Wieczność cz. 4

Dawno mnie nie było, ale mam nadzieję, że nadrobię tym opowiadaniem moją nieobecność.. Miłego czytania!
  
  ***sen***
Biegłam przez las ile sił w nogach. Nie wiedziałam przed czym uciekam, ani po co. Musiałam uciec. Gałęzie drzew były coraz gęstsze. Był wczesny wieczór. Było pochmurnie. Z ziemi wystawały czarne macki. Chciały mnie przyciągnąć do siebie, ale ja nadal biegłam. Byłam przestraszona. Włosy opadały mi na całą twarz. A moje jasne oczy szukały pomocy przed sobą. Nagle zauważyłam jakąś postać. Biegłam w jej kierunku. A kiedy byłam już blisko niej, zatrzymałam się. Postać była przyodziana w czarny płaszcz sięgający do ziemi i ciągnący się za sobą. Miała założony kaptur przez co nie widziałam jej twarzy. Bił od niej mroczny blask. Ciemny, wręcz nieprzyjemny. Wiedziałam, że skądś już znam tego kogoś. Kiedyś się spotkaliśmy, ale musiało to być dawno temu.
-Witaj Anastazjo. - Postać przemówiła głosem delikatnym, a zarazem stanowczym i władczym. Był melodyjny i przyjemny.
-Kim jesteś? - Zapytałam tuż po przywitaniu się istoty ze mną.
-Dawno się nie widziałyśmy.. wyrosłaś.. - Mogłam sobie tylko wyobrazić jak wygląda twarz osoby stojącej przede mną i unoszącej jeden kącik ust w geście ucieszenia. - Chyba nie pamiętasz kim jestem.. ani kim jesteś ty..
-Skąd się znamy? Mam wrażenie, że kiedyś cię widziałam.. dlaczego? - Byłam lekko przestraszona i zrobiłam jeden prawie niewidoczny krok do tyłu.  
-Nie mylisz się. Znamy się bardzo dobrze. Kiedyś mnie odwiedzałaś.. - Postać lekko się zamyśliła, ale po chwili zdjęła kaptur, a moim oczom ukazały się duże szare oczy z długimi ciemnymi rzęsami, długie czarne i proste włosy. Ostre rysy twarzy, wydatne bordowe usta i ciemne brwi. Kobieta była piękna, ale nadal nie wiedziałam kim była. - Jestem śmiercią, a ty jesteś łącznikiem.  
-To niemożliwe.. nie wierzę ci.. - Zrobiłam drugi krok do tyłu.
-Powiedz mi, czy przypadkiem nie wyczuwasz śmierci? Ten chłopak ostatnio w lesie.. martwe robaki w dzieciństwie i twój dawny przyjaciel, Baks. Twój pies. - Zamyśliłam się na chwilę. Ona mówiła prawdę. Śmierć wyczuwałam zawsze. - Twoi rodzice też.. a kiedy zawsze jesteś smutna słyszysz głosy.. jak myślisz do kogo one należą? - To prawda.. zawsze gdy rówieśnicy z dawnej szkoły mi dokuczali, słyszałam szepty.. Myslałam, że wariuję.  
-Skąd to wiesz?
-Ponieważ ja cię wybrałam Anastazjo - Śmierć uśmiechnęła się.
-Wybrałaś do czego? - Byłam lekko zakłopotana.
-Tego dowiesz się później.. - Kobieta odwróciła się i ruszyła w głąb ciemnego lasu. Chciałam za nią pobiec, ale jakaś magiczna siła nie pozwalała mi się ruszyć. Zaczęłam do niej krzyczeć, aby wróciła i mi powiedziała, lecz ona zniknęła.

   ***Rano***
Obudziłam się z cichym jękiem i od razu wstałam do pozycji siedzącej. Myślałam nad snem.. był taki realistyczny. Jakby zdarzył się naprawdę. To co mówiła ta postać o mnie. Było prawdą. Wyczuwanie śmierci. Dobrze to określiła. Tylko jaki ma to związek z łącznikiem i do czego mnie wybrała? Z zamyśleń wyrwało mnie stukanie w szybę. Wstałam, a za nią stał kruk. Otworzyłam okno i wpuściłam go do środka, ale on zamiast spokojnie wlecieć, usiadł na moich dłoniach. Dzisiejszy sen wywołał tyle wspomnień. Po policzku spływała mi łza. Kruk najwidoczniej musiał to zobaczyć, bo przechylił lekko swoją główkę i przyglądał mi się z zaciekawieniem.
-Musisz mieć ciężkie życie. - Usłyszałam cichy szmer i rozejrzałam się po pokoju, współlokatorki spały, więc to nie one. - Nie rozglądaj się jak głupia tylko spójrz na swoje ręce. - Posłusznie spojrzałam w stronę dłoni. Nadal siedział na nim kruk, ale zaraz..  
-Ty mówisz? - Otworzyłam szerzej oczy.
-Ty mnie rozumiesz? - Kruk chyba też się zdziwił jak ja. - Jakim cudem?
-Sama chciałabym to wiedzieć. Dlaczego umiem rozmawiać z Krukami?  
-Musisz być łącznikiem. To oczywiste! - Zamyślił się i zaczął stukać dziobem.
-Co łącznik ma do gadania z krukiem? - Zapytałam dociekliwie.
-Oj głupia, nic nie rozumiesz. Nie gadasz z jakimś zwykłym krukiem. Jestem duchem. Po śmierci przemieniłem się w kruka ponieważ jestem skazany na wieczną tułaczkę po świecie.. nie zrozumiesz.. - Posmutniał. - Jestem pomiędzy światem żywych, a martwych.. nie porozumiewam się z innymi zwierzętami.. jestem samotny..
-Wybacz.. nie wiedziałam.. - Pogłaskałam go po grzbiecie. - Kto to jest łącznik?
-To osoba umiejąca być w dwóch światach. Żywych i martwych. Wpływa na śmierć i życie. Rozumie duchy, ale nie wyklucza to posiadania magii jak w twoim przypadku. Zdaje się, że twój kolega nie wie, że jesteś łącznikiem.
-Skąd tyle o tym wiesz? - Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-To jest nieważne. - Postanowiłam odpuścić. - A tak w ogóle jestem Vincent, ale mów do mnie Vin. - Zakrakał.
-Anastazja, Ana - Uśmiechnęłam się.
Siedziałam chwilę z Vincentym i rozmawialiśmy, ale po krótkim czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Było bardzo wcześnie. Nie wiem kto to mógł być. Odwróciłam się w poszukiwaniu towarzysza, ale jego tam nie było, więc ruszyłam w stronę ciemnobrązowych drzwi i nacisnęłam na klamkę. W drzwiach stał...
  
Czego nowego dowie się Anastazja? Jak potoczy się jej dalsza historia? Kto wstaje tak wcześnie specjalnie dla niej i co ma jej do powiedzenia? Tego dowiecie się w następnej części :) Wyczekujcie.. i proszę o łapki i komentarze.

emilciax

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1028 słów i 5605 znaków.

1 komentarz

 
  • EloGieniu

    Ej no tak nie wolno :D

    10 lis 2016

  • emilciax

    @EloGieniu haha o to chodzi:)

    11 lis 2016