OKO BOGA III

Waldek wszedł na salę witając się gromkim „Cześć”. Na siłowni panuje taka zasada, że wszyscy są ze sobą przez „ty”, niezależnie od wieku. Dziwny kształt jego spodni nie uszedł uwagi Agnieszki. Widziałem jak przez chwilę zawiesiła na nim wzrok po czym uśmiechnęła się do siebie.  
Na szczęście Walduś szybko przeszedł obok, a ona wykonała jeszcze tylko kilka ćwiczeń rozciągających i poszła do szatni. Pomyślałem, że powinienem ją ostrzec jakoś, przed dalszymi wizytami na siłowni, ale nie miałem pomysłu jak to zrobić. Nie mogłem się przecież przyznać, że od dłuższego czasu ją obserwuję. Korciło mnie też, żeby zobaczyć jak się zachowa, kiedy sytuacja się jeszcze bardziej zagęści.
Tymczasem Waldek po krótkiej rozgrzewce zajął ławeczkę szykując się do wyciskania. Położył się na plecach przez co namiocik w jego dresach stał się jeszcze bardziej widoczny. Zauważyły to też dwie dziewczyny około 30 letnie, ćwiczące nieopodal. Rozbawiło je to i zaczęły między sobą plotkować. Widać znali się już od dawna bo zaraz potem podeszły do leżącego. Stanęły po obu stronach ławeczki przy jego nogach.  
Poprosiłem Jurka, aby włączył dźwięk z sali.  
- Walduś…….., a co Ty dzisiaj tak ćwiczysz?
- Nie widać ? odpalił szorstko
- No właśnie nie wiemy. Wyciskasz? …..a może coś  wciskasz?
I każda z nich śmiejąc się przejechała dłonią po materiale dresów mniej więcej od kolana w stronę jego krocza. Namiot natychmiast powiększył rozmiary.  
- Zaraz mogę tobie wcisnąć jak tak chcesz.
- uuuu…. Walduś…..jakby to powiedzieć ……hmmm, nie dla psa kiełbasa.  
- Moja na pewno nie dla psa, ale dla takiej suczki już prędzej.  
- Walduś jakiś Ty dowcipny dzisiaj, aż normalnie nie wiem co powiedzieć.  
- To nie kłap dziobem, chyba, że chcesz mi obciągnąć.  
- Oj tam, podroczyć się nie można? No dobra już sobie idziemy, a Ty tu ćwicz, Tylko wiesz skup się na mięśniach bo Ci rosną nie te co trzeba.  
Po tym w dobrych nastrojach wróciły do swoich ćwiczeń. Walduś po chwili ochłonął i nie było już widać skutków ręcznej robótki jaką przeprowadził w szatni na widok ćwiczącej Agnieszki.
W następnym tygodniu poszła ze dwa razy.  Niestety ja nie mogłem w tym czasie odwiedzić kolegi. Teraz kiedy opanowała przyrządy i ćwiczyła sama, pory wizyt na siłowni stały się mniej regularne. Podobnie czas jaki tam spędzała był różny. Raz wracała po godzinie z hakiem, czasami po dwóch, w zależności od tego co i ile ćwiczyła. Przestałem zwracać uwagę.  
Kolejny tydzień i znów poszła w poniedziałek i wtorek. Tym razem była wieczorami. Z domu wychodziła po 19. Siłownia była otwarta w podobnych godzinach jak cała galeria więc zamykali ją o 21. Powroty Agnieszki bliżej godziny 22 nie były dla mnie dziwne. W środę kiedy wróciłem wieczorem z pacy, zastałem Agnieszkę ćwiczącą w domu. Zaskoczony tym widokiem zapytałem.  
- Co się stało? Dziś nie na siłowni?
- A wiesz. Wieczorami jest mnóstwo ludzi. Źle się ćwiczy.  
