Miłość sensem życia cz. 34

Miłość sensem życia cz. 34Chrystian czuł, jak mocno bije mu serce. Patrzył na mężczyznę niecierpliwym wzrokiem, oczekując na odpowiedź. Mężczyzna, który przyniósł mu wiadomość, oddychał ciężko. Był zdruzgotany, tym co przed chwilą zobaczył.  
-Mów, co z moim bratem!- krzyknął brunet, zbliżając się do ochroniarza.
-Zastałem go leżącego na podłodze...- wydusił z wyraźną trudnością- Nie ruszał się...  
-Nie!- przerwał mu dwudziestotrzylatek- To niemożliwe! Już dwa razy chciał się zabić!  
-To nie była próba samobójcza- uspokoił go sługa.
-Więc... Co z nim?
   Głośno przełknęłam ślinę, próbując zachować spokój. Musiałam to zrobić dla dobra córki, ale widok przerażonej twarzy mojego ukochanego, rozdzierał mi serce. Podeszłam do księcia i położyłam roztrzęsioną dłoń na jego ramieniu. Uspokoiłam oddech, nie chciałam, by drżał mi głos, lecz nie dało się tego powstrzymać:
-Książę...- rzekłam słabym głosem- Idźmy do twego brata, dowiedzmy się tego od medyków.
Chrystian rzucił na mnie beznamiętne spojrzenie, po czym wybiegł z komnaty. Za nim poszedł strażnik. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Poprawiłam suknię i podążyłam w ślad za mężczyznami.
   Weszłam do sali siedemnastolatka. Zauważyłam, że prawie cała dynastia stoi przy łóżku chłopaka: Edward, Chrystian, Otylia, Leokadia, Oskar, Aleksander. Zbliżyłam się do nich powoli. Ugięłam trzęsące się z emocji, nogi w kolanach.
-Powiedziałeś, że już będzie dobrze...- załkał sześciolatek, patrząc na dziadka, który siedział na krześle obok syna i wpatrywał się w niego, jak malarz po swojej dziesięcioletniej pracy nad obrazem, w który włożył całe swe serce.
-Nic nie mów, synku...- rozkazał Chrystian, przytulając dziecko. Podszedł z nim do drzwi i zapukał- Musisz iść. To nie jest miejsce dla ciebie.
Odrzwia otworzyły się. Mały książę spojrzał ze łzami w oczach na wujka i wyszedł z opuszczoną głową z komnaty. Nie tak miało być.  
   Najstarszy syn władcy podszedł do mnie i wtulił się we mnie. Czułam, jak cały się trzęsie. Było mi go żal, ale gdyby nasza córka zmarła... Hasan czuł się zagrożony przez wszystkich, nawet przez Antosię. Nie miałam zamiaru bać się o nią całe życie. Poza tym, pragnęłam by to kiedyś Chrystian został królem. Zasługiwał na to. Mnie też chciano zabić, byłam usprawiedliwiona. Zasmakowałam bólu straty, łez i lęku. To Bóg napisał życie, a ja tylko wypełniałam Jego wolę. Skoro miałam tu być, jestem. Tak przysięgałam jeszcze pół godziny temu, przed królem.
-To moja wina...- zachlipał mój ukochany- To były tylko pozory...
-Co?- po policzku spłynęła mi łza.
-To, że Hasan czuł się lepiej...
   Do pokoju wszedł medyk. Oczy wszystkich przeniosły się na niego, jakby nagle zobaczyli anioła. Anioł Śmierci?...
-Mów, co z moim bratem!- zawołał Chrystian, mocniej ściskając moją dłoń.
-Życie księcia jest w rękach Boga...- wydusił lekarz. Przeczesał swoje krótkie, siwe włosy i spojrzał nieśmiało swymi szarymi oczyma na władcę.  
