Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.20

Patrycja:
Policja przyjechała błyskawicznie, zaraz po niej pojawiła się karetka, a ja zastanawiałam się skąd wiedzieli. Klęczałam przy nieprzytomnym Michale, czując jak szybko bije mi serce. Wszystko działo się tak nagle. Trzeci z napastników pojawił się znikąd, zaskakując Michała i mocnym uderzeniem powalając go na ziemię. Gdy wyjął nóż, moje serce na moment zamarło i nagle jakby czuwała nad nami Boska opaczność pojawiły się policyjne radiowozy. Szybko schwytali napastników, a lekarze pogotowia właśnie wnosili Michała na noszach do karetki.  
- To ja państwa wezwałam - odezwałam się do jednego z funkcjonariuszy prawa i patrzyłam na Michała.
- Miał wiele szczęścia. To tylko powierzchowna rana, kilka szwów i powinno być dobrze - uspokoił mnie lekarz. Obiecując policjantom, że pojawię się na złożeniu zeznań, ubłagałam ich by pozwolili jechać mi z Michałem. Mój upór i determinacja zadziałały cuda, bo już po chwili siedziałam w karetce i trzymając Michała za rękę jechałam z nim w stronę szpitala. Radiowóz policyjny jechał tuż za nami. Nie wiem czy nas pilnowali, czy po prostu byli tacy mili, ale nie przeszkadzało mi to.
- Michaś Ty głupku! - zaszlochałam chowając twarz w dłoniach. Nagle zrobiło mi się słabo a przed oczami zobaczyłam ciemność. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale obudziłam się w białej sali na łóżku.  
- Zrobiliśmy pani wyniki - powiedział lekarz z dziwnym, tajemniczym uśmiechem na twarzy. - Proszę unikać stresu, proszę się nie denerwować, wypoczywać i dobrze odżywiać. Moje gratulację. Jest pani w ciąży - usłyszałam. Spojrzałam na lekarza jakby urwał się z kosmosu. Przez chwilę milczałam, próbując zebrać myśli.  
- Nie to nie - wyszeptałam nie kończąc nawet zdania.
- To nie możliwe? takie rzeczy się zdarzają i chyba nie muszę pani tłumaczyć jak? No chyba, że - zawiesił głos, jakby szukał odpowiednich słów. - Nie planowała pani, prawda? To normalne, jest pani w szoku, ale proszę na siebie uważać. Dziecko to prawdziwy cud - wyznał przyjaznym głosem, a ja nie odpowiedziałam. Pokiwałam głową, na znak zrozumienia jego słów i gdy zostałam sama opuściłam głowę na poduszkę. Wzięłam kilka głębokich wdechów, uspokajając przyspieszone serce i rozpłakałam się. Nie miałam pojęcia jak to wszystko było możliwe. Przecież nie tak dawno straciłam jedno dziecko, nie tak dawno opłakiwałam śmierć mojego dziecka i Daniela, a teraz ponownie jestem w ciąży? jak? Przecież lekarze powiedzieli stanowczo, że przez długi okres nie będę mogła liczyć na dziecko, że nie zajdę w ciążę, a teraz dowiaduję się takich rzeczy?? Wstałam z łóżka i skierowałam się do sali Michała. Chciałam powiedzieć mu o radosnej nowinie, chciałam powiedzieć mu o tym, że zostanie ojcem, ale nie odważyłam się. Tak naprawdę nie wiedziałam czyje to dziecko, a dopóki nie potwierdzi tego ginekolog, nie chciałam dawać nikomu złudnej nadziei. Od śmierci dziecka minęło tak niewiele czasu. Dwa miesiące zleciały tak błyskawicznie, że sama się w tym wszystkim pogubiłam. Potem spędziłam kilka upojnych chwil z Danielem, ale też spałam z Michałem.  
- Kochanie - szepnęłam do mężczyzny, który leżał na łóżku poobijany i sama miałam ochotę go uderzyć. Czy on nie myślał? po co tak bardzo naraża swoje życie? - Jak się czujesz? - spytałam czułym głosem.  
