Czy to jest miłość, czy to jest kochanie? - cz. dwudziesta czwarta

Dziewczyny widząc nas w mesie, jak w milczeniu popijamy piwo, przysiadły się i zainteresowały tym, dlaczego milczymy.
- Co się stało, że panuje tu taka prawie grobowa cisza. Czyżby was rozbolały szczęki, od lizania naszych cipek? - zaśmiała się Kamila, wyraźnie wyluzowana i w humorze.  
          Chyba trafiła dość celnie w nasze poczucie humoru, bo obaj roześmieliśmy się.  
Bystra i mądra dziewczyna - pomyślałem. Bardzo trafnie odgadła, że ta nasza wspólna zabawa erotyczna musiała nas przytłoczyć psychicznie, dlatego milczeliśmy.
- Chłopaki, co z wami? Przecież tak wy, jak i my obie, nie zrobiliśmy nic poza tym, na co się wszyscy zgodziliśmy. Tak ja, jak i Zosia uważamy, że było fajnie. Obaj sprawiliście, że przeżyłyśmy coś pięknego, a do tego wszyscy zdobyliśmy nowe doświadczenie życiowe. Wydawało się nam, że i wy mieliście z tego naszego zbliżenia trochę przyjemności, więc skąd te poważne, prawie ponure miny? Ja nie mam poczucia, że cię zdradziłam Patryku, a ty Zosiu? - Kamila uważając się za główną inicjatorką tej naszej zabawy, próbowała zatrzeć wrażenie, że zamiana partnerów była dość ryzykownym posunięciem.    
- Też uważam, że była to fajna zabawa. Kocham Adama, ale zbliżenie z Patrykiem też sprawiło mi dużą przyjemność. Mam nadzieję, że obopólną i nie traktuję tego, jako zdrady.  
          Zosia w dojrzały sposób, przedstawiła swoje zdanie o osobistych odczuciach na temat erotycznej zabawy, sprowokowanej przez Kamilę, bądź uzgodnionej wcześniej przez obie dziewczyny. Słowa Zosi do pewnego stopnia rozładowały napiętą sytuację.           
          Patrzyłem na Patryka. Poczuł to chyba, bo podniósł głowę i spotkał się z moim spojrzeniem. Uśmiechnąłem się i odpowiedział tym samym. Zrozumieliśmy się bez słów.  
- Pewnie macie rację. My się katujemy i bijemy z myślami, czy wszystko było w porządku, a wy macie to dokładnie w …nosie. Całą sprawę traktujecie, jak dobrą zabawę. Więc niech tak zostanie. A ty Adamie, co o tym myślisz?  
          Patryk jako pierwszy otrząsnął się, z otępiających nasze umysły myśli czy rozważań na temat tego, co miało miejsce przed chwilą. Jeżeli dziewczyny potraktowały to w kategoriach dobrej zabawy, dlaczego mieliśmy mieć z tego powodu dylematy czy wyrzuty.  
- Też wydaje mi się, że niepotrzebnie zaprzątaliśmy sobie tym głowę, kiedy dziewczyny nie robią z tego problemu. Poza tym, uważam, że taki sposób zapoznania, też jest do przyjęcia, bo wszyscyśmy się na to zgodzili. Wydaje mi się, że wszystko było na odpowiednim poziomie i sympatycznie. A co do przebiegu, to nie mnie to oceniać. Od tego są dziewczyny.
          Przywołany przez Patryka, do przysłowiowej tablicy, zgodziłem się z jego zdaniem, bo rzeczywiście nie było powodu do roztrząsania tego tematu, jeżeli naszym dziewczynom taka formuła zabawy odpowiadała.  
          Do tego pozwoliło mi to, na skwitowanie się z Zosią, za seks z Basią.    
- Adamie, widzę, że wrócił wam obu humor, więc może postaw tę drugą butelkę Martini, aby się nie zmarnowała i kontynuujmy zabawę - Kamila nie ukrywała, że ma ochotę na dalszy ciąg zabawy. Spojrzałem na Zosię i zobaczyłem, że patrzy na mnie i chce coś powiedzieć.
          Kiwnąłem głową, że zrozumiałem.  
- Jeżeli pozwolicie, to Zosia chce coś powiedzieć od siebie. Śmiało siostrzyczko, dawaj! - zachęciłem ją do zabrania głosu.
- Nie chcę ci kadzić Patryku, ale było nawet lepiej, niż się spodziewałam, więc dziękuję. Natomiast, co do dalszej zabawy, to proponuję powrót do swoich partnerów. Otwartą sprawą jest czy będziemy to robić razem, czy osobno.
          Po słowach Zosi zapadła na chwilę cisza.  
- Też tak myślałam, bo wszystko jest fajne, jeżeli robi się to z umiarem. Więc nie ma co przeginać, jeżeli myślimy nadal kontynuować nasze związki.
          Kamila bez zastanawiania się, poparła rozsądne stanowisko Zosi.  
Ponieważ nadeszła pora kolacji, dziewczyny dość sprawnie przygotowały kolację na zimno, korzystając z wiktuałów, zapakowanych do turystycznej lodówki przez Elę.  
