Swaty 42

Swaty 42TĘ CZĘŚĆ NALEŻY CZYTAĆ PRZED WCZEŚNIEJSZĄ, ALE TAK TO JEST Z MOJA PISANINĄ, ŻE CO RAZ ROZWIJAM JAKIŚ WĄTEK, POTEM TO TRZEBA SKLEJAĆ, PRZEKŁADAĆ ETC.
OCZYWIŚCIE ZA WSZELKIE NIEDOGODNOŚCI UNIŻENIE PRZEPRASZAM :)


Marta nieustannie wspominała zajścia ostatniej niedzieli. Z jednej strony wstydziła się swojego zachowania - "Jak mogłam być tak łatwa??? Jak mogłam mu tak szybko pozwolić...??? No i... przecież ja go sama do tego sprowokowałam!" - Pamietała doskonale, jak rozpinała guziki bluzki, jak poprawiała pończochę, jak wreszcie władowała mu się na kolana i kusiła: - "inne chłopy, to by mi już ładowały garście pod spódnicę..."

Z drugiej strony - cholernie podniecały ją te wspomnienia. - "Matko! To ja aż tak łaknęłam chłopa?! Aż tak brakowało mi bolca, że teraz o niczym innym nie potrafię myśleć, jak tylko rozpamiętywać to, jak mnie brał?"
Do tego stopnia rozpamiętywała, że rolnik przyśnił jej się trzy razy...

Raz śniło jej się, że bierze z nim ślub. Sen był tak zaskakująco wyrazisty, że po przebudzeniu pamiętała, jak seksowną suknię ślubną miała na sobie. Na hucznym weselisku Zenon nieustannie szeptał jej do ucha, że nie może doczekać się nocy poślubnej. Że wtenczas przebije jej błonkę, że chce pokrwawić jej tę kieckę. Noc poślubną też zapamiętała ze szczegółami. "Pan młody" rzucił ją na wielkie łoże, po czym sam rzucił się na nią.
Mówił, że musi sprawdzić czy jest ciasna... czy aby na pewno ma wianuszek...
Kiedy w nią wchodził - zachwalał, że jest ciasna. - Ale mos wąziutką pipkę!
Ale potem wyraził rozczaowanie: - Cóś nie cuję, ze ci tam co przebiłem! Zerwałem ja ci gwinta, cy nie?
Marta oczywiście zapewnieła: - Ależ Zenku, przecież jetseś moim pierwszym mężczyzną, który tam dotarł... Ach, to ty pozbawiłeś mnie dziewictwa...
- Łoj, tera to nie wiem, cy inne chłopy cię aby nie wyobracały...

Za drugim razem przyśniło jej się, że ją Zenek zgwałcił. Że czekał na nią i gdy ta wracała ze szkoły, wciągnął ją w krzaki i nie zważając na jej protesty i opór, brutalnie posiadł ją siłą. Bardzo realistycznie jej się śniło, że leży na ziemi, czuje pod plecami jakąś wyjątkowo niewygodną gałąź, a rolnik leży na niej... Realistyczne było także to, że miała na sobie tę granatową spódnicę, w której najczęściej chodziła do szkoły i ulubioną czarną bieliznę...
- Zenonie, jak możesz mnie tak traktować?!- biadoliła, przyjmując brutalne pchnięcia.
- Podobno dawałaś dyrektorowi... to i mi możesz! Nie ubędzie ci, jak se trochę na tobie paniusiu poużywam. Cipulka to nie mydło, nie wymydli ci się...

Innym razem śniło się jej, że Zenon na randkę z nią, sprosił swoich kolegów. Alkohol lał się strumieniami i koledzy stawali się coraz śmielsi. Zrazu tylko się do niej przybliżali, potem przytulali, wreszcie obejmowali. Z czasem pozwalali sobie na coraz więcej - chwytali za kolana, a nawet jeden wsunął dłoń pod spódnicę!
Gdy Marta zwróciła się do rolnika o pomoc, ten został przekonany przez kolegów, że mogą w jego imieniu "randkować" sobie z nauczycielką. Z prawa tego skwapliwie skorzystali. Wkrótce zaczęli kobietę obmacywać, wreszcie wsuwać ręce pod bluzkę.
- Zenonie ratuj! - Zakrzyknęła, ale nie dało to żadnego skutku. Skończyła pod trzema kolegami rolnika, którzy wszyscy po kolei skorzystali z zenkowego przyzwolenia.
- Jak to się dobrze składa brachu, że masz nas trzech kumpli, a twoja narzeczona ma równo trzy dziurki...

