Glacier Girl

ciekawostka : Glacier Girlarrow_back_ios_newarrow_forward_ios

O 3 w nocy 15 lipca 1942 roku po uzupełnieniu paliwa sześć nowiutkich myśliwców Lockheed P-38F Lightning i dwa bombowce B-17 Flying Fortress wystartowały z bazy na zachodnim brzegu Grenlandii, kierując się do Rejkiawiku – kolejnego przystanku w drodze do Wielkiej Brytanii. Na około półtorej godziny przed lądowaniem w Islandii znacznie pogorszyła się pogoda. Piloci próbowali się skontaktować z lotniskiem w Rejkiawiku, nadając obok samej radiowej wiadomości również sygnał z IFF (Identification Friend or Foe transmitter) – transmitera sygnału "swój-obcy", który podczas lotów alianckich samolotów wysyłał, codziennie zmieniany, kodowany sygnał. Lotnisko sygnały odebrało, ale prawdopodobnie na skutek błędu personelu lotniska źle odczytało kodowany sygnał z IFF – był już 15 lipca, a personel lotniska nadal posługiwał się kodem z 14 lipca i na tej podstawie uznał, że wywołujące lotnisko samoloty są niemieckie. Na skutek tego błędu, lotnisko zawiadomiło swoich rozmówców, że wszystkie lotniska w Islandii są zamknięte z powodu złych warunków pogodowych, co było nieprawdą, ale lecący z Grenlandii piloci i załogi B-17 uwierzyli w to i, nie mając wyboru, postanowili zawrócić na Grenlandię. Pogoda cały czas się pogarszała, kończyło się paliwo. W efekcie wszystkie 8 samolotów przymusowo lądowało na lodowcu na wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Ostatnie wylądowały B-17, które jeszcze przez około 2 godziny po lądowaniu myśliwców musiały krążyć nad miejscem lądowania, by wyczerpać paliwo, a przed samym lądowaniem jeden z nich nadał sygnał SOS, podając przybliżoną pozycję miejsca lądowania. Znalezienie tego miejsca zajęło poszukującym "Zaginionej Eskadry" samolotom trzy dni. I dopiero po tych trzech dniach mogły one zrzucić zaopatrzenie dla 25 "rozbitków", którzy schronili się w kadłubie jednej z "Latających Fortec". Po kolejnych 7 dniach dotarli do nich ludzie z posłanego w ramach misji ratunkowej statku, którzy posłużyli im za przewodników, prowadząc ich przez kilkanaście (źródła podają, że od 10 do 17) mil do miejsca cumowania statku. Wszystkim członkom "Zaginionej Eskadry" udało się przeżyć lądowanie na lodowcu oraz jedenaście dni, jakie minęły od lądowania do zaokrętowania się na statek misji ratunkowej, bez uszczerbku na zdrowiu. Samoloty porzucono z uwagi na trudne warunki ich odzyskania oraz z powodu wyjścia z założenia, że priorytetem jest wojna i misja, która miałaby odzyskać te maszyny to marnotrawstwo zasobów potrzebnych wysiłkowi wojennemu. Jedyne co w samolotach zniszczono przed opuszczeniem miejsca lądowania przez pilotów i załogi tych maszyn to, ówcześnie ściśle tajne, transmitery IFF. I od tamtej pory samoloty tkwiły tam pokrywane kolejnymi warstwami śniegu i lodu. W 1981 roku powstało w USA stowarzyszenie, które postawiło sobie za cel wydobycie przynajmniej jednego z nich. Przez 11 lat przeprowadziło ono kilka ekspedycji w miejsce lądowania "Zaginionej Eskadry" poświęconych zgromadzeniu tam potrzebnego do wydobycia samolotu sprzętu oraz wybraniu maszyny, którą oceniano na w najmniejszym stopniu uszkodzoną przez pokrywający ją lód. Padło na jednego z P-38 Lightning leżącego pod 262,5 stopami (80 metrów) grenlandzkiego lodu. W lipcu 1992 roku rozpoczęto operację wydobycia samolotu. Ekipa, która się tym zajęła, w ekstremalnie trudnych arktycznych warunkach musiała wytopić przy pomocy puszczanej pod ciśnieniem gorącej wody szyb prowadzący do samolotu i "jaskinię" wokół niego, a potem jak najostrożniej rozebrać samolot na możliwie najmniejsze części, przetransportować je na powierzchnię i przewieźć do USA. Całość pochłonęła cztery miesiące intensywnej pracy i 640 tysięcy dolarów (ówczesnych, dziś jest to równowartość około 1,4 mln USD). Przy czym była to tylko "drobna" część wydatków. Wszystkie wcześniejsze ekspedycje na Grenlandię, jakie przeprowadzono przez lata 80-te i początek 90-tych, kosztowały 1,5 mln USD, a odbudowa samolotu (ma około 80% oryginalnych części) do stanu "zdolny do lotu" kolejne około 3,75 mln USD i 10 lat pracy. Łącznie rachunek wyniósł około 5,9 mln dolarów. Ale 28 października 2002 roku, "Glacier Girl", jak nazwano samolot, po raz pierwszy od 1942 roku wzbiła się w powietrze i dziś jest jednym z siedmiu P-38, które są zdolne do lotów.

