Życiowa układanka, część druga

Życiowa układanka, część druga
#szef, #żona, #szantaż, #zdrada, #poniżenie, #oralny, #ostry_seks, #anal  


Środa, 16 Maj 2018, rano


     – Uduszę tę sukę jak ją tylko dopadnę! – Artur pieklił się, tkwiąc swoim autem w korku.  
     Ósma rano, całe miasto tonęło w korkach. Wreszcie był w aucie sam, dopiero wysadził siedemnastoletniego syna pod szkołą, do tego był spóźniony do pracy. Zadbany, choć lekko siwiejący wdowiec po czterdziestce, wychowujący nastoletniego syna, zwykle opanowany i spokojny człowiek. Widok dojrzałych nastolatek, przechodzących przed maską auta, obudził w nim rzadko zaspokajane żądze, szczególnie że dziewczęta paradowały w dosyć wyzywających strojach, które bardziej pasowałyby przydrożnym tirówkom niż uczennicom…
     – Dobrze, że to ja jestem u siebie szefem – zaczął się uspokajać i korzystając z ulicznego zatoru, przyglądać się licealistkom i innym młodym kobietom przechodzącym w pobliżu.
     Kolejka aut ruszyła nieznacznie do przodu i znów stanęła, korki, większość kierowców wściekała się bezinteresownie, dla Artura korki, choć równie irytujące, kojarzyły się pozytywnie, oznaczały bowiem zamknięcie sąsiednich ulic w wyniku prowadzonych na nich prac budowlanych, a większość materiałów pochodziła z jego hurtowni. Nawet mignęła mu przed chwilą firmowa ciężarówka jadąca poprzeczną drogą z towarem na jedną z tych inwestycji.
     Odkąd ruszyła wreszcie budowa śródmiejskiej obwodnicy oraz remont głównych arterii miasta, zamówień było sporo. Trzech największych wykonawców okolicznych prac drogowych kupowała u nich duże ilości materiałów budowlanych. Ogromne zamówienia szły jedno za drugim, teraz sprzedawali na tiry lub cysterny, a nie na palety czy worki. Przyszłość wreszcie zaczynała rysować się w jasnych kolorach, za oknem piękna pogoda, śpiew ptaków i coraz krótsze spódniczki...

* * *

     Dla Moniki ten dzień zaczął się zupełnie normalnie jak wiele innych dni. Przyjechała do pracy z mężem na siódmą rano. Od czasu rozpoczęcia budowy obwodnicy i remontów dróg w mieście, kierowcy z hurtowni, w której oboje byli zatrudnieni, zaczynali o siódmej rano, teraz pracując w nadgodzinach, Piotr rzadko kończył przed siedemnastą. Dodatkowe godziny pracy dla jej męża, oznaczały dodatkowe pieniądze, które teraz młodemu małżeństwu, z kredytem mieszkaniowym, były bardzo potrzebne. Przyjeżdżała z razem z mężem, choć godziny pracy w biurowej części oficjalnie zaczynały się o ósmej i zwykle przez tę godzinę była sama, miała ciszę i spokój, dzięki czemu mogła się skupić na pracy. Podobnie dzisiaj, dopiero kilka minut przed godziną ósma, pojawiali się inni pracownicy biurowi.
     Przez połączone biurka siedziała twarzą w twarz z Sylwią. Były najmłodsze w zespole, jako jedyne nie paliły, miały trochę wspólnych tematów i od niedawna zwierzały się sobie. Reszta zespołu oscylowała powyżej czterdziestki, żyła innymi problemami, o których z nimi dwiema się nie dzielili. Trochę bliżej się zaprzyjaźniły, gdy przed dwoma miesiącami Sylwia przyłapała swojego chłopaka na zdradzie. Monika jako jedyna ją pocieszała i szczerze jej współczuła. Wtedy koleżanka otworzyła się przed nią, spędziły piątkowy wieczór przy butelce wina. Sylwia wypłakała wszystkie żale: nie dość, że drań ją zdradzał w jej własnym mieszkaniu, to jeszcze z jej najlepszą przyjaciółką. Straciła więc i przyjaciółkę, i chłopaka, na dodatek on nie chce się wyprowadzić, a jeszcze zostanie sama z kredytem do spłacenia. Dziewczyny opróżniły kolejną butelkę wina i kartonik chusteczek oraz cały zapas słodyczy.
     Finalnie Sylwia spędziła noc u nich na kanapie w salonie. Mimo że Piotr był wtedy mocno zawiedziony, nagłą zmianą planów, Monika przekonała męża, żeby pomógł wymienić zamki w mieszkaniu jej nowej przyjaciółki. Dobrze, że poszli tam we troje, bo Sylwii „były” próbował jeszcze robić awanturę. Obecność postawnego Piotrka szybko wyhamowała agresję tamtego rachitycznego padalca. Pospiesznie spakował się i wyprowadził, grzecznie oddając klucze. Zamki i tak wymienili, na wszelki wypadek.
     Sylwia już otrząsnęła się po tamtych wydarzeniach, rozgląda się za nowym facetem, ale na razie jest sama. Dziewczyny nadal się przyjaźnią, czasami koleżanka dzieliła się z Moniką pikantniejszymi szczegółami na temat facetów, których ostatnio poznawała.
     Zmiana nastroju nastąpiła tuż, przed godziną dziewiątą, gdy do biura wtargnął niczym tornado, wyraźnie zdenerwowany szef, od wejścia krzycząc, wezwał ją do swojego gabinetu.
     – Monika, bierz kurwa wszystkie swoje faktury za ostatni kwartał i zapierdalaj z nimi do mojego gabinetu – wydarł się Artur, gdy tylko z hukiem zamknęły się za nim drzwi, którymi rozmyślnie trzasnął.
     – Ddddobrze Panie Prezesie – wyjąkała przerażona.
W biurze zapanowała grobowa cisza. Monikę oraz jej nerwowe zbieranie segregatorów z fakturami, trzęsącymi się rękoma, obserwowały prócz Artura pozostałe cztery pary oczu.
     – A wy kurwa nie macie co robić? – warknął groźnie Artur.
     – Do roboty, ale już! – dodał, odprowadzając wzrokiem Monikę, która już dreptała truchtem do jego gabinetu z naręczem papierów i segregatorów.
     Wszedł do gabinetu, również z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
     – Czy ty wiesz, idiotko skończona, coś ty narobiła? – gniewnym głosem zaczął.
     – Nie mam pojęcia, Panie prezesie – cicho odpowiadała przerażona.
     – Otwórz dowolną fakturę, dla którejkolwiek z tych trzech firm drogowych – coraz ciszej, lecz wciąż gniewnie polecił.
     – Zobacz kretynko, jaką cenę wpisałaś za kostkę chodnikową – instruował dalej.
     – Czterdzieści trzy złote za metr – odczytała nieśmiało.
     – Tak, jak Pan kazał – dodała, nadal nie rozumiejąc zdenerwowania Artura.
     – Czterdzieści trzy złote za metr kwadratowy – powtórzył wkurzony Artur.
     – A ile jest metrów na palecie, głupia cipo?
     Monika nie pamiętała, żeby kiedykolwiek Artur był tak zdenerwowany, nigdy tez nie słyszała takiej ilości inwektyw z jego strony, pod adresem kogokolwiek. Była przerażona tym, co się działo.
     – Metr sześcienny? – odparła naiwnie.
     Artur głośno wypuścił powietrze nosem i po kolejnym głębokim wdechu zaczął nieco ciszej, ale ze wciąż wyraźną irytacją w głosie mówić.
     – Może to jest i metr sześcienny, ale paleta, to prawie jedenaście metrów kwadratowych, dokładnie dziesięć koma osiem metra kwadratowego! A ty, zamiast sprzedawać paletę, po czterysta sześćdziesiąt cztery złote, to sprzedawałaś im po czterdzieści trzy złote, średnio sto palet na fakturę, czterdzieści pięć faktur! Sprawdziłem to wczoraj w nocy, bo nie zgadzały mi się stany na kontach firmy… Za kostkę powinno wpłynąć ponad dwa miliony złotych, a brakuje milion osiemset dziewięćdziesiąt sześć tysięcy!
     Monika zbladła i omal nie zemdlała. Artur wstał, spokojnie podszedł do chłodziarki, wyciągnął butelkę zimnej wody mineralnej, otworzył, nalał do szklanki i podał jej.  
     – Masz, pij – powiedział już opanowanym głosem.  
     Monika nie mogła opanować łez, nie potrafiła też wydobyć z siebie słowa.
     – Siedź cicho i słuchaj uważnie, ale nie odzywaj się nawet słowem – polecił srogo i wziął do ręki telefon.

