Układ idealny cz.8

Układ idealny cz.8Krótki był ich odpoczynek po podróży. Punktualnie o 10:00 Kinga pełna entuzjazmu zerwała się z łóżka i natychmiast po sięgnięciu nogami ziemi obudziła Adama.
- Wstawaj! - krzyknęła - zobacz, za oknem ostatnia upalna sobota w tym roku. Ruchy ruchy!
Jej brat przeciągnął się i po odzyskaniu pierwszych pokładów świadomości wyprostował się na posłaniu. Ona w tym czasie już zdążyła wskoczyć do łazienki, by zaczerpnąć relaksującego, szybkiego prysznicu. Adam nie krępował się wejść do pomieszczenia w trakcie, gdy na nagie ciało Kingi lał się strumień chłodnej wody, a ona kończyła zmywać z siebie resztki piany z żelu do mycia. Na jej twarzy widział niemal szaleńczy uśmiech, który zwiastował bardzo intensywny dzień. Gdy woda w słuchawce ucichła, on nałożył sobie pastę do zębów na szczoteczkę i rzekł:
- Zapomniałaś chyba o czymś przed snem...
- O czym? - spytała go zdziwiona wycierając się powoli ręcznikiem
- No o papierosie...
- O masz... no fakt, zapomniałam. Ale nic straconego, możemy teraz.
- Teraz to ja zęby myję, wieczorem nadrobimy
- O ile będziesz miał siłę...
Szelmowskie spojrzenia, jakie wymienili, były jednoznaczną zapowiedzią tego, że obydwoje mają zamiar wykorzystać ten dzień od początku do końca. Po kwadransie byli gotowi. Kinga po raz kolejny dała mu się poznać od najseksowniejszej strony, gdy założyła jedną z kupionych specjalnie na tę okazję sukienek - tę białą z koronką na plecach, z materiału tak prześwitującego, że bez wysiłku można było dostrzec pod nią czerwone bikini. Kusiła zarówno wyglądem, jak i zachowaniem, momentami kokieteryjnie ocierając się o brata i prowokując go, ale nie dając nadziei na nic więcej przed zajściem słońca. Te figlarne gesty skończyły się, gdy opuścili hotelowy pokój i udali się na plażę.
Jak łatwo było im zgadnąć, ostatni tak upalny weekend przyciągnął sporą rzeszę turystów, więc plaża była po prostu zawalona ludźmi po horyzont z obu stron. Mnóstwo rodzin z dziećmi, par, grupek znajomych, gimnazjalistów, starych pryków suszących siwe włosy na klacie, pełno skąpo odzianych dziewczyn i kilka wielorybów w morzu. Znaleźć wolne miejsce było naprawdę trudno, ale ostatecznie udało im się wcisnąć gdzieś pomiędzy rozstawione parawany i rozłożyć na nie więcej, niż pięciu metrach kwadratowych powierzchni. Na szczęście przynajmniej wodę mieli blisko. Podzielili się przyjemnościami w taki sposób, że najpierw Adam szedł pływać, a Kinga smażyła się na słońcu, by po pół godzinie zmienić się i w ten sposób pozostawić zawsze przynajmniej jedną osobę do pilnowania rzeczy. Fakt, że najcenniejsze, czyli portfele i telefony zostawili w hotelu, ale jednak perspektywa skradzionego klucza, książki i króla Kazimierza na banknocie nie była specjalnie przyjemna. Kinga "pożegnała" brata zakładając okulary przeciwsłoneczne i rozkładając się na ręczniku z kryminałem w ręku. On zaś mógł przez kolejne 30 minut spokojnie popływać. A przy okazji oderwać wzrok od ciała siostry, które z każdą chwilą łapało coraz więcej słońca i kusiło spojrzenie choćby w chwili, gdy ona smarowała się olejkiem do opalania. Z resztą jej widok na wpół rozebranego Adama też nie przechodził obojętnie, po jednym z takich spostrzeżeń uznała, że pomysł tego wyjazdu był jednym z najlepszych w ostatnim czasie. Czasami podczas czytania odrywała nos od książki i próbowała dostrzec brata w oddali. Nie spodziewała się jednak, że gdy jego czas w wodzie się skończy i zobaczy go kroczącego ku niej, ociekającego wodą i przyjemnie zmęczonego, sama w odruchu bezwarunkowym zaciśnie lekko wargi. Zapomniała się, a on ten moment słabości dostrzegł i postanowił jej się zrewanżować za wszelkie poranne prowokacje. Przysiadł przy niej i objął ją ramieniem patrząc jej w oczy.
