Dark years of my life 7

Dziewczyna upadła na miękkie siedzenie BMki. Nie chciała się ruszać, na ramionach został ślad po mocnym uścisku Ryana. Skóra ją piekła a oczy szkliły się ze strachu.
Leżały dopóki jej oprawca nie podniósł jej karku i nie usadowił się obok niej na tylnim siedzeniu. Wyglądał jak chłopak z liceum. Zwykły gość z sąsiedztwa. Jednak teraz widziała jaki jest w środku. Że jest potworem a ten grzeczny uśmieszek który pewnie posyła rodzicom to tylko przykrywka.
- Kim ty w ogóle jesteś? - spytała z wyrzutem i otuliła się ramionami by choć trochę poczuć się jak w domu. Kiedy było jej smutno siadała na kanapie, otulała się ramionami i patrzyła w okno. Widziała za nim gwiazdy które nad nią czuwały. Teraz niebo było ciemne, mroczne. Tak jak nadchodzący dla niej czas.
Chłopak milczał. Auto ruszyło jakieś 2 minuty temu. Jego wnętrze wypełniała cisza i smród papierosów.
Alice patrzyła przez okno. Jechali lasem. Co drugie drzewo to wysoka sosna, co trzeci krzak to mały dąb.
Dziewczyna zamknęła oczy. Nie chciała wiedzieć że te bydlaki nadal tu są. Ryan pewnie miał na nią oko ale ona nie chciała na niego patrzeć. Chciała swoje dawne życie. Bez wspomnień z ostatnich godzin.
Milczała, wpatrując się w ciemność pod powiekami. Słyszała tylko cichy odgłos silnika. Każdy w samochodzie był zajęty swoimi myślami. Ten chłopak obok pewnie myślał jakie tortury jeszcze przygotować dla biedaczki?
Ryan był cały spięty. Jego wzrok nerwowo wędrował od okna do dziewczyny. Jakby nie chciał by jakimś cudem wydostała się z auta choć drzwi były zamknięte.
- Kurwa… - wyszeptał łapiąc się za bok głowy. Bolała go. Z nerwów których głównym powodem była Ona.
- Co? - zapytała Alice chcąc w końcu się czymś zająć. Jechali od 20 minut bez słowa.
-Nic, mówię do siebie - spławił ją głosem twardym jak skała.
Westchnął i naszło go na rozmowę.
- Po prostu nie chciałbym cię stracić - powiedział po chwili mając dość wzroku Alice.
- Jesteś pojebany - zakpiła odwracając wzrok.
Nie wytrzymał. Był jak Etna która zaraz miała wybuchnąć.
- Wiesz że gdybyś niknęła pewien gość skróciłby mnie o głowę? - wykrzyczał jej w twarz przykładając sobie do skroni dłoń ułożoną w pistolet - Wiesz?!
Dziewczyna zajęczała cicho mówiąc w myślach "A co mnie to obchodzi?”
-Kurwa… - powiedział klepiąc się w kolano żeby rozładować stres.
Prawie od razu wyciągnął spod siedzenia paczkę Marlboro.
- Daj mi ogień -powiedział do kierowcy po chwili zapalając papierosa.
Alice siedziała cicho patrząc przed siebie. Starała się nie zwracać uwagi na Ryana który łagodził swoje nerwy śmierdzącym dymem.
Też starała się zająć czymś myśli. Kiedy minęło 40 minut od wyjazdu z lasu dotarli na obrzeża miasta. Samochód zatrzymał się pod obdrapanym z tynku garażem. Metalowe drzwi były zamknięte a betonowy podjazd otaczała siatka z przerwą którą wjechali.
Alice uchwyciła tylko jedno wybite okno na lewej ścianie budynku. Na dworze był zmrok.
Kiedy samochód stanął wszyscy bez słowa go opuścili. Alice nie miała zamiaru. Siedziała słysząc trzy Trzask! zamykanych drzwi.
Ryan odchodził w stronę drzwi do budynku, jednak odwrócił się widząc że dziewczyna została w samochodzie.
Przygryzł wargę. Miał ochotę na trochę agresji bo ta mała suka zaczyna go powoli wkurzać.
