gdy spotykaliśmy się w szkole. Teraz wszystko było inne, ja byłam inna, ale młodzieńcze marzenia wciąż tkwiły w mojej głowie, ukryte gdzieś na dnie serca. Czułam jak po moim policzku płynął łzy, kompletnie nie zrozumiała tą sytuacją. No bo dlaczego tak naprawdę płakałam? czy opłakiwałam niespełnione marzenia? czy po prostu zdałam sobie sprawę, że przegrałam życie. Nie chciałam pokonana wracać do Michała i brać od życia tylko małą cząstkę miłości. Owszem kochał mnie i nawet ja kochałam jego, ale nie było we mnie takiego płonnego uczucia jak z Danielem. Może dlatego, że Michał był inny niż mój kochanek? był uczciwy, spokojny. dawał mi poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Był przewidywalny, a ja chyba tak naprawdę potrzebowałam adrenaliny, potrzebowałam tej nutki niepewności i pytań co teraz będzie? Michał był idealnym kandydatem na męża, ojca dziecka. Przy nim nigdy niczego się nie bałam, zawsze mogłam na niego liczyć. Tylko, czy samo poczucie bezpieczeństwa wystarczy by stworzyć szczęśliwy związek? wróciłam do domu zamyślona. Michał nie zadawał pytań, ale wiedziałam, że zapewne domyśla się skąd wracam. Nasz gość wciąż znajdował się w mieszkaniu, a ja nie miałam siły na kolejne rozmowy, tłumaczenia się.
- Jak było? co Ci powiedział? - dopytywał Michał, a gdy już miałam mu coś odpowiedzieć, zadzwoniła jego komórka. - Dobrze już jadę - rzucił tylko i spojrzał niepewnie w moją stronę. - To ze szpitala. Jej stan - zatrzymał się, by użyć odpowiednich słów.  
- Jak musisz - rzuciłam tylko krótko i bez słowa odwróciłam się do niego plecami. Poczułam delikatne muśnięcie w policzek i zamknęłam oczy. Jak długo potrwa jeszcze ta sytuacja? jak długo będę musiała się nim dzielić? - Pojechał do Aleksandry. - poinformowałam trochę zmieszanego Jarka i spojrzałam mu w oczy.  
- Jak sobie z tym radzisz? - zapytał zatroskanym głosem, a ja wybuchłam śmiechem. Jarek spojrzał na mnie zaniepokojony moją dziwną reakcją, a ja tylko machnęłam ramionami.
- Widziałam się z Danielem - powiedziałam cicho. Jarek nie wyglądał na zaskoczonego tą informacją, więc miałam już niemal pewność, że Michał też o tym wiedział. Przez chwilę pomyślałam o Michale i o tym jak się musiał z tym czuć. Jeśli tak, jak ja się teraz czułam to wcale mu nie zazdrościłam.  
- To trochę popaprany układ. Z jednej strony Ty i Daniel, który ma żonę i dziecko, z drugiej Michał i Ola. Dlaczego wpakowałaś się w coś takiego? - zapytał. Spojrzałam na niego uświadamiając sobie, że mężczyzna ma rację. Powiedział na głos to, co wszyscy wokół myśleliśmy. Tkwiłam w popapranym układzie, kompletnie zagubiona w swoich uczuciach
. - Bo mężczyzna którego kiedyś kochałam okazał się kompletnym burakiem - wypaliłam nerwowo urażona słowami naszego gościa. Po chwili zdałam sobie sprawę z ostrych słów i pożałowałam tego, co powiedziałam. Chciałam to jakoś odkręcić, chciałam go przeprosić, ale nic nie przychodziło mi do głosy. Milczeliśmy.
- Masz rację. Byłem kretynem, ale każdy popełnia błędy. Liczy się to, co jest tu i teraz, a teraz tu jestem - wyznał Jarek, a mnie zmiękły kolana. Staliśmy w milczeniu zbyt blisko siebie, a moje serce wariowało. Przypomniałam sobie jego słowa o więzieniu i spojrzałam na jego twarz. Jak to możliwe, że ktoś taki jak on zrobił tak wiele złego? Podniosłam się i stanęłam obok okna, opierając się o parapet. Patrzyłam przez okno na świat, jakbym szukała tam jakieś wskazówki, czy podpowiedzi. Znów pomyślałam o mądrych słowach babci i tak bardzo za nią zatęskniłam. Poczułam na karku jego przyspieszony oddech, zdając sobie sprawę, że mężczyzna znajduje się tuż za mną. Gwałtownie odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie powiedziałam nic. Kompletnie nic, chociaż tak wiele chciałam mu powiedzieć.  
- Pójdę już - wyszeptał nagle do mojego ucha, czułe dotykając mojego policzka. Chciałam powiedzieć zostań, ale słowa zablokowały się w gardle. Nim zdołałam się poruszyć, w mieszkaniu panowała tylko nieprzyjemna pustka i cisza. Zostałam sama.