- Nie rób tego... - usłyszał z jej ust
- Czego niby? - spytał z miną niewiniątka
- Nie teraz... - odparła sciszonym tonem - nie kuś...
- Sama prowokujesz. Lepiej idź do wody...
Nie powstrzymał się też, by po tym, jak Kinga wstała i wyprostowała się, klepnąć ją w tyłeczek. Ona odwróciła jedynie głowę i karcąco spojrzała na niego, ale w gruncie rzeczy spodobało jej się to. Odeszła czym prędzej i wskoczyła do ciepłej, morskiej wody. Po wynurzeniu się spojrzała jeszcze w stronę siedzącego na ręczniku Adama i powiedziała do siebie w myślach: "Ja Cię prowokuję, ciekawe, co powiesz wieczorem gdy zobaczysz mnie w tej kiecce". Znowu dała susa w nadpływającą falę i oddała się tej przyjemności, jaką dawało jej pływanie.
Po dwóch turach takiej "sztafety" obydwoje postanowili poleżeć i złapać jeszcze trochę promieni słonecznych, w końcu kolejna taka okazja nieprędko się zdarzy. Na opalaniu się spędzili łącznie godzinę, co w połączeniu z wcześniejszymi aktywnościami sprawiło, że na zegarku zbliżała się już powoli 14:00. Ich żołądki też to wyczuwały, więc zabrali wszystkie swoje rzeczy i udali się z powrotem do hotelu, by chwili ogarnięcia się wyjść na miasto i poszukać dobrej smażalni. Tu z resztą pokłócili się po raz kolejny w ostatnim czasie, bowiem to Kinga namawiała Adama na rybę, zaś on nie cierpiał tego wszechobecnego pędu do "świeżuśkiego dorszyka nad Bałtyczkiem". Ostatecznie, po kwadransie wymiany niezbyt cichych opinii udali się tam, gdzie oprócz ryb można było zamówić zwykłego hamburgera. Na jedzenie czekali długo i to byłą idealna okazja do zawarcia rozejmu i porozmawiania o byle czym. Na ten dłuższy moment znowu, ku westchnieniu ulgi dziewczyny, byli rodzeństwem - nie znoszącym się momentami, by po chwili burzy znowu potrafić jak gdyby nic się nie stało gadać i wymieniać poglądy na różne tematy. To, że wspólnych zainteresowań czy pasji mieli niewiele (właściwie poza pływaniem i paroma książkami trudno było znaleźć coś, o czym mogliby długo dyskutować) sprawiało, że powrót na tę niwę nie był szczególnie trudny. Z dłuższego milczenia wyrwało ich nawoływanie barmana, który miał na ladzie przygotowane zamówienie z ich numerkiem. Mogli więc się skupić na jedzeniu i przez następny kwadrans milczenie przestawało być niezręczne. To był jednak najlepszy dowód na to, że ryzyko zaangażowania uczuciowego między nimi nie istniało - zwyczajnie poza seksem nie łączyło ich nic, co wykraczałoby poza zwykłą relację starszego brata i młodszej siostry. Dorośli ludzie, którzy żyją swoim życiem, przez większą część roku właściwie nie interesujący się tym, co się u drugiej osoby dzieje. Przez ich seksualny układ, a właściwie dzięki niemu, w ostatnich dwóch miesiącach widzieli się częściej, niż przez cały poprzedni rok, a więcej niż 24 godziny ze sobą przebywali (nie licząc wesela i tygodnia pomieszkiwania razem w lipcu) ponad 2 lata wcześniej.  

Ten wyjazd miał jednak od początku charakter czysto zabawowy i mimo, że w przestrzeni publicznej zachowywali się wobec siebie "jak należy", to w czasie dwóch krótkich wizyt w hotelowym pokoju nie oszczędzali sobie drobnych sprośności i uwag o zbereźnym charakterze. Szczególnie podczas ostatniej, która miała miejsce około 20 tuż przed wyjściem na imprezę do pobliskiego klubu. Kinga zrobiła doskonałe rozeznanie w lokalach w kurorcie i Adam nawet nie miał jak zaprotestować przeciw jej wyborowi, gdy zobaczył tę knajpę w internecie na swoim telefonie.