-Śmiesz posyłać go na śmierć?!- wrzasnął brunet, dopadając do lekarza.
-Chrystianie, bracie!- przeraziła się Otylia i podbiegła do następcy tronu. Odciągnęła go od starca. Dwudziestotrzylatek nie przeciwstawiał się, bo nie miał na to sił.  
-Mówię prawdę... Jest ona czasem przerażająca, wasza miłość- odparł bezsilnie medyk.  
   W pomieszczeniu zapadła tak głęboka cisza, że można było usłyszeć latającego motyla. Wymieniłam z Aleksandrem porozumiewawcze spojrzenia. Oboje byliśmy przerażeni, nie sądziliśmy, że owa trucizna może być tak silna.  
-Książę... musi... odpocząć...- wydukał lekarz.  
   Nikt nie protestował. Nawet król. Wszyscy opuścili salę, w której leżał pogrążony w śpiączce Hasan. Miał wysoką gorączkę, co chwila medyk przykładał lód do jego czoła. Blondyn był blady. Miał sine palce, oddychał z wyraźną trudnością. Ten widok na zawsze pozostanie w mojej pamięci...
   Kiedy wszyscy rozeszli się do swych komnat, wezwałam Aleksandra do siebie. Musieliśmy poważnie porozmawiać.  
-Nie tak się umawialiśmy- skarciłam urzędnika, kiedy tylko ukazał się w drzwiach- Hasan nie miał umrzeć, chciałam, by o wszystkim sobie przypomniał i żył w strachu! A teraz może stracić życie... Co, jeśli dowiedzą się, że o ja?!
-Stanę w twej obronie, wasza miłość- mąż Leokadii próbował mnie uspokoić. Ja jedynie zaśmiałam się drwiąco:
-Tak, to z pewnością załatwi całą sprawę!
-Pani, spokojnie. Jeśli książę Hasan umrze teraz, będzie dla nas lepiej.  
-Tak, masz rację. Przynajmniej nie będę już musiała się o to starać- zakpiłam z niego.
-Księż...
-Działam z księżniczką Otylią i Natalią, a skoro robię to ja, ty także!- przerwałam mu, podchodząc do niego szybkim krokiem- Moje słowo jest twoim słowem i twoje słowo, moim. Reprezentujemy siebie nawzajem, a przynajmniej tego chcę! Mów prawdę, co to za trucizna?!
-Na Boga, przysięgam, że miała tylko za zadanie osłabić psychikę jego wysokości.
-Więc jakim cudem leży teraz na łożu śmierci?!- wrzasnęłam, zdzierając sobie gardło- Nie chce w ten sposób ranić Otylii. Natalia niezbyt mnie obchodzi. Ona ma jedynie za zadanie informować nas o jego planach, nic więcej. Za to ty powinieneś wszystkiego dopilnować i nie dopuszczać do takich sytuacji!
-Osłabienie organizmu jest spowodowane poprzednią próbą samobójczą- wyjaśnił Aleksander- Przed chwilą rozmawiałem z medykiem.
Spojrzałam na niego niedowierzająco.  
-Jesteś pewien?- spytałam drżącym głosem.
-Tak, pani. Nie martw się. Twoim zadaniem jest czuwać przy córce, ja zajmę się resztą- uśmiechną się szczerze.
Westchnęłam ciężko i złapałam się za głowę.
-To wszystko jest tak skomplikowane...- szepnęłam ledwo słyszalnie i zwróciłam się do trzydziestoczterolatka- Chcę się zobaczyć z Natalią. Niech tu przyjdzie.
-Jak rozkażesz, pani, ale... sądzę, że twoja komnata nie jest dobrym miejscem na spotkanie z tą dziewką.
-Pod pretekstem pocieszenia jej, uda mi się oszukać najmądrzejszego. To dla niej trudne chwile- "puściłam" mu oczko.

