Niebezpieczne cięcie - rozdział 10

Niebezpieczne cięcie - rozdział 10Gabriel



   Stałem, jak wryty.
Czyżby jej nagły „odwrót” spowodowany był moim gestem, kiedy to otarłem delikatnie dłonią łzę z pięknej twarzy? Wszystko na to wskazywało. Tylko dlaczego? Tego nie wiedziałem. Za to jednej rzeczy byłem pewny, pewny tak, że bardziej się już po prostu nie da. Nie może wyjść w takim stanie. Byłaby to zbrodnia. Nie, no! Po moim trupie!
Gdy już chciała opuścić sypialnię, złapałem ją za drobną dłoń i przyciągnąłem do siebie. Zrobiła piruet i wylądowała w moich ramionach.
Miała na sobie dżinsy, czarny fartuch salonu fryzjerskiego „ViWena” a pod nim widoczny skrawek bluzki. Dla mnie wyglądała pięknie. Nie musiała robić nic wielkiego ani się stroić. Po prostu była moją boginią.
Chciałem zobaczyć ją w pełnej okazałości, dlatego też delikatnym płynnym ruchem zdjąłem, z jej długich sięgających niemal do połowy pleców kasztanowych włosów gumkę, która je krępowała. Kobieta instynktownie poruszyła głową. Jej piękne lśniące włosy wykonały ruch fali na morzu.
Istna rozkosz dla oczu.
– Co robisz? ‒ spytała niepewnie.
– Ciiiii. W takim stanie na pewno nie wrócisz sama do domu, nie ma bata. Nie musisz nic mówić. Teraz liczysz się tylko ty, tylko ja, tylko my ‒ to powiedziawszy, połączyłem nas w pocałunku.
Z początku subtelne, delikatne muśnięcia, aby sprawdzić, czy będzie mieć coś przeciwko temu.
Nie odepchnęła, lecz pogłębiła pocałunek. Nasze języki spotkały się w namiętnym tańcu. Pożądanie można było dostrzec gołym okiem. Oddychaliśmy szybciej, coraz bardziej spragnieni siebie.
Byłem na tyle blisko niej, że mogła poczuć na swoim kroczu mojego stojącego i rwącego się do boju żołnierza. Po chwili nasze dłonie powędrowały tam, gdzie trzeba. W błyskawicznym tempie zdjęliśmy z siebie ubrania.
Tak, Zuzia stała przede mną w samej czarnej koronkowej bieliźnie. NIECH MNIE WSZYSCY BOGOWIE!!! Byłem tak napalony, iż niemal parowałem pożądaniem. Byłem taki spragniony. Miałem wrażenie, jakbym nie pił od tygodni. Jeszcze ona w tej bieliźnie. Trzymajcie mnie, bo porozrywam ją zębami!
Spojrzałem na moją wirtuozkę nożyczek. W jej oczach widziałem błysk, błysk i iskry żądzy.
– Bierz mnie ‒ powiedziała aksamitnym, ponętnym głosem.
Nie musiała nic więcej mówić.
Złapałem ją za pośladki. Cóż to za delikatna i jędrna szyneczka. Uniosłem ją w górę i niosłem do łóżka. Nagle mnie pocałowała, mocno, drapieżnie. Myślałem, że mi głowa eksploduje od nadmiaru voltów docierających do mózgu.
