Hotel... rozdział 2

Po obiedzie Jessy pozmywała i położyła się obok Jacka, aby odpocząć po pysznym obiedzie. Rozmawiali o tym jak to będzie jak wyjadą, gdy zostawią całe swoje doczesne życie za szybą samochodu jadącego w stronę Los Denvos. Myśleli o wadach jak i również o zaletach jakie daje wyjazd do tego hotelu. Tak zleciało im całe popołudnie. Wieczorem przyszli do nich znajomi, aby oblać sukces Jacka. Stary znajomy Jacka jeszcze ze studiów i jego żona Agnes. Przynieśli dobre wino (o wiele droższe niż to, które pili Jessy i Jack przy obiedzie) i wszyscy razem zjedli kolację. Rozmawiali przy tym jak to będzie jak wyjadą, na jak długo o sprawach, które trzeba będzie załatwić. Poszli około godziny 21. Wtedy małżonkowie zaczęli sprzątać po kolacji.  
- Jestem padnięty. - powiedział chłopak wycierając mokre naczynia.
- Ja też, chodź idziemy się położyć.
- Okey mogę się założyć, że zaraz usnę. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach; czego nie można było zobaczyć u niego od dobrych kilku dni.
Poszli na górę do swojej sypialni i zaraz usnęli. Powiedzieli sobie tylko dobranoc. Było to około godziny 23. Nagle o godzinie 3. nad ranem Jessy z krzykiem obudziła się i Jacka przy okazji.
- Jessy, kochanie co się stało?
- Miałam okropny koszmar. Proszę cię może jednak przemyślimy to czy wyjeżdżać hmm?
- Ale kotku dlaczego?? Przecież cieszyłaś się tym wyjazdem.
- To przez ten sen. Śniło mi się, że byliśmy w jakimś hotelu. Ty pojechałeś do miasta coś załatwić, a ja…   ja zostałam w hotelu sama. Była okropna zima wszystko było zasypane. Dokładałam drewna do kominka, Kiedy usłyszałam szmer w pokoju nr 36. Poszłam to sprawdzić choć bałam się niezmiernie bo odczuwałam, że coś może się złego stać. Weszłam tam i zobaczyłam postać… .
Chudą, ubraną na czarno postać. Zaczęłam krzyczeć…  .  
- Spokojnie to był tylko zły sen…
- Ale Jack on… on klęczał nad twoimi zwłokami…
Wtedy Jack też zaczął się bać.  
- Pamiętasz coś jeszcze??
- Zobaczyłam to i zaczęłam uciekać. Ta postać mnie spostrzegła, wyciągnęła zza płaszcza zakrwawioną siekierę i zaczęła mnie gonić uciekałam po schodach, ale się przewróciłam i chyba straciłam przytomność. Obudziłam się i …
- No i co, co się wtedy stało?! - zapytał zaniepokojony Jack.
- No więc obudziłam się i byłam zakneblowana. Leżałam na blacie w kuchni a nade mną stało TO. Bo nie można było nazwać tego normalnym człowiekiem. Miał tak naprawdę pół twarzy, z oczu płynęła mu krew… . Stał nade mną z siekierą. Starałam się uwolnić ale to nic nie dawało. Wiedziałam, że czeka mnie śmierć…
I Jessy rozpłakała się. Chłopak przytulił ją i zaczął uspokajać choć sam nie mógł powstrzymać się od krzyku i płaczu. Nie usnęli już od tej pory. Zeszli na dół, zaczęli oglądać telewizor, ale przez cały czas oboje myśleli o tym makabrycznym śnie. Nadszedł poranek. Jessy uszykowała śniadanie, ale oboje nie mogli przełknąć ani kęsa.  
- Kochanie nie możemy przejmować się jakim głupim koszmarem. - nagle powiedział Jack.
- Wiem, ale nie może mi to wyjść z głowy.
- Mi też śniło się wiele różnych, głupich rzeczy.
- Jak proszę cię nie wyjeżdżajmy. Znajdziesz sobie inną pracę, poradzimy sobie co?
- Skarbie nie możemy marnować takiej szansy. Nic złego się tam nie zdarzy, a poza tym nie będziemy tam sami. Co prawda hotel będzie zamknięty, ale będzie z nami jego obsługa nie martw się wszystko będzie dobrze.
Po śniadaniu Jack poszedł do pośredniaka, aby zobaczyć czy nie ma jakiś innych ofert pracy, bo nie ukrywał że jego też przerażał fakt o śnie swojej żony...

Piszcie co o tym sądzicie :) Czekam na komentarze :)

Frankenshtain

opublikował opowiadanie w kategorii horror, użył 715 słów i 3809 znaków.

2 komentarze

 
  • Frankenshtain

    Cześć, informuję, że dalsze rozdziały Hotelu będą prowadzone na moim drugim koncie Toretto. Tam znajdziecie również moje drugie opowiadanie zapraszam do dalszego czytania :)

    10 lut 2016

  • redi

    Bardzo fajne czekam na dalszą część. Pozdrawiam serdecznie

    10 lut 2016

  • Toretto

    @redi Dziękuje za opinię :) Również pozdrawiam :)

    10 lut 2016