Pokuta 4.

Pokuta 4.Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, kompletnie nie rozumiejąc swoich zachowań. Trzymała dłonie na moich ramionach i patrzyła mi prosto w oczy. Uśmiechała się zalotnie. Stałem jak sparaliżowany.
Przeszła do działania. Była taka kobieca, kiedy szła w szpilkach po parkiecie. Poprawiała sobie przy tym włosy. Podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz. Nie wiedziałem, po co to zrobiła.
Odwróciła się i oparła o ścianę. W piękny sposób wyeksponowała wszystkie swoje walory. Miała długie nogi i ciągnące się aż do pasa włosy. Ogromnie mi się podobały. Włosy Izy są zaledwie do ramion. Ciągle je skraca. Marzyłem o tym, żeby zapuściła je choć trochę, ale nigdy nie chciał się na to zgodzić.
Długie blond włosy są chyba jakimś moim fetyszem. Instruktorka, patrząc na mnie, zaczęła bawić się kluczem. Podrzuciła go kilka razy do góry, po czym odchyliła sukienkę i schowała w staniku.
- Tutaj będzie bezpieczny.
Podeszła do mnie i tak jak wcześniej jej dłonie znalazły się na moich ramionach. Były takie delikatne i sprawiały taką ogromną przyjemność. Stałem jak wryty. Nie wiedziałem co mam myśleć o tej sytuacji. Podejrzewałem, że jest to jedynie prowokacja, lub jakaś głupia zagrywka. Iza nie potrafiła trzymać języka za zębami i zapewne pochwaliła się jej, jaką pokutę dostałem. Żaliła się pewnie, że bardzo sumiennie ją wypełniam. Był to idealny powód dla nich, by sobie ze mnie zażartować. Nie mogłem wykluczyć też możliwości, że faktycznie się jej podobałem i naprawdę miała na mnie ochotę.
Pocałowała mnie. Nie był to namiętny i długi pocałunek, ale zaledwie lekkie muśnięcie naszych ust.
- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz? - zapytałem oburzony i odsunąłem się od niej. Chciałem jak najszybciej wyjaśnić te sytuacje i ją przerwać puki był jeszcze na to czas. Odsunąłem się od niej i stanąłem pod ścianą. Podeszła do mnie.
- No daj spokój. Przecież oboje jesteśmy dorośli. Za chwilę bierzesz ślub. Nie masz ochoty na odpowiednie pożegnanie się ze swoim stanem kawalerskim? Przecież widzę, że ci się podobam.
- Podobasz mi się, nie mam zamiaru zaprzeczać, ale mam narzeczoną i nie mam ochoty na żadne głupie numerki.
- Ja też mam narzeczonego — powiedziała i uniosła w górę lewą dłoń, na której nosiła pierścionek zaręczynowy. - Też niedługo wychodzę za mąż i jestem w takiej samej sytuacji jak ty. Myślę, że jeden szybki numerek przed ślubem ani tobie, ani mnie nie zaszkodzi.
Znów podeszła do mnie i położyła dłonie na moich ramionach. Przejechała nimi po mojej klatce piersiowej, a potem przeniosła je na plecy i skończyła na pośladkach. Jej dotyk był tak wspaniały, że od razu się podnieciłem. Sytuacja, w jakiej znajdowałem się od kilku dni, nie pomagała mi teraz. Dziewczyna miała ułatwione zadanie. Byłem bardzo mocno wyposzczony. Zbliżyła się do mnie na tyle, że czułem zapach jej perfum. Znałem je doskonale. Takich samych używała Iza. Efekt był natychmiastowy i objawiał się ogromną erekcją w moich spodniach. Na domiar złego przesunęła swoje dłonie do przodu i dotknęła mnie właśnie tam. Powinienem był odsunąć się, oburzyć, i jakoś zareagować na to, że obca kobieta dotyka mnie w tym miejscu. Nie zrobiłem tego. Czułem, że zaczynam się łamać. Czułem, że zaczynam mieć na nią ochotę. Cały czas z tyłu głowy miałem tę pokutę. Gdyby nie ona, być może już bym się z nią całował, albo brał ja na stole, ustawionym w rogu sali.
- Widzę, że jesteś już przygotowany — powiedziała, komentując moją ogromną erekcję.
Żeby jeszcze bardziej mnie podniecić, opuściła sobie jedno ramiączko ze swojej sukienki. Od razu zwróciłem uwagę na jej okrągłe i kształtne ramie. Sukienka lekko opadła i zobaczyłem także kawałek jej czerwonego, koronkowego stanika. Czułem, że za chwilę nie wytrzymam i się na nią rzucę. To był ostatni moment, żeby zareagować. Nie chciałem zdradzać Izy ani robić jej takiego świństwa przed ślubem. Bałem się, że moja narzeczona szybko o wszystkim się dowie. Poza tym chciałem wypełnić swoją pokutę. Jeśli miałbym ochotę ją złamać, to zrobiłbym to ze swoją narzeczoną, a nie z jakąś obcą dziewczyną. Po raz pierwszy od trzech dni byłem zadowolony z tego, że dostałem taką, a nie inną karę za moje grzechy. Gdyby nie ona zdradziłbym Izę. Instruktorka była tak atrakcyjna, że skorzystałbym z okazji i przeleciał ją. To, co mówiła, miało sens. Jeśli faktycznie miała narzeczonego, to oboje mielibyśmy interes w tym, żeby siedzieć cicho. Seks przed ślubem z obcą dziewczyną faktycznie byłby dobrym pożegnaniem ze stanem kawalerskim. Wiele osób tak robi. Poza tym seks po ślubie już nie jest taki sam jak przed. Wszyscy mi to powtarzają, więc pewnie coś w tym jest.  