Rano także była w pracy, więc nie mogła iść na trening. Wyglądało na to, że w kolejnych dniach też się nie wybiera.  
W piątek wieczorem zadzwonił do mnie Jurek.  
- Cześć stary. Wpadnij do mnie przy okazji. Mam fajny materiał, coś Ci pokażę.  
- Co takiego? Znów pani z kina?
- Nie, nie…..coś zupełnie innego. Mówię Ci wpadaj.
- Ale co to ? mów….. cisnąłem kolegę.
- No dobra. Pamiętasz tę laskę, która ćwiczyła z Łukaszem?
Świat mi się zatrzymał, ciśnienie skoczyło jak podczas sprintu, serce zaczęło walić.  
- Pewnie, że pamiętam, to moja ulubiona  
- To wpadaj, najlepiej dziś bo mam tu spokój.  
- Dobra nie długo będę.
Wszystkie najgorsze wizje stanęły mi przed oczyma. Nie wiedziałem co zaszło, ale na pewno coś co skłoniło Jurka, żeby do mnie zadzwonił. Drogę do galerii pokonałem tak szybko, że nawet nie pamiętam kiedy minęła.  
Jurek tak tego nie przeżywał. Przywitał mnie z tajemniczym uśmiechem, jakby wygrał na loterii, a ja musiałem się opanować, żeby nie wyczuł nic podejrzanego w moim zachowaniu.
- To pokaż co tam masz skoro już do mnie zadzwoniłeś.
- Spoko nic aż takiego, ale siadaj wygodnie. Włączył zapisany film.  
- Z dźwiękiem poproszę.  
- Wedle życzeń proszę pana. -  zażartował i włączył ścieżkę audio.  
Dane na monitorze wskazywały, że był to ostatni wtorek, chwilę po godzinie dwudziestej. Agnieszka była już na sali i robiła krótką rozgrzewkę na orbitreku. Niestety ilość ćwiczących w tym  dniu ludzi była tak duża, że praktycznie wszystkie przyrządy były zajęte. Agnieszka zeszła z maszyny, na której ćwiczyła i rozglądała się za wolnym sprzętem. W tym momencie zagadał do niej przechodzący Łukasz.
- Cześć Aga. Jak tam?
- Słabo, nie ma co ćwiczyć. Widzisz jak tu dziś wygląda.  
- Poczekaj chwilę. Zapytam Waldka czy nie będziesz przeszkadzała na naszej sali ochroniarskiej. Wiesz tej dla vipów, zaśmiał się.  
- Spoko nie chcę się narzucać.  
Łukasz przeszedł do pomieszczenia przeznaczonego wyłącznie dla pracowników ochrony. Pogadał z ćwiczącym tam Waldkiem. Ten jak trudno się domyślać nie miał nic przeciwko wizycie Agnieszki w ich strefie.
Agnieszka weszła zaproszona przez Łukasza. Jak zawsze przywitała się z Waldusiem, zapytała, co może zająć i zaczęła swój trening. Jakieś pół godziny nic się nie działo. Łukasz od czasu do czasu ją filmował, do czego już przywykła i nie zwracała uwagi, zwłaszcza że zaraz potem pokazywał jej nagranie i korygował ruchy jakie wykonywała. Chyba jej to odpowiadało, bo było widać, że się stara stosować do jego sugestii.
Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. W pewnym momencie podszedł do niej Waldek. Widać było, że zbliżył się znacznie, przekraczając strefę komfortu. Agnieszka zareagowała.
- Zawsze się zastanawiałam co powiem, kiedy ktoś się zacznie do mnie przywalać tu na siłowni.
- I co powiesz?
- To zależy czy się przywalasz, czy tylko stoisz za blisko.
- A jeśli ?
- Próbować zawsze można, jak to mawiają. Agnieszka odsunęła się kawałek i ciągnęła dalej
- Człowieku, gdzie ty masz oczy. Jestem już stara i gruba. – rzuciła żartem zupełnie w swoim stylu. Tak jakby stała obok i mówiła to do mnie. – w dodatku mam męża i dzieci ……
- To dla niego tak ćwiczysz ? Żeby się podobać ?
