To jest jeszcze pół biedy... Mnie się raz, wieki temu, po nocy droga "skończyła". Na wjeździe na A4 pod Krakowem był remont. Ledwo się dało z tego..., tego czegoś, cokolwiek to było po tym jak się asfalt skończył, wyjechać.
@cicha2591 "dobrze, że udało się wyjechać... nie wiadomo za ile by była kolejna aktualizacja 😅"
Oj, tak.
Ale mogło być gorzej. W tym czasie – 2008 rok – remont na tej autostradzie był jeszcze gdzieś pod Katowicami, ale gdyby tam się wpadło – to już jak w kanion. Na szczęście tam przynajmniej było to porządnie oznaczone. A na tym wjeździe w Krakowie... masakra. Prawie północ, wokoło ciemno jak w d..., tylko z oddali światła samochodów, już autostradą jadących, widać, i nagle drogi nie ma... I dziury w gruncie, bo już nie w nawierzchni drogi, to by było jeszcze pół biedy, ale do tego albo kamienie, albo bryły zerwanego wcześniej asfaltu – nie wiem nawet co to dokładnie było – bałam się, że jeden jakiś większy napatoczy się pod podwozie i będzie po jeździe. A do domu 350 km..., z powrotem do Krakowa, w którym nikogo znajomego, też kawałek drogi, który trzeba by było na piechotę, telefonu żadnego przy sobie, od piątej rano na nogach...
Tak że gdybym tam utknęła..., aktualizacji by długo nie było.
2 komentarze
MEM
To jest jeszcze pół biedy... Mnie się raz, wieki temu, po nocy droga "skończyła". Na wjeździe na A4 pod Krakowem był remont. Ledwo się dało z tego..., tego czegoś, cokolwiek to było po tym jak się asfalt skończył, wyjechać.
cicha2591
@MEM nie zrobiłaś aktualizacji i Ci drogi nie wbiło 🤣
MEM
@cicha2591 "nie zrobiłaś aktualizacji i Ci drogi nie wbiło 🤣"
No tak... To musiało być to. W końcu od zawsze nienawidzę "apdejtów" oprogramowania.
cicha2591
@MEM dobrze, że udało się wyjechać... nie wiadomo za ile by była kolejna aktualizacja 😅
MEM
@cicha2591 "dobrze, że udało się wyjechać... nie wiadomo za ile by była kolejna aktualizacja 😅"
Oj, tak.
Ale mogło być gorzej. W tym czasie – 2008 rok – remont na tej autostradzie był jeszcze gdzieś pod Katowicami, ale gdyby tam się wpadło – to już jak w kanion. Na szczęście tam przynajmniej było to porządnie oznaczone. A na tym wjeździe w Krakowie... masakra. Prawie północ, wokoło ciemno jak w d..., tylko z oddali światła samochodów, już autostradą jadących, widać, i nagle drogi nie ma... I dziury w gruncie, bo już nie w nawierzchni drogi, to by było jeszcze pół biedy, ale do tego albo kamienie, albo bryły zerwanego wcześniej asfaltu – nie wiem nawet co to dokładnie było – bałam się, że jeden jakiś większy napatoczy się pod podwozie i będzie po jeździe. A do domu 350 km..., z powrotem do Krakowa, w którym nikogo znajomego, też kawałek drogi, który trzeba by było na piechotę, telefonu żadnego przy sobie, od piątej rano na nogach...
Tak że gdybym tam utknęła..., aktualizacji by długo nie było.
agnes1709