Zew Krwi cz.5

Zew Krwi cz.5Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyciągnęłam zza pasa pistolet i strzeliłam w łeb pierwszej besti. Idąc moim śladem Nicole i Rood zrobili to samo. Rozległ się dźwięk strzałów z naszych pistoletów oraz potworny ryk umierających stworów i... cisza. Nagle wszystko ucichło. Nicole rzuciła mi się na szyję i powiedziała:
- Boże, Boże, my żyjemy! - cała szczęśliwa ściskała mnie mocno. Odsunęłam się od niej i odpowiedziałam:
- Prawdziwy żołnierz, stara się nie okazywać uczuć. - Oj, chyba powiedziałam to zbyt poważnie. - To znaczy, wybacz. Nigdy nie miałam przyjaciółki, która by...
- Nic nie szkodzi - przerwała mi - rozumiem. - Spojrzałam na Rood 'a. Patrzył się otępiale w jeden punkt. Na jego twarzy malował się niepokój i... strach? Tak, strach.  
- Rood?
- Cholera. - odpowiedział. Złapał mnie za rękę i zaczął biec przed siebie omijając ściany. On trzymał mnie, a ja złapałam Nicole. Biegliśmy bardzo szybko.
- Rood, co się dzieje?!?!?! - krzyknęłam. Fakt, to było niepokojące. Nicole patrzyła na mnie jakbym wbiła jej nóż w nogę i uderzyła ją w twarz, a jednocześnie jakbym zabiła jej młodszą siostrę. Co ja takiego jej zrobiłam?
- Zombie. Cała horda. Zwabił je wystrzał z pistoletów. Są blisko. - wysapał Rood biegnąc dalej.  
- Wiem, gdzie możemy się schować. - powiedziałam. - Niedaleko znajduje się stary kurort wypoczynkowy. Ma ponad 300 lat, ale jest wytrzymały. Podczas ataku zombie na tych terenach zawsze chowaliśmy się przed nimi.  
- Jaki kierunek? - zapytał.  
- Północ. Jeszcze jakieś 500 metrów. - Usłyszeliśmy głośny ryk bardzo blisko nas. - BIEGIEM! - krzyknęłam. Ruszyliśmy sprintem i zobaczyliśmy granicę lasu. Wybiegliśmy z niego jak najszybciej. I weszliśmy do najbliższego domku. Zakneblowaliśmy drzwi na wszystkie zamki i przesunęliśmy pod nie jeszcze wielki, ciężki drewniany stół. Okna były pozabijane solidnymi deskami.  
- Obejdźmy dom i zamknijmy wszystko. - powiedziałam. Nicole i ja zostałyśmy na parterze zamykając reszte drzwi i okien. Usiadłyśmy z pistoletami na kanapie.Po chwili dołączył do nas Rood. Idealnie, ponieważ w tym momencie usłyszłam głuche uderzenia o drzwi.  
- To teraz możemy w nie uderzyć. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. Rood usiadł koło mnie na kanapie.  
- Jak? - zapytał. Wstałam i uklęknęłam na podłodze. Odsunęłam dywan i otworzyłam drzwiczki.
- Czy słyszeliście kiedyś o BZZ54?

Gabi14

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 466 słów i 2502 znaków.

Dodaj komentarz