- Teraz już lepiej. Lepiej bo Ty jesteś obok - usłyszałam. Pogadałam chwilę z chłopakiem i wyszłam, ponieważ musiałam rozwiać swoje wątpliwości.  
- Panie doktorze mam do pana prośbę - wyznałam w stronę ginekologa, który przekazał mi jakże radosne informację.  
- Chcę pani upewnić się, że jest pani w ciąży? - uśmiechnął się i zaprosił mnie do swojego gabinetu. Już po chwili leżałam na łóżku, podłączona do monitora i wpatrywałam się w ekran, próbując coś zobaczyć.  
- Panie doktorze dwa miesiące temu miałam wypadek samochodowy i poroniłam. Lekarze mówili mi, że z kolejnym dzieckiem będę miała spore trudności więc sam doktor rozumie. Po Prostu chciałabym mieć pewność. Nie chcę rozczarowań - rzekłam.
- Rozumiem. Rzeczywiście niektóre kobiety mają trudności i długo się starają, ale to jest natura. Medycyna jeszcze nie potrafi wyjaśnić niektórych kwestii ani przypadków. Ja zawsze powtarzam rodzicom, że to zwyczajny cud z nieba. Nie medycyna, nie starania lekarzy, a po prostu dar od Boga - uśmiechnął się wypowiadając te słowa. - Rzeczywiście mamy drugi, początek trzeciego tygodnia. To dopiero początek ciąży, a rozumie pani, że początki są najgorsze. Najchętniej zostawiłbym panią na oddziale by zrobić podstawowe badania. Zgadza się pani? - zapytał lekarz. Kiwnęłam głową, wciąż próbując zobaczyć cokolwiek na ekranie monitora, ale nic tam nie widziałam. Ubrałam się i poszłam z lekarzem do pielęgniarki, która zmierzyła mi ciśnienie, zważyła i sprawdziła ile mam cm. - Partner już wie? - usłyszałam pytanie lekarza.  
- Nie - odpowiedziałam zastanawiając się który z moich partnerów to ojciec dziecka. No bo przecież spałam prawie w tym samym czasie z Danielem i spędziłam noc z Michałem. Zagubiona wróciłam do sali Michała, ponieważ chciałam sprawdzić jak się czuję. Co miałam mu powiedzieć? prawdę?
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam, nie spuszczając wzroku z obolałej twarzy Michała.  
- Chciałem być bohaterem. Chciałem pokazać Ci, że potrafię Cię obronić - usłyszałam.  
- No to pokazałeś - stwierdziłam wybuchając śmiechem. Michał przyjrzał mi się dokładnie, a po chwili zauważył moją piżamę.  
- Co ty tu robisz? - spytał zatroskanym głosem.  
- Straciłam przytomność i muszą zostawić mnie na obserwacji - skłamałam. Nie tak do końca skłamałam, ale po prostu przemilczałam fakt. Nie powiedziałam po co tak naprawdę tu jestem ani na jakim oddziale leże. Nie chciałam zdradzić mu prawdy, póki nie będę miała pewności. - Kocham Cię. Tak cholernie się o Ciebie bałam - wyznałam wreszcie swoje uczucia, rozumiejąc powoli to, co działo się teraz w moim ciele. Ta sytuacja uświadomił mi bardzo ważną rzecz, chyba w głębi serce zaczynałam coś czuć do Michała. Coś takiego, co czuje kobieta do mężczyzny a nie do przyjaciela. - Musze wracać. Odpoczywaj - rzekłam całując go na pożegnanie. Jeszcze przez chwilę nie spuszczałam z niego wzroku. Zastanawiałam się jak powiedzieć im o mojej ciąży i jak zareagują, gdy okaże się, że zdradziłam właściwie ich jednocześnie. Czy będę potrafili mi to wybaczyć? weszłam do swojej sali i wykręciłam znajomy numer. - Majka musimy porozmawiać! - wyznałam przyjaciółce przez telefon, czując jak łamie mi się głos.
  