Kolejnej niedzieli, ledwie Marta wróciła z kościoła, a do jej drzwi rozległo się pukanie.
- Kto tam. - Biegła zaskoczona.
Okazało się, że to stal Zenek z wiechciem polnych kwiatów i potężnym gąsiorkiem domowego wina.
- Ojej... jakże mi miło... - Marta co dzień, z wypiekami na twarzy, rozpamiętywała zdarzenie sprzed tygodnia. Bardzo ekscytowała się tym, co wówczas zaszło.  
- A ja do ciebie przyszłem w kawalirkę!
- No dobrze... przecież wiesz, żem ci rada...
Marta polubiła chłopa, jego szczerość, życzliwość wobec ludzi i mądrość życiową.  
Pomyślała - "Zenku... niestety za ciebie nie wyjdę... Ale... jeśli zechcesz mnie znów wyobracać, to nie będę się opierała, co najwyżej o ścianę..."
- A wiesz ty Martusiu, że ja o tobie nie mogłem przestać myśleć. Codziennie, jak żem robił obrządek, albo co w polu, to tylko żem wspominał ciebie. Myślołem - Ale ta dziewucha pikna! I takie pikne ma łodzienie, szpilecki, spódniczkę! A już pod tą spódniczką, to dopiero skrywa skarby!
- Zenek! Ech ty zbereźniku jeden! Swawolniku! Godzi się to tak porządną dziewczyninę zawstydzać? - Udała oburzoną, by za chwilę podziękować za komplement.
W międzyczasie, krojąc ciasto, rozpięła dwa guziki bluzki, żeby zastosować stary fortel.
Który zresztą najwyraźniej zadziałał i Zenon gapił się w jej dekolt, jak sroka w kość.
- Zenonie, tylko, że zbyt szybko ci wtedy uległam... zbyt szybko... - Prowokowała. - Nigdy, ale to przenigdy wobec żadnego chłopaka tak się nie zachowywałam, jak wobec ciebie... Co ty mi zadałeś?
- No tylko bimbru...
- Ach, ja głupia... jak mogłam pozwolić ci na tyle... ależ mi teraz wstyd...

Rolnik szybko polał dwie szklanki wina.
- Sam żem pędził... A że za szybko...? No to prawda, za szybko. Ale mi się podobało. Ha, ha, ha!

A to drań! - Pomyślała Marta. - Zamiast zaprzeczyć, że nie za szybko, to jeszcze potwierdził. I to jak ochoczo! Wychodzę przy nim na jakąś pannę, która chętnie dzieli się swymi wdziękami...
- A więc sam nie zaprzeczasz. Chyba nie uważasz mnie za jakąś łatwą dziewkę...?
Jednocześnie, udając bardziej zdenerwowaną niż była, wzięła szklankę wina i wypiła ciurkiem.