Trzymałem ją w powietrzu, gdyż ciągle całowała. Nie chciałem się oderwać. W pewnym momencie przerwała, nasycając chwilowo swój apetyt.
Położyłem ją na łóżku.
– Pokaż co potrafisz ‒ rzekła stanowczo.
Miałem wolną rękę? Nie spodziewałem się tego, jednak jeśli tak, to trzeba się wykazać - pomyślałem w podświadomości.
Musnąłem jej usta i zacząłem powoli schodzić w dół. Delikatne pocałunki na szyi. Usłyszałem ciche westchnienie. W miejscach, które dotykały wargi pojawiła się gęsia skórka. Podobało mi się, jak reaguje na moje działania.
Schodziłem coraz niżej, nie przestając pieścić ustami. Chciałem poczuć każdy centymetr jej pięknego ciała.
Dotarłem do biustu. Szybko uporałem się ze stanikiem. Ujrzałem je, w pełnej krasie. Nabrzmiałe, z twardymi od podniecenia brodawkami.
Powoli, nie śpiesząc się ucałowałem raz jedną, raz drugą pierś. Chciałem, aby poczuła mój dotyk. Pragnąłem, aby wszystko to przyniosło jej jak największą przyjemność.
Ciało Zuzi doskonale układało się pod każdym moim ruchem. Miałem wrażenie, jakbym formował plastelinę. Tak była rozgrzana.
Złapałem jej lewą pierś i zacząłem masować. Powoli, dokładnie. Pasowała jak ulał. Była stworzona dla mnie.
Słyszałem jej westchnienia i przyspieszony oddech.
Nadal masując jedną pierś powędrowałem ustami dalej, całując kawałek po kawałeczku mięciutki, a zarazem jędrny brzuszek. No, musiałem przyznać, mięsko pierwsza klasa.
Dotarłem do czarnych majteczek i tak jak zapowiedziałem. Zdejmowałem je zębami, jak piesek który chce dostać się do nagrody. Zuzia uniosła zgrabne nogi, pomagając mi w tym.
Wtedy ją ujrzałem. Kwintesencję kobiecości. Całą mokrą, z mojej przyczyny i tylko dla mnie.
Rozłożyła nogi zapraszającym gestem.
Zanurkowałem. Delikatnie dotknąłem ustami jej wzgórka. Poczułem jej smak. Zanurzyłem głębiej język. Zuzia jęknęła. Pracowałem to w jedną, to w drugą stronę szukając „guziczka”.
Znalazłem.
Oplotłem go językiem. Powolne delikatne ruchy przeplatały się z szybszymi i bardziej gwałtownymi. I tak na przemian. Słyszałem westchnięcia mojej bogini i poczułem, jak jej plecy z powodu rozkoszy wyginają się w łuk.
Przerwałem w tym momencie.
To był tylko przedsmak tego, co ją czeka.
Wróciłem do góry i namiętnie ją pocałowałem. Trwało to krótką chwilę, gdy nagle w przypływie niespodziewanej, jak na jej budowę i posturę, siły, przewróciła mnie na plecy i siadła na mnie okrakiem.
W jej oczach widziałem ogień, pożądanie, pragnienie i jeszcze raz ogień.
Chyba się jej nie spodobało, że tak naglę przerwałem swoje zabawy językiem, gdyż usłyszałem:
– Teraz zobaczymy, z jakiej gliny jesteś ulepiony.