     – Kancelaria Prawna Malinowski i partnerzy słucham – z głośnika telefonu dobiegł głos sekretarki
     – Z Panem Mecenasem Malinowskim poproszę, z Tej strony Artur S*** – przedstawił się Artur.
     Monika uważnie słuchała rozmowy Artura z mecenasem, który miał opinię prawnika, który nie przegrywa żadnej sprawy. Z przerażeniem usłyszała wypowiedź mecenasa, że nie tylko nie sposób prawnie zmusić tych trzech firm, dla których wystawiła faktury do ich skorygowania i zapłacenia różnicy w cenach. Prawnik informował Artura, że jedynie od dobrej woli tamtych firm i ewentualnych dalszych korzystnych kontraktów, zależy możliwość korekty rzeczonych faktur. Zimny pot ją oblał, gdy prawnik powiedział, że pracownik, który wystawił faktury z tak rażącym niedopatrzeniem, może zostać oskarżony o defraudację majątku firmy, a kierowca, który woził towar o współudział i grozi im do piętnastu lat więzienia, oraz do końca życia będzie ich nękał komornik, który zlicytuje cały ich majątek. Zdała sobie sprawę, że to właśnie jej mąż najczęściej woził towar na te budowy. Jej świat się kompletnie zawalił w tym momencie.
     Artur po skończonej rozmowie z prawnikiem zrobił sobie kawę, Monice nawet nie proponował. Wykonał jeszcze jeden telefon, tym razem do jednego z prezesów, którego firmie Monika wystawiła najwięcej faktur. Gdy po chwili luźnej rozmowy, Artur zapytał o korektę faktur, tamten wybuchł gromkim śmiechem. Artur cierpliwie argumentował i namówił rozmówce na spotkanie, w celu negocjacji, na co rozmówca niechętnie przystał, komentując, że jedynie ciekawość argumentów, skłania go do podjęcia tych negocjacji. Panowie ustalili, że miejsce i godzinę spotkania wyznaczy rozmówca Artura, po konsultacji z pozostałymi dwoma prezesami.
     Artur odłożył słuchawkę i spojrzał na Monikę groźnie.

     – Ogarnij się i zapierdalaj teraz robić korekty tych faktur, sprawdź każdą trzy razy i przynieś mi je do sprawdzenia – powiedział szorstko i zapalił papierosa.
     Monika tylko skinęła głową i otarła łzy ręką, rozmazując tusz do rzęs. Poszła robić korektę faktur. Nawet nie miała odwagi spojrzeć innym pracownikom w oczy, mogła jedynie mieć nadzieję, że drzwi w Artura gabinecie nie pozwoliły im usłyszeć wszystkiego. Widzieli na pewno przez częściowo przeszkloną ścianę, jak wymachiwał i krzyczał na nią i jak rozmawiał przez telefon. Spojrzała jedynie na stojące na jej biurku zdjęcie ślubne z Piotrem. Łzy cisnęły się jej do oczu, jej przyszłość i wolność wisiały na włosku, podobnie jak Piotra. Popełniła straszny błąd. Czuła się cholernie winna, nie miała jeszcze pojęcia, w jaki sposób Artur chce przekonać tych prezesów, nie myślała o tym, teraz jedynie skupiła się na korygowaniu faktur. Każda kolejna faktura korygująca przerażała swoją kwotą, porównywalną z jej rocznymi zarobkami. Gdy godzinę później wprowadziła i wydrukowała ostatnią fakturę korygującą, jeszcze dwukrotnie ją sprawdziła z kalkulatorem. Zebrała wszystkie faktury i niepewnym krokiem poszła ponownie go jego gabinetu.

