Manuskrypt #2

Manuskrypt   #2Witaj, Basiu!

  

    Czy Ty wiesz, że po raz kolejny w naszym życiu zakończyliśmy wakacje? I nie ważne, że to od dawna termin, który de facto nas nie dotyczy. Dla mnie był to bardzo familijny okres, w którym poznałem wiele osób. Nie będę tu przypominał, że brali w tym również udział moi najbliżsi.

W połowie sierpnia moja siostra była zaproszona na ślub gdzieś pod Rzeszowem. Szwagra najlepszy kolega, Tomek, wreszcie się zdecydował, by po dwunastu latach zalegalizować związek.

Nie, nie, nic tych rzeczy, o których myślisz, moja droga. Po prostu zdecydowali, że czas ku temu najodpowiedniejszy, no i co nie mniej istotne, skończą się te namolne pytania ich rodziców.

No i wyobraź sobie, że mój siostrzeniec dostał zaproszenie wraz z osobą towarzyszącą. Tak, ten jeszcze niedawno biegający do „ Ruchu” za kartami z piłkarzami chłopczyk, ma pannę.

W tej sytuacji nie był wyjścia jak tylko ją zaprosić do nas, by przenocowała, a Bartuś dodatkowo wyprosił jeszcze kilka dni na zwiedzanie. I zgadnij, do kogo ich wysłali. No oczywiście, że do mnie.

Oni tak byli chętni na zwiedzanie jak ja na czynne uczestnictwo w corridzie. To była po prostu taka ściema, byle być ze sobą.

Powiem Ci Basiu, że jestem w szoku, jak ci młodzi teraz spędzają czas. My to wyrywaliśmy się z domu w plener, przeczesywaliśmy najdalsze zakątki, piekli ziemniaki i spali pod namiotem.

A oni, położyli się obok siebie i oglądali z yt, stare odcinki „ Szkoły”, podglądali stale swojego meska (tak nazywali messengera) i szukali promocyjnych cen na buty Nike. Trudno mi było ich zagonić do mycia, bo po całym takim ciężkim dniu to nawet sił nie mieli by dojść do łazienki.

W nocy im się zebrało na jakąś strzelankę, albo dla odmiany rozmowy przy użyciu kamerki i siedzieli tak ci osiemnastolatkowie prawie do drugiej w nocy.

Uwierz mi Basiu, że dzień, w którym wyjeżdżali na tą potańcówkę był jednym z moich szczęśliwszych w tym roku. Jakby mieli być tu jeszcze kilka dni, to ja bym chyba już wolał przyjąć uchodzce z Syrii.

A tak na marginesie, to słyszałaś ten przebój weselny zespołu – Daj to głośniej? Ale jeszcze lepsza jest , "Ona by tak chciała", zgadzam się z gościem, który to śpiewa - ta piosenka ma potencjał.

Jak byłem w „Soprano” to spotkałem Mirka Wielawę, który wrócił z Austrii, bo się chujnia zrobiła. Mówił, że najechało się Chorwatów, Rumunów i robią za pół darmo, bo śpią na rozpoczętych budowach, to mogą sobie pozwolić na zjazd z kosztów. Przywiózł sobie Nadie, Ukrainkę, piękna ciemnowłosa, powiem ci, że będzie musiał jej pilnować. Śmiałem się, że u nas ich tu jest od metra i nie trzeba było aż do Austrii jechać by taką mieć do łóżka. Zmierzył mnie wzrokiem i rzekł:

-„ Kolego, Nadia to stenotypistka, ale, że u nich było ciężko znaleźć pracę, to śpiewała do kotleta w Wiedniu, bo i to dobrze robi”

Co ona dobrze robi to się dopiero może okazać.

A skoro o kobietach, to Ci się pochwalę, że miałem przyjemność porozmawiać przez telefon z bardzo ciekawą dziewczyną, która para się pisaniem i ma ku temu potencjał. Ale co ciekawe, Ola, ( tak ma na imię) jest świetnym gawędziarzem, który potrafi pokierować rozmowę tak by powstały kolejne wątki. Dzięki temu nawet nie wiem, kiedy minęły prawie dwie godziny. A co dla mnie istotne umie słuchać i wyciągnąć rys charakterologiczny. Wyobraź sobie, że podczas tej pierwszej rozmowy powiedziała mi:

- „Wiesz, co, z ciebie to jest taka ciapa (była na tyle taktowna, by nie nazwać mnie cipeuszem ) zamiast brać życie , korzystać i wyciągać z niego najlepsze kąski. Ty zajmujesz się detalami, tym, co upada, zbieraniem, a najlepsze przechodzi obok ciebie.”

Powiedziała jeszcze parę ciekawych rzeczy, ale chce mi się już Basiu spać, to jeśli pozwolisz dokończę następnym razem.

P.S. Bym zapomniał, nasze spotkanie klasowe odbędzie się 22 września w

klubie „ Rudera”

  

Pozdrawiam, Kacper.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 731 słów i 4077 znaków.

Dodaj komentarz