- Ćwiczę dla siebie. On to by nawet nie zauważył jakbym zgubiła 20 kilo i wpadła w anoreksję.
Zrobiło mi się strasznie głupio. To prawda. Dawno już nie prawiliśmy sobie komplementów.
- Aga widuję Cię tu od dnia kiedy przyszłaś pierwszy raz i zajebiście się zmieniłaś. Wyglądasz doskonale, płaski brzuszek, fajny tyłek co Ty chcesz?
- Dzięki, widzisz obcy ludzie to zauważają, a on nic. Dobra to ćwiczę brzuszki i spadam do domu.
Agnieszka zaczęła szukać miejsca na rozłożenie maty na podłodze. Niestety sala ochrony nie była duża.  
- Chodź rozłóż się tutaj – powiedział Waldek.  - Będę Twoim obciążeniem.  
Agnieszka położyła się na plecach. Wyciągnęła ręce za głowę, a Walduś przytrzymywał  za nadgarstki żeby, się nie odrywały od podłogi kiedy unosiła nogi do brzuszków. Dopiero kiedy robiła drugą serię  spostrzegłem, że dziś Walduś jest w krótkich sportowych spodenkach, a ….. jego nabrzmiały członek zaczyna wystawać z ich nogawki. Agnieszka leżała tyłem do niego, skupiała się na ćwiczeniu i absolutnie nie zdawała sobie z tego sprawy. Podczas trzeciej serii Walduś jednak nie wytrzymał  i zaskakująco włożył swoje przyrodzenie w jej dłoń pomiędzy lekko zagięte palce. Zareagowała, ….ale nie tak jak myślałem. Zatrzymała się na chwilę, po czym dokończyła serię. Jej dłoń nie weszła w żadną interakcję z kutasem Waldka. Po prostu spoczywał na niej, myślę jednak, że doskonale wyczuła jego wielkość i podniecenie.
Serducho, zaczęło mi łomotać i gdyby to się działo na żywo chyba bym tam pobiegł. Chciałbym zobaczyć jak wali go w twarz, po czym wstaje i wychodzi, ale teraz mogłem jedynie obserwować dalszy rozwój zdarzeń.
Agnieszka usiadła na macie jednocześnie wypuszczając z dłoni to co się tam znalazło.  
- I co to miało być?
- Powiedziałaś, że mogę próbować.
- Człowieku jestem pielęgniarką w szpitalu. W swoim życiu widziałam więcej kutasów niż ty pornusów. Myślisz, że mnie tym zaskoczysz jakoś?
Nieco zbity z tropu Waldek podłapał zaraz nowy stereotypowy temat.  
- O, pani pielęgniarka. To znaczy jak tu zemdlejemy z wysiłku będziesz mogła zrobić nam reanimację? Metodą usta - usta oczywiście….albo jeszcze lepiej usta - ….
- Nie kończ. Zachowujesz się jak typowy pacjent na oddziale, któremu ciśnienie rośnie na widok fartuszka.  
- Mi też by urosło….nie tylko ciśnienie.  
- Przestań gadać głupoty.  
Agnieszka wstała i skierowała się ku wyjściu. Mijając Waldka, dostała niespodziewanego klapsa. Słychać było, że był soczysty. Nawet przez materiał legginsów musiał zaboleć, a tyłek pewnie momentalnie stał się czerwony. Teraz też oczekiwałem, że mu się odwinie. Że strzeli go w papę, albo coś. Ona jednak tylko wyszła.  
W tym całym zamieszaniu wszyscy zapomnieli o Łukaszu. A on ciągle tam stał i filmował całe zajście….cdn

elektronik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1723 słów i 9435 znaków.

Dodaj komentarz