- Dobra, ja idę do łazienki się przebrać. Ale nie wchodź tym razem - rzekła pozbywszy się swojej białej kiecki i stanąwszy przed nim w samym bikini
- A czemu niby? - zapytał zdziwiony
- Bo nie, będzie lepszy efekt
Adam wzruszył jedynie ramionami i wrócił do zabawy na telefonie. Po dobrym kwadransie drzwi do łazienki się otworzyły.
- Chodź teraz i powiedz w skali 1-10... - powiedziała radośnie Kinga
Jej brat leniwie zsunął się z łóżka, odłożył telefon i podszedł zgodnie z życzeniem. To co zobaczył po prostu go zamurowało. Kinga miała na sobie tę samą czerwoną kieckę, którą na weselu u Mańki przywdziała Karolina. Na kuzynce wyglądała ona jeszcze w miarę grzecznie, ale Kinga miała dłuższe nogi, przez co spódniczka zamiast nad kolana sięgała do połowy ud. Obcisła kreacja idealnie podkreślała figurę siostry, a dekolt tylko rozbudzał ciekawość i apetyt. Była zupełnie, jakby szyta pod tę dziewczynę i piekielnie seksowna. Do tego jakby teraz bardziej pasowała do włosów właścicielki, prezentując się na tle blondu jeszcze ciekawiej, niż przy kasztanowym brązie.
- No co tak zaniemówiłeś? - spytała Kinga opierając się uwodzicielsko o umywalkę i uginając lekko lewą nogę w kolanie
- O kurwa.... to nawet się w skali nie mieści... ale skąd w ogóle ten pomysł?
- Podoba Ci się?
- Cholernie!
- Wiem, bo widziałam, jak nie mogłeś oderwać wzroku od Karoliny w tej kiecce. Ale wybacz, ja stanik zakładam
- Wyobraź sobie, że jestem w stanie to przeboleć - rzekł podchodząc do niej
Złapał ją za pośladki. Ona nie protestowała i nawet zawiesiła mu na moment ręce na szyi. Czuła, że trudno jest się mu powstrzymać, więc zanim do czegokolwiek doszło oznajmiła stanowczo:
- Nie po to ją zakładałam, żebyś po pięciu sekundach zdejmował.
Lekki zawód w jego oczach był zrozumiały, jednak Adam zdawał sobie sprawę z tego, że to kolejny element gry z jej strony.
- Jak wrócimy z tej imprezy, to ją z Ciebie zerwę, a nie zdejmę - rzekł nie przestając głaskać ją po tyłeczku
Kinga uśmiechnęła się lekko na tę uwagę i pocałowała go. Na to mogła jemu i sobie pozwolić, by przez chwilę popieścili swoje języczki, ale mimo wszystko szybko przerwała ten rytuał.
- Nie zerwiesz, kretynie, bo muszę ją oddać w jednym kawałku - powiedziała nie odrywając się od niego - poza tym oficjalnie jej jeszcze nigdzie nie założyłam, to ma być dopiero na imprezę za tydzień
- Pozory przede wszystkim
- Właśnie. Chodź, bo całą zabawę przegapimy.
