Mundo Misterioso cz. 28

Jego głos był niepewny i lekko wystraszony. Tylko że to ja raczej powinnam się bać, więc nic z tego nie rozumiem. Patrzyłam na niego kompletnie zmieszana, zaniepokojona... sama nie wiem. To było zbyt dziwne, żebym potrafiła to zrozumieć. W tej chwili w mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, w końcu dałam radę jakoś je uporządkować i jeszcze raz spojrzałam na niego zaraz potem mówiąc.

-  Ukrywasz coś przede mną, znowu. - nie powiedziałam tego w formie pytania, stwierdziłam to, bo już byłam tego pewna. Podszedł bliżej, nic nie mówiąc wziął ode mnie telefon a ja pod wpływem tych wszystkich emocji, usiadłam na łóżku. Nie uniosłam głowy by zobaczyć czy to czyta, bo wiedziałam. W pewnej chwili usłyszałam jak wzdycha.

- Diana, to nie tak. Kochanie... zaraz wszystko ci wyjaśnię... - po tych słowach zajął miejsce obok mnie. Nie miałam na tyle odwagi by odwrócić się do niego. Nie wiedziałam jeszcze co się wydarzyło, i co miał znaczyć ten cały SMS, ale i tak zaczęłam mieć podejrzenia że coś tu nie gra. Nie wiem czy bardziej zastanawiała mnie ta propozycja, czy zakończenie wiadomości. "Powodzenia, bracie" o co tu chodzi? Diego ma dwóch braci? Jeśli tak to dlaczego nigdy nie wspominał mi o tym drugim? Muszę się tego dowiedzieć, bo to nie da mi spokoju. Gdy tak nad tym myślałam, usłyszałam jak Diego po raz drugi w ciągu tych pięciu minut wzdycha. Ja nadal na niego nie patrząc, wlepiając wzrok w swoje dłonie, zaczęłam słuchać tego co mówił. - To wszystko zaczęło się kiedy miałem 18 lat. Wtedy ponownie zacząłem utrzymywać z nim kontakt. Nigdy nie wspominałem ci o Jacksonie, bo dla mnie on nie istniał. Chciałem o nim zapomnieć, wyrzucić ze swojego życia na zawsze. Dobrze mi szło, przez jakiś czas. Ja, już jako piętnastolatek sprawiałem duże problemy, nie byłem takim synem jakiego wymarzyli sobie moi rodzicie, to Ruggero nim był. Starałem się, ale nic nie szło tak jak chciałem. W wieku 16 lat, byłem poważnie uzależniony od alkoholu i papierosów. Chodziłem na różne terapie, ale nic nie pomagało. Dwa lata później, było już za późno. Przestałem robić cokolwiek, żeby to zwalczyć. W końcu, zaczęło mi brakować pieniędzy na używki. Nie miałem pomysłu skąd ją wziąć, wtedy zacząłem kraść. Jakiś czas potem dowiedziałem się o tym czym zajmuje się Jackson. Był handlarzem narkotyków. Pewnego dnia gdy zobaczyłem go na ulicy, porozmawiałem z nim. Zaproponował mi, mówił że przy tym bardzo dużo zarobię. Pokusa była zbyt silna i...

- Zgodziłeś się. - dokończyłam za niego. Byłam wstrząśnięta ty co usłyszałam, spodziewałabym się po nim wszystkiego, ale tego? Nigdy. Boże... jak to możliwe że chłopak któremu tak ufałam, którego tak bardzo kocham, robił tak straszne rzeczy. Łzy same cisnęły mi się do oczu, nie powstrzymywałam ich u już po chwili zaczęły spływać po moich policzkach. Diego zszedł z łóżka i uklęknął przede mną.

-  Tak, ale... eh. Skarbie, już tego nie robię, już nigdy do tego nie wrócę. Uwierz mi błagam cię...księżniczko ty moja błagam... - trzymał mnie za dłoń, cały czas gdy to mówił. Patrzyłam mu prosto w oczy, i nie mogłam tego znieść.

- Co jeszcze przede mną ukrywasz? Najpierw nie powiedziałeś mi że masz dziecko, a teraz to?! - krzyknęłam jednocześnie wstając. On zrobił to samo i ponownie chwycił mnie za dłoń. Chciał coś powiedzieć, ale od razu mu przerwałam. - Nie. Dotykaj. Mnie. Nigdy więcej rozumiesz? Nienawidzę cię, nie chcę cię znać rozumiesz? Zostaw mnie. - wybuchnęłam. Nie wytrzymałam dłużej tego napięcia między nami i wyszłam z sypialni trzaskając drzwiami.

