Po drugiej stronie piekła - rozdział 7

Po drugiej stronie piekła - rozdział 7Z dedykiem dla Izy
Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam. A kto IZA!!! Szczęśliwej piętnastki :DD Zdrówka, szczęścia, kasy i CHŁOPAKA, który się nie będzie Ciebie bał. Wszystkiego najlepszego! Oto mój prezent dla Ciebie :D

Sen w końcu wyłonił się spośród mroku. "Siedziałam nad Styksem trzymając się za rączki z jakimś chłopcem. Miałam wtedy pięć lat – przynajmniej tak wyglądałam w dzieciństwie. Miałam długie do pasa, blond włosy, jasno fiołkowe oczy i długie, ciemne rzęsy. Ubrana byłam w ciemnofioletową sukieneczkę i złote pantofelki, Chłopiec miał ciemne blond włosy, był ode mnie troszkę starszy i miał… przenikliwie zielone oczy. Caui. Patrzyliśmy sobie w oczy. I jak to dzieci – wyglądało to przeuroczo. Najdziwniejsze jednak było to, że byliśmy w Hadesie, a ja dorastałam? W końcu ciszę przerwał on.
- Wiesz co? Kocham Cię.
- Naprawdę? – spytałam mała "ja”  
- Tak. Naprawdę. – odpowiedział Caui. Cmoknęłam go w policzek i zachichotałam. On uśmiechnął się szeroko ukazując idealnie białe zęby. – Jak będziemy duzi, chciałbym być twoim mężem. – Oooo, jakie to słodkie. – A ty byś chciała być moją żoną?
- Tak, Cai. Ja Ciebie też kocham. – powiedziałam i dałam mu szybkiego całusa w usta. Zachichotaliśmy oboje.” Nagle ogarnęła mnie ponowna ciemność.
"Stałam pośród tłumu gapiów. Trzymałam w rękach mój piękny miecz. Przede mną leżała misa z owocami oraz kwiatami czarnej róży. W tym momencie odezwał się spokojny głos Maddena:
- Alisia, proszę odłóż ten miecz. Nikomu nie stanie się krzywda, nie masz powodu by to zrobić. – uniosłam miecz nad głowę.  
- Tak? Nie mam? A przymuszone małżeństwo z Tobą?! – wykrzyknęłam.  
- Ali… - odezwał się wyraźnie zaniepokojony głos Caui’ego. – Proszę odłóż ten miecz.  
- Nie mogę… - powiedziałam. Patrzył na mnie niemal błagalnym spojrzeniem. – N-n-nie mogę. – powtórzyłam – Nie k-k-k-kocham go. – powiedziałam. Madd patrzył na mnie jakbym wbiła mu nóż w plecy, a Caui (który był teraz kapitanem straży) powiedział bezgłośnie: "Błagam, nie rób tego”. Rozejrzałam się ostatni raz po Hadesie. Uniosłam miecz i szepnęłam do Caui’ego:
- Kocham Cię.  
- Nie!!! – rzucił się na mnie, ale ja już zdążyłam wbić sobie miecz głęboko w klatkę piersiową. Zapadła ciemność. Słyszałam tylko strzępki rozmów.
- Jak ona to zrobiła??? – krzyknął zbulwersowany Madd.
- Dlaczego obaj pozwoliliście jej TO zrobić!!! – wrzasnął Pan Umarłych.
- Nie mogłem nic na to poradzić. Jakbym podszedł ona zrobiłaby TO szybciej.
- Jako bracia powinniście współpracować! – ryknął na nich Hades. – Jeden z Was musi ponieść za to karę. – powiedział. – Walka na miecze. Wygrany może zostać ze mną w podziemiu. Przegrany zaś zostanie wygnany do Nieba. Do Olimpu. - Ciemność i cisza oplątały mnie na długo.  
- Brawo Cai. Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz, ale wiesz, że ona nie jest Tobie przeznaczona. - usłyszałam niewyraźny głos Pana Podziemii.
- Tak Ojcze. – mruknął Caui. I nic więcej nie słyszałam." Obudziłam się.
Leżałam na wyraźnie zaniepokojonym Cerberze, który przyglądał się duszom podchodzącym do niego. Warczał ostrzegawczo na przybyłych.  
- Ceber.... podejdź do nas spokojnie. Nic jej nie zrobimy. - powiedział powoli Vinfe. Podniosłam głowę. Zobaczyłam przede mną i Cerberem sporo oddziałów wojskowych. Podrapałam go za uchem i powiedziałam:
- Już Cerber nic mi nie zrobią. - zaczęłam odwiązywać linę, a pies zaskomlał żałośnie. Podrapałam go jeszcze raz i zsunęłąm się na linie na ziemię. Chwilę później zachwiałam się na nogach i zemdlałam. Nie byłam w pełni nieświadoma, mój mózg dostarczał mi niektóre strzępki rozmów.  
- To niedopuszczalne! - ryknął Hades - znowu historia się powtarza!
- Panie... - zaczął Caui - nic na to nie możemy poradzić.
- Możemy... - powiedział cicho Vinfe - możemy ją zamknąć w pokoju. Nie wyjdzie, będziemy jej dostarczać jedzenie. A nie muszą być oświadczyny... Ślub można zrobić ot tak. - powiedział (zdrajca). Poczułam, że ktoś zanosi mnie na górę i kładzie delikatnie na łóżku. Poczułam dziwne mrowienie na nadgarstku. A następnie usłyszałam szept:
- Tak mi przykro... - powiedział chyba Madd. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Zostałam kompletnie sama w ciemnościach...
Z góry przepraszam za (jeśli będą) błędy :P

Gabi14

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 827 słów i 4582 znaków.

3 komentarze

 
  • Arni

    U SHALL FEEL MY WRATH

    18 sty 2014

  • Gabi14

    Nie chce mi się pisać dalejjjj.... Nic mi się nie chce robić, ale może jeszcze dzisiaj coś dodam :P

    18 sty 2014

  • Arni

    Perfecto! oby tak dalej leniwcu!

    18 sty 2014