          Po zjedzeniu kolacji i wypiciu następnej butelki wina, obaj z Patrykiem skorzystaliśmy z naturalnej kąpieli w jeziorze. Woda była nie tylko ciepła, ale i nad podziw czysta w tej części jeziora. Kilkakrotnie opłynęliśmy jacht dookoła i wróciliśmy na pokład.  
          Przed posiadówką z kolejną szklanką piwa, Patryk zwrócił mi uwagę, żebyśmy zaświecili światła nawigacyjne na jachcie; topowe na dziobie i kotwiczne na rufie. Kiedy zaświeciliśmy lampy, przypomniał o ustawieniu i włączeniu alarmu kotwicznego na GPS.
          Poprosiłem go o wyjaśnienie, z czym to się ‘je’, wtedy wyjaśnił, że alarm ten uruchomi się, gdyby jacht zmienił swoje położenie o kilkanaście m. Ustawiliśmy więc GPS na najmniejszą wartość - piętnaście m.  
          Kiedy usiedliśmy z Patrykiem w mesie z kolejnymi szklankami piwa, dziewczyny opuściły nas, udając się do kabiny rufowej na półgodzinne, damskie pogaduchy.
Po niecałej półgodzinie pojawiła się Zosia, informując Patryka, że Kamila czeka na niego.          
          Pożegnał się ze mną uściskiem dłoni, natomiast z Zosią serdecznym buziakiem w usta. Mrugnął mi porozumiewawczo okiem, uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami. Wyglądało na to, że po prostu polubił ją, podobnie jak ja, jego Kamilę.  
          Po wyjściu Patryka, Zosia rzuciła się do mnie ze łzami w oczach, jakby mnie zobaczyła po długim rozstaniu.
- Adasiu, kocham cię! Nie rób mi tego więcej. Nie chcę nikogo, poza tobą - mówiąc to, zaczęła płakać, rozpaczliwie wtulając się we mnie.
          Zaskoczyła mnie całkowicie. Co się stało, że tak emocjonalnie reaguje na mnie? - przebiegło mi przez myśl. Przed godziną wyrażała się dość ciepło o Patryku, a teraz tuli się do mnie, jakby miała mnie utracić. Czyżby Kamila coś jej powiedziała?
- Zosiu, możesz ze mną mówić, czy na razie mam dać ci spokój? - zwróciłem się do siostry.       
          Uspokoiła się i słysząc mój poważnie brzmiący głos, popatrzyła na mnie.  
- Ty też myślisz, że mi odbiło? - spytała, dalej pochlipując.  
- Kamila ci to powiedziała? - zapytałem.  
- Nie musiała mówić. Jej mina i oczy powiedziały mi wszystko. Tak jakby obawiała się, że odbiję jej Patryka.  
A tak naprawdę, wcale nie podobało mi się bycie z nim. Jesteś milion razy lepszy od niego. To, co powiedziałam, miało być miłe dla niego, ale tak naprawdę nie czułam tego. A Kamila chyba to kupiła i poczuła się zagrożona. Teraz boję się, że będzie chciała mi odpłacić i robić podchody pod ciebie - powiedziała i chlipała dalej.
- Nie myśl już o tym. Też cię kocham i wiesz, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. A teraz dla odprężenia i poprawy nastroju, zadzwonimy do Eli - powiedziałem i sięgnąłem po smartfon.
          Sprawdziłem zasięg i widząc kilka kresek, wybrałem numer Eli. Po chwili usłyszałem miły dla ucha głos Elżbiety. Przełączyłem na głośnik.  
- Heej! Miło, że dzwonisz. Mam rozumieć, że cumujecie już na noc. Gdzie stoicie? - usłyszeliśmy pytanie.
- Tak! Stoimy na kotwicy, na jeziorze Tałty. Płynęliśmy w stronę Rynu, ale dziewczynom zachciało się balowania, więc stanęliśmy na kotwicy w pobliżu prawego brzegu, zostawiając sobie Ryn na jutro - powiedziałem pogodnie.
- I jak, jesteście zadowoleni; z rejsu, z towarzystwa? - usłyszeliśmy kolejne pytanie.
- Można powiedzieć, że chyba tak. Tak Kamila, jak i Patryk są miłymi osobami. Są starsi od nas, to znaczy Patryk o kilka miesięcy ode mnie, a Kamila od Zosi, ale raczej nie okazują tego. Jesteśmy już raczej skumplowani ze sobą i ten pierwszy dzień możemy uznać za udany. Wydaje nam się jednak obojgu, że brakuje nam tak ciebie, jak i dziadka. Układamy się teraz z Zosią do snu i zobaczymy, jak upłynie nam ta pierwsza noc, spędzona na wodzie i z dala od was. A więc miłych snów Elu i dobrej nocy życzymy tak tobie, jak i dziadkowi - powiedziałem, nie rozgadując się za bardzo z Elą, aby jej zbytnio nie rozczulić.  
- I wzajemnie, a czy będzie dobra, porozmawiamy jutro. Pa, buziaczki dla was obojga i jeszcze raz dzięki za telefon - odpowiedziała Ela krótko i rozłączyła się.
