Regulator Emocji

Od kilku lat jestem pracownikiem niewielkiej firmy zajmującej się księgowością. Moja praca ogranicza się głównie do wklepywania numerków w tabelki excela cały dzień. Dość nużące i często przygnębiające zajęcie, jeżeli mam być z wami szczery. Kiedy zostałem przyjęty, byłem pełen ambicji i ogromnej chęci do pracy. Sądziłem że wszystkie te firmy naprawdę mnie potrzebują. Czułem że te wszystkie liczby i słowa są bardzo ważne i bez nich, te wszystkie organizacje nie będą w stanie funkcjonować. Lata jednak robią swoje. Od ambitnego księgowego w człowieka, który stracił sens. Każdy dzień wyglądał tak samo, zero różnicy. Pobudka, przejażdżka do pracy, excel, obiad, tabelki i fajrant. Dzień po dniu wszystko było identyczne. Bardzo dawno temu postanowiłem że coś w swoim życiu zmienię. Zapisałem się na kurs gotowania z myślą że znajdę w przygotowaniu posiłków, jakąś drobną chęć do życia. Niestety nie pomogło mi to. Próbowałem różnych rzeczy, siłownia czy picie. Nic tak naprawdę nie tworzyło znaczącej zmiany w moim życiu. Z dnia na dzień, wydawało mi się , jakbym powoli tracił kontrolę nad wszystkim, cząstka po cząstce zamieniając się w maszynę. Długotrwale oczekiwałem cudu, który mógłby wyrwać mnie. Z tej nigdy nie kończącej się monotonii. Nie chciałem ogromnej zmiany, wręcz się jej bałem. Bałem się ruszyć naprzód a mimo to oczekiwałem zmiany jak szaleniec. Pewnego razu ktoś zapukał do drzwi mojego mieszkania, spodziewając się dostawcy pizzy. Ruszyłem otworzyć. Byłem w pełni przekonany że to właśnie jedzenie będzie na mnie czekać za drzwiami. Jednak był do akwizytor. Nigdy nie spodziewałbym się akwizytora. Nie wiedziałem że oni jeszcze istnieją, pukając od domu do domu, sprzedając jakieś badziewie. Mój długo oczekiwany cud, właśnie stał przede mną. W pierwszym momencie, chciałem podziękować i zamknąć mu drzwi przed nosem, ale człowiek, który przedstawił się jako Jakub, zainteresował mnie swoim pytaniem. „Czy jest pan przygnębiony?” Tak brzmiało jego pierwsze pytanie. Nie sądziłem że to właśnie akwizytor zada mi to pytanie? Szczerze mówiąc prędzej spodziewałbym się psychologa, do którego i tak nigdy bym się nie udał.  Sprzedawał on coś nietypowego, ale z drugiej strony nie spotkałem wcześniej akwizytora, więc tak naprawdę skąd mogę wiedzieć co oni tak naprawdę rozprowadzają? Jego niesamowity produkt, Regulator emocji. Wygląda on jak magnetofon. Stary czarny, magnetofon z kilkoma kasetami. Ponoć na kasetach są nagrane dźwięki o wysokiej częstotliwości, które nie są słyszalne przez ludzi, ale mimo to oddziałują one na nich. Pan Jakub opowiadał o tym że regulator jest w stanie wprowadzić człowieka w naprawdę dobry nastrój. Mówił mi że wystarczy kilka minut, tego głuchego dźwięku by poczuć się lepiej. Wszystko to brzmiało dość niewiarygodnie, śmierdziało po prostu oszustwem. Mimo to nawet najmniejsza nadzieja, na zmianę tego ponurego życia, wzbudziła we mnie chęć na zakup tego magicznego urządzenia. Bałem się zmiany i nie chciałem wprowadzić jej sam dlatego zakup tego magnetofonu, nawet jeżeli byłby to szajs, dało mi nadzieję że będzie to malutki krok naprzód. Przynajmniej chwila gniewu czy rozczarowania przez zmarnowanie drobnej sumy pieniędzy. Pan Jakub zostawił mi wizytówkę, gwarantując pełen zwrot pieniędzy, jeżeli nie będę zadowolony. Gdy opuścił on moje mieszkanie, poczułem się jak największy kretyn. Sądziłem że dałem się oszukać. Może był on po prostu dobry w manipulacji klientami, albo to ja byłem bardzo zdesperowany, pragnienie zmiany niesamowicie mną zawładnęło. Ze względu na brak chęci do zmiany wydało mi się to jako bardzo łatwe i bezbolesne rozwiązanie. Miałem nadzieję. Chwilę po odebraniu pizzy, postanowiłem wrzucić w ten stary magnetofon kasetę. Kaseta była oznaczona jako „spokój”, więc włożyłem mój świeży „spokój” do regulatora i nacisnąłem przycisk Play. Stało się dokładnie to czego się spodziewałem. Kompletnie