Diego

Zgadnijcie kto jest najgorszym debilem na świecie? Dokładnie! Ja. Dlaczego zawsze muszę coś spierdolić? To jest po prostu chore. Każda kłótnia z Dianą jest tylko z mojej winy, bo jestem totalnym palantem. Powinienem jej o wszystkim powiedzieć już na samym początku. Ale nie! Ja wolałem to ukryć. Mam nadzieję, że nie będzie mi wybaczała przez cały tydzień, bo wtedy to będą najgorsze wakacje w życiu. Wieczorem gdy już wyszła z toalety, ubrana w krótkie czarne spodenki i białą koszulkę na ramiączkach, położyła się obok mnie. Chciałem coś zdziałać, jeszcze raz z nią porozmawiać. Ale kiedy przysunąłem się do niej i oplotłem ręką jej brzuch, odepchnęła mnie. I zagroziła że jeśli jeszcze raz to zrobię, to mam iść do salonu i spać na kanapie. Kurwa. Muszę coś z tym zrobić, nie zniosę kolejnej kłótni, za bardzo mi zależy.

Diana

Wstałam dzisiaj dosyć wcześnie, nie do końca wiem dlaczego ale jakoś nie miałam ochoty na wylegiwanie się. Podnosząc się z łóżka, zwróciłam uwagę na to że Diego nie ma obok mnie. Przeważnie śpi dłużej ode mnie, więc gdzie teraz jest? A zresztą, to nie jest ważne. Po tym co wydarzyło się wczoraj, nie obchodzi mnie gdzie on się szlaja. Od razu gdy zdałam sobie z tego sprawę, ubrałam się w strój odpowiedni  do pogody panującej za oknem. Było cholernie gorąco, powiem tylko tyle. Zeszłam na dół, w kuchni nie zastałam nikogo oprócz Xabiego. Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam to i po chwili dostałam od niego szklankę z sokiem pomarańczowym. Usiadłam na blacie i zaczęłam lekko wymachiwać nogami. Chłopak przyglądał mi się z uwagą, a zaraz potem powiedział.

-  Słyszałem, że pokłóciłaś się z Diego.- w jego głosie znowu wyczułam współczucie. - Przykro mi. - dodał po minucie ciszy.

- Tak, ale nie chcę teraz o tym myśleć. To czego się dowiedziałam, było... okropne. Tym razem chyba tak szybko się nie pogodzimy. - powiedziałam. Westchnął, widziałam że chciał coś jeszcze wtrącić na ten temat, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Wspomniał tylko o tym że niedługo wychodzimy na plaże. Co prawda jest dopiero 9 ale na dworze jest naprawdę ciepło, tak jak już wspominałam. Jakiś czas potem dostałam informację że Diego był na spacerze. Dowiedziałam się o tym, choć nie było to konieczne. Kiedy postanowiliśmy już wyjść, założyłam na siebie białą zwiewną sukienkę bez ramiączek, która była z przody krótsza a z tyłu dłuższa. Pod nią ubrałam fioletowe bikini zawiązywane na sznureczki. Wzięłam do ręki torbę zrobioną z plecionki i włożyłam do niej krem z filtrem, książkę, telefon i słuchawki. Na nos założyłam okulary przeciw słoneczne i byłam gotowa. Droga do naszego celu nie była długa, wystarczyło tylko wyjść na podwórze, następnie przejść przez furtkę, a na koniec zejść po kilku kamiennych schodkach, prosto na piasek. Gdy już pokonałam tę trasę, stanęłam bosymi stopami na złotej, gorącej powierzchni. Chłopaki wybrali takie miejsce które było najmniej zaludnione. No widać że wychodzenie tak wcześnie, ma swoje plusy. Rozłożyliśmy wszystko, a dziewczyny w jednej chwili pobiegły do wody. ja nie miałam na to ochoty, wolałam się opalać. Położyłam się na jednym z leżaków i włożyłam słuchawki do uszu.

Leżałam spokojnie, w pewnej chwili spostrzegłam się że ktoś zasłonił mi słońce. Otworzyłam oczy i wtedy zobaczyłam przed sobą chłopaka przez którego od wczoraj mam zepsuty humor. Spiorunowałam go wzrokiem, zrozumiał to i kucnął. Jego dłoń znalazła się na moim udzie, co spowodowało że się zdenerwowałam.

- ZOSTAW MNIE.  - warknęłam. Nic nie powiedział, usiadł obok mnie i wpatrywał się w morze. Dziesięć minut później podjęłam decyzję, o tym aby opalić więcej ciała. Pozbyłam się sukienki i położyłam ją na miejscu, na którym chwilę wcześniej leżałam. Jak tylko chłopcu zobaczyli mnie w takiej odsłonie, myślałam, patrząc na ich miny że zaraz pomdleją. Kątem oka dostrzegłam jak Diego patrzy na nich rozwścieczonym wzrokiem mówiącym "Zaraz was pozabijam". Przewróciłam oczami i ułożyłam się na miękkim kocu. Potem zdałam sobie sprawę z tego że potrzebuję kogoś kto posmaruje mi plecy. Na moje nieszczęście, obok był tylko Diego, bo wszyscy inni poszli się kąpać. Choć tak bardzo nie chciałam, poprosiła go o to. Zgodził się, nie wiem czy to dobrze, nie jestem pewna znaczy... myślałam tak do czasu kiedy jego dłonie zetknęły się z moją delikatną skórą. Prawda jest taka, że mimo tego że jestem na niego wściekła, jego dotyk sprawia że na całym moim ciele czuję przyjemne dreszcze. Pokłóciliśmy się, ale nawet teraz nie mogę zaprzeczyć że uwielbiam kiedy się do mnie zbliża.

Ruggero

Siedziałem na łóżku oparty o ścianę, i przeglądałem coś w telefonie. Alex była właśnie w toalecie i czyściła kły nicią dentystyczną. Robi to na wyczucie, a dlaczego to już chyba nie muszę mówić. Dlatego zawsze kiedy kończy, przychodzi do mnie i pyta czy jest ładnie. Tym razem jednak tego nie zrobiła. Wyszła z łazienki i usiadła obok. Wtuliła się we mnie i ukryła twarz  w mojej szyi. Jest przybita, co mnie ani trochę nie dziwi. Jej brat zmarł tydzień temu, jak się okazało chorował na raka mózgu i do tego miał niewydolność płuc. Na początku w ogóle nie chciała z nami jechać, ale po dłuższym naleganiu, uległa. Zrobiłem to bo nie chciałem, żeby siedziała w domu sama i płakała. Teraz zauważyłem że robi to coraz częściej, co mnie martwi.

-  Kotku... uśmiechnij się, proszę, zrób to dla mnie. - mówiłem błagalnym tonem. Ale ona nawet nie podniosła głowy. Pogłaskałem ją po ramieniu i wtedy wpadłem na ten pomysł. -  A może wyjdziemy na miasto? No wiesz, na taką spontaniczną randkę. Wiem że ich nie lubisz, ale chcę abyś poczuła się lepiej, Co ty na to? - zapytałem.

-  No nie wiem... - tak myślałem.  Jednak nie odpuszczałem tak łatwo. Alex lubi na przykład to jak mówię jej czułe słówka, kiedy się przytulamy, nie ma nic przeciwko romantyzmowi, ale randki? Nienawidzi ich. Jeśli już jej coś zaproponuje, zawsze mówi że nie chcę nigdzie wychodzić, woli siedzieć w domu. Nie przeszkadza mi to, aczkolwiek czasami mam chęć wybrać się z nią na kolację do restauracji, czy coś w tym stylu. Prosiłem ją dość długo, w końcu mi się udało. Podjęliśmy wspólną decyzję o tym aby iść do kina na jakiś romans. Mieliśmy sporo szczęścia, że grali jeden film, w języku angielskim. Żadne z nas nie zna włoskiego, ale angielski, w całej okazałości. Podczas oglądania filmu, objąłem ją ramieniem. Położyła głowę na moim barku a swoją lewą dłoń, połączyła z moją prawą splatając palce. Zaraz po opuszczeniu budynku, wybraliśmy się na spacer. Szliśmy powolnie po chodniku, cały czas trzymając się za ręce. Dookoła nas chodziło mnóstwo innych ludzi, ale nie zwracaliśmy na nich uwagi. W pewnym momencie, Alex zatrzymała się. Spojrzeliśmy sobie w oczy, uśmiechnęła się i wtedy usłyszałem.