             ***
Michał:
Patrzyłem jak odchodzi, czując, że coś przede mną ukrywa. Jej wyraz twarzy zmienił się, a ja nie rozumiałem dlaczego. Tak bardzo bałem się tego, że coś jej się stanie, tak bardzo bałem się tego, że ktoś zrobi jej krzywdę, a ja nie będę w stanie jej obronić. Przecież tak bardzo mi na niej zależało, tak bardzo ją kochałem i chciałem ją chronić, chronić chociażby za cenę własnego życia. Na szczęście to wszystko tylko tak groznie wyglądało. Moje obrażenia nie są poważne, a już nawet jutro, albo pojutrze będę mógł wyjść z tego szpitala. Teraz rozumiałem jak durnie i nieodpowiedzialnie się zachowałem, rozumiałem gniew strach i przerażenie w oczach kobiety. Jednak wciąż miałem dziwne wrażenie, że to nie to. Jakby coś mówiło mi ona nie mówi Ci prawdy, okłamuję Cię. Nie wiedziałem co teraz tak naprawdę z nami będzie. Czy nasze relację będą takie jakbyśmy sobie tego życzyli, czy po prostu będą poprawne, przyjacielskie. Miałem tak wielki mętlik w głowie, że sam nie wiedziałem co robić. Teraz leżałem na szpitalnej sali, ale kiedyś będę musiał stąd wyjść i zmierzyć się z zaistniałą sytuacją. Nie rozumiałem co Patrycja tu robiła? czy było coś, co ukryła lub zataiła? a może któryś z nich zrobił jej coś, a ona po prostu nie chce mi tego powiedzieć? niczego już nie wiedziałem. Postanowiłem się przejść po pustym korytarzu i zebrać myśli. Chciałem przewietrzyć umysł, wyprostować kręgosłup i nogi. Nie lubiłem długo leżeć w jednym miejscu. W domu zawsze miałem jakąś robotę, a tu coś naprawić, a tu coś zrobić. Tu nie miałem nic. Nic prócz telefonu, który w tym momencie za wiele się nie nadawał, bo był rozładowany. Spacerowałem wzdłuż korytarza, wolnymi krokami by jak najwięcej czasu spędzić wśród ludzi, pielęgniarek. Nie chciałem już teraz wracać na sale i leżeć samotnie, ponieważ przerażały mnie myśli. Gdybym myślał, zastanawiał się, analizował obawiałbym się, że chyba bym zwariował. Dlatego wolałem być właśnie w tym miejscu i w tym czasie próbując skupić się tylko na tym jak trafić do wyjścia. Na oddziale ginekologicznym zobaczyłem znajomą sylwetkę i ubranie. Nie miałem wątpliwości, że nie daleko mnie rozmawiająca przez telefon stała Patrycja, a ja nie rozumiałem co ona tam robi. Patrycja ruszyła schodami w dół, a ja pomału zmierzałem za nią. Dużo ryzykowałem, ale była tak wstrząśnięta, tak zajęta rozmową, że nawet mnie nie zauważyła.
- Majka jak ja mam im to powiedzieć? jak powiedzieć mam, że jestem w ciąży! Przecież ja sama w to nie wierze! - rzekła roztrzęsionym głosem, a ja schowałem się piętro niżej. Usłyszałem wystarczająco, by przestać ją śledzić. Wciąż byłem w szoku. Nie rozumiałem co właściwie powiedziała, ale coś nie dawało mi spokoju. A jeśli to będzie moje dziecko? Musiałem poznać prawdę. Musiałem iść do niej i o wszystko zapytać. Przed szpitalem zapaliłem papierosa za papierosem. Chociaż chciałem z nią porozmawiać, jakoś wcale mi się do tego nie paliło. Nie miałem pojęcia jak się do tego zabrać, o co ją zapytać. Co miałem powiedzieć? ja wiem i chciałbym dowiedzieć się, czyje to dziecko? bzdura! Byłam w rozsypce. Naprawdę nie wiedziałem co miałem jej powiedzieć. Po dobrych kilkunastu minutach wróciłem na sale. Biłem się z myślami, wciąż czując się jak ostatni tchórz. Nie wiem jak długo leżałem rozmyślając. I chyba myślałbym dalej, gdyby nie to, że zobaczyłem przed sobą twarz Patrycji. - Pati musimy porozmawiać - wyznałem, wypuszczając powietrze z ust. Teraz, albo nigdy pomyślałem.  