                   ***
Michał:
Skłamałem, ale nie mogłem powiedzieć jej kto dzwonił i po co wychodzę. Rozmówca był ostatnią osobą, którą podejrzewałbym o chęć spotkania, ale nie mogłem mu odmówić. Teraz stałem na przeciwko Daniela i nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
- Chyba już wiesz, że schodzę Wam z drogi. Zostaję z rodziną i proszę Cię - zawiesił głos, zastanawiając się, czy dokończyć zdanie.  
- Tak wiem. Zaopiekuję się nią.- zapewniłem Daniela i wziąłem głęboki wdech. Nasza rozmowa nie była łatwa, ale potrzebna nam obu. On upewniał się, że niczego nie zabraknie jego ukochanej kobiecie, z której z takim trudem musiał zrezygnować, a ja przynajmniej wiedziałem, że mam wolną drogę. Nie chciałem tracić ani czasu. Daniel opowiedział mi dlaczego z niej zrezygnował i jak wielki trud w to wkładał, a ja mu po raz pierwszy naprawdę współczułem. Nie miałem żalu do niego o to pobicie, nie miałem już żalu o to, co było między nami. Po prostu oboje zakochaliśmy się w wspaniałej kobiecie, w idealnej kobiecie i oboje walczyliśmy o jej uwagę i względy. Może nawet gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach byłaby szansa na to by się zaprzyjaznić.  
- Zaopiekujesz się nią? - zapytał Daniel w pewnym momencie, a ja spojrzałem niepewnie na jego twarz.  
- Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i uwierz mi, że będę ją chronił nawet jeśli ja sam miałbym umrzeć. Nie pozwolę jej skrzywdzić, nie bój się - zapewniłem. Miałem wrażenie, że Daniel chce mi jeszcze coś powiedzieć, ale długo się waha. Nie chciałem ciągnąc go za język, dlatego cierpliwie czekałem aż sam będzie gotów. - Musisz wiedzieć, że wciąż ją kocham i nigdy nie przestanę. Patrycja zawsze będzie miłością mojego życia i nie rezygnuje z niej na zawsze. Może kiedyś, może jak podrosną nam dzieci - usłyszałem zamyślony głos Daniela. Pokiwałem głową w milczeniu. Lojalnie ostrzegał mnie, że powróci, a ja zamierzałem być na jego powrót gotowy.  
- Zatem do następnego starcia - zażartowałem a Daniel uśmiechnął się. - Chroń ją. Opiekuj i daj jej cała miłość. Ona jest wrażliwą osobą, jest delikatna - usłyszałem łamiący, zapłakany głos mężczyzny. Podszedłem do niego łapiąc go za ramie i lekko poklepałem.  
- Daniel ja wiem. Nie musisz się martwić. Wiem jaka jest Pati i wierz mi, że dam jej tyle miłości ile tylko zdołam - obiecałem. Po krótkiej chwili spojrzeliśmy na siebie a w jego oczach zobaczyłem ból i rozczarowanie. Jego oczy chciały coś powiedzieć, ale milczał. Ze spuszczoną głową nawrócił się i pomału szedł w stronę auta. Jeszcze chwilę stałem obserwując jak odchodzi. Miałem mieszane uczucia. Z jednej strony cierpiałem wyobrażając sobie jak bardzo muszą oboje cierpieć ale z drugiej nie ukrywam, że poczułem ulgę. Ich rozstanie było mi na rękę, bo pozbyłem się rywala. Nie byłem głupi i wiedziałem, że nadal coś do siebie czują, ale obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by Patrycja zabiła w sobie uczucia do Daniela. Chciałem, zamierzałem od nowa ją w sobie rozkochać, skraść jeszcze raz jej serce i zrobić wszystko by wybranka mojego serca na zawsze byłą szczęśliwa. Po dwudziestu pięciu minutach byłem już przed domem. Wysiadłem z auta i wszedłem do mieszkania. Patrycja siedziała z zamkniętymi oczami na kanapie, a gdy usłyszała moje kroki, gwałtownie otworzyła oczy.  
- Ubieraj się. Zabieram Cię gdzieś - rzekłem. Nagnałem kobietę, by poszła się ubrać, a sam wykręciłem kilka telefonów do znajomych. - Załatwione? - spytałem, upewniając się, czy mój plan zadziała. Gdy kumpel zapewnił mnie, że wszystko już przygotował dzień wcześniej, uspokoiłem się. Szykowanie się zajęło jej pół godziny. Po trzydziestu minutach stałą już koło mnie, a ja nie byłem pewien jak zareaguje na moją niespodziankę. Do celu jechaliśmy w milczeniu. Zatrzymaliśmy się dopiero na przystani, gdzie na jednym z jachtów czekał już mój przyjaciel. Mimo z początkowych sprzeciwów udało mi się zawiązać jej oczy i po chwili znajdowaliśmy się już na jachcie.  
- Dzięki stary - rzuciłem do kumpla, i gdy zapaliłem wszystkie świece, uszykowałem kolację odwiązałem jej oczy...
- Kochanie wyjdziesz za mnie? - spytałem klękając na kolana, wyjmując małe pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek. CDN

No i kochani powróciłam. Urlop zleciał za szybko, ale w sumie bardzo się za Wami stęskniłam. Mam nadzieje,że cierpliwie poczekaliście za moim powrotem i nadal śledzicie losy bohaterów. Teraz postaram się dodawać opowiadania regularniej i mam cichą nadzieje,że wena i pomysły mnie nie opuszczą. Jak myślicie co odpowie Michałowi Patrycja? Przyjmie jego zaręczyny??

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2978 słów i 15898 znaków, zaktualizowała 31 lip 2016.

5 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Ona musi być z Danielem :< piękna część :)

    9 sie 2016

  • Kadiśka:*

    Niech ona będzie z Danielem!!  ????????????????

    31 lip 2016

  • Justys20

    Zobaczymy jak jej życie się potoczy

    31 lip 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    31 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część nie wiem czy przyjmie oświadczyny ale mam taką cichą nadzieję że nie przyjmie :),:*

    31 lip 2016