Masażysta
– Tato, kto to jest masażysta?
– To jest, synku, facet, który dostaje od kobiet pieniądze za to, za co inni faceci dostają po gębie.
– Tato, kto to jest masażysta?
– To jest, synku, facet, który dostaje od kobiet pieniądze za to, za co inni faceci dostają po gębie.
- Gdzie jesteś?
- W knajpie.
- Przygotowałam dla nas kolację. Jak nie będzie cię w domu za 20 minut dam ją psu.
- Zostaw psa w spokoju, to nie jego wina.
Był piątek.
Wstałem o 9.00 i schodziłem po schodach z nadzieją, że żona przywita mnie prezentem, złoży mi życzenia. Niestety, tak się nie stało i zapomniała o moich urodzinach, z trudem mi odpowiedziała ''Dzień dobry'' i podała przypaloną jajecznicę. Miałem nadzieję, że dzieci przynajmniej będą pamiętać, a jedyne co zrobiły, to powiedziały, że chcą kieszonkowe. Ach. Wyszedłem strasznie przygnębiony do pracy. Gdy wszedłem do biura, uśmiechnięta sekretarka powiedziała: ''Dzień dobry, szefie, wszystkiego najlepszego''.
Czułem się szczęśliwy, że ktoś o mnie pamiętał. Siedzę w pracy już kilka godzin, nagle moja sekretarka zapukała do drzwi i spytała, czy nie pójdziemy na miasto coś zjeść i uczcić ten dzień. Tego właśnie potrzebowałem i szybko się zgodziłem. Poszliśmy jednak na drinka do baru, wypiliśmy trochę Martini. Wracając do biura moja sekretarka zaproponowała, byśmy zostawili pracę i poszli do jej mieszkania. Kiedy weszliśmy do niej, zdjęła płaszcz i powiedziała:
"Szefie, jeśli nie masz nic przeciwko, na chwilę pójdę do sypialni, ale zaraz będę z powrotem''.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła niosąc ogromny tort urodzinowy ... razem z moją żoną i dziećmi, dziesiątkami moich przyjaciół i współpracowników, wszyscy śpiewają "STO LAT, STO LAT''
A ja k...., po prostu siedziałem na tej kanapie...Nagi, zakładając prezerwatywę.
Jakiś czas temu trafiłem do więzienia i zostałem wielokrotnie zgwałcony.
Wtedy to zdałem sobie sprawę z faktu, że moja rodzina chyba zbyt poważnie traktuje grę w Monopol.
- Wiesz co dziś jeden facet nazwał mnie gejem
- I co ?
-Jak to co. Torebką w łeb i pudrem po oczach.
Na czyste i na szczęśliwe.
- Mamo, dlaczego moja kuzynka nazywa się Róża?
- Ponieważ ciocia lubi kwiaty.
- Aha, a Ty mamo co lubisz?
- Wacuś, przestań zadawać głupie pytania.
Niemiec pisze list do Boga: "Panie , moja żona taka brzydka, pomóż"
Pan się drapie się po głowie, i mówi w końcu:
- A co tam, znaj gest. Z kobitkami nic się nie da zrobić, ale za to będziesz miał dobre autostrady.
zmęczona Komarzyca wracała do domu. Marzyła tylko o jednym: Przysiąść w spokoju i przetrawić krwistą kolację, za którą musiała się tyle nalatać.
Pracowity Kornik rył kolejne tunele i drążył przez cały dzień. Zleceń napływało mnóstwo, nie miał nawet chwili wytchnienia. Postanowił zrobić sobie przerwę na papierosa i wyszedł na zewnątrz. I wtedy się spotkali. Kornik patrzył na ponętne ciało Komarzycy, a ta obrzucała zaciekawionym spojrzeniem jego muskularne ciało.
– Bzzz, bzzz... – szepnęła Komarzyca.
– Bezy, bezy – odparł Kornik.
To była miłość od pierwszego bzyknięcia. Kochali się jak szaleni, nie przejmując się niczym. Plotka z szybkością błyskawicy rozeszła się po łące. I wtedy zaczęły się trudności.
Świat stanął im naprzeciw.
Postanowili zalegalizować związek. Rodziny odwróciły się od nich a znajomi
nie chcieli już ich znać. Zostali wyklęci odrzuceni od reszty społeczeństwa.
Niedługo później urodziło się dziecko... Potwór zrodzony z krwiopijcy Komarzycy i niestrudzonego drążyciela Kornika. Poczwara, przed którą wszyscy będą uciekać. Dziecko, które tylko rodzice będą kochać... Z kołyski swymi złośliwymi oczkami spoglądało na rodziców...
Tak narodził się KOMORNIK.
Rozmawia dwóch kumpli :
- Sypiam z żoną pastora, możesz po mszy zatrzymać go z godzinkę w kościele?
- Stary, głupi pomysł, ale ci pomogę.
Po ''występie'' koleś podchodzi do klechy i zagaja o jakieś głupoty. Po kolejnym durnym pytaniu facet nie wytrzymuje i pyta: ''Co ty kurfa chcesz?''. Ten zawstydzony wypala: ''Właśnie teraz mój kumpel stuka pana żonę.'' Pastor uśmiecha się, kładzie mu rękę na ramieniu i mówi: ''Mój przyjacielu, lepiej idź szybko do domu, moja żona od roku nie żyje.'
Arabski dyplomata odwiedza po raz pierwszy Stany Zjednoczone i akurat jest na obiedzie w Departamencie Stanu. Emir, nie był przyzwyczajony do nadmiernej ilości soli w amerykańskim jedzeniu, więc ciągle wysyłał po szklankę wody swojego służącego, Abdula. Raz za razem Abdul znikał i pojawiał się ze szklanką wody, ale po pewnym czasie wrócił z pustymi rękami.
- Abdul, synu zwiędłego wielbłąda, gdzie moja woda?! – żąda wyjaśnień Emir.
- Najmocniej przepraszam, o Najjaśniejszy! – jąka się przerażony Abdul. - Ale jakiś biały człowiek siedzi na studni.
Otóż siedział sobie Bóg nad rzeką Odrą, mocząc nogi w płynącej wodzie, i z gliny lepił piękny kraj – Polskę. A to, co mu nie wyszło, wyrzucał za siebie.