- O Boże! Zenonie, jakie to mocne! Czy to aby na pewno wino?!
- Na pewno wino. Domowe. Sam, żem robił!
- Ale od razu poczułam jakie mocne, ty aby nie dodałeś czego do niego?
- Łoj tam. E tam.
- To dodałeś, czy nie?
- No może trochę samogonu... ale co tam.
- A ile dodałeś?!
- Mało.
- Co to znaczy mało?! Czuję, jak mnie rozbiera.
- Ano to chyba dobrze że rozbiera! I o to chodzi! Ha, ha, ha! A mało... mało, to może pół na pół...
- Co to znaczy pół na pół?!
- To znacy jeden do jednego!
- ???
- Ano, jeden kielisecek winka, jedna śklanicka bimbru... Ha, ha, ha!
Alkohol robił swoje. Marta czuła jak zachodzi jej w głowę.  
A Zenon też był ośmielony.
- A co do tego co pytałaś, czyżeś łatwa... chłopy to mnie powiedziały, że ty mnie Martusiu na pewno łoszukałaś...
- Ale jak to? Z czym takim miałabym oszukać? Ja przecież... nigdy nie kłamię!
- Bo chłopy mówiom,  że mi wciskałaś ciemnotę... mówiły, że ty na pewno już cnotki nie miałaś...  
- Co za szubrawcy! Ale to ty im opowiedziałeś naszą rozmowę?
- No wygadałem się... ale tylko trochę. Przy szklanicce pociągnęli mnie za język...
- Zenonie! Opowiadałeś im to co mówiłam? Matko... Wiesz jak ja się teraz czuję? Boję się myśleć, co jeszcze im powiedziałeś...
Marta była zaskoczona tym, że tak bardzo podniecała ją ta sytuacja, że chłopy w wiosce chlapią na temat jej randki... mało tego, że chlapią o tym, jak twierdziła Zenonowi, że jest dziewicą...
- Łoj... trochę tylko gadałem...
- Pewnie opowiadałeś im, że na zbyt dużo ci pozwoliłam... - Wypowiadając to, Marta drżała. "Boże... chwalił się na bank! Co im powiedział??? Teraz cała wieska plotkuje, że byłam przystępna?"
- No może, że dałaś się przytulić...
- Tak? - Zaś w myślach dodała: "Raczej, że pozwoliłam ci wpychać te wielkie łapska pod moją spódnicę..."
- Powiedziałem tylko, że masz ładne pończoszki...
- Och... - "A więc miałam rację! Chwalił się gnojek, że mi zadarł kieckę..." - No i co oni na to?! - "Jak tyle im nachlapał, to pochwalił się też, że widział co mam w majtkach..."
- Powiedziały, że jak ładne pończochy, to pewno jeszcze bardziej seksowne majteczki!
- No i pewnie zdradziłeś im, co mam pod spódnicą...
- Jakoś tak mi się chlapnęło...
Martę, tak bardzo kręciła ta rozmowa, że gotowa była zrobić wszystko, byle tylko ją kontynuować.
- Coś się boję, że zbyt dużo im nachlapałeś... przyznaj się... co pytali?
- No pytały się... pytały... ale to ony same, nie ja... to nie miej do mnie żalu... pytały...
- No wyduś z siebie...
- Pytały, czy masz ciasną pipkę...
- Ach! Obleśne typy! A ty im dokładnie zrelacjonowałeś?! - Czuła, jak robi się wilgotna.
- Łoj, trochę.
- Trochę...?
- No powiedziałem, że masz wygoloną...  
Marta poczuła się, jakby właśnie te typy zaglądały jej pod spódniczkę i podziwiały poziom wydepilowania jej krocza.