- Wypierdalaj! - usłyszała Alice. Dźwięk otwieranych mocno drzwi i ten wrzask rozdarły cisze która ją uspokajała. Wzdrygnęła i zobaczyła twarz Ryana. Wyglądał jak demon. Czerwony ze złości, napuchnięte policzki, czerń w oczach…
Była wyraźnie wystraszona. Jakby naprawdę zobaczyła demona.
- I dobrze - pomyślał chłopak widząc szklące się oczy więźniarki.
Alice szybko wysiadła z samochodu. Nogi odmawiały je posłuszeństwa i trzęsła się mocno. Mimo tego została złapana za ramię i zaciągnięta do otwierających się drzwi garażu przez które wszyscy czworo weszli do środka.
Palce chłopaka wbijały się mocno w jej skórę. Wykrzywiała usta i miała ochotę zapłakać. Jednak te potwory właśnie tego chcą.
- Musisz być silna - powtarzała sobie. Modliła się o anioła stróża który nie pozwoli jej skrzywdzić.
Betonowa posadzka w pomieszczeniu była miejscami mokra, krokwie na górze spróchniały a jedynym źródłem światła było wspomniane wcześniej okienko.
Pod ścianą na wprost wejścia które właśnie się zamknęło stała podarta kanapa. Pewnie z tego samego zestawu co materac w pokoju dziewczyny bo wyglądała podobnie. Była zajęta przez starszego od Ryana chłopaka.
Miał może 27 lat… Miał szpiczasty podbródek. Średniej wielkości nos i ciemno-szare oczy. Kiedy wstał był niewiele wyższy od Ryana. Jego lewą rękę pokrywał tatuaż, napis Thug Life. W marynarce, białym tshercie, ciemych dżinsach i czerwonych Nike’ach wyglądał na eleganckiego, dobrotliwego człowieka.
Kiedy podchodził do przybyłych poprawił ręka ciemne włosy. Były krótkie i potargane, jednak jakoś mu pasowały. Gdyby były to inne okoliczności Alice mogłaby go uznać za przystojnego. Wypluj to słowo!
Kiedy zbliżył się do dziewczyny ona uważnie mu się przyglądała. Lekko się uśmiechał, jednak nie wiedziała co to może oznaczać. Uścisk Ryana ciągle był mocny, skupiało to całą uwagę tylko na bólu.
- Ty pewnie jesteś Alice, co? - powiedział chowając trzymanego w dłoni Smitha&Wessona pod marynarkę.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nie chciała rozmawiać z obcym. Spuściła wzrok i wyglądała jak naburmuszona 12-latka.
Ryan jeszcze mocniej ścisnął ramię Alice. Dziewczyna zgięła się i ugięła kolana zaciskając zęby.
-Ej, weź przestań… - Nieznajomy podszedł do Ryana i klepnął go w ręke którą trzymał Alice. Chłopak patrzył chwile na niego z mocno zaciśniętymi ustami, jakby nie chciał puścić ramienia brunetki.
Jednak, po kilku sekundach Alice opadła na beton. Na przedramieniu miała kilka czerwonych śladów po palcach Ryana. Ból był do zniesienia, zwłaszcza że teraz spojrzała na faceta w marynarce inaczej.
Dziewczyna klęczała na podłodze. Nieznajomy podał jej ręke. Chwyciła ją i z jego pomocą wstała.
Cała czwórka przeniosła się na kanapę.
- Ten pojeb nic ci nie zrobił? - zapytał chłopak siadając obok Alice.
- Nie - odpowiedziała obojętnie.
- Dobrze… - powiedział składając ręce i patrząc na Ryana jakby prowadził z nim jakiś dialog w myślach.
- Kim pan jest? - zapytała spokojnie, jakby się wstydziła.
Mężczyzna lekko się uśmiechnął. Poczekał chwilę po czym odpowiedział zostawiając Alice w niepewności.

- Twoim nowym ojcem.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1261 słów i 6791 znaków.

Dodaj komentarz