O 3 w nocy 15 lipca 1942 roku po uzupełnieniu paliwa sześć nowiutkich myśliwców Lockheed P-38F Lightning i dwa bombowce B-17 Flying Fortress wystartowały z bazy na zachodnim brzegu Grenlandii, kierując się do Rejkiawiku – kolejnego przystanku w drodze do Wielkiej Brytanii. Na około półtorej godziny przed lądowaniem w Islandii znacznie pogorszyła się pogoda. Piloci próbowali się skontaktować z lotniskiem w Rejkiawiku, nadając obok samej radiowej wiadomości również sygnał z IFF (Identification Friend or Foe transmitter) – transmitera sygnału "swój-obcy", który podczas lotów alianckich samolotów wysyłał, codziennie zmieniany, kodowany sygnał. Lotnisko sygnały odebrało, ale prawdopodobnie na skutek błędu personelu lotniska źle odczytało kodowany sygnał z IFF – był już 15 lipca, a personel lotniska nadal posługiwał się kodem z 14 lipca i na tej podstawie uznał, że wywołujące lotnisko samoloty są niemieckie. Na skutek tego błędu, lotnisko zawiadomiło swoich rozmówców, że wszystkie lotniska w Islandii są zamknięte z powodu złych warunków pogodowych, co było nieprawdą, ale lecący z Grenlandii piloci i załogi B-17 uwierzyli w to i, nie mając wyboru, postanowili zawrócić na Grenlandię. Pogoda cały czas się pogarszała, kończyło się paliwo. W efekcie wszystkie 8 samolotów przymusowo lądowało na lodowcu na wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Ostatnie wylądowały B-17, które jeszcze przez około 2 godziny po lądowaniu myśliwców musiały krążyć nad miejscem lądowania, by wyczerpać paliwo, a przed samym lądowaniem jeden z nich nadał sygnał SOS, podając przybliżoną pozycję miejsca lądowania. Znalezienie tego miejsca zajęło poszukującym "Zaginionej Eskadry" samolotom trzy dni. I dopiero po tych trzech dniach mogły one zrzucić zaopatrzenie dla 25 "rozbitków", którzy schronili się w kadłubie jednej z "Latających Fortec". Po kolejnych 7 dniach dotarli do nich ludzie z posłanego w ramach misji ratunkowej statku, którzy posłużyli im za przewodników, prowadząc ich przez kilkanaście (źródła podają, że od 10 do 17) mil do miejsca cumowania statku. Wszystkim członkom "Zaginionej Eskadry" udało się przeżyć lądowanie na lodowcu oraz jedenaście dni, jakie minęły od lądowania do zaokrętowania się na statek misji ratunkowej, bez uszczerbku na zdrowiu. Samoloty porzucono z uwagi na trudne warunki ich odzyskania oraz z powodu wyjścia z założenia, że priorytetem jest wojna i misja, która miałaby odzyskać te maszyny to marnotrawstwo zasobów potrzebnych wysiłkowi wojennemu. Jedyne co w samolotach zniszczono przed opuszczeniem miejsca lądowania przez pilotów i załogi tych maszyn to, ówcześnie ściśle tajne, transmitery IFF. I od tamtej pory samoloty tkwiły tam pokrywane kolejnymi warstwami śniegu i lodu. W 1981 roku powstało w USA stowarzyszenie, które postawiło sobie za cel wydobycie przynajmniej jednego z nich. Przez 11 lat przeprowadziło ono kilka ekspedycji w miejsce lądowania "Zaginionej Eskadry" poświęconych zgromadzeniu tam potrzebnego do wydobycia samolotu sprzętu oraz wybraniu maszyny, którą oceniano na w najmniejszym stopniu uszkodzoną przez pokrywający ją lód. Padło na jednego z P-38 Lightning leżącego pod 262,5 stopami (80 metrów) grenlandzkiego lodu. W lipcu 1992 roku rozpoczęto operację wydobycia samolotu. Ekipa, która się tym zajęła, w ekstremalnie trudnych arktycznych warunkach musiała wytopić przy pomocy puszczanej pod ciśnieniem gorącej wody szyb prowadzący do samolotu i "jaskinię" wokół niego, a potem jak najostrożniej rozebrać samolot na możliwie najmniejsze części, przetransportować je na powierzchnię i przewieźć do USA. Całość pochłonęła cztery miesiące intensywnej pracy i 640 tysięcy dolarów (ówczesnych, dziś jest to równowartość około 1,4 mln USD). Przy czym była to tylko "drobna" część wydatków. Wszystkie wcześniejsze ekspedycje na Grenlandię, jakie przeprowadzono przez lata 80-te i początek 90-tych, kosztowały 1,5 mln USD, a odbudowa samolotu (ma około 80% oryginalnych części) do stanu "zdolny do lotu" kolejne około 3,75 mln USD i 10 lat pracy. Łącznie rachunek wyniósł około 5,9 mln dolarów. Ale 28 października 2002 roku, "Glacier Girl", jak nazwano samolot, po raz pierwszy od 1942 roku wzbiła się w powietrze i dziś jest jednym z siedmiu P-38, które są zdolne do lotów.
MEM

zamieściła fotkę , 993x962 - 150 kB w kategorii ciekawostki i motoryzacja, transport. Tagi: #Lockheed #P-38 #Lightning #B-17 #Grenlandia #historia #wojna #lotnictwo

1 komentarz

 
  • HIGLANDER

    Super.👍

    10 lutego

  • MEM

    @HIGLANDER "Super.👍"

    Dzięki. :)

    10 lutego