          Odniosłem wrażenie, że nie odebrała zbyt dobrze naszej rozmowy. Miałem nadzieję, że zrozumiała, że rozmawiając z nią, byłem z Zosią, więc nie mogłem być zbyt wylewny czy uczuciowy. Ale niesmak pozostał.  
- To co? Idziemy spać? Jak na pierwszy dzień wakacji na wodzie, wrażeń nam nie brakowało - powiedziałem do siostry.
- A możesz jeszcze coś dla mnie zrobić, braciszku? - usłyszałem nieśmiałą prośbę siostry.
- Wiesz, jak bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie taki dobry, opiekuńczy, miły i uprzejmy. Zresztą zawsze takim byłeś. Poza tym, zawsze sprawiasz, że przy tobie prawie zawsze jestem pobudzona i napalona. Chciałabym, abyśmy się teraz razem pokochali i żebyś dał mi tyle przyjemności, co zwykle, doprowadzając mnie do orgazmu, może nawet nie jednego.
          Nie miałem wyjścia. Też ją kochałem, a jej prośba wyrażona w ten sposób, zobowiązywała mnie tym bardziej. Podniosłem ręce i położyłem na jej drobnych piersiach. Nie czekała, aż ją rozbiorę, ale pociągnęła mnie energicznie w stronę łóżka.  
          Po czym, szybko pozbyła się bluzeczki, spódniczki i majtek. Potem popchnęła mnie na łóżko i padając na mnie, wpiła się dziko wargami w moje usta. Całując się namiętnie, oboje zaczęliśmy dyszeć z pożądania. Zosia przechodziła wręcz samą siebie.
          Podniosła się i zerwała ze mnie szorty wraz ze slipami, całując mnie jak nigdy przedtem, z niespotykaną namiętnością i głaszcząc energicznie, ale z wyczuciem mojego kutasa. Oboje byliśmy już podnieceni na maksa. Podniosłem się i odwróciłem ją na plecy.  
          Rozsunąłem jej nogi i ułożyłem się pomiędzy nimi. Rozchyliłem delikatnie jej nabrzmiałe już z podniecenia wargi cipki i językiem zacząłem zlizywać gromadzące się w szczelinie soki, przesuwając się w stronę łechtaczki. Odsunąłem lekko nabrzmiały kapturek.
          Przycisnąłem usta i objąłem nimi jej odsłonięty guzek łechtaczki, szurając i wibrując językiem wokół niego. Westchnęła głęboko i w niedługim czasie trzęsła się, jęcząc i piszcząc, kiedy dopadł ją orgazm. Znieruchomiała na chwilę, drżąc całym ciałem.  
          Po chwili podniosła się i sięgając rękami, wciągnęła mnie na siebie w górę jej ciała. Ujęła w dłoń moją twarz i całując, gorączkowym, niecierpliwym ruchem pochwyciła ręką kutasa, wpychając go w swoją szparkę. Pchając biodra do przodu, zagłębiłem się w nią.
          Całując ją, zacząłem wchodzić i wychodzić z niej. Jej, ciasno opinająca mojego kutasa, cipka, produkowała już tyle soków, że robiło się coraz luźniej. Wzmocniłem więc swoje ruchy, a Zosia oplotła mnie nogami i dopychała mnie piętami do siebie.
          Poczułem, że ponownie dochodzi, bo dopchnęła mnie do siebie z dużą siłą, więc poluzowałem i trysnąłem w nią nasieniem, potęgując jej doznania. Trzęsła się i ściskała mnie przez chwilę swoimi udami, po czym rozluźniła się i odetchnęła z ulgą.  
          Dopychałem się jeszcze przez chwilę i trzymałem kutasa głęboko w niej, do chwili, kiedy w końcu zwinął się i opuścił jej cipkę z charakterystycznym chlupnięciem. Zosia, która cały czas obejmowała mnie mocno, ściskając i całując, wypuściła mnie z objęcia.     
          Podniosła się i wyszła do łazienki, opłukać się. Na chwilę wróciła i rzuciła mi ręcznik. Wytarłem się i przyłożyłem głowę do poduszki. Zasnąłem. Od jakiegoś czasu rzadko miewałem sny. Tej nocy było inaczej. Nie wiedzieć dlaczego, przyśniła mi się mama.  
          Była naga, tak jak widziałem ją przed wyjazdem. I bawiła się moim kutasem. Co chwilę pompowała go ręką i lizała główkę. Byłem już naprawdę blisko i zamierzałem uprzedzić ją o tym, ale nie mogłem wydobyć z siebie głosu.  
          W końcu przebiłem się do świadomości i otworzyłem oczy. Było jeszcze szaro, ale czułem, że ktoś trzyma w ręku mojego sztywnego kutasa. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, że Zosia leży przy mnie. A więc Kamila? - przebiegło mi przez myśl.
- Kamilo, co ty tu robisz? - szepnąłem w jej kierunku.