- Wiesz co? Chyba przekonam się do tych randek. - po tych słowach, zaśmiała się, na co ja zareagowałem tak samo. Stanęła na palcach i cmoknęła mnie w usta.

- Cieszę się skarbie. - przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.

Jorge

Siedziałem w kuchni pijąc piwo i zastanawiając się nad tym dlaczego ludzie się kłócą. Właśnie wtedy w tym samym pomieszczeniu pojawiła się Selena. Podeszła do lodówki, chyba za zamiarem wyjęcia mleka jeśli mnie wzrok nie myli. Gdy już napełniła nim do połowy szklankę, ruszyła ku wyjściu. Nawet na mnie nie spojrzała. W ostatniej chwili zareagowałem.

- Zostań. Chcę porozmawiać. - moje słowa spowodowały że cofnęła się o kilka kroków z powrotem w głąb kuchni. Oparła się o kuchenny blat w dalszym ciągu trzymając szklankę, którą lekko poruszała co powodowało że mleko znajdujące się w naczyniu, obijało się o brzegi.  Upiła niewielki łyk i spojrzała na mnie, a ja na nią. Westchnąłem, wstałem i podszedłem do niej. Bez słowa przyłożyłem dłonie do jej bioder, co zostawiła bez reakcji, tym samym zadowalając mnie. Szukałem odpowiednich słów, a gdy już je znalazłem, odezwałem się. - Ja wiem. Wiem co myślisz, posłuchaj, ja nie chcę się kłócić. Rozumiem to że się o mnie martwisz, ale nie potrzebnie...

-  Jorge, przestań. Przecież widzę że coś jest nie tak. - znowu upiera się przy swoim. Czasami słusznie, ale teraz, na pewno nie. Zamykam oczy dosłownie na sekundę. Po chwili ponownie je otwieram by spojrzeć na kobietę.

- Mylisz się. Tak ci się tylko wydaje. Selena, ja zawsze tak mam, kilka dni po rocznicy śmierci mojej mamy, taty lub brata. Ale teraz? Wszystko znów jest dobrze. Wtedy wróciły do mnie wspomnienia, musiałem się z tym oswoić,  i na nowo uporządkować myśli. Nie potrzebuję psychologa, ty mi pomagasz. Nie zauważyłaś że odkąd jesteśmy razem, już nie myślę o śmierci? Bo ja tak. Uwierz, że czuję się dobrze. Nie martw się o mnie, bo nie musisz. - Po tych słowach pogłaskałem ją zewnętrzną stroną prawej dłoni po lewym policzku. Dostrzegłem słaby uśmiech na jej ustach, który tak kocham. Wpatrywałem się w nią, jak w obrazek.

- Dziękuje. - powiedziała głosem cichym, ale nie na tyle abym tego nie usłyszał. Kiedy tylko dźwięk jej pięknego, melodyjnego głosu dotarł do moich uszu, tak samo jak ona, uśmiechnąłem się lekko. -  Ja też nie lubię się kłócić. - jej ręce delikatnie błądziły po moim torsie, co muszę przyznać, było naprawdę przyjemne. Żadne z nas, nie odezwało się już słowem, Selena wtuliła się we mnie a ja objąłem ja ramionami. Gdy już odsunąłem się od niej na odległość kilku centymetrów, nachyliłem się i cmoknąłem ją w usta, a zaraz potem po raz kolejny spojrzałem w piękne, brązowe, błyszczące jak gwiazdy oczy.

Wieczór  

Diana  

Wróciłam właśnie ze spaceru, było naprawdę miło. Lubię czasami wyjść i pomyśleć w samotności. Kiedy przekroczyłam próg domu, wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Poczułam się dosyć dziwnie, dzięki Jorge dowiedziałam się że na górze czeka na mnie niespodzianka. Niepewnie podziękowałam mu i poszłam na górę. Tam ujrzałam opartego o drzwi naszej sypialni Diego. Zmarszczyłam brwi i stanęłam w połowie drogi do mężczyzny. Odsunął się od drzwi i podszedł do mnie. Wyjął zza pleców bukiet róż i wyciągnął w moją stronę rękę w której go trzymał.

