Po godzinie Tomasz wszedł do wnętrza kościółka w doskonałym humorze od razu podszedł do swoich dam, które na niego czekają.
- Kochanie, czy masz już wszystko załatwione? – zapytała.
- Tak.
- To co, możemy już wracać do domu?
- Za chwilę pójdziemy, ale mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia tym razem z księdzem.
- Ale chcę być przy tej rozmowie.
- Raczej będziesz musiała, bo żeby wyznaczyć termin ślubu. To są do tego potrzebni oboje narzeczonych czyż nie skarbie?
- Jesteś kochany! – wykrzyknęła.
Po wszystkim wrócili do domu, ale za nim weszli, do środka to hrabia zaprowadził ich do stajni po czym mężczyznę je zostawił i poszedł w głąb budynku po pięciu minutach zjawił się prowadząc za kantar pięknego czarnego z lśniącą jak smoła sierścią ogiera.
- Ale śliczny czy mogę go pogłaskać? – zapytała Weronika.
- Tak.
- A, jak się wabi? – zapytała ponownie.
- Czarny książę – odparł hrabia.
- A więc to jest ta niespodziance, o której mówiłeś?
- Tak.
- Jest cudowny dziękuję.
I narzeczonemu dała solidnego całusa w usta.
- Bądź tak dobry i połóż Weronikę spać – poprosiła Ritha.
- Dobrze tylko mi na nim nigdzie nie ucieknij – zażartował hrabia.
- Obiecuję.
Mężczyzna wziął dziewczynkę za rękę i wyszli ze stajni.
Kiedy tylko Ritha została sama to bez chwili zastanowienia rozpuściła włosy, gdyż chciała w nich poczuć wiatr. Osiodłała swojego konia następnie podstawiła dwie drewniane skrzynki, na których stanęła potem włożyła stopę w strzemię a drugą nogę przełożyła przez koński zad, kiedy już stabilnie siedziała w siodle stępem opuściła stajnię na podwórku minęła Tomasza mężczyzna nawet nie wiedział, że jego narzeczona umie jeździć konno.
- Ritha, złotko dokąd się wybierasz? – zapytał lekko zdziwionym głosem.
- Postanowiłam że w blasku księżyca trochę pojeździć konno!
- Nie pozwolę ci, po ciemku tego robić – odparł.
- Phi.
Chciała ruszyć, ale nie mogła, bo hrabia trzymał konia za uzdę. Doktorowa narzeczonego śmignęła pejczem, że ten aż w powietrzu zaświstał a Tomaszowi z policzka poleciała krew;
- Za co ja tylko chciałem, żebyś ze mną weszła do domu.
- Zrozum wreszcie, że nie wrócę z tobą do domu! – krzyknęła Ritha;
- Ale dlaczego? – zapytał hrabia;
- Bo ciebie nie kocham! Co mówiłam było kłamstwem. Ale byłeś tak głupi, że mi we wszystko wierzyłeś. Ty naprawdę myślałeś, że zostanę twoją żoną? – zapytała Ritha.
Po tych słowach śmignęła konia w zad i pognała przed siebie poprzez sad byle jak najdalej od hrabiego. Mężczyzna stał i patrzył, jak jego niedoszła żona się oddala, a on nic z tego nie rozumiał.
Tomasz powoli ruszył w stronę domu przystanął przed drzwiami wejściowymi z dłonią na klamce.
‘’ Co ja mam teraz zrobić w kościele wszystko załatwione? A ona sobie tak po prostu ode mnie ucieka zostawiając mi tę nieszczęsną sierotę’’ rozmyślał w duchu, co ma dalej robić?
Spojrzał na swój ukochany dom i przyszedł mu do głowy szalony pomysł.
- Tak zrobię to i nikt mnie nie powstrzyma! – wykrzyknął Tomasz.
Po czym Zdecydowanym krokiem wszedł do środka zamknął za sobą drzwi na klucz i udał się do gabinetu następnie wszedł do sekretnego pokoju Anety.
Tomasz siekierą, którą przyniósł ze sobą porąbał meble w drobny mak następnie oblał benzyną z pozostałymi pomieszczeniami zrobił to samo Weronikę, która już spała obudził, ale dziewczynka nie chciała wstać, więc wziął ją na ręce i wyniósł na dwór położył na ławce.
A sam wszedł, do środka w każdym pomieszczeniu podłożył ogień i szybko zbiegł po schodach by, czym prędzej znaleźć na dworze.
Weronika otworzyła zaspane oczy i zobaczyła, dom w płomieniach myślała, że źle widzi, dlatego rączkami przetarła oczy, ale niestety on naprawdę się palił zeskoczyła z ławki i chciała uciekać, ale hrabia jej na to nie pozwolił, gdyż złapał małą za rękę i siłą pociągnął w stronę ognia.
Chatka myśliwska płonęła, jak pochodnia, a mężczyzna na to patrzył, o świcie ogień powoli zaczął, już gasnąć a deszcz, który niespodziewanie spadł z nieba dokończył dzieła, po domu zostały tylko zgliszcza nic więcej.
Hrabia spojrzał się na dziewczynkę takim dzikim spojrzeniem, że ją przeszedł, aż dreszcz ze strachu cała się trzęsła.
Weronika dostrzegła w jego ręce nóż i co sił w nogach rzuciła się do ucieczki, ale on miał nad nią przewagę i jednym pchnięciem dłoni ją przewrócił na plecy.
A następnie poderżnął sparaliżowanej strachem dziewczynce gardło, a ciało poćwiartował duch jej ojca ogrodnika wszystkiemu bezradnie się przyglądał, ale teraz przynajmniej będzie miał córkę przy sobie.
Tomasz Lewatywa widząc, co zrobił wziął strzelbę ze schowka na narzędzia i przystawił sobie lufę do pod brudka i nacisnął spust.
Proces Anety odbył się tego samego dnia, co wydarzyła się ta tragedia. Sąd na skutek zebranych dowodów i to, że się przyznała do wszystkie jednogłośnie skazał ją na karę śmierci poprzez ścięcie wyrok wykonano trzy dni później na rynku.
koniec
1 komentarz
AnonimS
Horror ci wyszedł. Pozdrawiam
Margerita
@AnonimS
Cieszę się zwłaszcza, że to mój debiut