- A nie czujesz, co robię? - zaśmiała się cicho w odpowiedzi.
          Delikatnie, aby nie obudzić Zosi, zsunąłem się z łóżka i usiadłem na podłodze.
Usiadła obok mnie i ujęła mnie pod ramię, przytulając się do mnie.
- Kamilo, nie sądzisz, że to, co robisz, jest nie w porządku wobec Patryka. Jesteście parą i on cię kocha. Jeżeli się dowie, że szukasz przygód poza nim, to co zrobi według ciebie? Poza tym, powiedział mi, że to ty o niego zabiegałaś, więc, co się stało? - zapytałem  
          Milczała przez chwilę. Potem pogładziła mnie po buzi i mucknęła w usta.  
- Szkoda, że to on się napatoczył, a nie ty - powiedziała to tonem, jakbyśmy rozmawiali o jakimś przygodnym facecie, a nie o Patryku, którego znała i o którego zabiegała od dobrych kilku lat. Trudno było mi pogodzić się z tym.
- Kamilo, o co chodzi w tym wszystkim? Przecież dzień temu nie tylko nie znałaś, ale pewnie nawet nie słyszałaś o mnie. Poza tym, wiesz dobrze, że kocham Zosię - próbowałem zaapelować do jej zdrowego rozsądku.
- Pokłóciliście się z Patrykiem? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że stanowicie naprawdę piękną parę. Pasujecie do siebie, jak dwie połówki. Więc co się stało? - ponowiłem pytanie.
- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. Musisz mi przyrzec, że nie będziesz się śmiał - powiedziała i sama się zaśmiała.  
          Odetchnąłem z ulgą. Jeżeli to, co gnębiło Kamilę, miało wywoływać śmiech, to oznaczało, że nie było to coś poważnego, czego się obawiałem.  
- Możesz mówić Kamilo, zrobię wszystko, żeby się nie śmiać - przyrzekłem uroczyście.
- Po prostu matka natura obeszła się z Patrykiem po macoszemu i poskąpiła mu w wyposażeniu go w odpowiedni ‘sprzęt’. Jego penis w porównaniu z twoim, to siusiaczek. Kiedy byłeś we mnie, czułam się tak wypełniona twoim kutasem, jak nigdy przedtem. A kiedy mnie pieprzyłeś i dobijałeś do dna mojej cipki, sprawiałeś, że wprost odlatywałam, tak było mi dobrze. Zresztą, kiedy wzięłam do ust twojego kutasa, to czułam, że mam w buzi porządny kawał mięcha, a kiedy biorę do buzi Patryka, to tak, jakbym brała do ust smoczek. To dlatego powiedziałam, że trochę mi żal, że to Patryk mi się napatoczył, a nie ty.
Poza tym, jest naprawdę fajnym chłopakiem i gdybyśmy się nie spotkali, pewnie nigdy nie pomyślałabym o innym chłopaku, uznając Patryka za jedyne wcielenie męskości. To teraz wiesz, dlaczego kręci mnie twój kutas - podsumowała swoją wypowiedź Kamila.
          Teraz zrozumiałem nie tylko zachowanie Kamili, ale i reakcję Zosi. Zachowała się więcej niż kulturalnie wobec Patryka, ale jej egzaltowane zachowanie wobec mnie, oznaczało, że była nim do pewnego stopnia rozczarowana, mimo jego ujmującej aparycji.
- To, co Adamie? Dmuchniesz mnie na odchodne, kiedy już tu jestem, czy mam się wynosić do Patryka? - rzuciła we mnie pytaniem, ot tak sobie, chyba sama niezbyt przekonana, co do sensu takiego pytania.
- Kamilo, wiesz, że cię lubię, ale sama zdajesz sobie sprawę, że nie możemy tego zrobić, bez wiedzy Zosi i Patryka. Wczoraj była całkiem inna sytuacja, a teraz nasze zbliżenie byłoby zakpieniem sobie z ich uczuć. Podobnie jak ja kocham Zosię, tak Patryk kocha ciebie. Czy sądzisz, że mógłbym mu potem spojrzeć w oczy? To odnosi się również do Zosi. Wydaje mi się, że jesteście już do pewnego stopnia przyjaciółkami.  
          Kamila wysłuchała mnie i przez chwilę milczała.  
- Chyba masz rację! To byłoby nie fair wobec nich - powiedziała i mucknęła mnie w usta.
          Wstała i udała się do ich kabiny. Ja też podniosłem się i położyłem przy Zosi.
- Kocham cię braciszku, bardzo! - usłyszałem szept siostry, kiedy odwróciła się do mnie, obejmując mnie ręką. Zaskoczyła mnie.
- Nie śpisz? Mam rozumieć, że słyszałaś naszą rozmowę? - odpowiedziałem pytaniem.