- To dla ciebie, kochanie. - Przyjęłam go, mimo tego że nie byłam zbytnio zadowolona faktem że go tu zobaczyłam. Nie odzywałam się, nie miałam na to najmniejszej ochoty. Kiedy ja milczałam, on kontynuował. - Chcę żebyś mi wybaczyła. Dlatego coś przygotowałem, zamknij oczy. - nie zrobiłam tego, przynajmniej nie od razu. Gdy poprosił mnie po raz trzeci, złamałam się. Słyszałam jak otwiera drzwi, chwycił mnie za łokieć i wprowadził do pomieszczenia. Kiedy już mogłam otworzyć oczy, ujrzałam coś, co spowodowało, że zamarłam. Łóżko było pokryte płatkami róż, a dookoła pełno palących się świec. Rozchyliłam usta nie wiedząc, co zrobić. Przytulił się do mnie od tyłu i oparł głowę na moim ramieniu. Bardzo delikatnie dotknął ustami mojej szyi, pozwoliłam mu na to. Tym razem z własnej woli, moje powieki się przymknęły. Panowała między nami cisza, przerwałam ją.

-  Obiecaj mi, że już nigdy niczego przede mną nie ukryjesz. I przede wszystkim, że już nigdy do tego nie wrócisz. - dobrze wiedział o czym mówię, dlatego nie musiałam wyjaśniać. Mój głos był spokojny i niezbyt głośny.  

- Oczywiście, dla ciebie wszystko. - kiedy to usłyszałam, odwróciłam się do niego i zawiesiłam ręce na jego szyi. Ten moment, kiedy spojrzałam mu w oczy. Wtedy zapomniałam o wszystkim, liczyła się tylko ta chwila. Tylko ja i on.  

Całujemy się już od dobrych sześciu minut. W pewnej chwili Diego powolnie i ostrożnie kładzie mnie na łóżku. Jego usta ponownie dotykają mojej szyi. Czuję jak serce bije mi coraz szybciej, odczuwam także jego przyśpieszony oddech, za każdym razem gdy odrywa usta od mojego rozgrzanego ciała. Po tym jak spostrzegłam się, że ma zamiar zdjąć ze mnie koszulkę powstrzymałam go. Spojrzeliśmy na siebie.  

- Diego... przecież nie możemy, wszyscy są na dole... - jednak on nie zareagował na moje obawy tak jakbym chciała. Powiedział, że oni nie mają nic do tego co my robimy. Po chwili przyznałam mu rację i pozwoliłam by kontynuował to co przed chwilą robił. Nie minęło całe pięć minut a byłam w samej bieliźnie. Zastanawiało mnie, jak on to zrobił, tak szybko. Musiałam się zamyślić, bo naprawdę nic nie pamiętam.  

-  Tym razem, nikt nam nie przeszkodzi... - wyszeptał mi do ucha. Mam naprawdę ogromne nadzieję, że jego słowa się potwierdzą, ponieważ nie robiliśmy tego już prawie od miesiąca  i strasznie mnie nosi. Jego chyba też, stwierdzam po tym, jak się zachowuje. Jednym sprawnym ruchem pozbywa się mojego biustonosza, a zaraz potem swoich spodni. Czułam coraz większe napady gorąca, myśląc o tym co się zaraz wydarzy. Każdy jego dotyk, każdy ruch był tak zmysłowy, jak jeszcze nigdy. W końcu zrobił to na co czekałam.  

-  O...Jezu. - powiedziałam i syknęłam przez zaciśnięte zęby. Taka była moja reakcja, kiedy bezpośrednio we mnie wszedł. Przez jakiś czas nic nie robił, nie wiem jak długo, ale to nie istotne. Zaczął to robić, tak jak za pierwszym razem, wolno i delikatnie. Oddychałam szybko i płyto, z całych sił starając się być w miarę cicho, ze względu na osoby siedzące w salonie. Nie pytając mnie czy jestem gotowa, nie czekał dłużej i po prostu przyśpieszył. - Kurwa mać! - krzyknęłam, nigdy nie przeklinam ale teraz nie miałam wyjścia. - Mmm... o boże.  