i to dawno...
- Ależ jak to, co oni ci powiedzieli?!
- No dokładnie to nie wypada mówić...
- Ależ powiedz, skoro już zacząłeś wątek. Jestem przygotowana...
- No to łony mówiły, że jak ty już te parę ładnych lat byłaś w mieście, to ciebie te miastowe zbałamuciły...
- Ach... - Marta poczuła się skonfundowana. Ale ta rozmowa jednocześnie ją szalenie podniecała. - To przykre, że nie wierzysz uczciwej dziewczynie... Ale skoro tak... - Alkohol już mocno zaszedł nauczycielce w głowę. - Ale skoro tak, to niech będzie, że mnie "te miastowe zbałamuciły"...
Zenka to rozogniło. Schwycił Martę za ręce i przyciągnął do siebie.
- Aleś ty ładna! - Objął ją. - Takie słodycze to tylko jeść jak miód. Łyżkami!
- Przestań, Zenonie... Przestań. - Protestowała, ale się nie broniła. - Już ci nie przeszkadza, żem zbałamucona?
Mężczyzna całował ją po szyi, po dekolcie. Wreszcie całował górę piersi, ich dół podtrzymując dłonią.
- Zenku, jesteś zbyt szybki...
Bardzo go pragnęła. Najchętniej ujęłaby jego męskość ustami i delektowała się nią w nieskończoność.
Jakże się zaskoczyła, gdy rolnik właśnie taką propozycję jej złożył.
- Martusiu, a wzięłabyś ty mój korzeń do buzi?
Dreszcz przeszedł jej plecy. Ależ tego chciała. Pragnęła. Choć, gdyby nie mocny bimber - nie miałaby teraz tyle odwagi.
- Oczywiście, mój ty kawalerze... Kawalerze ogierze... Pamiętam, że masz potężny lemiesz!
Sama rozpięła mu pasek i rozporek. Wkrótce miała przed sobą sprężysty pal.
- Zenonie... jak ty szybko jesteś gotów do akcji... - Uwielbiała chwalić mężczyzn.
Pochyliła się nad nim i objęła czub ustami.
Zenon był w siódmym niebie.
Nauczycielka omiatała językiem żołądź. Robiła to sprawnie i energicznie. Zaraz potem zaczęła ssać.
Zrazu delikatnie, potem coraz intensywniej.
- Martusiu! Ale ty to robisz! Ale mi dobrze! Zara odlecę!
Kobieta uśmiechała się. Równocześnie starała się lizać i zasysać.
Cały czas klęczała przed swym kawalerem. Bluzka miała już więcej rozpiętych guzików, stąd rolnik dobrze widział cały jej biust opięty czarnym, koronkowym stanikiem.
Był tak podniecony, że chwycił Martę za głowę i jak piłkę nabijał ją na swego kutasa. Nie zważał, że wdziera się nim kobiecie do gardła, zaczynając ją podduszać.
Nauczycielka krztusiła się, gdy Zenon sapał.
- Uuuu! Już dochodzę! Zleję się!
Puścił kobietę. Ta szybko odetchnęła i czarującym głosem spytała:
- Gdzie chcesz trysnąć? Do buzi? Na twarz? A może na moje cycuszki?
Rolnik wybrał usta. Ale w zasadzie to nie miało wielkiego znaczenia. Zasób nasienia spowodował, że zaczął w ustach, a skończył na twarzy. Część ładunku i tak spadła na piersi.
- A wiesz Marta, co mi jeszcze chłopy powiedziały?
Nauczycielka czekała bez słowa.
- A żeby ci zrobić test. Jak porządnie mi zrobisz loda, to znaczy, że te miastowe rzeczywiście cię miały...
------------------------------------------------------------
Marta poczuła oburzenie, ale jednocześnie specyficzny rodzaj podniecenia tym, że w taki sposób o niej rozprawiali miejscowi chłopi.
Nic nie mówiła zrazu. Wyjęła chusteczkę i na oczach Zenona wycierała spermę z twarzy i biustu.
- No to ładnie o mnie gadają... Ładny mi test zafundowaliście.
Zenon patrzył na nią z dumą. Oto ta wyrafinowana damulka właśnie zrobiła mu loda, obciągnęła tak fachowo, że z lubością pochwali się koleżkom.

Natomiast nauczycielka zastanawiała się, czy wyrzucić rolnika ze swego domu, tak nakazywała jej logika. Jednak ta zaburzona była mocnym trunkiem, a ponadto... podnieceniem. Tak, Marta czuła silną potrzebę poczucia mężczyzny w sobie...

- Zenonie powinnam cię wyprosić z mojego domu...
- A może nie wyprosić, ale... zaprosić... ino do innego lokum... do swojej norki! Ha ha ha! - Zenon nie tracił ani rezonu, ani dobrego humoru. Podobnie, jak w przypadku nauczycielki, zarówno alkohol, jak i podniecenie robiły swoje.