- Tak! Obudziłam się wcześniej od ciebie, kiedy Kamila tu weszła. Chciałam zobaczyć, do czego zmierza jej wizyta. I kiedy zajęła się twoim kutasem, byłam bliska chęci ujawnienia się. Myślałam, że nie śpisz i że to wszystko jest waszą grą. Przepraszam braciszku, że w ciebie zwątpiłam. Mocno spałeś, bo Kamila zachowywała się tak, jakbyś nie spał i był świadomy. Z początku zerkała w moją stronę, upewniając się czy śpię, ale później przestała zawracać sobie tym głowę. Kiedy postawiła ci kutasa, sądziłam, że nabije się na ciebie w pozycji amazonki, ale widocznie bardziej frapowała ją twoja sperma, niż jazda na twoim kutasie. Kiedy obudziłeś się i zapytałeś, co tu robi, dotarło do mnie, że faktycznie spałeś. Potem zsunąłeś się z łóżka i oboje zaczęliście szeptać, Słyszałam więc faktycznie tylko strzępki wypowiadanych przez was słów. Adasiu, o co w tym wszystkim chodziło? I po co ona tu przyszła? - zapytała mnie z lekkim przejęciem w głosie.  
- Chciała mnie po prostu wykorzystać! Nie przejmując się za bardzo tym, co nas łączy ani tym, co łączy ją z Patrykiem. Kiedy jej uświadomiłem, że kochamy się i to, co było wczoraj, za wiedzą i zgodą nas wszystkich, było czymś innym, niż bzykanie się dzisiaj z nią, poza twoimi i Patryka plecami, zrozumiała. Przyjęła to do wiadomości i pewnie z niejakim rozczarowaniem wróciła do Patryka - odpowiedziałem w sposób neutralny.
- Wiesz co, ta rozmowa nie tylko rozbudziła mnie zupełnie, ale i pobudziła, więc czy mogę pojeździć na twoim koniku, braciszku? - usłyszałem pytanie, a potem poczułem jak przywiera ustami do moich ust, a ręką obejmuje kutasa.  
          To była cała Zosia, ze swoim rozbudzonym apetytem na seks. W jej drobnej dłoni, mój kutas zaczął ponownie szybko rosnąć.
- Leż i nic nie rób - powiedziała, dopychając mnie do posłania.  
          Było już dość jasno, widać było wyraźnie zarysy brzegu. Sięgnąłem po zegarek i zobaczyłem, że dochodzi czwarta. Można było jeszcze pospać, ale nie przy Zosi. Okraczyła mnie i przyklękła, po czym, ponownie ujęła w rękę mojego kutasa.  
          Rozgarniając nim energicznie swoje fałdki, przeciągnęła nim parokrotnie po wilgotnej szczelinie i przysiadając, wprowadziła go w siebie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak dobrze czuć twojego kutasa we mnie. Wypełnia mnie tak cudownie, że mam ochotę krzyczeć z radości - powiedziała i zaczęła suwać się na nim, wykorzystując maksymalnie jego długość.
          Po kilku minutach powolnych, długich ruchów, poczułem, jak jej cipka zaczęła obmacywać i ściskać mojego kutasa. Dochodziła. Ja też. W pewnej chwili zajęczała głośniej i opadła na mnie. Też doszedłem i wytrysnąłem w niej, co poczuła, bo zatrzęsło nią ponownie.  
          Kiedy się ocknęła, leżąc na mnie, podparła głowę rękami i uśmiech opromienił jej uroczą buzię. Patrzyła mi w oczy, z nieukrywaną miłością i oddaniem.  
- Kocham cię braciszku i nie oddam cię nikomu - usłyszałem, jej pełne emocji, wyznanie.
- Też cię kocham i nigdzie się nie wybieram - oświadczyłem pogodnie, uśmiechając się.  
          Zsunęła się ze mnie i ręcznikiem wytarła mnie, a potem siebie. Przytuliła się do mnie i buziaczkiem podziękowała mi za doznania. Objąłem ją i ponownie zasnęliśmy. Kiedy obudziłem się, słońce było już dość wysoko. Było po ósmej.  
          Zosia zwinięta w pozycji embrionalnej, spała. Zsunąłem się delikatnie z łóżka. Idąc do łazienki, usłyszałem prysznic. Nie dociekając, kto się kąpie, wyszedłem na pokład. Byłem nagi, więc rozejrzałem się wokół, było pusto. Przeszedłem na pomost rufowy.
          Nie namyślając się wiele, ślizgiem zanurkowałem do wody i ruszyłem w stronę brzegu. Woda była przejrzysta, więc widać było piaszczyste, czyste dno. Trochę trwało, ale chwytając się, porastających brzeg, krzaków, wydostałem się na urwisty, dość stromy brzeg.  
          Widok na jezioro i na okoliczne, zalesione pagórki budził zachwyt. Na jeziorze widać było już kilkanaście łodzi żaglowych i małych motorówek oraz płynący, prawie środkiem jeziora, w stronę Rynu, statek rejsowy z Mikołajek.  
          Patrząc na naszą łódź, zobaczyłem, kręcącą się po pokładzie, Kamilę. Rozglądała się wokół łodzi, nie patrząc w moją stronę, bo stałem na brzegu od strony słońca. Krzyknąłem, odwróciła się w moją stronę i pomachała mi ręką.  