- Ooo tak. Jesteś boska, kocham cię. - usłyszałam zdyszany głos Diego. Gdy miałam po raz kolejny wydać z siebie bardzo głośny krzyk, uprzedził mnie i pocałował tym samym nie pozwalając mi na to. Zaciskałam oczy czując ból, który swoją drogą jest najprzyjemniejszym bólem jakiego kiedykolwiek przyszło mi doznać. Nie wiedząc co zrobić z rękoma, cały czas nerwowo, pociągałam nimi Diego za włosy. W pewnym momencie, poczułam że to już blisko. Chłopak wyjął język z moich ust. Wygięłam się lekko w łuk, i z powrotem opadłam na łóżko. Diego najwyraźniej, też postanowił już to zakończyć. Nie trwało to długo, zrobił to jeszcze kilka razy a po chwili poczułam jak wypełnia mnie swoim nasieniem. Nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak dobrze. Chyba miesiąc temu. Podczas gdy próbowałam uspokoić swój oddech, zdałam sobie sprawę z tego, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.  

Rano, godzina 10.20. Siedzę sama w pokoju z laptopem na kolanach. Diego powiedział mi że idzie na siłownie, na godzinę, więc zaraz powinien wrócić. Gdy tak o nim myślałam, do głowy wkradły mi się słowa 'O wilku mowa" bo właśnie wszedł do pokoju. Nachylił się nade mną i dał buziaka w usta. Uśmiechnęłam się do niego, i zaraz potem z powrotem wlepiłam wzrok w ekran udając, że nie rusza mnie to że wrócił. Ta sytuacja wywołała u nas śmiech, prawda jest taka że choć nie było go tylko przez godzinę, już zdążyłam się stęsknić. Wiecie co wam jeszcze powiem? Tak jak przypuszczałam, każdy kto był wczoraj w domu, był świadom tego co robiliśmy między godziną 22 a 23,30. Zostałam o tym poinformowana przy śniadaniu, myślałam że padnę. A Diego? Ani trochę się tym nie przejął, potem wytłumaczył mi że nie mamy powodu do wstydu, bo skoro jesteśmy parą to jest normalne. Zgodziłam się z nim chociaż i tak, nie czułam się zbyt komfortowo. Stanął przy szafie, i zdjął z siebie koszulkę i wrzucił ją do szafy. Nie wypominałam mu tego że sam to będzie musiał poukładać, ponieważ po raz kolejny zachwyciłam się widokiem jego bez koszulki. Uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów i usiadł na krawędzi łóżka.

- Masz może ochotę, na wspólną kąpiel?

- Hmm... może wieczorkiem. - powiedziałam i po raz kolejny wykrzywiłam usta w uśmiechu. Odpowiedział mi tym samym, i zaraz potem wplótł palce w moje włosy z tyłu głowy, przyciągnął bliżej swojej twarzy i namiętnie pocałował. Gdy już to zakończył, wstał i poszedł pod prysznic. Ja wróciłam do swojego zajęcia, przeglądałam różne strony z nadzieją że znajdę datę premiery mojego ukochanego filmu. W pewnej chwili rozległ się dźwięk który świadczył o tym, że dostałam maila. Otworzyłam skrzynkę i tam ujrzałam coś co mnie zdziwiło. Jakiś film, nie wiem czy powinnam go oglądać bo powiem szczerze, trochę się zaniepokoiłam. Ale jednak ciekawość wzięła górę, przestałam się wahać i włączyłam go. Nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam... Na tym filmie, byłam ja i Diego, jak uprawialiśmy seks...

  

I jak??  
Podoba się??  
A co powiecie o zakończeniu? Szokujące?? :D
Następna część, nie wiem kiedy będzie, nie jestem pewna czy w sobotę, zobaczę.  
Czekam na dużą ilość komentarzy, widzę że znowu są tylko po 3 lub 4, no proszę.  
Postarajcie się tak jak wtedy, naprawdę.  
Mam nadzieję że mogę na was liczyć :)
No to chyba tyle, do zobaczenia! :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 4077 słów i 21423 znaków.

5 komentarzy

 
  • Margo

    Och! Ale się porobiło. Czekam jak rozwinie się akcja. Pozdrawiam :)

    11 sty 2016

  • Non omnis moriar.

    Fajne ;-)

    8 sty 2016

  • Ona18

    Uhuhuhu to się porobiło :O

    6 sty 2016

  • claire

    O ja pierdziele O.O boskie to jest

    6 sty 2016

  • Misiaa14

    ohhhh kocham

    6 sty 2016