Zuzia



   Nie spodziewałam się, że koleś mnie powstrzyma przed opuszczeniem mieszkania. Nie chciałam uciec z braku swobody, lecz dotarło do mnie, że to coś, co we mnie pękło, było stalową barierą. Z początkiem nie umiałam zrozumieć rozpływającej się fali dziwnych uczuć, gdy nagle w brzuchu zaczęły latać motylki, a serce zabiło potężnym dzwonem. To zauroczenie, przez które dochodzi do zakochania się. Byłam tym odkryciem przerażona. Chociaż chciałam spierniczać, dalej niż ślepia poniosą, tak jakaś istniejąca we mnie część bezgłośnie wołała Gabriela, aby mnie zatrzymał.
Teraz siedzę na nim okrakiem, golusieńka i z cholerną chcicą. Mój popęd seksualny doszedł do skali limitu i jak w tej chwili nie ściągnę z niego ostatniego skrawka materiału, to ogłupieję. Jestem bardzo ciekawa pedancikowego wyposażenia. W końcu czułam jego twardość, więc wiem, że małego kalibru nie posiada.
Patrzymy sobie głęboko w oczy, palce zahaczam o gumkę bokserek i uwalniam ptasz… O cholera!!! Taką lufą mogę się z rozkoszą pobawić. Na widok grubego, sprężystego penisa z bordowym łbem, zaczyna mi tak mocno w łonie pulsować, że z samego widoku mogę szczytować. Zaczynam się niecierpliwie wiercić. Biorę sztywny członek do rąk, owijam palcami trzon i leniwymi, długimi ruchami walę konia. Mężczyzna ciężko dysząc patrzy na to, co robię, a to sprawia, iż chcę sprawić mu większą przyjemność. On również strzelił mi minetkę wszechczasów. Czemu mu się nie odwdzięczyć i przerwać w chwili, gdy jest krok od wytrysku? Oblizuję usta, pochylam się do przodu. Czubkiem języka zlizuje pierwsze krople preejakulatu, następnie otaczam żołądź ustami. Ssę lekko. Dostrzegam drgania podbrzusza, widocznie Gabrielowi podoba się ręczna robótka na ssaniu. Reakcja jego ciała pcha mnie do kolejnego kroku. Biorę twardego penisa głębiej, język dociskam do dolnej części pały i zaczynam mu obciągać laskę. Lewą ręką bawię się jądrami, miętoszę je między palcami. Zaciskam wargi na tyle mocno, aby poczuł się jak w mokrej pochwie. Niech dostanie przedsmak tego, co go czeka.
Chłopak chwyta mnie za włosy, raz okręca je wokół pięści i wydaje gardłowy pomruk przyjemności.
‒ MATKO I CÓRKO! TAK! ‒ jęczy, unosząc biodra w górę. Zwiększam nacisk, z jamy ustnej robię vacuum i czynię swą powinność, aż do skraju możliwości.
‒ Cholera! ‒ warczy. Puszcza moje kudły, przerywając obciąganie druta. W kolejnej sekundzie leżę pod nim. Patrzy mi głęboko w oczy, jego źrenice są znacznie powiększone, a policzki zdobi lekka czerwień.
‘Co koleś? Masz ochotę zamoczyć?’ Pytam bezgłośnie z lekko uniesionym prawym kącikiem ust.
‘Też mam na ciebie chrapkę. Na co czekasz? Potrzebujesz zaproszenia i drogowskazu do wilgotnej groty?’ Jeśli będzie się tak dalej na mnie lampił, to zwątpię w jego imponującą męskość. Podnoszę prawą dłoń, kładę ją na policzku mężczyzny, a lewą na umięśnionym ramieniu. Muszę przyznać, że ciało to ziomek ma i to jeszcze jakie! Jest budowy sportowca, ale nie ma żadnego sixpacka, on jest normalnym, zdrowym facetem. Niczego mu nie brakuje. Pod palcami wyczuwam pracujące mięśnie żuchwy.
‒ Sakramencko mnie podniecasz. Chciałbym się z tobą długo i namiętnie kochać, później ostro posuwać od tyłu na stojąco… ‒ Słysząc te słowa, moje ciało natychmiast pokrywa się gęsią skórką. Przelatujący prąd niczym grzmot ląduje w lędźwiach. Automatycznie wysuwam biodra do przodu. Niczego innego tak bardzo nie pragnę, jak być kochaną, zamiast włożyć, wyciągnąć i po sprawie.
Facet nachyla się do nocnej szafki, wyciąga z niej foliową paczuszkę, którą rozrywa zębami. Po naciągnięciu prezerwatywy pochyla się nade mną, zaczynając z czułością pieścić me ciało. Czuć, że chłopak ma duże pojęcie o kobietach, ponieważ sposób w jaki mnie pieści, wydłubuje spod czachy resztkę rozumu.
Pragnę go z każdym jednym dotykiem ust i palców. Wyginam się do przodu, unoszę wyżej biodra w pogoni za połączeniem się dwóch ciał.
‒ Gabriel. Proszę cię – jęczę, gdy on z czułością dochodzi palcami do kobiecej twierdzy. Zaczyna pieścić czuły, spragniony punkt. Masuje delikatnie wejście, a następnie wkłada do środka najpierw jednego, a za chwilę drugiego palca. Powoli je porusza, a mi przepala to kable. Nie wytrzymuję napięcia.
‒ Gabriel ‒ jęczę podczas szczytowania.

FourGenesis

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użyła 1782 słów i 9971 znaków, zaktualizowała 30 lip 2020.

1 komentarz

 
  • Aladyn

    No i stało się to, co się stać musiało.
    Pięknie opisane zbliżenie dwóch kochających się osób. Dobrane właściwie słownictwo jest tak sugestywnie erotyczne, że powoduje podniecenie u czytającego i pozwala mu wczuć się z łatwością w uczestników tego zmysłowego tańca dwóch spragnionych siebie ciał.
    Szczere gratulacje za świetny tekst.  :bravo:

    3 sie 2020

  • FourGenesis

    @Aladyn Bardzo dziękuję :) Trochę to trwało, ale w końcu się stało :) Choć pewnie można było to przewidzieć ;)
    Jeszcze raz dziękuję za tak miłe słowa :)

    3 sie 2020