Niechętnie, ale wypuścił ją z objęcia. Ale nie dało się ukryć, że już teraz byłby gotów do gorętszej zabawy, co z resztą Kindze trudno było nie wyczuć, gdy zetknęli się ciałami. Musiał obejść się smakiem, a przyjemności zostawić sobie na potem. Wyszli dokładnie kwadrans po ósmej. Do klubu mieli nieco ponad kilometr, prostą drogą prowadzącą wzdłuż pobocznej uliczki od hotelu. Już z daleka słychać było typowo dyskotekowe kawałki, mieszankę techno i zremiksowanych popowych kawałków. Sam klub nie był może wielki, ale posiadał dość sporą salę zabawową, dwa bary (w tym jeden na zewnątrz) oraz budkę z grillowanymi specjałami. Było niby jakieś pięterko, ale sądząc po tutejszych bywalcach raczej zarezerwowane było dla "elity" towarzyskiej. Znalazło się jednak kilka wolnych stolików, więc Kinga i Adam zajęli miejsce przy jednym z nich. Dziewczyna usiadła na krześle, a brata wysłała po pierwsze drinki. Po paru minutach Adam wrócił ze standardowym w gruncie rzeczy zestawem, czyli cuba libre dla siebie i mojito dla siostry. Głośna muzyka wykluczała rozmowy szeptem, więc musieli chcąc-nie chcąc włączyć tryb neutralny. W chwilach ciszy obydwoje korzystali z okazji i obserwowali otoczenie. Na parkiecie królowała ekipa na oko złożona ze studentów, którzy raczej do elity nie należeli, ale umieli zadbać o swoje partnerki. Kinga dopiła swojego drinka, kończąc w rozmowie wątek czasów studenckich i swojego byłego chłopaka. Po odstawieniu szklanicy oznajmiła:
- Chodź, wirtuozie, idziemy zaszaleć
Adam usłuchał tej sugestii. Rzeczy, czyli małą damską torebkę ze schowanym kluczem do pokoju, pozostawili w szatni i mogli bez przeszkód chodzić do tańca razem. W rytm starego hitu przerobionego na nowszą wersję wkroczyli tanecznym krokiem na parkiet. Bawili się blisko siebie, ale poza wykonywaniem kilku podstawowych obrotów nie dotykali się w ogóle. Nie odrywali za to wzroku od siebie i swoich ciał. W tańcu sukienka Kingi pięknie podkreślała nie tylko jej walory, ale i kontury bielizny. Z kolei dla niej najbardziej podniecającym elementem w ubiorze Adama była koszula, niedopięta na ostatnie dwa guziki. Bliżej mogła się temu przyjrzeć, gdy DJ puścił nieco bardziej skoczną wersję piosenki z rytmem podobnym do salsy. Wtedy też zatańczyła z bratem nieco bliżej, ale nadal "grzecznie" i bez uwodzenia. Właśnie to słowo najlepiej oddawało cały spędzony do tej pory dzień. Uwodzili się wzajemnie, drobnymi gestami prowokowali. To siłą rzeczy musiało w końcu wybuchnąć, ale na to miał jeszcze nadejść odpowiedni moment. Teraz, po pierwszych kilku tańcach zamienili parkiet na barowy stolik i zamówili kolejne drinki. Pili w milczeniu, patrząc to na siebie, to na ludzi dookoła. Rozmowę włączyli mniej więcej w połowie upitych trunków. Kinga założyła nogę na nogę, odwracając się na obrotowym krzesełku w stronę Adama. Mimo neutralnego tematu, jakim były plany na podróże w ciągu najbliższych lat, ciągle go obserwowała. Wiedziała, kiedy patrzy na nią, jak rozbiera ją wzrokiem, jak coraz mniej krępuje się rzucając spojrzenie na jej nogi i małą szczelinkę między udami a kiecką.

W ten sposób grali ze sobą i na własnej cierpliwości przez większą część imprezy. Mimo, że osoby postronne raczej traktowałyby ich jako dwójkę przyjaciół, to napięcie między nimi coraz bardziej rosło. Cała sytuacja niespodziewanie rozwinęła się koło 23. Po którymś kolejnym tańcu Kinga musiała udać się do toalety, a że Adam był w tanecznym transie, więc postanowił poczekać na nią na parkiecie. Dziewczyna po wyjściu z łazienki postanowiła skoczyć sama do baru po następnego drinka. Przy ladzie spotkała jakiegoś chłopaka, którego już wcześniej kojarzyła z parkietu. Temu zebrało się na odwagę i postanowił "zagadać" do Kingi. Ona próbowała go spławić ignorowaniem, jednak wobec dalszych prób nachalnego adoratora musiała coś wymyślić, by ten się odczepił.
- Słuchaj - rzekła czekając jak na zbawienie na drinka dla Adama - jakbyś nie zauważył, przyszłam tu z kimś, więc daruj sobie
- No widziałem - odparł tamten - nawet go nie dotykasz, więc to chyba nie Twój chłopak, tylko kolo z friendzone, zgadłem?