- Zenonie, proszę wyjdź. - Marta wskazywała drzwi. - I tak pewnie znowu zechcesz się pochwalić jak to kolejny raz mnie zaliczyłeś...
- A ja cię jescy lepiej zaliczę. Do buzi to co to?! Prawdziwne zaliczenie to między nogami!
- Nie mam siły do ciebie... proszę, wyjdź... - Mówiła to jednak bez przekonania.
- A wiesz, że ja wolę, żebyś ty, nie to, że mi dała, ale cobym cię siłą wziął?! Tak mi posmakowało...
- No wiesz?! Przesadzasz! Naprawdę przesadzasz. - Kobieta udawała oburzenie, podczas gdy otrzymywała kolejne bodźce, stawała się jeszcze bardziej podniecona pod wpływem gróźb.
Tymczasem Zenon sam się nakręcał.
- Szykuj się Martusiu! Szykuj na ostre obracańsko! Masz ładną tę wersaleczkę... była już testowana? Trzeszczała już pod jakimś chłopem?  
- Wypraszam sobie... Wynocha. - Udawała płaczliwy ton.
Natomiast mężczyzna, miast iść w kierunku drzwi, zmierzał do niej.
- Zaraz inaczej będziesz śpiewała! A może i krzycała! A jak będziesz krzyczeć, to z innego powodu, choć też przeze mnie.
Zamachnęła się, aby go spoliczkować, ale sprawny rolnik pochwycił ją za rękę. Przyciągnął ją do siebie.
- Ani mi nie uciekniesz... ani się nie obronisz... Zaraz będę cię miał. Tylko wprzódy nacieszę się twoimi cycuszkami.
Marta jedynie udawała opór. Wiedziała, że w zmaganiach z wyćwiczonym ciężką pracą chłopem nie ma nawet najmniejszych szans.
Międlił jej piersi przez materiał sukienki i stanika.
- Słodziutkie... jędrne... wielgaśne... stworzone, żeby gromadę dziecków wykarmić!
- Puść... puść... jesteś niedelikatny.
- A jaki ma być wsiowy kawalir! Zwłaszcza, kiedy się do takich cycuchów przybiera!
Jakby na dowód tego, szarpnięciem rozpiął górę sukienki.
- Zenonie! Jeśli mnie zgwałcisz, zgłoszę to na policję!
- Oooo! Na policję, powiadasz... A wiesz ty, że te nasze psiaki to chlapią ozorami? Od razu poszłaby na całą okolicę wieść, co to pani uczycielka została zgwałcona. A ty wiesz, że jako  panna tak zbrukana, to byś miała taką opinię, że już nikt by cię nie zechciał? Bo by się wstydził, żeby o nim mówili, że chodzi ze zgwałconą...
Marta pomyślała, że jak na wstawionego, to wyjątkowo trzeźwo myśli. Wyobraziła sobie sytuację, że po okolicznych wioskach lotem błyskawicy rozchodzi się nowina o niej - o zgwałconej nauczycielce. Zadrżała. Czuła się taka bezradna... Natomiast owa bezradność niesamowicie ją rozogniała...
Nawet nie odpychała Zenona, gdy ten zsunął stanik z jej biustu i począł go całować.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2828 słów i 15591 znaków, zaktualizowała 23 lut o 8:28.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Historyczka

    Czy to zmierza w dobrym kierunku, bo do końca nie wiem?

    16 maj 2023

  • jacek795

    @Historyczka dobre dobre, miastowe dobrze Cię wyuczyły :D

    16 maj 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    Marta zdała test, ale.... Teraz Zenek zastanawia się kto i jak porządną Martusię brał w tango.
    Przekłada ją przez przysłowiowe kolano i uderza w tyłek. Smaga mocno, ręką spracowaną na roli a Marta nie ma wyjścia. Po kolei opowiada kto ,
    gdzie i kiedy......

    3 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999 Doskonałe!

    - Auua! Zenku... nie tak mocno... No dobrze... Ten Mardoniusz to tylko raz... brał mnie w aucie... Auuuć!

    3 lip 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    Zenek zajechał klapsa, aż szyby się zatrzęsły... Jak to w aucie?? Tak po prostu, taką damę? Jak tirówkę?? Zrobiłaś mu najpierw dobrze ustami?? Czy załadował korzeń od razu???

    3 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999 - Najpierw rozmawiał jak z damą... był uprzejmy... prawił komplementy... ale potem, jakby coś w niego wstąpiło...

    5 lip 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    -Brał Cię siłą??? Krzyczałaś??? Drapałaś pazurkami????  
    Zenek znów uderzył, ale jakby delikatniej.
    Odpłynął w krainę wyobraźni i zobaczył jak Marta przerażona otwiera usta. Stojąca pała wjeżdża na pełnym gazie w gardziołko. Zero litości, zero dywagacji, zero rozterek moralnych. Tylko męska ręką dopychająca głowę do brzucha.
    - Jurny był ten chłop, wielki czy chudy? Opowiadaj!!!!
    Zenek poczuł pęcznienie członka...