- Mogę do ciebie dołączyć? - krzyknęła do mnie.  
- Nie radzę. Ten brzeg nie sprzyja spacerom. Jest dość stromy - odkrzyknąłem.
- Ty dałeś radę, więc i ja spróbuję - krzyknęła i po chwili płynęła do brzegu.  
          A na pokładzie pojawił się Patryk. Zobaczył mnie i Kamilę płynącą do brzegu.
- Co się dzieje? Jest tam coś ciekawego? - krzyknął do mnie.  
- Tu nic nie ma, ale widok na jezioro i tutejsze otoczenie jest niczego sobie. Patryku, brzeg jest stromy i ciężki do wejścia, więc obserwuj Kamilę. Ja z góry nie będę mógł jej pomóc - przekazałem mu moją opinię i podszedłem blisko górnej krawędzi brzegu.  
          Rosnące na brzegu krzaki nie pozwalały mi widzieć, co dzieje się z Kamilą.  
- Pomożesz mi? - usłyszałem jej głos i jej umorusana w ziemi buzia, wyłoniła się z za krzaka.
- Miałeś rację, wejście na ten brzeg łatwe nie jest. Dwa razy mnie pokonał i zsunęłam się do wody, ale nie dałam się - powiedziała i zaśmiała się.  
- Twarda jesteś. I uparta. Nie łatwo cię zniechęcić - powiedziałem, klękając i wyciągając do niej rękę.      
          Chwyciła moją rękę i po chwili była ze mną na brzegu. Wstałem i pomogłem Kamili podnieść się z ziemi. Była umorusana nie tylko na buzi. Jej sterczące cycki też.    
- Nie wiedziałeś o tym? - ponownie się zaśmiała, jakby powiedziała coś oczywistego.
- Masz ziemię na buzi i nie tylko, a tu nie widzę wody. Będziemy musieli wrócić - powiedziałem do Kamili.  
- Nie pali się. A tu jest rzeczywiście fajnie. Ten widok na jezioro jest obłędny, nie sądzisz? - powiedziała, patrząc na mnie. Wyglądała bardzo dziewczęco i łobuzersko z tą brudną buzią.
- Jesteś jeszcze zły na mnie, o to, co było w nocy? - zapytała z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie, nie jestem zły. Ale nie wiesz wszystkiego. Zosia nie spała i obserwowała najpierw ciebie, a potem, kiedy obudziłem się, nas obojga. A później, kiedy odeszłaś, kilkadziesiąt minut mordowała mnie i siebie - powiedziałem ze śmiechem.  
- Tak mi się wydawało. Czułam, że coś jest nie w porządku. Dlatego nie protestowałam i odeszłam. Nie chciałam ci robić problemu - powiedziała, obserwując mnie i mojego kutasa.  
          Widząc ją umorusaną i ze sterczącymi cyckami, zareagowałem, jak każdy facet. Byłem nagi i mój kutas sterczał, podobnie jak jej cycki.  
- Byłbyś bardzo sfrustrowany, jakbyś go zapakował we mnie? - odezwała się, jakby mówiła, żebym umył jej plecy.
- Może jestem brudna na buzi, ale cipkę mam czystą - dodała, ściągając majtki i oglądając je uważnie.  
- Kamilo, przecież wiesz, że mi się podobasz, ale twoja propozycja chyba jest lekkim przegięciem, jeżeli nie prowokacją - powiedziałem bez złości, uśmiechając się do niej.  
- Myśl sobie, co chcesz, ale to twój kutas mnie prowokuje - powiedziała i podeszła do mnie,
          Odwróciła się tyłem i cofając się, pochyliła się. Chwyciła mojego kutasa i energicznie przeciągnęła po swojej szczelinie, po czym wepchnęła go w siebie, dobijając pośladkami do moich ud.
- Stój w miejscu i nic nie rób. Jestem tak napalona, że zaraz dojdę - powiedziała, suwając się po moim kutasie. Dyszała już jak parowóz, pracując energicznie tyłkiem i biodrami.  
          Stałem wiec i patrzyłem w stronę łodzi, starając się utrzymywać w miarę stabilną pozycję. Sam byłem już podniecony na maksa, bo Kamila nie oszczędzała siebie i mnie, a musiałem uważać, żeby Patryk nie domyślił się, co się tu dzieje.  
- Wszystko w porządku? - krzyknął w naszą stronę Patryk. Obok niego stała już Zosia.
- Tak, wszystko OK. Wracamy za chwilę, bo Kamila nie może nacieszyć się widokami - odkrzyknąłem i omal nie ugryzłem się w język, bo przecież w ten sposób, więcej niż na pewno, zaprosiłem do nas Zosię.  
- Poczekajcie tam na mnie! Płynę do was - krzyknęła natychmiast moja siostra.
- Oboje płyniemy do was! - usłyszeliśmy okrzyk Patryka i oboje rzucili się do wody.  
          W tym momencie Kamila doszła, bo omal nie wrzasnęła, zaciskając usta ręką i dobijając z dużą siłą do moich ud. Gdybym jej nie podtrzymał, niechybnie by upadła. Zebrała się szybko i wysunęła się z mojego kutasa, zanim zdążyłem wystrzelić w nią.  