                    ***
Daniel:
Żona i dzieci od jakiegoś czasu znajdowały się w pensjonacie, a ja właśnie kończyłem sprzątać ostatnie rzeczy w domku. W kominku napaliłem ogień, grzejąc swoje zmarznięte ciało i spojrzałem na dziurawe okno. Musiałem rano pojechać do sklepu i kupić szybę, ponieważ zapewne jakieś chuligany wybili jedno ono, robiąc przy tym sporą dziurę i wpuszczając zimne powietrze. Na dworze robiło się ciemno. Spojrzałem na okno, w której nie wiem jakim cudem, ale uchowała się szyba i przywołałem wspomnienia. Tak bardzo za nią tęskniłem. Tym bardziej teraz, kiedy siedziałem sam w domku, w którym jeszcze nie tak dawno śmialiśmy się i kochaliśmy całą noc, wspomnienia nasilały się, wywołując ogromny ból. Chciałem zadzwonić, chciałem wybrać jej numer milion razy, ale za każdym razem tchórzyłem. Raz zganiałem na brak zasięgu, drugi raz po prostu przyznawałem sam przed sobą, że nie zadzwonię, ponieważ boję się tego, że to odbierze on a mi pęknie wtedy serce. Byłem egoistą i miałem tego świadomość. Jednak nie potrafiłem zrezygnować, zrzec się miłości do kobiety, która kiedyś skrada moje serce. Ubrałem cieplejsze ubrania, które Daria spakowała na wszelki wypadek i wyszedłem z domku. Uwielbiałem chodzić tymi ścieżkami, wciąż na nowo odkrywając nowe ścieżki. Uwielbiałem zapach świeżego powietrza, uczucie zimna, które wiało prosto z wysokich jakże tajemniczych gór. Pamiętałem dzień, gdy przywiozłem tu Patrycję pierwszy raz. Pamiętałem ten moment jakby to było wczoraj i czasami miałem wrażenie, że wciąż czuje zapach jej perfum, zupełnie jakby góry ukryły po niej wspomnienia. W dzień leżeliśmy na śniegu robiąc przy tym aniołki a w nocy spacerowaliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając o naszych planach na przyszłość. Wtedy jeszcze mieliśmy jakieś plany i nadzieje. Teraz tak gwałtownie zabrano nam nadzieje, zabrano szansę na szczęście. Wtedy jeszcze jej oczy były pełne życia i blasku, były pełne radości. Teraz, gdy widziałem ją ostatni raz jej oczy skrywały taki smutek i żal, że nie mogłem tego wszystkiego znieść. Kochaliśmy się, ale ponownie los z nas sobie zażartował, a ona wydawała się już zmęczona wieczną walką o nas. Nie tylko ona, ja tez, ja też byłem już tym wszystkim zmęczony. Tak bardzo chciałem wszystkich zadowolić, chciałem wszystkich uszczęśliwić, że zapomniałem tak naprawdę o tym, czego ja sam chciałem a chciałem jej- Patrycji.Nie mogłem powiedzieć, że dzieci były dla mnie poświęceniem. Nie! Nie były, ale poświeceniem było to, że mimo tak ogromnego uczucia jakie żywiłem do tej kobiety, wciąż tkwiłem przy boku prawie już obcej żony. Czułem na plecach chłodny, przyjemny wiatr. Gałęzie kołysały się w rytm szumu wiatru, powodując przyjemną dla ucha melodię. Zdając sobie sprawę, że wyszedłem za daleko, a czułem, że coś nadchodzi, postanowiłem iść na skróty. Już za dobrze nie pamiętałem tej drogi, ale musiałem się pospieszyć. Śnieżyca, albo burza śnieżna w górach bywa bardzo niebezpieczna. Nagle usłyszałem wycie i zatrzymałem się. Schowałem się za krzakami, patrząc na stado głodnych wilków. Modliłem się w duchu, by żadne z nich mnie nie zobaczyło. Usłyszałem odgłos łamiącej gałęzi, gdy nagle...

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2611 słów i 13992 znaków, zaktualizowała 4 sie 2016.

6 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Uwielbiam *-*

    9 sie 2016

  • lili

    Matkoo . Kiedy koleja część ? Cudowne opowiadaniee <3

    7 sie 2016

  • Justys20

    no nie w takim momencie  :O

    4 sie 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    4 sie 2016

  • Paulinka;3

    Oby to bylo dziecko Michala :3

    4 sie 2016

  • agusia16248

    @Paulinka;3 Czas pokaże czyje ono będzie :*

    4 sie 2016

  • Martuskaa

    @agusia16248 Wciąż mam nadzeje ,ze Daniel będzie jej wybrankiem i ,że będą się kochać :)

    4 sie 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością. :* :)

    4 sie 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Pojawi się w następnym tyg :*

    4 sie 2016

  • cukiereczek1

    @agusia16248 ciekawe kogo jest to dziecko  :)

    4 sie 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 tajemnica :P

    4 sie 2016

  • cukiereczek1

    @agusia16248 dowiem się jak dodasz następna część. :) :*

    4 sie 2016