Wspomnienia podczas spaceru

W piękny słoneczny dzień Radek i Dorota wybrali się na spacer po lesie. Wędrując leśnymi  ścieżkami, doszli do małego pomnika z początku XX wieku. Nie wiadomo kto i dlaczego tu postawił ten pomnik. Radek tłumaczył Dorocie, że to pomnik budowniczych fortów, które okalają miasteczko, że wszystkich stron. Z czasem dotarli też do fortu. Fortu bardzo zaniedbanego. Sprawniejsza Dorota próbowała wejść do środka.
- Nie wchodź tam – prosił Radek – ciemno tam, nie mamy latarki.
Lecz ciekawość Doroty spowodowała iż weszła do środka. Na szczęście po chwili szybko wyszła. Radek odetchnął i pomyślał o innym Forcie. Forcie, w którym miał staż. Ostatni ze staży jakie miał od Fundacji Droga do Celu. W innym Forcie, w innej części miasta mieścił się DPS „Razem Naprzód”. Był szaro-bury dzień stycznia, gdy po raz pierwszy przekroczył próg fortu. Szukał go jakiś czas bo nie wiedział o tym miejscu. Nie wiedział, że w takim miejscu, może się mieścić Dom Pomocy Społecznej, a jednak. Choć po kilku dniach, stwierdził, że całkiem nieźle przystosowano go do potrzeb pensjonariuszy. Pierwsza wizyta była krótka, tylko w sekretariacie. Po krótkiej rozmowie, umówił się co do dnia i godziny, w którym zacznie staż.        
Był szaro-bury dzień lutego, gdy rozpoczął staż. Posadzono go przed... no właśnie... To nie było biurko, tak jak w kancelarii. To coś co przypomina mini recepcje? Może. Takie skojarzenia ma. Pełno ludzi kręci się, nie to co w kancelarii. Przyzwyczai się, za nim minie tydzień.  
Od czego by tu zacząć? -zadumał się.
- W gówno weszłam ! - okrzyk Doroty wyrwał go zadumy.
- Pewno syfu tu. Powinni to jakoś posprzątać.
- A ty o czym tak dumałeś?
- Czy ten fort jest w środku podobny do tego w którym jest ten DPS, gdzie miałem staż.
- Pewnie podobny. Wszystkie budowali tak samo. No podobnie. Nie tak samo jak te bloki w latach 70-tych. Pomylić się można. No i co tam robiłeś?
- Mówiłem Ci już.
- To powiedz jeszcze raz. Jak rozdawałeś papierosy.
Wcześniej wyjęła paczkę papierosów i jednego z nich miętosiła w palcach, za nim wsadziła do ust.
No, ale on miał pracę biurową, to rozdawanie papierosów wyszło jakoś tak samo siebie. Siedział po prostu przy tej starej drewnianej szafie i kiedy podeszła starsza pani z pytaniem  
-Papierosa dostanę?
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie i dał, bo pani Regina przychodziła regularnie po godzinie. Natomiast panowie Henryk, Dariusz czy Zenek niekoniecznie i wówczas była mała awantura.
No, ale wróćmy do pracy biurowej. Więc gównie segregował papiery lub wpisywał aktualizacje w komputerze. Segregacje robił w sekretariacie. W sekretariacie pracowały miłe dwie młode panie, wysokie i smukłe. Gdy chodziły korytarzami wzbudzały określone zainteresowanie pensjonariuszy.  Natomiast komputer stał na biurku przy którym siedział. Było to nietypowe biurko, między ścianami. I właśnie tam podchodzili palacze i nie tylko.
- Niech pan zrobi taką tabelę i  wydrukuje. Dobrze?
Powiedziała pani Magdalena Dolat, szefowa opiekunów medycznych. Była to tabela dyżurów.  
- Dobrze – odpowiedział.
- A takie tabele pan zrobi?
Zapytała innego dnia, Ewelina Palot, która pracowała jako psycholożka. Jakie te nazwiska są podobne. Właśnie po papierosa na wózku inwalidzkim z trudem podjechała Aniela Polot.  
- Dostanę papierosa?
- Tak – odpowiedział spojrzawszy na zegar.
- Może dwa?
- Może jeden? Nie mogę dwóch. Po jednym.
- Szkoda. No dobrze. A mógłby pan zawieś mnie na palarnie.
- Tak... Już... Zaraz.
Trochę plątał się w odpowiedzi, bowiem nad nim stała jeszcze pani Palot. Ostatecznie panią Anielę do palarni zawiózł pan Andrzej jeden z pensjonariuszy Domu i jeden z nielicznych, którzy lubili pomagać.  
I tak Radek przystąpił do robienia tabel.
Następnego dnia przyniósł starą książkę. Książki ktoś zostawiał na parapecie półpiętra, w bloku, w którym mieszkał. W DPS-ie książkami w ramach biblioterapii zajmowała się psychoterapeutka Emilia Rodzymirkiewicz, ona też opiekowała się kwietnikiem przed wejściem do DPS. Oczywiście gdy nadeszła wiosna.