     – Wejdź, zamknij drzwi i podejdź tutaj – powiedział oschle, gdy stanęła w drzwiach, bojąc się odezwać.
     Zamknęła posłusznie drzwi i podeszła do jego biurka.
     – Stań tu koło mnie – polecił, wygodnie siedząc w fotelu i pokazując miejsce gestem dłoni.
     Obeszła masywne biurko i stanęła po jego lewej stronie, zgodnie z poleceniem.
     – Połóż segregator na biurku, wyjmij pierwszą fakturę i znajdź jej korektę – pozbawionym emocji głosem polecił.
     Monika położyła segregator i wypięła z niego fakturę oraz odszukała odpowiednią fakturę korygującą. Podała oba dokumenty Arturowi. Położył obok siebie na biurku i zaczął sprawdzać ich zgodność numerów, pozycji i ilości oraz danych klienta. Pierwsza się zgadzała. Odłożył je na bok, kładąc jedna na drugą, Podała kolejną, ponownie wnikliwie sprawdzał każdy element. Odłożył na bok. Powoli powstawały trzy stosy różniące się odbiorcą towaru. Monice zaschło w gardle i sięgnęła po wciąż stojącą na biurku szklankę, z której już piła wodę przy poprzedniej wizycie w tym gabinecie. Była teraz ciepła, inaczej smakowała i nie przyniosła spodziewanej poprawy.
     Przy jednej z kolejnych faktur, jego lewa ręka, zamiast śledzić jeden z dokumentów, wylądowała na jej nodze, obejmując ją z tyłu na wysokości kolana.
     – Panie Prezesie – zaprotestowała cichutko.
     – Czytaj dane z faktury – powiedział surowo i stopniowo przesuwał dłoń w górę, sunąc po wewnętrznej stronie uda.
     – Ależ ja mam męża – protestowała nieśmiało, odruchowo ściskając uda.
     – Za to, co zrobiłaś, możecie oboje z mężem trafić do więzienia, każde gdzie indziej. Wystarczy jeden telefon do prawnika, czy zawiadomienie do prokuratury. Przez następne piętnaście lat będziesz lizać cipy koleżankom z celi i dawać dupy każdemu strażnikowi, a twój mężuś będzie obciągał i robił za cwela kolegom z celi. Później, ze dwadzieścia lat będziecie spłacać jeszcze ten dług. Mam dzwonić? – spojrzał na jej odbicie w szybie, przez którą było widać resztę biura.
     Stała chwilę, milcząc, spojrzała na swoje biurko i zobaczyła zdjęcie z mężem. Skupiła wzrok na szybie i zobaczyła swoje odbicie, poza przerażonym wyrazem twarzy wyglądało zupełnie normalnie, z powodu jej niskiego wzrostu biurko zasłaniało ją do pasa, ręka Artura wcale nie była widoczna. Dziwnie się czuła z dłonią szefa na udzie, ale nie potrafiła zaprotestować.
     – Piotruś przepraszam – przepraszała męża w myślach i rozsunęła posłusznie stopy.
     Dłoń Artura sunęła odważnie w górę jej uda. Głos Moniki drżał przy czytaniu i czuła się bardzo nieswojo. Artur bezkompromisowo obmacywał jej pośladki, następnie wsunął ponownie palce pomiędzy jej uda i usiłował wcisnąć je pod materiał majtek w kroku. Majtki stawiały opór, wiec sięgnął dłonią na biodro i zaczął je zsuwać, pomógł sobie drugą dłonią, wsuwając ją pod jej sukienką i ściągając z drugiego biodra. Zsunął jej skromne majteczki do kolan i ponownie wsunął lewą dłoń między uda. Nic już nie broniło mu dostępu i wkrótce jego palce dotykały do jej cipki.
     Nerwowo zerkała w swoje odbicie w szybie, z trudem ukrywała zażenowanie na twarzy, aby stać nieruchomo, rozsunęła nogi, jak dalece pozwalała jej napięta koronka, opinająca teraz jej kolana. Było to uwłaczające doświadczenie dla niej, nie była gotowa, była dość sucha, więc każdy ruch był dla niej bolesny. Wreszcie wepchnął w nią palec i zaczął nim ruszać. Nie chciała tego, ale nie miała odwagi się sprzeciwić.
     Artur kontynuował sprawdzanie poprawności faktur korygujących, jednocześnie stymulując ją najpierw jednym, a później dwoma palcami. Monika koncentrowała się na czytaniu danych z faktur i zerkała co chwilę nerwowo w swoje odbicie w przeszkleniu ściany, starając się nie okazywać mimiką twarzy tego, co działo się za biurkiem. Niemal za każdym spojrzeniem przez szybę spotykała wzrok którejś z osób pracujących w biurze. Gdy dotarli do ostatniej faktury, Artur zdecydowanym ruchem wysunął z niej palce i sunąc wzdłuż uda, rozmazywał po jej nodze jej własną wilgoć, znacząc ją piętnem nieprzyzwoitości, która, choć niemal niewidoczna dla postronnych, dla niej była niczym wypalony rozżarzonym metalem niezmywalny dowód tego, co zaszło. Dotarł do jej majtek, kontynuował ruch ręki w dół, zsuwając je niżej. Zsunęła nogi i delikatnie uniosła jedną, później drugą stopę, całkowicie pozwalając się pozbawić bielizny. Artur schował ten skrawek materiału, niczym zdobyte trofeum do kieszeni marynarki i ponownie sięgnął dłonią między jej uda.
     – Ciasna jesteś, zaraz z przyjemnością zastąpię palce czymś grubszym… – skomentował bezczelnie.
     – Błagam nie tutaj… – nieśmiało protestowała resztkami sił.
     W tym momencie zapiszczał telefon Artura, odblokował go i odczytał wiadomość.
     – Jedziemy na negocjacje, od tego zależy twoje być, albo nie być. Zbieraj się. – powiedział szorstko, jednocześnie mocno ściskając jej pośladek.
     Artur zebrał wszystkie faktury i włożył do swojej aktówki. Monika stała przez chwilę zdezorientowana.
     – Spakuj swoje rzeczy i za 5 minut masz być w moim samochodzie. – polecił.
     Monika kompletnie zaskoczona, niepewnym krokiem poszła do swojego biurka. Miała na sobie sukienkę sięgającą do kolan, ale brak majtek sprawiał, że czuła się naga, miała wrażenie, że każdy widzi, że ich nie ma. Niemal automatycznym ruchem sięgnęła po zdjęcie na biurku, ucałowała wizerunek męża i była to pierwsza rzecz, którą włożyła do torebki, wrzuciła jeszcze kilka osobistych drobiazgów. Nie siadając nawet na swoim krześle, ruszyła na parking w stronę samochodu Artura.
     Artur, wychodząc, rzucił do pozostałych osób w biurze, że jadą na negocjacje z trzema dużymi kontrahentami i raczej długo to potrwa, jest pod telefonem, ale bzdetami dupy nie zawracać. Wyszedł na parking i otworzył auto, wsiadła potulnie na miejscu pasażera z przodu, kiedy on wkładał aktówkę i marynarkę do bagażnika. Wsiadł do samochodu i spokojnie ruszył w stronę bramy. Gdy wyjechał z terenu firmy i skręcił w stronę centrum, ruszyli dość energicznie tą samą drogą, którą jeździła z mężem codziennie do pracy i wracała do domu. Nie lubiła takiego stylu jazdy.