- To może zrobimy sobie od razu piknik, bo za chwilę będziemy w komplecie - Kamila, śmiejąc się, skomentowała naszą nie zaplanowaną zbiórkę, na wysokim brzegu jeziora.  
          Chwyciła mojego kutasa w dłoń i objęła go ustami, po czym kilkoma szybkimi ruchami doprowadziła mnie do wybuchu. Trysnąłem kilkoma strużkami nasienia, połknęła wszystko i wyczyściła mojego kutasa na sucho .
- No, to było to. Wiedziałam, że skuszę cię moimi brudnymi cyckami - dodała, wyraźnie zadowolona i wyluzowana.  
          No, cóż. Teraz wypadało zobaczyć, co dzieje się z naszymi miłościami życia. Podeszliśmy z Kamilą do krawędzi zbocza, patrząc w dół. Jako pierwsza wyłoniła się z za krzaków Zosia, wspinając się w górę, jak kozica po górskich stokach.  
          Przyklęknąłem i podałem jej rękę, pomagając wyjść na górę. Po chwili pojawił się Patryk i też podałem mu rękę. Przez chwilę rozglądali się wokoło, zachwycając się widokami, a u mnie nagle pojawiła się gęsia skórka, na myśl, że zostawiliśmy łódź bez żadnego dozoru, na pastwę losu.
- Jak chcecie, to podziwiajcie dalej krajobrazy, a ja wracam na łódź, bo zachowaliśmy się po prostu po szczeniacku. A gdyby tak teraz znalazł się naraz jakiś dowcipniś i podpłynął do łodzi, na której nikogo nie ma? - powiedziałem i nie czekając na jakiekolwiek komentarze, ruszyłem w stronę łodzi. Czepiając się krzaków, szybko opuściłem się w dół.
          Dopłynąłem do łodzi i odetchnąłem z ulgą, wchodząc po drabince na pokład. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że w ślad za mną, cała trójka czepiając się krzaków, schodzi ze zbocza. Po chwili, kolejno dopływali do drabinki i wchodzili na pokład.
- Faktycznie, daliśmy popalić, zostawiając łódź bez żadnej ochrony - skomentował krótko zaistniałą sytuację Patryk, kiedy już wszyscy zebraliśmy się na pokładzie.               
- A to wszystko wina naszej pani kapitan - zażartowałem z siostry.
          Widząc żałosną minę Zosi, natychmiast pożałowałem swoich słów.
- Nie przejmuj się. Jesteś najmłodsza z nas i to my zawaliliśmy, a nie ty. A właściwie to ja.
Zrobiłem błąd i proszę, abyście nie komentowali tego i nie opowiadali, jako anegdoty.
A teraz wypada coś zjeść i płyniemy do Rynu - zaproponowałem całemu towarzystwu.  
          Po zrobieniu toalety, dziewczyny przygotowały kanapki, a my z Patrykiem zajęliśmy się napojami. Po śniadaniu i uporządkowaniu mesy, podnieśliśmy kotwicę i ruszyliśmy w stronę Rynu. Zwróciłem się więc do Kamili i Patryka czy znają to miasto.
          Potwierdzili oboje, że bywali w Rynie.                      
- Nie macie wyjścia. Będziecie naszymi przewodnikami. Co wy na to? - przedstawiłem im propozycję nie do odrzucenia.                      
- Aż tak nie znamy tego miasta. Więcej ze słyszenia, a nie z autopsji - oświadczył Patryk.  
- To prawda, byliśmy tylko przejazdem. Co nie znaczy, że nie damy rady. Trochę czytałam na temat Rynu w naszej lokalnej gazecie i o jego historii, a także o jego współczesnych dziejach i atrakcjach - potwierdziła Kamila. …cdn…
               *******************************************     
PS. Szanowne Czytelniczki i Szanowni Czytelnicy!  
W związku z nadchodzącym okresem świątecznym i zbliżającym się Nowym Rokiem, powyższa część tego opowiadania jest ostatnią częścią publikowaną w tym roku.  Serdecznie dziękuję za zainteresowanie, czytanie i ocenianie moich opowiastek oraz za wszystkie miłe, życzliwe słowa, które mobilizowały mnie i zachęcały do dalszego pisania.  
          Życzę więc wszystkim czytającym i ich rodzinom Zdrowych, Spokojnych, Rodzinnych i Radosnych Świąt oraz Wszystkiego Najlepszego w nadchodzącym AD 2021 r.  
          Dużo zdrowia, samych radosnych, szczęśliwych dni, bez trosk i zmartwień, wypełnionych ciepłem rodzinnym, sukcesami, zadowoleniem i radością. I oby ta wstrętna mikro-gadzina omijała Państwa szerokim, bardzo odległym łukiem.       Życzy autor

