Reportaż wcieleniowy. Dziennikarka - prostytutką cz. 7

Reportaż wcieleniowy. Dziennikarka - prostytutką cz. 7TO PODOBNIE ROZBUDOWANA CZĘŚĆ

Dopiero teraz zobaczyła, że z tyłu auta zamontowana jest kamerka. Skąd miała wiedzieć, że mężczyzna zwykł nią nagrywać swoje figle w tym miejscu. Teraz dlatego zwolnił, bo właśnie ustawiał ją  precyzyjnie w kierunku Marty.

Dziennikarka okamgnieniu wyobraziła sobie, że film z jej udziałem, w którym występuje w stroju prostytutki, wypinającej się w aucie... ładowaną przez jakiegoś obwiesie, w dodatku ukazującej swą twarz... że ten film trafia do jej znajomych z jej miejscowości... kolegów z jej szkoły... do jej uczniów.
"Boże! Co za wstyd!"

Spróbowała sięgnąć, by wytrącić kamerkę... ale... nic z tego! Przytrzymał kobietę mocno.
Śmiał się diabolicznie.
- Pani dziennikarka nie chce się ujawnić? Ależ jawność i przejrzystość życia publicznego powinna być dla pani najwyższym nakazem!

- Przestań!
Marta odepchnęła go i czym prędzej zakryła gołą pupę swą kusą spódniczką.
Wyglądało to nieco komicznie, bo kiecka była tak skąpa, że tylko podkreśliła to, że jej właścicielka nie może być kobietą najcięższych obyczajów.

Mężczyzna aż trząsł się ze śmiechu, mając świadomość że nagrywają się jej nieporadne poczynania.
Także to jak wpychała z powrotem piersi do stanika.

- Draniu! Dlaczego tak się nade mną pastwisz?!

Odpowiedział jej śmiech. I silny klaps na pośladek.

- Auuua!
Potem drugi.

- Auuć!

"Niewierny Tomasz!" - myślała - "Szuja!"
Nie zdawała sobie sprawy, do czego jeszcze może się posunąć.

Tymczasem Tomasz ponownie zadarł jej spódniczkę i tym razem sieknął klapsa już na gołą pupę.

- Ach! Daj mi już spokój!

- O nie! - zarechotał - Przecież występujesz w filmie. Dokumentalnym, moja pani dziennikarko! Jak to się tam u was nazywa? Reportaż wcieleniowy? No to ja bardzo poproszę o to, żeby pani redaktor wyjawiła nam swoje spostrzeżenia!

- Zostaw mnie już... proszę...

Tomasz jednak dopiero się rozkręcał.

- Nie chce pani redaktor udzielić komentarza? Cóż... chętnie zastąpię.

Po czym, kierując głowę w stronę kamerki, mówił wyraźnie:

- Pani redaktor Marta, podczas robienia materiału, bardzo chętnie daje... Da każdemu. Czy to młody chujek, czy stary, siwy kutas. Każdego przyjmie!

- Przestań... proszę... przestań!

Znów spróbowała sięgnąć w stronę kamerki, ale Tomasz trzymał ją mocno. Niczym w stalowych kleszczach.

Marta poczuła się bezradna.
Jednak była zaskoczona, że wszystkie elementy tej sytuacji, tak mocno na nią działają. I ta bezradność, i to pastwienie się nad nią... i wreszcie - nagrywanie.

Tymczasem Tomasz rozwijał się w najlepsze.
- Marta, która perfekcyjnie weszła w rolę cichodajki... obciągnie i starego zmarszczonego fleta i młodą prężną fujarkę.

- Przestań! - Kobieta niemal się rozpłakała.

Tomasz był w siódmym niebie.

- Obciągnie... i wypnie się zgrabnie... i nadstawi swą pipkę do wybolcowania. Tak, tak proszę państwa. Ochoczo wystawi! Dodajmy, bo to ważne - ciasną pipkę!

Marta niezdarnie próbowała zakrywać tyłek krótką minispódnicą. Nie na wiele to się zdawało, a jedynie bawiło Tomasza. I podniecało! Znów zadzierał jej miniówkę i wymierzał klapsy na gołą pupę.

- Auuua! - syczała kobieta - przestań.

- Pani dziennikarka zwykle sama robi wywiady. To może my z nią teraz zróbmy wywiad? O co by ją tu zapytać? Oooo, a może o to jak się czuje w roli panienki wykonującej najstarszy zawód świata? Czyli w roli kurtyzany?!

