Kulsony granatnik znalazły...

inne : Kulsony granatnik znalazły...arrow_back_ios_newarrow_forward_ios

Znów trzeba będzie komendę remontować...

MEM

zamieściła fotkę , 676x406 - 62 kB w kategorii inne i FAIL. Tagi: #policja #granatnik

1 komentarz

 
  • Zap

    Oj tam, od razu granatnik. A może to tylko głośnik bluetooth?

    28 lutego

  • agnes1709

    @Zap Taki wystrzałowy, dobrej marki. :D

    29 lutego

  • MEM

    @agnes1709 "Taki wystrzałowy, dobrej marki. :D"

    A propos "wystrzałowego, dobrej marki". Przypomniała mi się historyjka o Konstantym Maciejewiczu – m.in. komendancie "Daru Pomorza" i dyrektorze Szkoły Morskiej w Szczecinie – popularnie "Macajem" nazywanym.

    "Macajowa ciekawość świata i "wszystkoizm"... [chodziło o to, że Macaj zawsze uważał, że marynarz ma wiedzieć i umieć zrobić wszystko – przyp.] Po uprzątnięciu gmachu szkoły [z gruzów będących skutkiem II wojny – przyp.] i przygotowaniu mieszkań, w których wkrótce rozgościły się ściągnięte do Gdyni rodziny pracowników uczelni, poprowadził Maciejewicz swoje brygady do piwnic i zakamarków gmachu oraz na boisko. Pierwszego dnia tej wyprawy, w jakiejś skrzyni znaleźli kilka panzerfaustów. Jeden z nich wynieśli na boisko. Maciejewicz z miną poważną i diabelskim błyskiem w oku badał znalezisko. Tu spust, tam bezpiecznik... Tu trzeba załadować... Po kilku chwilach żonglował bronią, jakby się z nią urodził! Odszedł kilka kroków od grupki obserwatorów, ułożył panzerfaust na ramieniu, wycelował i... oddał strzał. Po drugiej stronie boiska stała niewielka willa, prawie nienaruszona działaniami wojennymi. Pocisk upadł tuż przy domku. Grudy ziemi sypnęły na dach, z kilku okien wypadły szyby, a ze ścian osypał się tynk. Kiedy opadły chmury kurzu i dymu, z domku wybiegł z krzykiem jakiś człowiek. Spojrzał w stronę, równie jak on zaskoczonych, pracowników szkoły. Zrozumiał, że to oni oddali strzał. Odwzajemnił się więc salwą wyzwisk i przekleństw. Maciejewicz zaskoczony strzałem i jego efektem słuchał tej przemowy, ale po paru sekundach jak nie wrzaśnie: "Cicho, czego się wydziera! Toż my tu naukowe eksperymenty przeprowadzamy!". Jeszcze nie umilkło echo silnego głosu kapitana, a już wydał polecenie: "Kontynuujemy eksperymenty, podać pocisk.". Załadowali, Maciejewicz znów ułożył broń na ramieniu. Przez chwilę celował, wreszcie pociągnął za spust. Głuche trzaśnięcie zamka tym razem nie zakończyło się odpaleniem pocisku.
    –  Byliśmy przerażeni! – z uśmiechem opowiadał J. Paszyński – Wiedzieliśmy, co się zaraz zacznie dziać. I rzeczywiście. "Macaj" postawił panzerfausta przy nodze i zaczął przy nim manipulować. Jego ręce coraz bardziej nerwowo biegały po broni. Wreszcie zaklął i włożył głowę do lufy, mówiąc, że chalera, pewnie się zacięła. Spojrzał w naszą stronę. Na czole pozostał ślad czarnej sadzy. W tej sekundzie broń wypaliła. Przestraszony Maciejewicz odskoczył kilka kroków, a po ułamku sekundy zaczęliśmy wszyscy uciekać, bo nie wiedzieliśmy, gdzie upadnie pocisk. Kiedy opadł dym po kolejnej salwie, on uśmiechnięty powiedział tylko: "Nu, działa i to dobrze. U marynarza, panie, wszystko działa!".
      
                                  – Marek Koszur "Kapitan kapitanów"

    Tak więc nie kulsony pierwsze, i pewnie nie ostatnie, w tym kraju granatnikiem się bawiły... ;)

    29 lutego

  • MEM

    @Zap "Oj tam, od razu granatnik. A może to tylko głośnik bluetooth?"

    :lol2:
    To już dla policajów chyba zostanie na zawsze tajemnicą skoro, na szczęście, wojsko im zabrało znalezisko, zanim zaczęli się przekonywać, czy to może faktycznie tym razem głośnik. ;)

    29 lutego