Sponsor 5

Sponsor 5Pieniądze szczęścia nie dają. Od dziecka byłam karmiona tym kłamstwem przez rodziców i dziadków. Wierzyłam w to, ale kiedy obudziłam się dziś rano, dotarło do mnie, w jak ogromnym błędzie żyłam.
Świadomość tego, że mam zabezpieczony byt, że nie muszę się martwić o rachunki i liczyć dni do wypłaty, a mogę skoncentrować się na nauce, była po prostu wspaniała. Nie bez wpływu na mój nastrój był także fakt, że poznałam faceta, który jest świetny w łóżku. Długo nie mogłam zasnąć po tym, co wczoraj wyprawialiśmy w domu jego znajomego. Czułam, że będę mogła zrealizować z nim swoje fantazje. Zawsze marzyłam o romansie ze starszym facetem!
Ogarnęłam się i sprawdziłam maila. Na poczcie miałam linki do ogłoszeń o wynajmie mieszkania.
Czym prędzej złapałam za telefon i poumawiałam się na popołudnie. Wszystkie mieszkania znajdowały się w jednej dzielnicy, co bardzo ułatwiało mi zadanie. Dało mi to do myślenia. Być może Wojciech mieszkał niedaleko lub przeciwnie, mieszkał na drugim końcu miasta i znając jego ostrożność, nie chciał ryzykować spotkania z kimś znajomym. Musiałam się skupić teraz na tym, aby jak najtaniej wynająć to mieszkanie, choć w sumie nie ja za nie płaciłam i powinno mi to być obojętne.
Przed południem czekała mnie jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Musiałam pójść do supermarketu i złożyć wypowiedzenie. Starałam się zrobić to w miarę jak najbardziej kulturalnie. Nie należałam do osób, które wylewają żale, pretensje, czy coś takiego. Powiedziałam po prostu, że znalazłam lepiej płatne i mniej absorbujące zajęcie. Mój kierownik zapewniał mnie, że początki zawsze są trudne, przyzwyczaję się i w nowym miesiącu jest szansa na podwyżkę. Mówił, że widzi we mnie potencjał i moglibyśmy pomyśleć o jakimś awansie za dwa lub trzy miesiące. Miał opinie strasznego kobieciarza i od razu wyczułam, co musiałabym zaliczyć w drodze do tego awansu. Nie było mowy. Podziękowałam za wspólnie spędzony czas i złożyłam wymówienie. Rozstaliśmy się kulturalnie. Na koniec rzuciłam, że będę wracać do tego sklepu, ale już tylko jako klientka.
Pierwsze mieszkanie, jakie miałam obejrzeć, było duże. Wydawało mi się przy tym strasznie zimne i nie czułam się w nim komfortowo. Na dodatek mieściło się w bloku, który powstał zapewne w czasach, kiedy mnie nie było jeszcze na świecie. Zapach, jaki unosił się na klatce schodowej, nie świadczył dobrze, ani o wspólnocie mieszkaniowej, ani o potencjalnych sąsiadach. Nie spodobało mi się i bez ogródek, a także złudnych nadziei poinformowałam o tym najemcę. Nie był zadowolony, ale nie należał do ludzi natarczywych i w spokoju przyjął moją decyzję.
W drugim mieszkaniu nie było prawie w ogóle mebli. To znacznie utrudniało sytuacje. Lokalizacja była dobra, mieszkanie na drugim piętrze, rolety w oknach. Brak łóżka, które z wiadomych względów było konieczne była nie do przyjęcia. Oczywiście mogłabym je zamówić i powiedzieć, że były dodatkowe koszty, ale bałam się. Nie wiedziałam, jak na taką samowolkę zareaguje Wojciech. Kazał mi wynająć mieszkanie, a nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Mógłby pomyśleć, że chce go naciągać już od początku. To nie wchodziło w grę. Podobnie jak w poprzednim wypadku musiałam podziękować najemcy.
Trzecie mieszkanie było tym, na które czekałam. Parter, niecałe osiemdziesiąt metrów. Bardzo dobrze wyposażona sypialnia i łazienka. Cena jak na krakowskie warunki bardzo dobra. Półtora tysiąca złotoch z mediami wydawało się spełnieniem marzeń. Zadziwiłam się, dlaczego do tej pory nikt go nie wynajął. Mieszkanie było w centrum osiedla, obok była masa bloków. Wszystkie powstały tu kilka lat temu. Większość mieszkańców kupiła je od dewelopera. Prawie same młode osoby, rodziny z krótkim stażem. Idealne miejsce, żeby wtopić się w tłum i nie wzbudzać podejrzeń. Co prawda blok naprzeciwko był zaledwie dwadzieścia metrów dalej, ale w oknach były rolety. Miejsce parkingowe i domofon były atutem, jaki na pewno spodoba się mojemu kochankowi. Pamiętałam, jak bardzo cenił sobie dyskrecje.  