Kolejnego dnia jakoś nic nie było konkretnego do zrobienia. Poprawiał więc coś w plikach, których już stworzył kilkanaście. Więc rozdawał papierosy. Po jednym co godzinie. Tego dnia do innego DPS-u przeniesiono jednego z pensjonariuszy, który przychodził po papierosy częściej niż co godzinie i musiał się liczyć z odmową. Do stanowiska Radka podchodzili też inni. Pan Arkadiusz, by porozmawiać o sporcie, pani Agnieszka by porozmawiać tak o wszystkim i o wszystkich. Pan  Zenon by przedstawić swoją poezje. Pani Zosia swoje rysunki, niestety rzadko rysowała, nie chciało jej się.  
Codziennie też widział jak pani Klaudia Konopnicka przechadza się wielkim korytarzem umalowana w czerwonej sukience i z torebką pod kolor, niczym dama na Avenue des Champs-Élysées. Może zbieżność nazwiska z wielką poetką miała tu jakieś znaczenie, a może nie? Ot po prostu taki styl bycia. Na przykład pan Wiesiu przychodził po papierosy w samej piżamie.
Na chwilę do Radka podeszła pani dyrektor Barbara Pietrzyk – Pietrzak. Była miłą osobą o postawnej budowy ciała. Bardzo rzadko mieli ze sobą kontakt. Więcej zadań zalecał Mateusz Głowacki – kierownik tego Domu, na przykład zlecił powkładanie w koszulki i  poszeregowanie imiennych druków. Co tydzień druczki dotyczyły różnych spraw. Inne zadania zlecała pani o nietypowym, rzadko spotykanym imieniu Idalia. No i tak mijał dzień po dniu i miesiąc po miesiącu.    
- Dobra idźmy już z stąd – powiedziała Dorota
- Jak nikt tu nie zrobi porządku to... to się zawali.
- A kto ci zrobi? - retorycznie zapytała Dorota.
- Kiedyś to przyprowadzali tu klasy szkolne... Harcerze.
- Tak. Tak, byłam tu na wycieczce klasowej w liceum medycznym. To zawsze był jakiś luźniejszy dzień i z dziewczynami można było więcej pogadać.  
- A gdzie teraz pójdziemy? - zapytał Radek
- Do Torbelki, tam będzie czekała Patrycja z wnuczką. Sylwia zostaje dziś u mnie na noc.
Kiedy dotarli do Torbelki, niewielkiego parku leśnego, Patrycji z wnuczką jeszcze nie było. Więc poszli kawałek dalej, pod duży gmach.  Trzypiętrowy  budynek z poddaszem pochodził z początku XX wieku. W tym budynku mieścił się dawniej „Medyk”,więc teraz Dorota wspominała dawne czasy. Wspomnienia przerwała wnuczka, która niespodziewanie się pojawiła.
- Babciu, babciu.
- Wiedziałam, że jak was nie ma w parku to tu możecie być.
Powiedziała Patrycja.  
- Przed chwilą byliśmy w parku, ale to was nie było  – jakby tłumaczyła się Dorota.
Radek przyglądał się jeszcze, jak dostojne w mundurze wygląda Patrycja.
Następnie udali się do Torbelki. Tam Radek rozpoznał siedzącą na ławce Neomi Malwińską, u której był poprzednio na stażu w kancelarii „Uchoński & spółka”. Kobieta przyszyła tam z pieskiem, który korzystał z specjalnego wybiegu dla czworonogów. Neomi była jakby zmieszania widokiem Radka i wkrótce opuściła park. Tymczasem Sylwia zaczęła się bawić z dziećmi w piaskownicy.
Radek i Dorota usiedli na ławce. Teraz raczej rozmawiali o codziennych sprawach. Rozmowę przerwała wnuczka.
- O dobrze, że przyszłaś – zauważyła Dorota - idziemy do domu na kolację. Idziesz z nami? - zapytała Radka.
- Nie dziękuje. Teraz pójdę do domu.
Zanim wstali, pojawiła się wysoka, smukła kobieta z małym chłopcem. Rówieśnikiem Sylwii.  
- Chciałam poczęstować Sylwię ciastkiem, ale nie wzięła. Tak miło bawiła się z Tomkiem...
- Szkoda, że już musimy iść – przerwał smutno chłopiec.
- Jeszcze się pobawicie. Teraz idziemy na kolację.
- No właśnie, ale może pani weźmie kilka ciasteczek dla Sylwii.
- O dziękuję. Może po kolacji sobie zje, albo jutro.      
Gdy Radek wracał samotnie do domu. Po drodze znalazł 10 złotych. Wówczas przypomniał sobie jak raz w miesiącu ustawiała się kolejka do sekretariatu po wypłatę, a on wcześniej przystawiał pieczątki na imiennych blankietach.
Wspominał też staż w kancelarii Uchoński & spółka. Te wspomnienia odżyły trochę pod wpływem spotkania w lasku, Noemi. W kancelarii było dużo spokojniej. Nieporównywalnie. Mniej kserowania. Tak w każdym miejscu było inaczej. Pewnie jeszcze wróci nie raz do wspomnień. Tymczasem powrócił do domu. Kolacja i poszedł spać.

* imiona i nazwiska fikcyjne, po za tym jak kto uważa  
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      KONIEC  
Przemysław Plitta

przemastt24

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe i inne, użył 1503 słów i 8600 znaków, zaktualizował 22 sie 2023.

2 komentarze

 
  • scorpions70

    Długie

    15 lutego

  • dzin

    fajne

    17 lis 2023