W czasie gdy ja analizowałem sytuacje, instruktorka nie próżnowała. Czułem, że zaczyna rozpinać moje spodnie. To był ostatni moment na reakcje. Mojego penisa od wylądowania w jej ustach dzieliły już tylko sekundy.
- Nie, daj spokój! - powiedziałem stanowczo i odsunąłem się od niej. Zapiąłem z powrotem zamek i guzik moich spodni.
- Dlaczego nie? No proszę cię, jeden raz. Mam na ciebie naprawdę ogromną ochotę. Chcesz zobaczyć, jak bardzo jestem mokra? - powiedziała i zaczęła podwijać swoją sukienkę.
- Przestań! Jesteś tylko moją instruktorką tańca. Sprowokowałaś te sytuacje, żeby nauczyć mnie dodatkowych kroków. Tak więc trzymajmy się tego planu i tyle.
- Przecież wiesz, że to było kłamstwo, chciałam zostać z tobą sam na sam.
- No ja się domyślam, ale mimo wszystko wolałbym, żebyśmy skupili się na tańcu, a nie na innych rzeczach.
- Ale ty dobrze tańczysz i nie potrzebujesz żadnych dodatkowych lekcji. Chciałam, żebyś mnie bzyknął i tyle.
Dziewczyna nie miała zamiaru odpuścić. Opuściła drugie ramiączko, a potem spuściła całą sukienkę aż do pasa. Jej biustonosz ponownie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Choć wydawało mi się to niemożliwe, to objętość mojego penisa ponownie się zwiększyła. Nie wiedziałem, ile wytrzymam, ale starałem się odwrócić od niej wzrok. Przybliżyła się do mnie o dwa kroki, a ja o dwa się od niej oddaliłem.
- Ale z ciebie prawiczek — powiedziała z kpiną w głosie.
- Umówmy się, że ja zapomnę o tej sytuacji, a ty dasz mi już święty spokój. Nie mam ochoty na seks z tobą! Nie chce zdradzać Izy! Powtarzam to po raz kolejny. Załóż, proszę z powrotem sukienkę na ramiona i zacznijmy tańczyć.
- Mówiłam ci, że dobrze tańczysz i nie musisz już ćwiczyć. Możemy robić inne rzeczy. Nalegam. To ostatnia szansa. Mam swoje zasady i nie sypiam z żonatymi facetami, z zaręczonymi jeszcze tak. Więc teraz albo nigdy! - powiedziała i uśmiechnęła się uwodzicielsko po raz kolejny tego popołudnia.
Prowokowała mnie, ale nie zamierzałem się ugiąć. Miałem ogromną ochotę na seks z nią, ale nie miałem zamiaru marnować kilku lat związku, i kilku dni ciężkiej pokuty dla półgodzinnej przyjemności.
Spojrzałem prosto w jej niebieskie, wielkie i piękne oczy. Powiedziałem wprost po raz kolejny, że seksu dziś, ani kiedykolwiek nie będzie.
Spojrzała na mnie jak na idiotę. Założyła jedno ramiączko, potem drugie i powiedziała, że mogę iść.
- Drzwi są zamknięte, daj mi klucz!
Uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Sam sobie weź. Wiesz, gdzie go wsadziłam.
Stanęła przede mną, dała ręce do tyłu i pochyliła się w moją stronę, aby wyeksponować swój biust.
Mogłem się domyślić, że tak łatwo nie odpuści.
- Bardzo cię proszę, żebyś teraz podała mi do ręki klucz.
- Nie podam ci go do ręki. Jeśli chcesz, to weź go sobie sam. Wiesz, gdzie jest.
Miałem dosyć. Podszedłem do niej. Starałem się skupić wzrok na jej twarzy, a nie na piersiach. Bóg mi świadkiem, że nie było to łatwe.
- Wyjmij ten klucz i daj mi do ręki — powiedziałem niemalże błagalnym tonem.
- Sam go sobie weź. Ręce mam z tyłu. Nie będę cię walić po gębie, jeśli zaczniesz mnie macać po moich cyckach.
I tak wybrałem mniejsze zło — powiedziałem do siebie i zamknąłem oczy. Namacałem ręką jej pierś.
Zaczęła się śmiać. Włożyłem rękę do miseczki jej stanika. Poczułem pod swoimi opuszkami jej pierś. Wiedziałem, że nie mogę się na tym skupiać. Na moje szczęście szybko znalazłem klucz i wyjąłem go.
Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
- Mam nadzieje, że mój mąż po ślubie będzie tak samo wierny, jak ty przed.
W jej głosie było pewne politowanie powiązane z kpiną. Nie było to miłe, ale cieszyłem się, że mogę już stamtąd wyjść. Dziewczyna zajęła się jakimiś swoimi dokumentami przy stoliku, a ja pospiesznie wyszedłem z sali.
Na ulicy od razu wpadłem na dwie ładne dziewczyny.
- Chyba zwariuje — powiedziałem do siebie.
To był dopiero trzeci dzień pokuty, a ja już miałem jej dosyć. Poszedłem nad rzekę. Patrzyłem w wodę i starałem się nie myśleć o seksie. Cały czas miałem ogromną erekcję. W końcu po godzinie udałem się w stronę domu. Nie wiedziałem jeszcze, że tam czeka na mnie następna pokusa.

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 1748 słów i 9322 znaków. Tagi: #pokusa #seks #uwodzenie #kuszenie #zdrada

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • mariuszello

    Jestem ciekaw jaka byłaby reakcja odwrotna,  kiedy to kobieta ma wielką chęć... i dostaje pokutę....
    Hmm?

    28 paź 2021