- Gdzie mam podpisać umowę? - zapytałam z uśmiechem na twarzy. Agent nieruchomości miał jeszcze lepszą. Zapłaciłam miesięczną kaucję i opłatę za pierwszy miesiąc z góry. Wypróbowałam łóżko, które ku mojemu zaskoczeniu okazało się nieziemsko wygodne. Rozmarzyłam się trochę, kiedy wyobraziłam sobie, co będę na nim robiła z moim sponsorem. Nadal nie miałam do niego numeru telefonu. Wysłałam mu maila informacją, jakie mieszkanie wybrałam i ile kosztowało. Zgodnie z umową zapewnił, że zwróci wszystkie koszty na kolejnym spotkaniu. Żałowałam, że nie mogę się tam przeprowadzić. Skrycie liczyłam na to, że może za jakiś czas mi na to pozwoli.
Tego dnia miałam do załatwienia jeszcze dwie rzeczy. Pierwszą była wizyta u ginekologa. Antykoncepcja w tej sytuacji była konieczna. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, gdybym zaszła z nim w ciąże. Co prawda mogłoby mnie to ustawić finansowo na lata, bo Wojciech zapewne płaciłby na dziecko i to każdą cenę byle tylko jego istnienie nie wyszło na światło dzienne. Nie należałam do dziewczyn, które łapią facetów na dziecko. Marzyłam, że kiedyś potkam kogoś wyjątkowego i założymy rodzinę. Poza tym, gdyby moja mama dowiedziała się, że jestem w ciąży i nie chce powiedzieć z kim, nie dałaby mi żyć. Na razie miałam w planach skończyć studia a dopiero potem ułożyć sobie życie i zostać matką. Miałam nadzieje, że same pigułki zapewnią mi ochronę. Bałam się, że przede mną Wojciech sponsorował też inne dziewczyny i mógłby mnie zarazić jakimś syfem, ale po głębszym przemyśleniu doszłam do wniosku, że nie wygląda na roznosiciela wirusów.
- Ile pani waży?
- Siedemdziesiąt kilogramów.
Lekarz omiótł mnie krytycznie wzrokiem, jakby chciał sprawdzić, czy na pewno nie kłamie albo zapytać, czy na pewno nie zaniżyłam swojej wagi.
- Leczy się pani na coś?
- Nie.
Wystukał coś na komputerze, a po chwili z bufora drukarki wyskoczyła recepta. Powiedział mi, jak należy przyjmować pigułki i z udawanym uśmiechem zaprosił na kolejną wizytę za trzy miesiące. Nie był dla mnie zbyt uprzejmy, ale starał się jak mógł. Najwidoczniej należał do lekarzy, którzy uważali, że kobiety powinny rodzić dzieci, a nie starać się, aby ich nie było. Większość ginekologów, zamiast prowadzić ciąże, prowadzi życie seksualne swoich pacjentek poprzez wypisywanie recept na tabletki antykoncepcyjne. Takie były smutne realia. Czytałam gdzieś o tym. Cieszyłam się, że mam tę wizytę za sobą. W rejestracji od razu umówiłam się na kolejną. Miałam nadzieje, że do niej dojdzie, a ja zdołam przez trzy miesiące utrzymać przy sobie sponsora. Miałam nadzieje, że jeśli będę spełniała wszystkie jego zachcianki, to nie będzie z tym problemu. Płacił, więc miał prawo wymagać. Na moje miejsce znalazłoby się pewnie tuzin innych dziewczyn.
Ostatnim punktem tego dnia była wizyta w galerii. Nie chciałam od razu wydawać całej kasy na ciuchy ani z dnia na dzień zacząć nosić markowe rzeczy. Chciałam kupić kilka zestawów ekskluzywnej bielizny i może ze dwie sukienki. Przy okazji do głowy przyszedł mi zakup szpilek. Nie chciałam być biedną krewną Wojciecha. Moim celem było przede wszystkim utrzymać go przy sobie, a on lubił kobiety z klasą.  
Wydałam blisko tysiaka, ale uważam, że się opłacało. Kupiłam dwie sukienki, z czego jedną na ramiączkach, a drugą, która zakrywała troszkę więcej. Na szpilki nie żałowałam. Wybrałam Labutiniego, ale fason z poprzedniego sezonu, który był akurat na promocji. Dwa koronkowe biustonosze i jedna koszulka nocna dopełniły mojego szczęścia.
Po powrocie do domu wzięłam głęboką kąpiel. Gorąca woda, piana i kadzidełko sprawiły, że omal nie odpłynęłam. Nie wierzyłam, że to się dzieje na prawdę. Jeszcze przed snem sprawdziłam pocztę. Mój sponsor chciał się ze mną spotkać kolejnego dnia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto