Diabolic Lovers cz.I ver.Ayato.

Diabolic Lovers cz.I ver.Ayato.Był chłodny wieczór, gdy właśnie wracała z ogrodu Sakamakich.
Podążając do pokoju nie zauważyła żadnego z swoich aktualnych lokatorów.
Czyżby gdzieś wyszli ?
Dopiero gdy podniosła ręke,aby zapalić światło w swoim pokoju, dostrzegła kogoś siedzącego na krześle.
Energicznie przełknęła ślinę i nacisnęła kontakt.
-Oi.
-Ayato...uch to ty.Czy wy zawsze musicie się tak zakradać?
-Powinnnaś się do tego przyzwyczaić.
- Um. Staram się. Co ty tu tak w ogóle tu robisz ?
-Nie widać? Czekam na kolację.
-Ale teraz?...Ja właśnie miałam się umyć, więc um...
-Ore-sama twierdzi , że możesz zrobić to później.
Wampir złapał ją za nadgarstki i unosząc je do góry wbił się w jej szyję.
Syknęła z bólu , a na jej twarzy pojawił się grymas.
-Ach...Czemu tak nagle? Prz-przestań...
Chłopak wzdrygnął się i popatrzał na nią, po czym szepnął jej do ucha.
-Jeśli będziesz się wiercieć to będę Cię sączył tak długo ,aż nie dasz rady.
-Ugh...Ale Ayato.
Powtórzył poprzednią czynność, po czym skrzywił się i upuścił dziewczynę.
-Jeśli mi tu teraz zemdlejesz...Pośpiesz się.
Młody mężczyzna  zniknął , a ona mogła w końcu przytrzymać się za szyję.
Bolało...tak cholernie bolało , gdy robił to znienacka.
Krew jeszcze małym strumyczkiem , jak gdyby wiła się po skórze.
Po dokładnym zabezpieczeniu rany i otarciu jej udała się w stronę łazienki.
Weszła do wanny i bezustannie spoglądając w sufit zamarła.
Musiała oczyścić swój umysł od borykającyh nią problemów.
Najlepszym sposobem była dla niej kąpiel.
Tak to ona pozwalała jej na chwilę zapomnieć o wszystkim.
Co...um? Chłodna woda ? Czyżbym się zasiedziała?
Dziewczyna pospiesznie wyszła z wanny i właśnie skończyła się ubierać, gdy...
-Za długo.Nienawidzę czekać!
-Kya!
Yui przymrużyła oczy, gdy zorientowała się że zaraz za nią stoi czerwonowłosy z poważnym wyrazem twarzy.
-Idiotka, chyba mówiłem wyraźnie żebyś się ruszyła.
-A-ayato...Przepraszam.
-Huh. Czemu nie jesteś naga ?!
-Właśnie skończyłam się przebierać, zresztą...
-Zresztą?
-Czego ty ode mnie oczekiwałeś?
-Odrobiny sexapilu, ale jak widzę, jesteś do niczego.
-Ugh...I tak wiesz , że nie potrafiłabym.
-Dlatego teraz musisz ponieść za to konsekwencje.
Chłopak bez wahania przyparł dziewczynę do ściany, po czym ich usta złączyły się w beztroskim pocałunku.
-Mmm...Mmm.
-Mmm...Przes.. Mmm...
-Mmm...Mmm...
Dłużej już tak nie wytrzymam muszę złapać oddech.
Dziewczyna odepchnęła od siebie wampira , po czym nabrała trochę powietrza.
-Ty zawsze całujesz beznadziejnie.Zatracasz się w sobie tak bardzo, że nie zauważyłaś nawet gdzie się znajdujemy.
-Ugh. Co to za miejsce?
-Nazywamy to "pokojem dusz".
-Żartujesz prawda?
On na pewno żartuje.Czy on na pewno żartuje ?
-Nie mam powodów by Cię okłamywać , pospacerujemy sobie trochę.
-Ummm...Tu jest ciemno.Ja praktycznie nic nie widzę.A co jeśli się zgubię ?
-Nikt nie będzie Cię żałował ,ale jeśli Ci tak bardzo na tym zależy.
Wampir wyciągnął z kieszeni kajdanki.
Jego kąciki ust uniosły się w tej chwili.
-Oj , ale...
Ona na pewno coś kombinuje! Znając życie zaraz mnie w nie zakuje.
-Ugh.. Popatrz, pierwszy włożyłem dłoń, teraz ty.
Ale czy to bezpiecznie?
-No dobrze.
Yui podała mu dłoń , po czym Ayato złączył tym ich ręce.
Pierwszy raz trzymali się za nie... Zrobili tyle rzeczy nie po kolei.
I tak szli przez dłuższy okres czasu.
Ale coś mi tu nie gra. Czemu on idzie a ja nie mogę iść ? Whoa! Czemu moja ręką jest przykuta do ściany?
-Co ty robisz ?
-Tak się zamyśliłaś, że postanowiłem Ci nie przerywać. Wrócę tu gdy będę głodny.
-Nie! Proszę ! Nie zostawiaj mnie ! Ayato !
Było już za późno , iż chłopak rozpłynął się w powietrzu.
Pieprzona teleportacja...
-Ayato? Ayato! Proszę !Nie żartuj sobie ze mnie!Gdzie jesteś?
I tak oto mijały kolejne godziny.
Nie mogę dalej, moje gardło. Ugh...
Dziewczyna zamknęła oczy po czym już cicho odparła.
-Ayato, przepraszam. Proszę, nie opuszczaj mnie. Wróć.
-Oi. Widzę komuś zebrało się w końcu na szczerość.
Podniosła wzrok ,a jej oczom ukazało się coś dzięki czemu uśmiechnęła się.  
Natomiast jej wnętrze ogarnęła nienawiść i rozpacz.
-Jak długo...?
Jestem zbyt ochrypnięta.
-Twoje jęki pragnące mnie były już nie do wytrzymania.
-D-do domu.
Tak też się stało, po chwili znalazła się już w swoim pokoju.
-Jesteś okrutny.
-Ugh. Ciszej.Twój głos jest...
-A jak myślisz? Czy ja to wina ?
-Tylko i wyłącznie twoja. Gdybyś szybciej oddała mi swoją krew nie musiałabyś przez to przechodzić.
-Czyli sprowadziłeś mnie tylko po to ?
-Może tak, może nie.
-Ugh.Rozpieszczone dziecko.  
-Mówiłaś coś ?
-Co ? j-ja? Nic.
Ty naprawdę jesteś jak rozpieszczone dziecko , najpierw zostawiasz mnie samą , a teraz liczysz na moją uwagę.
-Zdecydowanie Cię to zaboli.
Yui nie protestowała już, nie miała siły, pozostało jej tylko jedynie lekko się zmarszczyć i pozwolić mu dojść do wgryzienia się w jej obojczyk.
-Czyżby Ci się to spodobało ?
Nie mogę się nic powiedzieć, ale czemu ?
-Co jest? Nie możesz nic mówić ? Nie spodziewałem się aż takiej reakcji.
Chłopak ugryzł jeszcze mocniej.
Czuję się lekko , o nie , a co jeśli ja zaraz odpłynę ?!

WolfWoman

opublikowała opowiadanie w kategorii science fiction, użyła 973 słów i 5400 znaków.

Dodaj komentarz