- Nie. Przyszłam z chłopakiem więc weź rozbieg, przyjeb w najbliższe drzewo i potem uderzaj do innej
- Dobra, nie to nie, baw się dobrze. A jemu przekaż wyrazy współczucia
Odszedł. To była ulga, ale przez moment była sama pod wrażeniem tego, jaką wymówkę wymyśliła na poczekaniu. W normalnych okolicznościach facet byłby nawet niezłym elementem na jedną noc, bo swoją gadką na podryw skompromitował się w perspektywie dłuższego związku, jednak teraz nie interesował jej nikt, kto przebywał na parkiecie. Gdy odnalazła wzrokiem tańczącego brata, odruchowo spojrzała, czy amant znad lady jest gdzieś w pobliżu. Niestety był i przyjęła to z dużym rozczarowaniem. Podeszła do Adama i podała mu szklankę z pinacoladą. Sama wzięła łyk whiskey z Colą i zorientowała się, że zamieniła im przypadkiem trunki. Obydwoje serdecznie się roześmiali z zaistniałej sytuacji. Kinga kątem oka dostrzegła, że jej adorator nadal się gapi w jej kierunku i rozmawia na ucho z kolegą. Miała wrażenie, że chłopak nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie myliła się. Ledwie dopili swoje drinki i zaczęli na nowo tańczyć, a tamten wraz z kumplem nagle się bardzo przybliżyli do niej i Adama. Tańcząc do dość intymnie brzmiącego kawałka nagle Kinga poczuła, jak ktoś próbuje ewidentnie wejść między nich. Nie znała tego chłopaka, ale szybko skojarzyła, że był on kolegą jej "wielbiciela". Przez chwilę udawała, że go nie dostrzega, jednak wobec większego zdecydowania tego osobnika trudno było dalej zgrywać ślepą. Facet zaszedł ją od tyłu i usiłował w tańcu dotknąć jej bioder. Tu dziewczyna nie wytrzymałą i odwróciła się, by spojrzeć delikwentowi w oczy.
- Mam nadzieję, że mnie z kimś pomyliłeś - oznajmiła groźnie
- Nie, czemu ? - odparł niski mężczyzna nie przerywając tańca wokół niej - nie chcesz zatańczyć?
- Nie!
- Czemu?
- Bo kurwa widzisz chuju obrzezany, że jestem z chłopakiem!
- No właśnie nie widzę...
To, co zrobiła w tym momencie Kinga, było szalone i nigdy by nie przypuszczała, że to by jej kiedykolwiek przeszło przez myśl. To był instynkt, odruch bezwarunkowy. Chwyciła Adama za rękę i przyciągnęła go do siebie, po czym pocałowała go w usta na oczach zdezorientowanego tancerza i jego kolegi obserwującego wszystko z boku. Wściekłe spojrzenie skierowała w stronę obydwu i niemal wrzasnęła:
- Teraz się odjebiesz razem ze swoim niedojebanym koleżką?
- Dobra, laska, weź odbij, to tylko zabawa - odparł podrywacz mocno zmieszany
- Odwal się od niej dobra ? - wtrącił Adam wychodząc przed swoją siostrę i grożąc im swą posturą
Tamci nagle zmienili front i postanowili jednak znaleźć inne obiekty zainteresowań. Obydwoje z rodzeństwa odetchnęli z ulgą. No ale pozostawała kwestia tego, co właśnie się stało przed chwilą. Kinga porwała Adama z powrotem do tańca i zarzuciła mu ręce na szyję. On nachylił się nad jej uchem i rzekł, na tyle cicho, na ile pozwalała muzyka:
- Pojebało Cię?! W miejscu publicznym ?!
- Sory, to było pierwsze co mi przyszło do głowy - odpowiedziała mu
- Zajebiście, módl się, by nikt tego nie filmował albo nie pstryknął na imprezie fotki akurat nam
- Nie przesadzaj, całą imprezę nie widziałam tu nikogo z aparatem. Poza tym w razie czego wykpimy się, że byliśmy pijani no, przestań
- Świetnie, naprawdę...
Nastąpiła chwila milczenia, w trakcie której nadal ze sobą tańczyli i nie odrywali się od siebie na milimetr. W którymś momencie Kinga stanęła tyłem do brata i skierowała jego dłonie na swoje biodra. Przez moment tańczyli w ten sposób, aż wreszcie Adam przełamał tę chwilę bez słów i ponownie nachylając się nad jej uchem rzekł:
- No to teraz albo wracamy, albo idziemy w zaparte
Kinga uśmiechnęła się do siebie i uniosła rękę do góry, by złapać go za szyję. Odpowiedziała mu, również do ucha:
- Ja chcę jeszcze trochę potańczyć
- Mam udawać Twojego chłopaka?
- Aż tak Ci z tym źle?
Zabiła mu ćwieka tym pytaniem. Spojrzeli na siebie, a po chwili ich usta znowu się spotkały w namiętnym pocałunku. Od tego momentu w ich taniec wkradła się właśnie namiętność i sporo pożądania. W kolejnych pląsach ich dłonie już się nie krępowały, szukały to brzucha, to klatki piersiowej, to nóg albo pośladków. W chwilach największego zbliżenia co i rusz jedno lub drugie inicjowało kolejne pocałunki, raz krótkie, a raz długie i nadzwyczaj czułe. Z parkietu nie schodzili przez dobrą godzinę, w dodatku ani razu nie wyszli w czasie imprezy na papierosa. Coraz mniej mówili, a coraz bardziej kusili się wzajemnie dotykiem. Po 1:00 wreszcie pożądanie zwyciężyło. Kinga pociągnęła Adama za rękę i po szybkiej wizycie w szatni wyprowadziła z klubu. Przez całą drogę do hotelu szli przyspieszonym krokiem trzymając się za ręce. Dopiero przed samym wejściem poluzowali dłonie i na kilka chwil znowu udawali rodzeństwo.

Tak było tylko do momentu, w którym znaleźli się w windzie. Wówczas Kinga jako pierwsza nie wytrzymała rosnącego podniecenia i po raz kolejny pocałowała go. Długo i łapczywie. Tuż przed dotarciem na docelowe piętro przerwała i powiedziała ledwie łapiąc powietrze:
- Gdybyś nie był moim bratem, to bym Cię już teraz zaczęła rozbierać
Nie odpowiedział, bo nawet nie zdążył. Winda otworzyła się i pozostało im do przebycia ostatnie 15 metrów do pokoju. Klucz miał już przygotowany, bez problemu wsunął go w zamek i gorączkowo przekręcił. Weszli do pomieszczenia, które automatycznie się rozświetliło po ich przyjściu, a po chwili drzwi były już zamknięte i miały klucz wsadzony w zamek. W tym momencie obydwoje rzucili się na siebie w erotycznym amoku, pragnąc swoich ciał jak wody na pustyni. Kinga wskoczyła na niego i objęła go nogami w biodrach, a Adam przytrzymując ją za pośladki kierował ich w stronę łóżka. Całowali się tak, jakby nie mogli się nasycić, coraz bardziej namiętnie i łapczywie. Opadli na pościel, klejąc się do siebie i przebierając dłońmi po całym ciele drugiej osoby. Dłoń Adama wylądowała na piersi Kingi i rozchyliła jej kieckę, odsłaniając bielutki stanik. Po rozsunięciu bielizny przyssał się do jej sterczącego sutka, ugniatał jej małą pierś i lizał na całym odkrytym obszarze. Jej skóra była już rozpalona od gorąca, tańca i pożądania. Kinga zaciskała palce wokół jego włosów i rozchyliła nogi. Adam skorzystał z tego i zaczął ją masować po majteczkach palcami, nie przestając ssać jej cycuszka. Coraz głośniej jęczeli obydwoje, ona z podniecenia, on z rozkoszy jaką dawało mu pieszczenie rozgrzanego ciała. Ale Adam nie chciał czekać i przedłużać tej gry wstępnej, chciał ją wziąć tu i teraz, od razu, mocno i bez opamiętania. Ściągnął szybko jej stringi z nóg, odrzucił je na podłogę. Dziewczyna zrozumiała, co jej brat zamierzał teraz zrobić i pomogła mu rozpinając rozporek w spodniach. On po chwili już zdjął je z siebie i uwolnił sterczącą pałę spod bokserek. Wsunął się ciałem między jej nogi i bez ostrzeżenia wszedł w nią. Wtedy Kinga momentalnie oprzytomniała i chciała mu przerwać mówiąc:
- Adam, gumka!