nic. Żadnego dźwięku, taśma wygląda jakby się rozwijała, ale zmiany w moim samopoczuciu brak. Stwierdziłem że dam mojej regulacji chwilę. Zająłem się przygotowaniem do pracy, sprzątaniem i przygotowaniem do snu. Kompletnie zapomniałem o dźwięku, którego tak naprawdę nie było. Tej nocy spałem bardzo dobrze, nie pamiętam bym się obudził w środku nocy. Obudziłem się wyjątkowo wypoczęty. Czułem się inaczej. Może samo to nawiedzenie przez akwizytora tak na mnie wpływało, może była to tak niewielka zmiana, której tak bardzo potrzebowałem. Tak myślałem, gdyż nadal nie wierzyłem w regulator emocji. Kolejny dzień, tak sobie myślałem, ale inny niż poprzedni. Cały ten czas w pracy towarzyszyła mi obojętność i brak emocji. Wydawało mi się że faktycznie przestałem czuć. Przez chwilę nawet zastanawiałem się czy nie powinno mnie to przerazić. Tego dnia, jednak wydawało mi się że nic nie jest w stanie zepsuć mojego spokoju. Doszło do ogromnej zmiany. Zmiany, której tak bardzo łaknąłem, ale zarazem bałem. Ona jest już tutaj, razem z moim spokojem. Czy to naprawdę to? Czy ten stary czarny magnetofon zmienił moje rozczarowujące życie w ten stan? Wtedy tego nie wiedziałem, lecz bardzo szybko chciałem wrócić do domu. Nie mogłem doczekać się by spróbować przestroić się na kolejną emocje. Toczyłem w głowie walkę, walczyłem sam ze sobą czy to prawda? Dzisiejszy dzień w pracy trwał dość długo. Faktycznie mogłem to zauważyć, gdyż był on wyjątkowy. Przerwał on breję wspomnień, na temat tego samego dnia powtarzającego się od bardzo dawna. Po pracy chciałem jak najszybciej wrócić do domu, by odpalić następną kasetę. Wydawało mi się że powinienem być podekscytowany, ale spokój nie dawał mi się sobie wyrwać spod kontroli. Kiedy udało mi się wejść do mieszkania od razu spojrzałem na pozostałe kasety. Był tam już mi znany „spokój”. Reszta kaset to: Zadowolenie, Pewność i Radość. Poza tymi pojedynczymi wyrazami nie miałem żadnej innej informacji na temat tego co tak naprawdę ze mną zrobią. Mimo tak ogromnej zmiany, nadal byłem dość sceptyczny. Nie wierzyłem że jutro dostanę zastrzyku pewności, lecz to pewność wygrała. Zamieniłem kasety i odpaliłem dziś pewność. Racjonalizm nie pozwolił mi uwierzyć, ale wewnątrz mnie był cień nadziei, ta mała iskierka, która chciała się wydostać. Naprawdę pragnąłem by to zadziałało. Chciałem poznać pewnego siebie. Tak jak poprzednio, zostawiłem regulator na noc. Kładłem się spać w ciszy, nie wierząc że to zadziała. Jednak nadzieja pozostała. Dosyć długo nie mogłem zasnąć, wydaje mi się że spokój się skończył i stworzył troszkę ekscytacji. Tej nocy udało mi się zasnąć a gdy wstałem byłem już pewny że regulator działa. Świat był u moich stóp, nic dziś nie mogło stanąć mi na drodze. Jadąc do pracy myślałem że czas na podwyżkę, pracuje tam już dość długo i jestem naprawdę dobry w tym co robię. Na pewno dziś dostanę podwyżkę. Gdy dostałem się już do biura, pierwszą rzeczą, którą postanowiłem zrobić to pójść do mojego przełożonego. Wydaje mi się że zaskoczył go mój widok, ponieważ nigdy wcześniej nie stałem przed nim tak jak zrobiłem to dziś. Przywitałem się i wypowiedziałem jedno zdanie. „Chcę podwyżkę.”. Mój szef wyglądał na kompletnie zszokowanego. Wątpię że spodziewał się takiej stanowczej postawy od jakiegokolwiek pracownika, a na pewno nie przewidział że pierwszym pracownikiem w naszej firmie, który tego spróbuje. Wahał się chwilę, ale odpowiedział mi tak samo krótkim zdaniem jak moje. „Jasne, ile chcesz?”