- Przestań... - Płaczliwym tonem protestowała Marta.

- O nie! Wywiad to wywiad! Należy zadawać trudne pytania? No to jak to z tym jest? Jak to jest być kurwą?!

- Nie... nie... proszę... - Szeptała, lecz czuła, że jest tym coraz bardziej pobudzona. Ten wywiad i te wulgarne słowa - podniecały ją do granic, zwłaszcza, gdy usłyszała słowo - "kurwa".
"Przecież nie jestem kurwą..." - Myślała w duchu. Lecz jakby druga strona jej osobowości odpowiadała: - "Nie? A kim? A kim jest kobieta, która czeka na parkingu na wyposzczonych mężczyzn, a potem im daje za pieniądze? Nie - kurwą?!"
Była tak podekscytowana, że omal nie wykrzyknęła - "Tak. Chcę być kurwą! To takie ekscytujące oddawać się mężczyznom za kasę!"
Jednak odpowiedziała:
- Jak możesz mnie tak nazywać?
- Oooo! Pani redaktor się bulwersuje. Przed chwilą dała mi dupy za pieniądze, a teraz jest oburzona, że ktoś może nazwać ją kurwą. Ha, ha, ha!
Marta była załamana. Lech kierowca wciąż pragnął drążyć temat.
- To może my postarajmy się odgadnąć, co powiedziałaby pani dziennikarka, gdyby mówiła szczerze... No co by powiedziała? - W tym momencie zmienił głos, na niby kobiecy. - No cóż mam powiedzieć... Ja Marta... istotnie jestem kurwą... a jak to jest być kurwą? To bardzo ekscytujące... Bo nigdy nie wiem, kto za chwilę podejdzie mnie wyruchać... Nie wiem, czy w moją cipkę wejdzie młody student swoim kutasikiem, czy wjedzie stary, zapity i zapuszczony rolnik, swoim starym śmierdzącym chujem..."
***
Marta wznosiła oczy ku niebu. Czuła się bezradna.
Tymczasem Tomasz kontynuował wywiad.

- No zatem kogo pani woli spotkać na drodze? Kogo woli obsługiwać? Młodego studenta, czy może jakiegoś... dojrzałego pana? - Po czym "dziennikarz" Tomasz zwrócił się do kamery. - Prawda, że was również to ciekawi? Chcielibyście wiedzieć, komu chętniej nadstawia tyłka pani Marta?

Po czym natychmiast zmienił ton i cieniutkim głosikiem, naśladującym nauczycielkę, perorował:

- Cóż... sama nie wiem... to zależy od chyba konkretnego mężczyzny... Chociaż, niezwykle ekscytuje mnie to, gdy biorą mnie młodzi... Czuję się wtedy przy nich, jak... mamusia... Nawet czasami tak się do mnie zwracają, per: "mamuśka"... czy nawet "milfa"... Oni są zazwyczaj tacy napaleni... tacy, powiedziałabym wręcz... niewyżyci... lubię to... często nawet nieporadni... ale to bywa takie słodkie... natomiast, gdy już przyjdzie, co do czego... oj... potrafią swawolić... potrafią dać mi wycisk... niekiedy jestem potem tak solidnie wyłomotana... że nawet nie jestem w stanie stać przy drodze...

- A dojrzały pan, jak już to pani wspomniała? Co z takimi? Oni nie potrafiliby pani, że zacytuję tu - porządnie panią wyłomotać?

Znowu zgrabnie zmienił głos, na jeszcze wyższy niż ostatnio.
- Ależ nie mówię nie... Dlaczego nie... Tacy panowie też wiele potrafią... Często przechwalają się, że tak ich zacytuję "stary korzeń twardy jak stal"...

- No i co? Może to pani potwierdzić?
- No tak... no tak... Stal to niekiedy właściwe porównanie.
- Czyli z różnymi starymi korzeniami miała pani do czynienia?
- Oj tak... Bywały różne... Wielu takich miałam... w sobie...
- Powtórzę pytanie. A czy tacy też potrafili porządnie panią wyłomotać?
- Ach! Bywali tacy... bywali... Nie spodziewałabym się po nich takiej witalności, a to jak mnie wymłócili, to przechodzi ludzkie pojęcie...

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1240 słów i 7139 znaków, zaktualizowała 10 maj o 6:58.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto