Testament

Popołudniowe słońce oświetliło fasadę bloku. Był to stary, odrestaurowany budynek z wysokimi oknami i dużym, dusznym strychem, który udało się zaadaptować na dodatkowe piętro i tym samym uzyskano kilka dodatkowych mieszkań. Lokatorzy  rzadko ze sobą rozmawiali. Najczęściej wymieniali tylko uprzejmości mijając się na klatce. Anonimowość była tutaj w cenie. Taki stan rzeczy odpowiadał lokatorom spod numeru trzydzieści dwa. Jeszcze do niedawna para zamieszkiwała wielorodzinny dom, w którym co chwile odbywały się jakieś przyjęcia, grille czy inne pierdoły, które angażowały obcych sobie ludzi we wspólne spędzanie czasu.  
     Tego popołudnia cisza za drzwiami mieszkania była jeszcze głębsza. Marcin. wyjechał z kumplami na jakiś koncert za miasto i planował wrócić za trzy dni. Namawiał żonę, aby wybrała się z nimi, jednak bezskutecznie. Anka miała swoje plany. Od przeprowadzki minął już prawie rok, a kilka pudeł ciągle czekało w piwnicy. Zamierzała w końcu zrobić z tym porządek. Poza tym takie imprezy nie były jej bajką Wolała relaks z książką i zimnym piwem.  
     Około piętnastej wróciła do mieszkania. Roześmiała się, gdy zobaczyła w lustrze swoje odbicie. Zakurzone ubranie, spocona twarz i pajęczyny we włosach wprawiły ją w dobry humor. Były dowodem kilkugodzinnej pracy w piwnicy i potwierdzeniem zakończenia akcji rozpakowywania.  
Otworzyła lodówkę i wyjęła butelkę budweisera. W tym czasie rozdzwonił się telefon.  
- Kurwa! Piwo upadło na podłogę i szkoło rozprysło się dookoła obmywając stopy żółtym, spienionym płynem. Omijając kawałki, podreptała do dużego pokoju i niespiesznie poszukała aparatu w zaułkach kanapy. Ktoś nie dawał za wygraną, nie popatrzyła nawet kto, tylko odebrała.
- No na reszcie! Co robiłaś, że tak długo to trwało? Albo nie, wolę nie wiedzieć.
- No i dobrze, wisisz mi piwo.
- Co? Z resztą nie ważne. Wiem, że Marcin. pojechał na koncert i pewnie się nudzisz, dlatego musisz mi pomóc.
- A niby w czym?
- Nie brzmisz zbyt przyjaźnie.
- Przepraszam, po prostu miałam na dzisiaj inne plany.
Starała się opanować zdenerwowanie. Jakiś maleńki kawałek szkła wbił się jednak w nogę i usiłowała go wyjąć.
- No to je zmień. Mam doła, bo rozstałam się z B.
- Jak to? Kiedy?
- Po obiedzie. Zaczęło się od nietolerancji laktozy, a zakończyło szybkim numerkiem i rozstaniem. Wyjaśnię jak się spotkamy.
- Chyba nie trzeba. Ania popatrzyła z utęsknieniem na kanapę i egzemplarz „ Dumy i uprzedzenia”, który czekał na stole. - To gdzie i o której?
- W „byku” o siedemnastej. A, załóż coś seksownego, potańczymy.
- Jasne, o niczym innym nie marzę.
- Kochana jesteś, do zobaczenia.  
Kobieta westchnęła i poszła posprzątać kuchnię. Z lodówki ponownie wygrzebała piwo. Co jak co, ale z tej przyjemności nie zrezygnuje.  

Anka nerwowo popatrzyła na zegarek. Tami powinna być już pół godziny temu. Dzwoniła do niej, ale po kilku sygnałach włączała się poczta. To w jej stylu. Nakręcić akcję, a później zniknąć bez słowa. To z tego powodu ich przyjaźń znacznie osłabła od kiedy ukończyły studia.
Dopiła drinka i uregulowała rachunek. Kelner taksował ją spojrzeniem. „Pewnie myśli, że wystawił mnie jakiś facet” zaśmiała się w duchu. Nic z tego kolego, to tylko nieodpowiedzialna kumpela, przez którą zrezygnowałam z randki z panem Darcym. Teraz pora naprawić ten błąd.  
Wyszła przed knajpę i ponownie sięgnęła po telefon. Tym razem aby zamówić taksówkę. Ze zdziwieniem zauważyła nieodebrane połączenie od brata swojego męża.  Za czasów studenckich stanowili nawet fajną paczkę, a później drogi się rozeszły. Niechętnie oddzwoniła. Piętnaście minut później jechała w stronę centrum.


     Zmrok, o tej porze roku, zapadał dość szybko. Kiedy dotarła przed budynek firmy było już całkiem ciemno.
Ludzie mijali ją, wracając w zamyśleniu do swoich domów. Na parterze przywitał ją portier.  
„Mogłam założyć spodnie. Przeklęta Tamara.” Wybrała windę, nie chciała, żeby facet zaglądał jej pod spódnice, kiedy będzie wychodzić po schodach.  
Biuro szwagra znajdowało się na ostatnim piętrze.  Szare ściany i podłogi oraz czerwono czarne dodatki sporo mówiły o jego właścicielu. Ekscentryczny, wyrachowany, odpychający. Niestety, to najcieplejsze z określeń pod jego adresem, jakie przychodziły jej do głowy.
Drzwi do jego gabinetu były lekko uchylone. Siedział za biurkiem i właśnie wrzucił jakiś plik do druku, bo po chwili wielofunkcyjny kombajn zaczął wypluwać kartki.  
Wtedy podniósł wzrok.  
- Cześć, cieszę się, że przyszłaś, siadaj. Wskazał gestem na krzesło naprzeciwko.
Bez słowa zrobiła to o co poprosił.  
- Miło cie widzieć. Ile to już minęło?
- Ponad rok, ale wyobraź sobie, że nie tęskniłam. Może wyjaśnisz po co mnie tutaj ściągnąłeś?  
- Oczywiście. Usiłowałem dodzwonić się do Marcina, ale ma wyłączony telefon, a sprawa jest dosyć pilna.
- Jest na koncercie, dodzwonisz się jutro, albo ja mu powiem, żeby się skontaktował. - Podniosła się z krzesła- Coś jeszcze?
- Poczekaj.- Podniósł się zza biurka i zamknął drzwi.  
Patrzyła na niego obojętnie, była na siebie zła, że tutaj przyjechała. Otworzył szafę i wyjął z niej szklankę i whisky. Nalał drinka i postawił na biurku.
- Naprawdę nie mam na to ani czasu ani ochoty. Jeżeli chcesz, mów o co chodzi, jak nie to wychodzę.
- Daj się namówić. Przez wzgląd na dawne czasy.
- Zanim okazałeś się zazdrosnym o brata dupkiem?
Zaśmiał się. Nie był to szczery uśmiech.
- Sam jest sobie winien. To nie ja popsułem jego relacje z całą rodziną. On do tego doprowadził.
- Miałeś w tym większy udział niż myślisz. Poza tym, wyjaśniajcie sprawy między sobą, nie będę się w to mieszać.
- No dobrze. Może druga część bardziej cie zainteresuje.- Powstrzymał ją gestem.- Nie przerywaj i posłuchaj. Tak się składa, że zmarł nasz stryj Paweł.
- Przykro mi. Kiedy?
- W zeszłym miesiącu.
- Rozumiem. Nie chcieliście widzieć mojego męża nawet na pogrzebie?
- To nie tak. Po prostu wiedziałem, że i tak nie przyjedziecie.
Teraz była naprawdę zła.
- Skąd możesz to wiedzieć? Marcin był do stryja bardzo przywiązany.
- Na tyle, żeby zobaczyć się ze starymi? Z resztą nieważne. Sprawa wygląda tak. Dziś rano otworzyliśmy testament staruszka. Jeden z zapisów może cię zainteresować.
Popatrzył na jej twarz oczekując jakiejś reakcji.
- To wasze sprawy.
- Teraz także twoje, w końcu jesteśmy rodziną. W każdym razie zapisał nam sporą sumę pieniędzy. Warunek jest jednak jeden. Mamy razem z Marcinem przejąć jego dom i znaleźć godnego kupca. Staruszek miał hopla na punkcie tej rudery i zobowiązał prawnika do dopilnowania tego. Dziad był bystry. Dobrze wiedział, że jesteśmy skłóceni i to chyba jego pośmiertna próba pogodzenia nas. W każdym razie, jeśli chcemy zarobić musisz pomóc mi pogodzić się z bratem. Inaczej wszystko pójdzie na jakieś charytatywne bzdety. Stryj nie miał sentymentów.
- Ty chyba żartujesz. Mam przekonać męża, żeby pogodził się z tobą dla kasy? Nic się nie zmieniłeś. Naprawdę, oboje tylko tracimy czas.- Odruchowo sięgnęła po szklankę i upiła solidnego łyka. Potrzebowała alkoholu, aby przetrawić te newsy. Wstała i skierowała się w stronę wyjścia. Krystian był jednak szybszy. Zastawił jej drogę i delikatnie lecz stanowczo ujął pod ramię. Poczuła się nieswojo. Chciała jak najszybciej stąd wyjść.
-Jeszcze nie skończyliśmy. Popchnął ją z powrotem na krzesło i ponownie podsunął szklankę. Podniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie. Przeniknął ją zimny dreszcz.


Wiedziała, że nie powinna była przychodzić. Znowu dała się nabrać, jednak tym razem to coś poważnego. Krystian wyglądał na zdecydowanego. Zdecydowanego na co? Wiedziała, że jest pazerny na kasę. Świadczyło o tym nie tylko to biuro, ale także samochód, mieszkanie i wygląd mężczyzny. Z tego co wiedziała, źle traktował pracowników i obchodził go tylko własny interes. Altruistyczna postawa Marcina, stanowiła cierń w oku Krystiana i bywała powodem ostrych kłótni w przeszłości. Jak daleko posunie się tym razem?  
- Naprawdę, powinnam już iść. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Krystian stał za nią i trzymał ręce na ramionach zmuszając ją do pozostania w miejscu. Instynktownie postanowiła zmienić taktykę.
- Dobrze, postaram się przekonać Marcina. Porozmawiam z nim i zadzwonię.
- Taka obietnica to trochę za mało. Najpierw obiecasz, a później nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.
- Nie, masz moje słowo. Zrobię co mogę, ale nie obiecuję co zrobi Marcin.
- I dlatego rozumiesz, że potrzebuję czegoś więcej niż tylko obietnica. Muszę mieć gwarancję.
- Jaką gwarancję?  
Po chwili miała poznać odpowiedź. Zanim się zorientowała siłą podniósł ją z krzesła i popchnął w kierunku kanapy pod ścianą. Kobieta zorientowała się w sytuacji i zastanawiała się jak z niej wybrnąć. Wyglądało to nieciekawie. Krystian zamknął drzwi na klucz, który schował do kieszeni spodni. Wzywanie pomocy na nic się nie zda, poza portierem na dole, w całym budynku prawdopodobnie nie było nikogo. Sprzątaczki przychodziły po dziewiętnastej, przynajmniej z tego co wiedziała. Krystian ponownie zbliżył się do biurka i wypił solidny łyk whiskey. Zdjął marynarkę i poluzował krawat. Przesuwał wzrokiem po sylwetce Anki. Wydawał się zadowolony. Niczym kot, który upolował mysz. Takie kiczowate porównanie nagle przemknęło jej przez głowę. Zrozumiała, że musi się ratować. Podbiegła do drzwi i szarpnęła za klamkę. Waliła w nie pięściami i krzyczała. W tym czasie Krystian pozbył się butów i ściągnął koszulę.  
- Powiedz mi, co ci to da? Co ty masz w tej głowie?!-zapytała
- Zabawna jesteś. Nawet wobec takiej sytuacji pyskujesz?
Nie odezwała się. Może faktycznie lepiej milczeć? Może zrezygnuje ze swoich zamiarów? Instynktownie poszukała czegoś do obrony. Torebka znajdowała się na parciu krzesła obok którego stał Krystian. Teraz nie było szans po nią sięgnąć. Z resztą czego miała użyć? Bezbarwnej pomadki? Nie miała nawet dezodorantu w sprayu.  
- Zaraz zobaczymy, jaka jesteś ostra. Rzucił się na nią gwałtownie. Nie zdążyła zareagować. Zerwał z niej płaszcz.
- No no. Muszę powiedzieć, że Tami nieźle się spisała namawiając cię na coś seksownego.
- Anka nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- No nie patrz tak. Dotknął palcem jej podbródka i domknął usta.- Tak, twoja koleżaneczka. Chyba musicie wyjaśnić sobie parę spraw. Ładna sukienka. Jednym ruchem rozerwał zamek. Materiał, zanim puścił, wpił się głęboko w skórę. Nawet tego nie poczuła zszokowana sytuacją. Stała przed nim w samych majtkach i szpilkach. Zasłaniała rękami piersi.
- Proszę. Jeszcze możesz to przerwać. Nic nie powiem Marcinowi, obiecuję. Nie odezwał się. Złapał kobietę za nadgarstki i przyszpilił do ściany. Chciała kopnąć go w krocze, lecz przewidział ten ruch i zablokował go.
- Nieładnie. Wysyczał podniecony.
Patrzył na jej twarz, później wolno ześlizgnął się wzrokiem po szyi, zagłębieniu między obojczykami i piersiach.  
Strach zaczął ustępować miejsca wściekłości. Usiłowała uwolnić ręce. Parła na przód z całej siły. Nic to nie dało, tylko go rozbawiła. Wsunął język do jej ust. Przygryzał wargi. Odwróciła głowę usiłując tego uniknąć. W pewnym momencie popatrzyła mu w oczy i odwzajemniła pocałunek. Mocno i gwałtownie. Krystian, wyraźnie zaskoczony popatrzył na Ankę.
-Czyżbyś zmądrzała?-wysapał. Przeciągnął językiem po białej szyi. Nie odezwała się. Ponownie przywarli do siebie wargami. Wyraźnie czuła na udzie jaką sprawia mu przyjemność. Teraz!
Krystian odskoczył jak oparzony trzymając się za twarz. Spomiędzy jego palców spłynęła krew. To wystarczyło. Kobieta podbiegła do biurka i chwyciła słuchawkę aparatu. Krystian splunął i otarł usta.
- Ty mała dziwko. Naprawdę mnie wkurwiłaś.
Nie zdążyła połączyć się z portiernią. Mężczyzna brutalnie oderwał ją od biurka i rzucił na środek pokoju. Upadła na miękką wykładzinę. Krystian złapał ją za kostki i odwrócił przodem do siebie. Jedną ręką zerwał jej majtki. Nie zorientowała się kiedy pozbył się swoich. Całował jej szyję i piersi, drugą ręką odszukał swój cel. Wszedł w nią jednym mocnym ruchem. Kobieta krzyknęła z bólu i przerażenia. Próbowała walczyć. Z całych sił pragnęła zrzucić go z siebie. Po twarzy spływały łzy gniewu, upokorzenia i bezsilności. Krystian zmuszał ją do poniżających rzeczy. Był doświadczony i doskonale wiedział czego chce. I brał to od Anny bez pozwolenia. Kiedy się ocknęła, mężczyzna właśnie zapinał spodnie. Był spocony. Muskularne plecy lśniły w świetle płynącym zza okna. Próbowała wstać i zasłonić swój wstyd. Znalazła potarganą sukienkę i jakoś udało się ją założyć. Płaszcz powinien ukryć najgorsze. Chciała stąd jak najszybciej uciec.
- Nie chcesz wiedzieć po co to zrobiłem?
- Nie chcę cię znać. Zapłacisz za to. Przysięgam. Otwieraj drzwi skurwysynu.
Roześmiał się. Nalał sobie drinka i wodził palcem po brzegu szklanki.  
- Nic nie rozumiesz. Pozwól, że wyjaśnię sytuację. Twój mąż wyjeżdża na weekend. Przychodzisz do mnie wstawiona i ubrana jak dziwka. Prosisz, żebym ostro cię przeleciał. Odpowiedni montaż mojego filmiku dopełni sprawy.
- Jaja sobie robisz.  
- Nie, kochanie. Ale nie martw się. Nikt nie musi się o tym dowiedzieć. Musisz tylko przekonać Marcina do współpracy ze mną. Inaczej pokażę mu mój filmik. Robiliśmy ciekawe rzeczy, wyjdzie z tego niezły klip. Co ty na to?
Kobieta stała porażona bezczelnością tego planu.  
- Mąż mi uwierzy.
- Jesteś tego pewna? Oboje wiemy, że jest cholernie zazdrosny. Może uwierzy, a może nie. Co wtedy? Sama, bez pracy, przyzwyczajona do życia na niezłym poziomie.
- Tobie tylko o to chodzi. Jesteś kawałem gnoja. Nie wiesz co to miłość i zaufanie.
Jak słodko. Dobrze to przemyśl. Masz trochę czasu. A tak poza tym...- znowu rozbierał ją wzrokiem- Nie chodzi tylko o kasę. Zawsze miałem ochotę cię zaliczyć. Mrugnął do niej i opróżnił szklankę.

Popek

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2589 słów i 14578 znaków.

4 komentarze

 
  • 50SoG

    Świetne opowiadanie, bardzo podoba mi się ta koncepcja.

    6 sty 2016

  • Popek

    @50SoG Dziękuję. To mój debiut, dlatego jestem bardzo wdzięczna za taki odzew. Kolejna część w przygotowaniu. Pozdrawiam.

    6 sty 2016

  • Popek

    Bardzo serdecznie dziękuję. No to piszemy kolejną część :)

    5 sty 2016

  • anoa

    Świetne opowiadanie pisz kolejną część

    4 sty 2016

  • fiufiu

    Stryj napisał testament i jak to w życiu, spowoduje niezły burdel, a do tego wszyscy będą musieli udawać, że się kochają. To taka kalka, czy też klasyka, ale..-,,wybór należy do Ciebie'' :D

    4 sty 2016

  • Popek

    @fiufiu mam nadzieję, że się nie rozczarujesz ;)

    5 sty 2016