Drogą do wnętrza człowieka część 1

Drogą do wnętrza człowieka część 1Witam! W moim opowiadaniu opisuję historię Hanka, który żyje w czasach apokalipsy zombie nawiązując do serialu "The walking dead". Nie ma łatwo, a życie wśród ocalałych ludzi go zmienia. Dzieją się dobre, jak i złe rzeczy, które zmieniają jego punkt widzenia na świat. Z góry chciałbym poinformować, że sposób pisanie może nie być za dobry, ale mam nadzieje, że pomysł na jego historię okaże się być znośny dla oka. Zapraszam do czytania!  

                                                     Niezwykła historia Hanka

Nazywał się Hank Green i pochodził z przeciętnej rodziny z Poznania. Tak był Polakiem i potrafił w łatwością posługiwać się językiem angielskim i rosyjskim. Był bardzo dobrym człowiekiem, zawsze znajomi mogli na niego liczyć i próbował swoim dobrym zachowaniem dawać przykład innym. Z reguły był skromny co często powodowało, że wśród większości mieszkańców był rozpoznawalny jedynie z widzenia. Posiadał małą grupę znajomych z którymi się często widywał, bo przeszłość powodowała, że stał się bardzo nieufny. Jego największym marzeniem było znalezienie prawdziwej miłości. Związki jakoś szybko się posypywały mając do wyboru kobiety ze swojej miejscowości. Nie mógł odnaleźć jakoś nigdy swojego miejsca i szukał to co wszyscy, czyli sensu życia. Te sprawy jednak miały przełom gdy poznał przypadkowo kobietę z Internetu. Po długich nocach pisania i rozmawiania z nią przez telefon poczuł, że zaczyna go rozumieć a jej problemy stały się dla niego ważnym przeciwnikiem. W końcu umówili się na spotkanie i co jest dosyć wyjątkowe razem poczuli, że druga osoba może być ważnym puzzlem w całości układanki życiowej. Kilka spotkań z nią spowodowało, że świat z nią nabierał prawdziwego sensu a każda chwila powodowała ogromne emocje, przyspieszony puls a w sercu było czuć pozytywne zaślepienie. Po roku znajomości zaczęli być ze sobą i zamieszkała u niego. Nie minęło dużo czasu, aż postanowili zamieszkać w Los Angeles mając już na karku 25 lat. Czuli się tam prawie idealnie, lecz tęsknili za powrotem do ojczyzny. Hank zarabiał dużo jako informatyk i elektryk, więc zapewnił sobie i żonie godne życie mając wielki dom i z dużym basenem. Po roku zamieszkania w nowej miejscowości jego już żona Victoria urodziła syna Josha, a po kolejnym roku córeczkę Scully. Niestety w 5 roku pobytu w mieście rozprzestrzeniła się epidemia wirusa zombie i starali się nie wychodzić z domu, a jedynie Hank wychodził, aby zdobyć jedzenie i wodę. Mieli bardzo dobre kontakty z sąsiadem i codziennie wieczorem robili wymianę produktów. Pewnego dnia zdarzyła się okropna tragedia.  

-Hank, chcę dzisiaj wieczorem iść razem z dziećmi do sąsiadki, aby dzieci mogły pobawić się Stevem- powiedziała stanowczo Victoria  
-To zbyt niebezpieczne kochanie- opowiedział jej mąż- to wykluczone
-Chcę też porozmawiać z sąsiadką na temat przygotowania mussaki- odpowiedziała  
-Nie ma mowy- odpowiedział stanowczym głosem- mam już powoli dosyć siedzenia tylko i wyłącznie w tym domu, brakuje mi dodatkowego towarzystwa i plotkowania, potrzebuję około godzinę
-Jeszcze nie jesteś gotowa, abyś mogła poradzić sobie ze szwędaczami- powiedział głośniejszym tonem  
-Przecież nawet ich nie zobaczę jak przejdziemy przez tą dziurę w płocie- krzyknęła w stronę Hanka- nie masz prawa mną rządzić jakbym była niewolnicą
-No dobra- westchnął zrezygnowałem głosem Hank- ale odprowadzę cię do płotu, a w drodze powrotnej rzuć mały kamień w beczkę za domem i wtedy przyjdę po was
No i tak się stało, Hank odprowadził żonę i dzieciaki do sąsiadki i wrócił, aby pilnować domu  
Kolejne minuty mijały w męczarniach, a po dwóch godzinach na twarzy Hanka pojawił się już maksymalny strach o rodzinę, przecież mała być tam około godzinę. Ubrał się i wyruszył, by zobaczyć czy rodzina jest cała i zdrowa. Gdy spojrzał z bliska co widać zaa okna zobaczył, że ktoś leży na ziemi. Szybko zaczął dobijać się do drzwi, lecz były one szczelnie zamknięte. W panice zaczął szukać czegoś, czym by mógł wybić szybę i po chwili znalazł zardzewiały pręt obok beczki z wodą. Już nie martwiąc się o hałas wybił szybę i wlazł do środka. Na parterze zobaczył martwego sąsiada, który miał na klatce piersiowej ślady po wbiciu nożem, a na głowie miał wbity mały tasak. Hank zaczął panikować i krzyczeć.
-Nie! nie! nie!-krzyczał z całych sił- Victoria! dzieci! gdzie jesteście?!?!
Lecz nie uzyskał odpowiedzi. Wchodząc biegiem po schodach zobaczył otwarte drzwi i szybkim ruchem wbiegł do pokoju. To co zobaczył było najgorszym widokiem w życiu. Victoria leżała martwa cała we krwi mając sztywne dzieci przytulone do siebie. Sąsiadka była na pierwszy rzut oka żywa klęcząca obok jego żony.  
-Co tu się kurwa stało???- krzyknął Hank
Sąsiadka po chwili wstała odrywając przy okazji kawałek wątroby Steva zębami. Stał tak nieruchomo przez kilka sekund i nie mógł nawet nic powiedzieć. Sąsiadka przeraźliwie zaczęła zaciskać szczękę i kroczyła, aby zjeść nową ofiarę. Po chwili obaliła Hanka swoim ciężarem, lecz w tym momencie obrońca odruchowo wbił pręt w jej głowę. Czarna gęsta ciecz zaczęła wypływać z jej głowy a z jej twarzy zanikł wszelki wymaz twarzy. Hank odepchnął ją na bok i wolnym krokiem zbliżał się do swojej rodziny. Stracił całą rodzinę a przed oczami widział ich jakby spali. Zaczął okropnie płakać i krzyczeć z bólu widząc ten obraz. Zaczął ją szturchać, aby się obudziła a na jego rękach pojawiła się jej krew. Po kilku chwilach oczy Victorii zaczęły się otwierać, lecz to nie była już ta sama osoba. Spojrzał na nią myśląc, że to sen, lecz w tym momencie jego ręka została zadraśnięta paznokciami. Momentalnie odskoczył do tyłu nie ogarniając całej sytuacji mając w żyłach podwyższoną adrenalinę. Nie mógł jej zrobić krzywdy, więc mając zamazane oczy przez łzy wybiegł z domu. Biegł nie wiadomo ile czasu, aż przewrócił się i uderzył głową o kamień.

gubernator

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 1098 słów i 6193 znaków, zaktualizował 25 wrz 2016.

Dodaj komentarz