    5 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999  
    - Oj Zenonie... wielki... to dlatego tak się bałam go choćby drapać... jeno troszkę cichutko pokrzyczałam, kiedy brał mnie siłą...

    26 lip 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    Zenek nie wytrzymuje, a to suka!!! Jebańsko w aucie odchodzi na całego, a ta ledwo piśnie. Musiało się jej podobać!!! Znów potężny klaps!!
    Jurny rolnik wyciąga kutasa i wpycha w usta.
    - Mów, w jakiej pozycji rąbał Ci psitkę???
    - Ughh egh w ... Gghh - Marta nie może mówić z żylastym pytonem w gardle

    27 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999  
    - Ach Zenonie... mocno mnie rąbał... mocne mi urządził, jako mówisz "jebańsko"... a moją psitkę nadstawiałam mu... leżąc na plecach w tym starym, skrzypiącym aucie...

    27 lip 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    Dosyć tego dobrego, łacno zadzisko wypinaj!!!
    Marta opiera się o sfatygowaną wersalkę, nawet nie wie jak, a Zenek już ją bierze.  
    - Wincyj zadek w górę, w górę mówię!!!!! o właśnie. Teraz moja damulko uwidzisz że masz teraz najjurniejszą kutangę we wsi.
    Wiejski chłop, podpity i podrażniony świadomością że to co zdobył, ta odfircykowana lalunia która wydawała mu się gwiazdką z nieba - była używana jak ostatnia kurew-rąbie ostro, wściekle i z niebywałym animuszem.
    Klaskanie dwóch ciał, uderzenia o wypięte pośladki z taką siłą, aż przesuwa się mebel, sprawia wrażenie że scena jest niczym z ostrego pornosa.
    Oto piękna i zadbana kobieta jest orana wielkim pługiem przez twardego i hardego w obyciu miejscowego osiłka. Ma już on swoje lata, ale właśnie świadomość wysączającej się z niego siły, wyzwala w nim wściekłość, która przybiera jego twarz w maskę szaleństwa....

    27 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999 - Boże! Jak doskonale napisane! Brawo!!!

    28 lip 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999  
    - Zenonie... ach Zenonie... zamęczysz mnie... zamęczysz...

    28 lip 2023

  • Mardoniusz999

    @Historyczka  
    Zenek leje w Martę nasienie niczym z pompy wtryskowej, długie salwy wlewają się głęboko w szparkę.
    Nauczycielka już miała dość, doszła dwa razy, jebana przez tego wiejskiego szatana.  
    Nawet nie pisneła słowa, by buhaj zwolnił. Chłop wpadł w szał i pozostało jej tylko czekać na spust.
    Kiedy już sapiący Zenuś usiadł na kanapie i polał sobie rozweselacza, wskazał na na Martę palcem
    - Usiądź wygodnie obok, przecie nic Ci nie zrobie
    Kobieta cała obolała siada i przygląda się na leżącego kutasa. Niby miękki, ale i tak wzbudza zainteresowanie - gruby i żylasty .
    - Pewnikiem Martusiu zajdziesz w ciążę, ostatnio lejem w twą pusie na potęgę. Wiedz dziewko że nie ostaniesz sama w potrzebie.
    Ale musisz mi na jak na spowiedzi powiedzieć, czy kto ze wsi cię rąbał????

    10 sie 2023

  • Historyczka

    @Mardoniusz999 Marta ma nie lada zagwozdkę.  
    Jeśli przyzna się, że ją stary Ambroży rąbał, to i wstyd wielki, i przyznanie się do tego że już cnotki nie miała... wreszcie może zostać sama z dzieciakiem bez nijakiej pomocy...
    A z drugiej strony, dalej oszukiwać, że miała cnotkę? A co jeśli Ambroży wychlapie? Jeśli w karczmie opowie ze szczegółami jak ją wtedy wywiózł do lasu? Jak ją zaciągnął na tylnie siedzenie... jak jej zadarł spódniczkę?

    11 sie 2023