. Zgodził się na moją sumie i dosyć szybko dopięliśmy formalności i wyszedłem z jego pokoju by faktycznie zacząć pracę. Po za moją podwyżką dzień minął mi dosyć szybko. Zauważyłem tylko że ludzie patrzą na mnie jakoś inaczej, ciężko mi określić dlaczego. Jednak tego dnia byłem już pewny że regulator działa. Nie miałem najmniejszej wątpliwości że Pan Jakub, przyprowadził do mnie cud w postaci niewielkiego magnetofonu. Następne kilka tygodni było oddechem świeżego powietrza w moim bardzo dusznym życiu. Mogłem wybierać jak się czuje każdego dnia i każdy z tych dni był przyjemny. Od pewnego czasu przestałem wybierać, każdego wieczoru losuje kasetę i robię sobie drobną niespodziankę. Jutro będę tylko zadowolony czy może będę mógł podzielić się z każdym swoją radością. Wydawało mi się że wszystko się zmieniło. Wrócił na chwilę sens tego niekończącego się koła tych samych dni. Jednak będąc szczery te kilka tygodni nowych wrażeń, nie zmieniły tak naprawdę niczego. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę że mój cud, zmienił tylko opakowanie, w którym byłem zamknięty. Z niczego dostałem pudełko z napisem „szczęście”. Była to zmiana i nadal jest to ogromna zmiana, ale to nie to czego chciałem. Zabrakło mi tego czego nie doświadczałem. Mimo to nie mogłem przestać, nie mogłem wyłączyć mojej regulacji. Chciałem być wściekły za to że Jakub omamił mnie zmianą a zamkną mnie tylko w innym kole. Tego wieczoru w spokoju emocji, przypomniałem sobie o wizytówce. Dosyć długo przeczesywałem mieszkanie by znaleźć kontakt do człowieka, który zmienił moją cele. W końcu udało mi się ją znaleźć, więc zadzwoniłem do niego. On mnie nie pamiętał do momentu, gdy wspomniałem o regulatorze. Zapytał mnie jak się sprawuje i czy chce go koniecznie zwrócić. Odpowiedziałem mu, że chciałbym większą różnorodność nagrań. Mój akwizytor, zaprosił mnie na spotkanie, powiedział mi że pracuje on nad następnym nagraniem by poszerzyć swoje działania. Umówiliśmy się na wizytę w jego pracowni. Po tygodniu oczekiwania w celi jaką stworzył dla mnie regulator, to był ten dzień. Podjechałem na zwykłe blokowisko i szukałem podanego przez niego adresu, w końcu udało mi się znaleźć samego akwizytora. Czekał on przed blokiem, w którym prawdopodobnie mieszkał. Pan Jakub zaprowadził mnie schodami w dół do piwnicy. Na szarym końcu niewielkiego korytarza, znajdowała się malutka suszarnia, którą nazywał pracownią. Powiedział mi on że dostał klucz od spółdzielni mieszkaniowej ze względu na to że sąsiadka z bloku będąca opiekunem suszarni, zmarła kilka lat temu. Od tamtego czasu nikt go nigdy nie pytał o klucz, więc postanowił zrobić niewielki warsztat. Wystarczał on dla niego, gdyż zajmował się naprawianiem rowerów okolicznych mieszkańców i drobnym majsterkowaniem. Opowiedział mi on krótko jak wpadł na pomysł swojego urządzenia, ale nie mogłem jakoś słuchać tej historii. Wydawała się bez ładu i składu. Faktycznie rzecz biorąc chyba niewiele z niej pamiętam. Siedząc w tej niewielkiej pracowni, w trakcie jego opowieści zacząłem się po niej rozglądać. Pomieszczenie w pełni wygłuszone, jeden mikrofon i co zdziwiło mnie najbardziej klatka. W klatce znajdowały się dwa ptaki. Nie wiem za wiele na temat ptaków, zapamiętałem tylko że były one żółte i podśpiewywały sobie kiedy Jakub mówił. Rzecz z jego opowieści, która zwróciła moją uwagę to sposób w jaki tworzył nagrania. Powiedział mi że zwiększał częstotliwość śpiewu tych ptaków by nasze ucho przestawało je rejestrować. Na początku nie był pewien czy zadziała, ale zauważył że ptaki reagowały na te nagrania, zaobserwował wpływ tych dźwięków na ich zachowanie. Nagrania z gorszych dla nich dni, na przykład gdy zapominał ich nakarmić, rozwścieczyło je. Kiedy dawał im zjeść tuż przed nagraniem stawały się bardziej przyjazne i może naprawdę szczęśliwe. Mówił o tym że przez dłuższą chwilę nie zauważył działania tych nagrań na sobie. Sądził na początku że po prostu jego odkrycia utrzymują go w dobrym nastroju. Jednak gdy pracował nad nagraniem ich gniewnych śpiewów, zdał sobie sprawę że jest poirytowany, ciężej mu się pracuje i nie widział sensu w tym dlaczego tak jest. Ostatecznie zrozumiał kontrole jaką trzymają nad nim nagrania, więc postanowił stworzyć jak najwięcej tych, które poprawią mu humor. Jego najnowszym dziełem miała być