* * *

     Artur nagle ostro zwolnił i zjechał w stronę leśnego parkingu, jedynego miejsca w okolicy, gdzie mógł się zatrzymać, nie tarasując szosy. Dziurawa droga dojazdowa nie zachęcała do wjazdu, ale powoli przejechał wyboje, wjechał na parking, zawrócił i lekko cofając, zaparkował przodem do wyjazdu, w pobliżu jedynego stolika na tym parkingu. Przez gęstwinę samosiejek praktycznie nie było widać samochodów ani drogi, którą jechały. Byli sami na parkingu.
     – Sporo będziesz mnie dziś kosztowała… Musisz mi to wynagrodzić… – stwierdził.
     – Niby jak? – naiwnie spytała
     – Zdejmuj sukienkę i zacznij od obciągania – odparł bez ogródek.
     Monika siedziała chwilę w milczeniu. Nie chciała tego robić, ale nie potrafiła się przemóc, aby zaprotestować, jakby ktoś odebrał jej wolę decydowania.
     – Ale Piotrek nie może się nigdy o tym dowiedzieć… – posłusznie zaczęła rozpinać sukienkę.
     – Dobrze, stanik też… – powiedział władczo, odsuwając swój fotel i rozpinając pasek i spodnie.
     Monika załamana całą sytuacją, pokornie odpięła swój pas, uniosła się w fotelu, uwalniając sukienkę spod pośladków i posłusznie ją ściągnęła, następnie sięgnęła na plecy, by odpiąć stanik. Obie części garderoby poskładała i niepewnie położyła przed sobą na podszybiu. Ściskała uda, starając się ukryć swoją pozbawioną okrycia muszelkę, jednak jej przystrzyżone włosy łonowe były widoczne.
     – Zacznij wreszcie obciągać, bo szkoda czasu… – powiedział, bezczelnie kładąc rękę na jej piersi i boleśnie ściskając.

     Zdesperowana młoda kobieta niechętnie pochyliła się nad jego kroczem. Uderzył ją niezbyt przyjemny zapach, który wywoływał z trudem powstrzymywane torsje. Artur brutalnie położył rękę na jej głowie i zmusił, by wzięła go do ust. Robiła to z obrzydzeniem. Dotąd jedynym mężczyzną, któremu brała do ust, był jej mąż, który zawsze dbał o higienę i nigdy nie czuła od niego takich zapachów, teraz zmuszona była obciągać facetowi, który był dwa razy od niej starszy. Czuła jedynie obrzydzenie i bezradność z powodu sytuacji, która ją do tego doprowadziła.
     Początkowo dawała sobie radę, niestety Artur był bardziej obdarzony niż jej mąż. Nawet męża, powstrzymywała przed zbyt głęboką penetracją, broniąc się przed bólem. Również nie potrafiła w całości przyjąć ustami mężowskiego przyrodzenia. Teraz trafiła na nieco większy okaz, ale jego właściciel, po uzyskaniu pełnej erekcji, zmuszał ją do udostępnienia nie tylko ust, ale i gardła dla jego kutasa.
     Widziała kiedyś na jakimś filmie porno, że kobiety pozwalają facetom na penetrację gardła, ale ona musiała walczyć z odruchem wymiotnym i o każdy oddech. Niestety decyzja nie należała do niej, szef ją do tego zmuszał i to on dyktował tempo i intensywność obciągania, a ona nie potrafiła się sprzeciwić. Wyczuwając drżenie jego penisa, próbowała cofnąć usta, ale Artur, spodziewając się próby ucieczki, przytrzymał ją za włosy i zmusił do przyjęcia całego wytrysku w ustach.
     – Wyssij wszystko do końca i ładnie połknij – władczo polecił.
     Omal nie zwymiotowała. Czuła się upokorzona i zbrukana, chcąc się pozbyć tego smaku jak najszybciej, posłusznie wykonała polecenie. Pierwszy raz w życiu poczuła smak nasienia w ustach. Spodziewała się, że gorzej smakuje, ale i tak chciała, jak najszybciej się go pozbyć. Mimo iż połknęła, wciąż czuła ten smak w ustach.

     – Daj papierosa – poprosiła nieśmiało
     – Ty palisz? – zaskoczony podał jej swoją papierośnicę.
     – Chcę zmienić smak w ustach… – odparła, sięgając po papierosa.
     – Nie powiesz mi, że obciągałaś pierwszy raz? – pytał rozbawiony.
     – Ale nigdy do końca… – wyznała ze spuszczoną głową.
     Monika chciała włożyć sukienkę, nim wysiądzie z auta zapalić, ale gdy po nią sięgnęła, Artur ją powstrzymał.
     – Jeszcze nie skończyliśmy, poza tym nikogo nie ma. – powiedział, wysiadając z auta.

     Wysiadając, zapiął spodnie, jedynie pasek miał wciąż rozpięty. Rozejrzała się, upewniając się, czy faktycznie nikt ich nie zobaczy. Miała na sobie jedynie czółenka na płaskiej podeszwie, wysiadła i spotkali się za samochodem, czuła się dziwnie, stojąc nago, na parkingu, przed własnym szefem. Artur przypalił jej papierosa, dokładnie lustrując jej ciało. Nie próbowała nawet się zasłaniać, powoli popalając papierosa, którym nawet nie umiała się zaciągnąć, odwlekała chwilę, kiedy jak ostatnia dziwka, będzie musiała rozłożyć przed nim nogi. Ostatnim zdaniem pozbawił ją złudzeń, zrozumiała, że nie tylko ustami będzie dziś musiała zapłacić za swój błąd.
     Gryzący smak papierosa przynajmniej pomógł jej się pozbyć wspomnienia smaku jego spermy. Artur skończył palić, upuścił niedopałek na ziemię i zadeptał. Jego dłonie wylądowały na jej piersiach, nie podobało się jej to, ale nie próbowała protestować. Mimo że wciąż miała prawie pół papierosa, również upuściła go na ziemię. Chciała jak najszybciej mieć za sobą tę poniżającą chwilę.

     – Oprzyj się dłońmi o samochód – polecił, zadeptując jej papierosa.
     Monika posłusznie obróciła się w stronę samochodu i położyła dłonie na bagażniku. Artur stanął za nią i naciskając na jej kark, zmusił, aby się pochyliła i wypięła w jego stronę. Trącając butem jej kostki, nakazał, aby rozsunęła stopy, chwilę gmerał palcem w jej cipce, która znów była zbyt sucha. Splunął na rękę i znów chwilę próbował wcisnąć w nią palec. Gdy był już usatysfakcjonowany łatwością, z jaką wciskał w nią palec, zabrał dłoń, rozpiął spodnie i opuścił je trochę wraz z majtkami, ponownie splunął na dłoń i po rozmazaniu tego na jej cipce, przystawił do jej wejścia swojego kutasa i zaczął się w nią wciskać.
     Miała łzy w oczach, odkąd oparła dłonie o samochód, czuła się jak przydrożna dziwka ostatniego sortu, oddająca się klientowi na jakimś leśnym parkingu. Gdy poczuła, jak przyłożył go do jej wejścia i zaczął w nią wchodzić, rozpłakała się do reszty. Czuła zdecydowanie, że rozpycha ją mocniej, niż członek męża i choć było to dosyć bolesne, płakała nie z powodu bólu, ale z powodu tego, że właśnie zdradza męża, oddając się szefowi. Niespełna dwa lata po ślubie, łamie słowa ślubnej przysięgi i po raz pierwszy oddaje się innemu mężczyźnie niż jej ukochany Piotruś.

