Skarb by Indiwibarcih

Skarb, skarbie... Zakochani nazywają się różnorako, można i tak. Coś co wybrałem razem ze swoją dziewczyną. Byliśmy swoimi skarbami. Ona lubiła nadużywać tego sformułowania, nigdy nie spodziewałbym się jak bardzo mnie to pogrzebie. Nie życzyłbym nikomu takiego losu. Nie pamiętam kiedy się poznaliśmy było to dość dawno 10 lat, dziesięć długich lat. Szczerze to nie pamiętam zbyt wiele za dużo czasu "skarb spędza w swojej skrzyni". Jeszcze trochę czasu i skrzynia po piracku pójdzie w piach, zostanę krzyżykiem na mapie do mnie, czyli SKARBU. Tyle wytrwać, platynowa miłość, może i ona trwa ale na pewno nie w moim sercu. W nim pozostał żal i nienawiść. Szczerze mówiąc po jakiś 6 miesiącach związku zaczęło mnie niepokoić jej zachowanie. Kobieta się zakochuje rozumiem… Może jednak nie rozumiem co mogę w sumie wiedzieć na ten temat, ale wydawało mi się że zbyt się mną przejmuje. Za bardzo o wszystko dba, stało się to takie nie naturalne. W pewnym momencie stało się to po prostu dziwne, ale na pewno nie nazwałbym tego wyjątkowym. Zapraszała mnie codziennie, kazała mi się urywać z pracy, zaczęła nawet tam przychodzić... Często nie mówiła mi nawet że tam była po prostu stała za oknem biura i patrzyła jak stukam w klawiaturę. Spostrzegłem za późno, o wiele za późno. Chciałem to skończyć po 6 miesiącach, zaprosiłem ją na kawę chciałem to skończyć ale ona nie pozwoliła mi na to. Ja pozostałem jej skarbem...Cholera. Jedno pytanie pozostało: Co robi się ze swoim skarbem? Zakopuje się go, chowa się żeby nikt nie mógł go znaleźć. Twój skarb, którym z nikim się nie podzielisz nikomu o nim nie powiesz. Stałem się więźniem miłości w dodatku nie swojej. Dlatego spędziłem już 10 pieprzonych lat w tej skrzyni. Przychodzi codziennie, daje mi jedzenie. Próbowałem uciekać, próbowałem się zabić, ona czuwa, nie pozwala mi na żaden krok... Na pewno nikt nie spodziewał by się czegoś takiego... Dosypała mi coś do kawy, Cholera... Dlaczego zgodziłem się spotkać u niej... Nie sądziłem że miłość może prowadzić do takiej psychozy. Skarb... Jeżeli kiedykolwiek się stąd wydostane nie zostanę już niczyim skarbem... Ale moja skrzynia prawdopodobnie idzie w piach albo gorzej w morze… Zostawiła mi laptop więc piszę, moja ostatnia wola. Jeżeli któryś z was moi panowie to znajdzie niech będzie to dla was przestroga… Kobieta jak pirat, nie odda nikomu skarbu.

indiwibarcih

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 459 słów i 2526 znaków.

Dodaj komentarz