euforia. Chciał on doprowadzić do jednego nagrania te wszystkie cudowne uczucia, by ograniczyć zużycie kaset i wprawić siebie w stały fantastyczny humor. W trakcie jak mówił o swoim ostatecznym dziele zapytałem go o gniew, czy udało mu się stworzyć nagranie, które budzi w człowieku furię dodaje adrenaliny. Jakub powiedział mi że nigdy w życiu nie chciałby stworzyć czegoś co zacznie negatywnie wpływać na jego klientów. Zresztą tak naprawdę miał tylko jednego klienta. Zauważyłem jedną rzecz w trakcie jego wywodu na temat dlaczego to byłby zły pomysł. On nadal nagrywał. Cały ten czas nagranie nowego uczucia trwało. Sądziłem że skoro to tylko częstotliwość uczucia, może przez to że jest wyższa zadziała o wiele mocniej na odbiorcę regulacji. Nie mogłem zmarnować tej szansy. Miał on narzędzie, które mogło zmienić wszystko. Chciałem otrzymać nowe życie a on próbował to ode mnie odebrać. Wziąłem sprawy w swoje ręce. Jakub był dość stary, więc nie był w stanie stawić mi żadnego oporu. Powaliłem go z krzesła na ziemię i zacząłem okładać pięściami po twarzy do momentu gdy ten nie przestał się już ruszać.  Ptaki szalały w klatce, obijały się o nią i skrzeczały. Nie mogłem wytrzymać ich jazgotu, więc dziś skończyłem trzy życia. Niewielkie poświęcenie w zamian za to nagranie. Twarz mojego byłego akwizytora była zdewastowana, wydaje mi się że nie mogłem już określić co jest gdzie, ale wiedziałem gdzie czeka na mnie zdobycz. Przerwałem nagranie i przez kilka godzin próbowałem zrozumieć jak działało to jego dziwne oprogramowanie. Zauważyłem że moje nagranie w stosunku do jego cel, było dosyć krótkie. Gdy wyszedłem z piwnicy z moim arcydziełem było już kompletnie ciemno. Nie widziałem na ulicy nikogo więc szybkim krokiem ruszyłem do auta i pojechałem do domu. Czułem się jak nigdy, było cudownie. Cała adrenalina jaką mogłem dostać była w moich żyłach, dając mi poczucie niezniszczalności. Obawiałem tylko jednego. Spartaczonej roboty, co jeśli moje nagranie nie zadziała. Co jeżeli nadal będę zamknięty w tej klatce swojego życia. Tylko te myśli towarzyszyły mi w trakcie drogi do domu. Kiedy dotarłem do swojego mieszkania było już jasno. Stwierdziłem że skoro mam możliwość wprowadzenia pierwotnego stanu życia, czystej adrenaliny i niekończącej się furii. Nie mogę zostawić tego tylko dla siebie. Biuro to dobre miejsce na próbę generalną. Dziś zabrałem ze sobą mój regulator oraz zatyczki do uszu. Od momentu gdy wszedłem do mojego miejsca pracy byłem podekscytowany. Serce waliło mi jak nigdy. Nie mogłem doczekać się aż usiądę przy swoim biurku. Położyłem regulator pod stolikiem, ręce trzęsły mi się tak mocno, nie mogłem włożyć kasety. Udało się! Wszystko gotowe na mój test. Odpaliłem nagranie i usłyszałem głuchą ciszę, uzbroiłem się w stopery i czekałem. Czas się dłużył, brak efektów na moich tak licznych współpracowników irytował mnie niemiłosiernie. Po godzinie zauważyłem coś, jak nigdy bacznie obserwowałem moich ludzi pracy. Wydawali się oni robić bardziej poirytowani, popełniali błędy i byli dla siebie niemili, a przynajmniej to było po nich widać. Wygląda na to że wszystko zaczyna działać jak należy. Wyjąłem zatyczki by napawać się moim wrażeniem irytacji i gniewu. Było cudownie, w pewnym momencie jeden z pracowników, uderzył drugiego. Zaczyna się! Pomyślałem, podeszła do nich jedna dziewczyna. Myślałem że chciała ich rozdzielić, ale ku memu zdziwieniu wbiła długopis w ucho jednego z walczących mężczyzn. Całe biuro zamieniło się w piekło. Moi drodzy padali nieprzytomnie na ziemię będąc dalej kopani przez swoich przyjaciół. Ktoś został wyrzucony przez okno, inni walczyli w kotle furii. Jest cudownie, już czuję jak regulator dostraja moje myśli. Nie martwcie się moi mili, już za chwilę do was dołączę.

indiwibarcih

opublikował opowiadanie w kategorii thriller, użył 2948 słów i 16562 znaków. Tagi: #indiwibarcih #regulatoremocji

Dodaj komentarz