     – Boli…, za głęboko… – skamlała, cicho szlochając, gdy Artur usiłował wchodzić w nią głębiej.
     – Lubię takie ciasne, na początku każda płacze, że boli, ale później jeszcze żadna nie narzekała… – skomentował, nie przestając wbijać się w nią coraz głębiej.
     Monika nie skomentowała tego wątpliwego komplementu, zaciskała wargi, żeby nie krzyczeć z bólu, w obawie, że ktoś ich usłyszy i nakryje. Artur wchodził już w nią cały, jej ciało powoli dostosowało się do rozmiarów kochanka i zaczęła się robić coraz bardziej wilgotna. Wciąż trzymał ją mocno za biodra, nawet nie zarejestrowała, kiedy przesunęła stopy do przodu, żeby kontrować jego pchnięcia, mocniej się wypinając.
     Już się robisz mokra, zaraz będziesz błagać, żebym nie przestawał… – szyderczo ocenił w myślach jej stan.
     – Już nie mogę – Monika resztką woli i godności broniła się przed odczuwaniem przyjemności.
     Już nie płakała, już tylko nie chciała okazać, że jest jej dobrze. Jej ciało ją zdradziło, a ten dwadzieścia cztery lata starszy kochanek, z doświadczenia doskonale wiedział, jak postępować, żeby złamać ją do reszty. Artur jedną ręką trzymał ją teraz za pierś, a drugą ciągnął za włosy. Odginała głowę do tyłu i wyginała plecy, jeszcze bardziej się wypinając i umożliwiając mu głębszą penetrację.
     Rytmiczne klaskanie rozchodziło się po okolicy, coraz bardziej zagłuszane było jej westchnieniami rozkoszy. Teraz już sama nabijała się na jego kutasa, pociągana jedynie za włosy. Artur z racji wieku i doświadczenia był długodystansowcem, doskonale wiedział, jak kontrolować tempo, żeby nie skończyć zbyt szybko. Chciał jak najdłużej cieszyć się posiadaniem jej młodego, powabnego ciała, wiedział również, że doprowadzenie jej do orgazmu sprawi, że łatwiej podda się jego dalszym niecnym planom.
     Monika była bliska orgazmu, nie walczyła już ze swoimi emocjami, poddała się im, bezwolnie oddawała się aktowi seksualnemu, już nie dbała o to, z kim kopuluje. Pragnęła dojść, była już tak blisko. Doskonale wyczuwał i słyszał emocje swojej podwładnej, wiedział już, że jego młoda pracownica, za moment będzie szczytować.

     – Poproś teraz, żebym przerwał… – sapiąc z wysiłku, powiedział sarkastycznie.
     – Nie… waż… się… prze… ry… wać – wyjęczała głośno.
     – Błagaj! – sapnął głośno.
     – Bła… gam… nie… prze… ryy… waaaj! – wykrzyczała, na koniec szczytując.
     Artur wciąż się w nią wbijał, gdy jej ciałem targały skurcze mięśni. Doskonale się bawił, czując, jak jej pochwa rytmicznie ściska wbijającego się w nią jego kutasa. Puścił jej włosy, obiema dłońmi obłapiał jej piersi, z trudem je obejmując, jednocześnie wykonując ostatnie mocne pchnięcia i z głośnym westchnieniem, wbił się w nią ostatni raz i spuścił głęboko w środku.
     – Dziękuję – wyszeptała odruchowo, tak jak szeptała mężowi, po każdym orgazmie.
     Artur stał w bezruchu, zadowolony z przebiegu zdarzenia. Monika jeszcze przez chwilę nieświadomie wykonywała delikatne ruchy w przód i w tył. Czuła, jak jego gorące nasienie rozchodzi się w jej wnętrzu, jednocześnie przeżywając ostanie skurcze orgazmu. Moment później, gdy wychodził z niej, gdy wracała jej świadomość i docierało do niej, co zrobiła, była kompletnie zażenowana własnym zachowaniem. Czuła, że grzeszne nasienie zaczyna powoli z niej wypływać.

     – Proszę, oddaj mi majtki… – powiedziała ze spuszczoną głową.
     – Nie chcę poplamić ci fotela… – dodała ze wstydem.
     Artur podciągnął spodnie i przeszedł kilka kroków. Stanął bokiem do niej, obok drewnianego stolika znajdującego się około 5 metrów za samochodem, opierając się pośladkami o oparcie ławki przy jego dłuższym boku.
     – Dobrze ci było? – zapytał, zapalając papierosa.
     – Tak – odpowiedziała zawstydzona.
     – To bądź grzeczną dziewczynką, przyjdź tutaj i ładnie podziękuj… – kontynuował zabawę jej uległością.
     Monika na miękkich jeszcze nogach, wciąż naga podeszła do niego, stanęła przed nim i ukłoniła się niczym mała dziewczynka, jednocześnie uginając nogi w kolanach i rozsuwając ręce na bok, jakby trzymała falbany niewidzialnej spódnicy.
     – Dziękuję.
     – Za co dziękujesz? – zapytał ubawiony sytuacją.
     – Dziękuję, że mi było dobrze? – odparła kompletnie zmieszana.
     – To uklęknij i wyliż mi go, do czysta – polecił śmiejąc się.
     Posłusznie klęknęła przed nim, mając nadzieję, że to już ostatnie upokorzenie, na jakie musi się dzisiaj zgodzić. Niechętnie wyciągnęła dłoń, by chwycić jego przyrodzenie, nie chciała znów czuć jego smaku w ustach, ale nie miała wyboru.
     – Grzeczne dziewczynki, nie biorą do rączki, tylko od razu do buzi… – instruował wyraźnie rozbawiony.
     Cofnęła rękę, aby ponownie odruchowo jej nie wyciągnąć, chwyciła się za drugą za plecami, tym samym mocno wypinając piersi. Z trudem utrzymywała równowagę i przysunęła się na kolanach, aby sięgnąć do jego krocza ustami. Ostrożnie polizała koniuszek, nie smakował już tak obrzydliwie, jak poprzednio. Powoli brała go, ile tylko zmieściła do ust, czując, jak ponownie twardnieje, w miarę jej zabiegów. Gdy był już w pełni twardy, wypuściła go z ust i pokornie zaczęła lizać od nasady do czubka, za każdym razem z nieco innej strony. Czuła jak jego sperma wyciekająca z jej cipki, powoli spływając jej po udzie, znacząc mokry ślad, kolejne grzeszne piętno na skórze. Patrzyła na jego minę, oczekując potwierdzenia, że może już skończyć.
     – Bardzo ładnie… – pochwalił ją zadowolony, na co zareagowała uśmiechem.
     – A teraz weź całego do buzi – polecił dalej.
     Uśmiech niemal natychmiast zniknął z jej twarzy. Ponownie zaczęła mu obciągać, spuściła jednak wzrok i robiła to z widocznym zrezygnowaniem. Nie spodobała mu się ta zmiana.
     – Ale patrz mi w oczy i rób to z uśmiechem… – polecił.
     Podniosła ponownie wzrok i patrzyła na jego twarz, nie mogła jednak zmusić się do uśmiechu.
     – Jak zrobisz to naprawdę ładnie, to niedługo skończymy… – powiedział tajemniczo, wzbudzając w niej nadzieję na rychły koniec.
     Nowa nadzieja na bliski finał poniżenia sprawiła, że nie tylko się ponownie uśmiechała, obejmując wargami jego penisa, ale też wyraźnie bardziej ochoczo nadziewała na niego usta i stopniowo coraz głębiej wpuszczała go do gardła. Artur delektował się tym pięknym widokiem. Seksowna młoda kobieta, służalczo klęczała przed nim nago, patrząc mu w oczy z nadzieją i z uśmiechem na twarzy, dogadzała mu swoimi pięknymi drobnymi ustami, obciągając go całego, aż po ciasne gardło. Poniżej bujały się jej wypięte, dorodne, dumnie sterczące piersi, ze sztywnymi sutkami.