*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

-Nie mówię tego tylko po to, by cię pocieszyć!- rzekł poirytowany Dawid. Uspokajał Aleksandrę dobre piętnaście minut- Stan księcia nie jest zły z naszego powodu!
-A kto napisał ten list?- załkała Ola- My. Nie Emma.
-Zamilcz, na Boga!- warknął kastrat.
-To jedynie prawda- blondynka schowała twarz w dłoniach.
-Przysięgałaś być przy księżniczce Duygu do końca swoich dni- upomniał ją służący.
-I tak będzie!- powiedziała hardo- Nic mnie nie złamie! Ale mówisz prawdę? To nie przeze mnie?
-Nie.  
-Książę popsiukał się tymi perfumami.
-To były olejki na ból głowy- rudowłosy mężczyzna przewrócił oczyma- Z resztą nieważne! Dzięki Bogu, udało się.
-A jeśli umrze?
-Nikt nie będzie nas o to podejrzewał. Nie da się wykryć tej trucizny.
-Na pewno?
-Przestań jęczeć, mówię setny raz, że wszystko będzie dobrze i nikt się nie domyśli.
   Niespodziewanie otworzyły się drzwi i wszedł mąż Leokadii. Aleksandra i Dawid ukłonili się.
-Gdzie jest Natalia?- spytał groźnie urzędnik państwowy- Nie ma jej w pokoju, który jej przeznaczyłem.
-Książę Hasan kazał przenieść dziewczynę na piętro faworyt- odparł spokojnie haremowy sługa.
-Komu służysz?- Aleksander podszedł do eunucha i spojrzał mu pytająco w oczy.
-Księżniczce Duygu, rzecz jasna.
-Więc, jakim prawem wykonujesz rozkazy tego młodzieniaszka?  
-To syn króla. Nie mogłem mu się sprzeciwić.
-Ta dziewka nie zaszła w ciążę, więc nie może tam być!- krzyknął trzydziestoczterolatek- Nawet księżniczka Duygu tam nie mieszkała, tylko żyła jak zwykła sługa, nosząc pod sercem dziecko księcia!
-To była inna sytuacja...- wtrąciła się łagodnie Ola, na co Dawid jej przytaknął.
-Nieważne!- przerwał jej mąż królewny- Ma natychmiast stamtąd zniknąć! Nie ma prawa tam być i robić co chce.
-Jest niewolnicą, jak wszystkie w haremie- powiedział Dawid.
-I tam jest jej miejsce- w haremie, ze wszystkimi dziewczętami! Teraz, pozwól ze mną- Aleksander skinął na kastrata i wyszli z pokoju.