4 komentarze

 
  • iMoje3grosze

    Jak zawsze chętnie czytam twoje opowiadania. Cenię w nich nie tylko sceny erotyczne, ale i stronę psychologiczną bohaterów. Wydają się tacy prawdziwi, bliżsi mnie ze swoimi dylematami pomiędzy przyjemnością a uczuciem, lojalnością do swojego partnera. Wspaniałe piszesz o miłości, tolerancji, fascynacji i poczuciu obowiązku. I tak , jak dla nas czytelników prezentem „świątecznym” jest twoje kolejne opowiadanie, to niech dla Ciebie będzie „prezentem” mój zachwyt dla Twojego dzieła i życzenia długiego życia z ukochanymi w zdrowiu, sile ( nie tylko twórczej ) i radości. :cheers:

    23 gru 2020

  • emeryt

    @franek42 , dziękuję Tobie za ten odcinek, (jak zapowiedziałeś to ostatni w tym roku.)  Już tyle lat czytam twoje powieści , więc  nie będę Tobie kadził, lecz samo to że przez tak długi czas je czytam, to mówi samo za siebie. Ja chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia abyś te święta mógł spędzić w gronie rodzinnym, w szczęściu, zdrowiu i spokoju. A kolejny rok A.D. 2021 niech obfituje w same pogodne dni Tobie i twojej rodzinie.

    14 gru 2020

  • nanoc

    Przeczytałem z przyjemnością i podekscytowaniem. Czekam na dalsze części. :bravo:

    13 gru 2020

  • St.sz

    Dokładając swoje trzy grosze do wpisów Szanownych, Moich Poprzedników, Potwierdzam pewno po raz enty kunszt Autora. Nie raz już pisałem o tym i potwierdzam z całą stanowczością, że są to jedne z najlepszych tekstów w tym temacie. Wszystko jest odpowiednio dawkowane i stonowane, że aż z przyjemnością się je czyta. Ja również chcę dołączyć do życzeń dla autora, przede wszystkim Zdrowia, Zdrowia i jeszcze raz Zdrowia. Jak się jeszcze zmieści to także ochoty i weny do dalszego pisania. WESOŁYCH ŚWIĄT I DOSIEGO ROKU.

    13 gru 2020

  • St.sz

    @franco Najserdeczniej dziękuję w swoim jak i familijki imieniu za  ciepłe słowa i życzenia . Oby Nam Wszystkim się pospełniały.. Samych Najfajnistości.

    14 gru 2020