     Gdy osiągnął odpowiedni poziom podniecenia i nacieszył się dotychczasowym widokiem, zaskoczył ją kolejnym poleceniem.
     – Wstań i połóż się przodem na blacie…
     – Ale… – zaczęła nieśmiało
     – Zerżnę cię jeszcze raz i jedziemy… – dodał, nim skończyła pytanie.
     Posłusznie wstała i chciała ruszyć w stronę auta.
     – Z tej strony, wolę widzieć auto i wjazd… – pokierował ją w przeciwną stronę.
     Posłusznie podeszła do stołu i przymierzyła się do blatu. Nie lubiła tej pozycji i nawet Piotrowi rzadko pozwalała brać się na blacie. Musiała stanąć na palcach, by biodra znalazły się na odpowiedniej wysokości. Ostrożnie położyła się na blacie, jego szorstka powierzchnia drażniła jej brzuch i piersi. Na szczęście była w miarę czysta, bez żadnych ostrych elementów.
     – Połóż dłonie na pośladkach i rozchyl je mocno – poinstruował, stając za nią.
     Pokornie wykonała polecenie i czekała nim się napatrzy, zanim w nią wejdzie. Po chwili usłyszała, jak podchodzi i poczuła, jak go przykłada do jej mokrej cipki. Wszedł w nią bez trudu i stopniowo zwiększał głębokość, nie powodując bólu i niemal od początku sprawiając, również jej przyjemność. Miała nadzieję, że im szybciej ona dojdzie, tym szybciej Artur spuści się w niej i wreszcie ten koszmar się skończy. Powoli ponownie zbliżała się do orgazmu, teraz nie broniła się przed nim, wręcz go wyczekiwała.
     – Dobrze Ci maleńka? – wyrwał ją z transu pytaniem.
     – Taaak – jęknęła przeciągle, zgodnie z prawdą.
     – To grzecznie poproś, żebym ci porządnie zerżnął dupę – polecił władczo.
     – Bła… ga… mmm, zer… żnij mi po… rzą… dnie du… pęęę – bez zastanowienia posłusznie wyjęczała, sylabizując w rytm jego pchnięć.
     Monika nieświadoma dosłowności wypowiadanych sylab była przekonana, że podobnie jak przy aucie, Artur za chwilę będzie się w nią wbijał głęboko i wkrótce dojdą oboje. Prezes, faktycznie zaczął wbijać się w nią bardzo głęboko, co uśpiło jej czujność. Z odmętów odlotu w stronę orgazmu, wyrwał ją ból w odbycie. Zaskoczył ją, wciskający się w jej ciasny otwór, jego pośliniony kciuk. Próbowała protestować i zaciskać mięśnie, broniąc się.
     – Nie błagam, tam nie, ja jeszcze nigdy… – protestowała, rozpaczliwie usiłując wstać ze stołu.
     – Zamknij się – powiedział groźnie, wymierzając jej siarczyste klapsy, tuż po tym, jak odsłoniła pośladki.
     – Auuu…, ja naprawdę jeszcze nigdy... błagam… – szlochała cicho, pośladki piekły boleśnie.
     – I tak cię zerżnę w dupę i tak… – zaczął groźnie Artur, jednocześnie dociskając ją biodrami do stołu  
     – Błagam, nie!
     – Albo grzecznie rozchylisz pośladki i się rozluźnisz, a ja zacznę powoli, albo wezmę Cię siłą, brutalnie nie zważając… – nim skończył mówić, Monika posłusznie sięgała dłońmi, aby rozchylić swoje pośladki.
     – Tylko delikatnie… – prosiła cicho.
     – Grzeczna dziewczynka… – skomentował zadowolony.
     Artur wciąż wypełniając kutasem jej cipkę, posuwał ją swoim tempem. Monika powoli zaczęła rozluźniać mięśnie, po chwili mógł znów wciskać kciuk w jej odbyt, czuła jak jego palec się w nią zagłębia, jak jej mięśnie ustępują pod jego naporem. Gdy tylko przestała przeszkadzać obecność jego palca, próbowała się skupić na przyjemniejszych doznaniach z pochwy, ale zaczął wpychać w nią dwa palce, bolesne rozciąganie ponownie ją zdekoncentrowało. Gdy po raz kolejny, przyzwyczaiła się do wypełnienia, zaczął ruszać rytmicznie palcami, aż wreszcie postanowił zastąpić palce kutasem.  
     Wyciągnął mokrego, twardego fiuta z jej cipki i zaczął go wpychać w jej ciaśniejszą dziurkę. Nie miała gdzie uciekać przed wciskającym się w nią olbrzymem, stopami ledwo dosięgała ziemi, piersi i brzuch spoczywały na szorstkim, niczym gruboziarnisty papier ścierny stole, udami zaparta była o krawędź blatu, dłońmi rozchylała pośladki, jak jej kazał. Mogła jedynie prosić go o delikatność…
     – Au, boli, proszę wolniej… – skamlała cicho, zauważyła, że reaguje na jej prośby.
     – Rozchyl mocniej pośladki – polecił, jednocześnie dociskając jej dłonie i zmuszając do wykonania polecenia.
     – W torebce mam maść z witaminą A, mogę przynieść – szukała ucieczki od bólu, choćby na chwilę.
     – Szkoda czasu…
     – Błagam, rozerwiesz mnie …
     – Tylko szybko – polecił, nie do końca przekonany.