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Natalia siedziała załamana na brązowo- pomarańczowym tapczanie. Czuła, że umiera razem z Hasanem. Nie miała siły wykrzyczeć tego co myślała. A co siedziało w jej głowie? Cały czas zastanawiała się, czy siedemnastolatek otworzył oczy, może coś powiedział, poruszył palcami? Niezmiennie od pól godziny modliła się o to, by przeżył. Mogła czekać nawet kilka miesięcy, ale chciała jeszcze raz zobaczyć go w pełni sił.  
   Nagle otworzyły się drzwi i wszedł Pan Aleksander i Pan Dawid. Trzynastolatka zerwała się na równe nogi i schyliła głowę.  
-Księżniczka Duygu cię wzywa- odezwał się jako pierwszy, mąż Leokadii.
-Czego chce ode mnie nasza pani?- spytała cichutkim głosem, złotowłosa dziewczyna.
-Nie pytaj, pójdziesz z nami- stwierdził kastrat i pociągnął dziewczynę za sobą.  
   Po chwili, cała trójka była w mojej komnacie.
-Aleksandrze, Dawidzie, zostawcie nas same- rozkazałam, patrząc na nich niecierpliwym wzrokiem. Mężczyźni skłonili się, po czym opuścili salę- Mam nadzieję, że dobrze się miewasz- rozpoczęłam dialog ze służącą.
-Tak, pani... ale martwię się o księcia...- wyjąkała nieśmiało, nastolatka.
-Nie czas na słabość- podniosłam dłoń i zbliżyłam się do Natalii- Nie wątpię, że się w nim zakochałaś.  
Dziewczyna zarumieniła się i opuściła głowę.
-Nie mamy, jednak na to czasu- podniosłam brwi. Faworyta królewicza spojrzała na mnie z zaskoczeniem- Masz za zadanie informować mnie o jego planach.
-Rozumiem...- wydusiła.
-Nie licz na więcej, chyba że zasłużysz- "puściłam" jej oczko.
-Co to znaczy?
-Jeśli nie zażądasz ode mnie władzy, będziesz żyła w dostatku, znajdę ci dobrego męża i wydam rozkaz, by kupili wam dom.  
-Co to znaczy, że "zasłużę"?- Natalia nie dawała za wygraną.
-Nie założysz z nim rodziny- stwierdziłam, patrząc jej hardo w oczy.
-Wiem o tym, pani. Pan Aleksander mnie o tym poinformował.
-Doskonale- uśmiechnęłam się.
-Chcę, jednak znać prawdę... Czy to ty doprowadziłaś księcia do takiego stanu?
-Śmiesz zadawać mi pytania i osądzać o próbę zabójstwa królewicza?- prychnęłam, wytrzeszczając na nią swe duże, zielone oczy.  
-Wybacz, ale...
-Nie przekraczaj dozwolonych granic- upomniałam ją- To wszystko przez poprzednią próbę samobójstwa księcia. Ja nie mam z tym nic wspólnego.  
-Wierzę, księżniczko- szepnęła blondynka- Kocham go.
-Nie zabraniam ci tego i życzę wam jak najlepiej. Nie chcę, by umarł, ale teraz wszystko jest w rękach Boga- skłamałam po części. Chciałam, by Hasan zmarł, ale to nie był najlepszy moment...  
-Naprawdę pozwalasz mi go kochać?- zdziwiła się.
-Do pewnego momentu, owszem- kiwnęła głową- Nie założycie rodziny.
-A jeśli zajdę w ciążę?
-Módlmy się, by tak nie było...- westchnęłam ciężko- Co wczoraj ci powiedział Hasan?
-Boi się brata- odparła Natalia.
-Tylko tyle?
-Opowiadał mi, jak bardzo przeżył śmierć matki. Dorastał w bólu i tęsknocie za nią. Król Edward nie raz wygnał ją z zamku za złe uczynki. Czuł się sam, przerodziło się to w strach i tak zachorował...
-Jest tego świadomy?
-Po części tak- westchnęła trzynastolatka- Wie, że to co czasem robi, nie jest normalne. Na przykład... Wczoraj wieczorem, wpadł w furię i zniszczył poduszkę. Wie, że robi źle.
-A co z próbą samobójczą?- zaciekawiłam się.
-Nie żałuje tego -wyznała szeptem- Powiedział, że od kiedy jestem razem z nim, nie chce się zabić. Odnalazł sens życia.
   Spojrzałam na Natalię podejrzliwie i zaczęłam się zastanawiać, czy aby dobrze zrobiłam, że została jego faworytą. To wszystko nieoczekiwanie przybrało innych barw. Niby powiedziała wszystko co wiedziała, ale będzie trudno pozbyć się Hasana, gdy ona jest gotowa oddać dla niego życie... Kochała go. To było najgorsze.
-Jeśli umrze... jesteś gotowa się zabić?- spytałam, patrząc jej w oczy.
-Tak- odparła- Co nie zmienia faktu, że boję się śmierci- wydusiła Natalia.
-Wiesz, że zadanie, które ci powierzyłam jest trudne. Kochasz go, ale nie możesz być tak blisko niego, jak chcesz.  
-Wiem, pani.
-Cieszę się. Na razie tyle. Jeśli chcesz możesz go odwiedzać, ale nie za często. A! Jeszcze jedno... Jeszcze dziś opuścisz komnatę faworyt. Zamieszkasz w haremie.
-Tam?- zdziwiła się Natalia- Jest tak ciasno i...
-Słyszałaś co powiedziałam!- przerwałam jej poirytowana- Jeśli będę czegoś od ciebie chciała, wezwę cię. Możesz odejść.
   Dziewczyna ukłoniła się i powoli opuściła moją komnatę.

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 2329 słów i 12993 znaków.

4 komentarze

 
  • AuRoRa

    Hasan ciężkie ma życie, ale skoro Natalia go kocha, może się zmieni.

    18 cze 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Miłość dobrze wpływa na ludzi :)

    18 cze 2018

  • Margerita

    łapeczka do ciebie macha  :hi:

    6 mar 2018

  • Duygu

    @Margerita Macham i ja, szczęśliwa  :hi:   :rotfl:

    7 mar 2018

  • Milady

    Pięknie  <3

    22 paź 2017

  • Duygu

    @Milady Dziękuję  <3

    22 paź 2017

  • Somebody

    Bardzo fajna część. Trzymam kciuki za Natalię i Hasana :rotfl:

    20 paź 2017

  • Duygu

    @Somebody Dziękuję  :danss: Tak, zasługują na szczęście :) Pozdrawiam ciepło!

    21 paź 2017