     Monika z ulgą poczuła, jak przestał napierać i się wycofał, ostrożnie podniosła się z blatu, chwiejnym krokiem poszła do samochodu. W nerwowym pośpiechu wysypała zawartość torebki na siedzenie, chwyciła paczkę chusteczek jednorazowych i wspomnianą maść. Dotąd używała jej, do natłuszczania ust, żeby nie mieć spierzchniętych warg, teraz miała jej zapewnić skrócenie cierpień. Z obiema zdobyczami żwawo wracała do Artura, który obserwował jej podskakujące rytmicznie piersi.
     – Użyj, ile potrzebujesz – Wręczyła mu niemal pełną tubkę z maścią.
     Wziął od niej tubkę i gestem dłoni wskazał na blat. Monika pokornie zajęła poprzednią pozycję na leśnym stole. Chwyciła dłońmi i rozchyliła, najmocniej jak mogła swoje pośladki, eksponując swoje skarby. Jego twardy drąg dosyć sprawnie odnalazł drogę i zagłębił się w jej młodej, ciasnej cipce. Nieco wyżej poczuła chłodny dotyk maści i jego palce ponownie wpychające się w nią. Tłusta maź zdecydowanie niwelowała tarcie, rozciąganie mięśni odbytu, było jakby nieco mniej bolesne. Wyciągnął swojego kutasa, również go natłuścił maścią i przystąpił do odbierania jej analnego dziewictwa.
     Wyraźnie czuła, jak jego pyta wsuwa się w nią, każdy sukcesywnie zdobywany przez niego milimetr odczuwała bardzo intensywnie. Nie mogła go już powstrzymać, przeżywała, jak mocno ją rozciąga i wypełnia. Oczy jej omal nie wyszły na wierzch, miała wrażenie, że potrzebuje do toalety. Tak bardzo nie chciała, by wchodził głębiej, czując za każdym razem, jak boleśnie ją rozpycha. Jednocześnie równie mocno brakowało jej tego wypełnienia, gdy się cofał, nieświadomie próbując cofać się wraz z nim. Monika była zaskoczona reakcjami własnego ciała. Zaczynała prócz bólu odczuwać przyjemność, te zgoła odmienne doznania, zamieniały się stopniowo proporcjami. Ból schodził na dalszy plan.
     Artur z nieukrywaną przyjemnością konstatował fakt, iż posiadł ją całkowicie. Rozpierała go duma, iż był pierwszym, który spuścił się w tych drobnych seksownych ustach. Później niemal bez protestów jej ciasna, aksamitna cipka ugościła go, długo się dostosowując, nim zdołała pomieścić go całego. Głośnymi jękami i silnymi skurczami orgazmu zachęcała, by w niej doszedł, tuż przed tym, nim obficie ją zalał. Również, bez żadnych protestów, wylizała mu dokładnie chuja, tuż po tym, jak się w niej spuścił. Na zawołanie, posłusznie ponownie nadstawiła dupy i z niewielkim oporem, oddała mu ostatni bastion swojej niewinności. Teraz zdobywał jej gorące wnętrze. Silnym uściskiem mięśni, ciasno opinających jego penisa, zapewniała mu dodatkowe atrakcje ze zdobywania jej kakaowego oczka. Tu był pionierem. Ta młoda mężatka, nikogo wcześniej tu nie dopuściła, nawet tego jelenia, któremu właśnie przyprawia rogi.
     Dzięki przyniesionej maści Artur gładko pokonał jej zwieracz i zagłębił całą główkę penisa przy pierwszym natarciu, cofnął lekko i ponownie wciskał się w nią. Głośno stękała, gdy w nią wchodził i jęczała, gdy się cofał. Już dawno mógłby się wbić w nią do końca, ale z doświadczenia wiedział, że metodycznie zdobywając ją, szybciej doprowadzi ją do orgazmu. Na brutalne rżnięcie jeszcze przyjdzie czas, ale to musi jeszcze trochę poczekać… Na razie, musi mu wystarczyć delikatniejszy seks. Musi się trzymać planu.
     Monika z trudem oddychała, jej jęki bardziej przypominały charczenie, niż odgłosy miłości. Miała wrażenie, że jego kutas jest jeszcze grubszy i dłuższy, niż wtedy, gdy demolował jej cipkę. Już nie protestowała, gdy wchodził, tęskniła za nim, gdy przestawał ją wypełniać. Oczekiwała każdego kolejnego pchnięcia. Jej pośladki głośno przyjmowały uderzenia jego bioder, nieświadomie zabrała z nich dłonie, które teraz zaciskała na krawędzi blatu. Palce miała całe białe, tak mocno trzymała się stołu. Artur znów ciągnął ją za włosy, odginając jej głowę do tyłu. Jej sutki szorowały po blacie, były wielkie, twarde i przekrwione. Każdy dotyk był jak bolesne ukłucie i jednocześnie upragniona pieszczota. Była w każdej chwili gotowa szczytować, jedynie niewytłumaczalne oddanie oprawcy sprawiało, że czekała, aż On pierwszy dojdzie i tym samym pozwoli jej szczytować wraz z nim.
     Artur był bliski finału. Znów myślał o tym, że jako pierwszy, będzie znakował zdobyty teren i z głośnym sapaniem doszedł, pompując w jej wnętrze kolejną porcję nasienia. Tuż po pierwszym strzale, gdy pozostał w niej, zaburzając dotychczasowy rytm, jego połowę młodsza kochanka, głośno jęcząc, również doszła. Szarpały nią spazmy euforii, aż uderzała kolanami w posadę stołu. Jego kutas miał intensywny masaż i kolejne strzały były wręcz wyciskane przez nią samą.
     Gdy ochłonął, wyszedł z niej, ale wciąż leżała, nie mogąc się jeszcze ruszyć. Patrzył jak jej cipka i odbyt pulsują, ten ostatni wolno się zaciskając. Obserwował, jak po jej drżącym udzie spływa strugą jego sperma z poprzedniego stosunku. Mokry biały ślad sięgał niemal kolana, drugi ciemniejszy dopiero wypływał z jej odbytu. Wyjął telefon i zrobił jej zdjęcie. Na dźwięk migawki, podniosła głowę i spojrzała za siebie. Miała nieprzytomny wzrok, rozmazane resztki makijażu i błogi uśmiech na twarzy, co uwiecznił na kolejnym zdjęciu.
     Monice wciąż kręciło się w głowie, gdy Artur zrobił jej oba zdjęcia. Z wysiłkiem podnosiła się ze stołu, niepewnie szukając podparcia dla stóp. Wreszcie postawiła stopy na ziemi i powoli przykucnęła obok stołu. Przyniesionymi wcześniej chusteczkami zaczęła wycierać ślady swojej niewierności z uda. Nogi wciąż jej drżały, miała szybki, krótki oddech i była czerwona z wysiłku na twarzy.
     Artur przyglądał się jej zabiegom, z zaciekawieniem obserwując, jak zmienia się jej twarz, w miarę, jak opadają jej emocje. Jedną z chusteczek wytarł swoje przyrodzenie, spokojnie podciągnął spodnie i bez pośpiechu je zapiął. Gdy skończyła się wycierać, pomógł jej wstać.
     – No i jak było? – zapytał dociekliwie, zapalając papierosa.
     – Dziwnie, inaczej, ledwo stoję… – dyszała z trudem, wciąż nie do końca przytomna.
     – Pojedziemy do Ciebie, musisz się wykąpać i przebrać przed spotkaniem. – obwieścił.
     Faktycznie miała włosy w kompletnym nieładzie, była cała spocona, brzuch i piersi obklejone drobnym brudem z blatu, nosiły zaczerwienione ślady obtarć, podobnie jak piekące pośladki, ze śladami po klapsach. Czekała, aż Artur skończy palić i ruszą do samochodu. Potrzebowała jego pomocy, by dojść do auta. Zatrzymali się przy bagażniku, sięgnął po marynarkę, z której wyjął jej majtki. Niechętnie oddał jej to symboliczne trofeum. Podprowadził ją do miejsca, na którym przyjechała, otworzył drzwi i pozwolił się powoli ubrać.
     Z trudem zakładała majteczki, biustonosz i wreszcie sukienkę. Artur nie poganiał jej, bawiąc się telefonem, palił papierosa. Gdy była gotowa, pozbierała swoje, rozsypane na siedzeniu, rzeczy do torebki i wsiadła do samochodu. Silnik pracował od dłuższej chwili i wewnątrz panował, już przyjemny chłód klimatyzacji. Była mocno obolała na dole i wyraźnie odczuwała każdą nierówność drogi, na szczęście, nawet po wyjechaniu na asfalt, szef prowadził teraz auto dużo spokojniej. Jechali w milczeniu. Nie pytał ją o adres, ale nawigacja bezbłędnie zaprowadziła ich pod jej blok.


Koniec części drugiej…

Niepozorny

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 7422 słów i 43199 znaków, zaktualizował 24 kwi 2022. Tagi: #szef #żona #szantaż #zdrada #poniżenie #oralny #ostry_seks #anal

7 komentarzy

 
  • Niepozorny

    Formatowanie tekstu poprawione...

    24 kwi 2022

  • Emi7069

    Ile ludzi tyle opinii, dziwie się że ludzie czytają coś co im się nie podoba. I przychylam się do niektórych wypowiedzi, że życie niesie ze sobą znacznie większe cierpienia i niesprawiedliwości. Tym bardziej że to jest fikcja literacka. Dla mnie do przyjęcia, tym bardziej że wymyślona bohaterka zawsze może powiedzieć nie, i wziąć adwokata, bronić się w sądzie.
    Czekam. Na dalsze części, z pewnością wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam czytających

    15 mar 2022

  • eksperymentujacy

    kierowca który woził twoar oskarżony o współudział ? lekkie przegiecie ale fabuła ciekawa

    14 mar 2022

  • Martinez

    Intrygująca, specyficzna, fabuła. Pisz dalej, nie przejmuj się negatywnymi, plus wulgarnymi, komentarzami kilku osób. Zamiast merytorycznej krytyki jest zwykłe krytykanctwo i inwektywy wobec osoby, której chciało się poświęcić swój czas aby ZA DARMO napisać lepsze/gorsze (kwestia indywidualnej oceny) opowiadanie wieloodcinkowe. Rzadko zdarzają się tu tak dobrze napisane opowiadania mające bardziej rozwinięta fabułe. Jak komuś się nie podoba niech dalej nie czyta i zostawi minusowa ocenę, a nie obraża autora. Z tym że jak widać po ocenach większość osób jest zaciekawiona dalszymi losami bohaterów i rozwojem sytuacji.

    14 mar 2022

  • Niepozorny

    Krytyczne (acz merytoryczne) uwagi z waszej strony jak najbardziej rozumiem i szanuję.  

    Główna bohaterka zaiste zbiera pakiet traumatycznych doświadczeń, na które ŻADNA KOBIETA NIGDY NIE POWINNA BYĆ NARAŻONA i za to co spotyka Monikę winicie mnie, taki mój los…  

    Nie jest moim zamiarem propagowanie przemocy, a tym bardziej przemocy wobec kobiet. Celem tego tworu jest pokazanie, że kiedy niestety coś takiego już się zdarzy, nie musi TO oznaczać natychmiastowego rozpadu związku, z chwilą gdy druga połowa się o tym dowiaduje. Każdy czasem popełnia błędy. Miarą dorosłości jest umieć się do nich przyznać i przynajmniej spróbować je naprawić.  

    Szczegółowe opisy, (choć może stały się chwilową pożywką dla domorosłych onanistów), w kolejnych częściach stopniowo będą ujawniać swoje znaczenie i sens we wzajemnych relacjach Moniki i Piotra, bo do „żyli długo i szczęśliwie” to jeszcze bardzo długa i kamienista droga przed nimi.  

    Przedstawiłem wam dopiero dwa puzzle z większej układanki, jednak jak to z układankami bywa dopiero kilka złożonych elementów zaczyna wyglądać jak coś rozpoznawalnego. Później zaś pojawia się kolejny puzzel i tą całość trzeba odwrócić do góry nogami, zmieniając jej sens i nasze jej postrzeganie.  

    Jeśli opacznie to odczytałyście(-liście) i poczułyście(-liście) się w jakikolwiek sposób urażone(-ni) pozostaje mi tylko powiedzieć / napisać PRZEPRASZAM, winiąc za to jedynie zapewne daleki od doskonałości warsztat, aby wystarczająco dokładnie opisać to tak, jak ja to widzę, szczególnie, że już „znam kilka kolejnych puzzli, które stopniowo wam przedstawiam i widziałem (ale tylko na małym obrazku) całą układankę”.

    12 mar 2022

  • Lucjusz

    Zapomniałeś dopisać, że na koniec zlał ją pasem, a ta "jęczała od bólu i rozkoszy". Co będzie w następnym odcinku? Przypalanie papierosem? Po cholerę brał ją do lasu? Podobno nie miał czasu. Samce alfa inaczej się wyżywają na kobietach, bardziej finezyjnie, a ty zrobiłeś z tego szefa... ruskiego sołdata. Kupy się to opowiadanie nie trzyma. Prędzej gówna.

    8 mar 2022

  • Niepozorny

    @Lucjuszu, pewnie cię zasmucę, nie będzie przypalania papierosem, okładania rosyjskim pasem wojskowym tym bardziej.  

    Cel przystanku w lesie częściowo ujawnia następna część

    Samce Alfa nie wyżywają się na kobietach, tak robią damscy bokserzy...

    Ostatnich dwóch zdań z grzeczności nie skomentuję...

    12 mar 2022

  • Eroll

    Kupa główna to nie erotyka lecz poniżenie i gwałt. Paskudne nie e sprawiające przyjemnościci opowiadanie. Powinien powstać nowy dział na LoLu pod nazwæ Dla skurwiel i

    8 mar 2022

  • Rayonvert

    @Eroll  To jest jego drugie opowiadanie które zacząłem czytać, ale to tylko pobieżnie... pierwsza część podobała mi się, pomimo jakiegoś dziwnego smaczku. A to faktycznie żenada ! Celne Twoje określenie : niestety, paskudne !!  

    A czy to chore fantazje, czy rzeczywistość, schodzi dla mnie na dalszy plan...

    22 lip 2023