- Raz jeden możemy bez... - odpowiedział nie przerywając
- Nie, Adam, idź po gumkę, nie możemy.... - broniła się usiłując ruchami bioder zmusić go do wyjścia
- Bierzesz tabletki przecież, raz jeden!
- Nie i już!
Ale on jej nie usłuchał. Nie wyszedł ani na chwilę, tylko wytrwale sunął w jej już teraz mokrej szparce.
- Adam błagam wyjdź! - próbowała się jeszcze bronić
Jednak wobec jego dalszych ataków była bezsilna. Uczucie jego penisa w sobie bez prezerwatywy było obłędne i nie mogło się równać z seksem w takim zabezpieczeniu. Z każdym jego pchnięciem coraz bardziej odrzucała obawy i poddawała się przyjemności.
- Adaaam... proszę... - jęczała jeszcze przez chwilę, coraz ciszej i słabiej
Słowa ustąpiły miejsca westchnieniom. Był cudownym kochankiem, zawsze doprowadzał ją do szaleństwa. Ale teraz wreszcie odczuwała go w całości, nie przez lateks. Przestała w końcu się bronić. Pocałowała go i skleiła ich usta na długi czas. Bez gry wstępnej kochali się po raz pierwszy, ale żądza była zbyt wielka. Poruszali się w tym samym tempie, on dociskając najgłębiej jak mógł, ona pomagając mu bioderkami. Jego ręce ugniatały jej piersi, ich wargi i języczki tańczyły ze sobą. Wszelkie zasady i moralność odeszły w zapomnienie. Odkąd zaczęli ze sobą sypiać nie było między nimi aż takiej gorącej chemii. To był efekt tego całodniowego uwodzenia i kuszenia, nagroda dla obydwojga za wytrwałość, zdecydowanie warta swojej ceny. Ten klasyczny misjonarz był tylko początkiem, preludium do najbardziej upojnej nocy, jaką ze sobą przeżyli. Kilka minut na ujście największych emocji, każde kolejne pchnięcie było powolne, ale mocne i głębokie. Aż wreszcie pierwsza odmiana. Adam na moment tylko oderwał ich od siebie, przewrócił ją na brzuch i wbił się w nią od tyłu. To był jeden z najbardziej podniecających dla niego układów, tu dodał od siebie jeszcze odrobinę perwersji. Uchwycił ją bowiem za włosy i lekko przyciągnął za nie do siebie. Kinga nie protestowała, wyjątkowo pozwoliła mu na takie coś, z resztą teraz pozwoliłaby mu zrobić ze sobą wszystko. Mógł ją rżnąć jak chciał, więc nie musiał być delikatny. Nie był, bo oprócz szybkiego tempa wkładał w to dużo siły tak, by jej cipka niemal płonęła od ciągłego tarcia. To sprawiło, że Kinga przestała się hamować - zaczęła jęczeć tak głośno, jak nigdy.
- O ja... - rzekła westchnąwszy z rozkoszy
Czuła, że przy odrobinie szczęścia mogą pobić swój rekord z wesela. On był napalony na nią jak nigdy wcześniej, ona pragnęła go najmocniej ze wszystkich dotychczasowych razów. Posuwał ją tak, że nie potrzebowała dodatkowej stymulacji. A dla niego widok siostry w podwiniętej sukience, trzymanej za włosy i jęczącej w ekstazie był tym, co na zawsze utkwi mu w głowie. Przypomniał mu się niemal od razu jego pierwszy erotyczny sen, w którym ją brał. To było lepsze, niż jakiekolwiek sny. Pieprzył boginię, idealną dziewczynę, która swoją figurę i urodę zawdzięczała nie fotoszopowi, ale własnej pracy i dbałości o kuszący wygląd. Adam czuł się teraz największym szczęściarzem na świecie, bo mógł z nią się kochać tak, jak tylko chciał. Teraz chciał ostro i bez przerwy, dopóki starczyło mu tchu. Chciał dojść do końca, by potem obejrzeć jej bezwładne ciało w pomiętej kiecce leżące na łóżku i niemogące wstać z wysiłku. Udało mu się szybko doprowadzić Kingę do szczytowania. Przyspieszył słysząc, jak jej jęki przechodzą w krzyki i w końcowe, nieartykułowane "aaa!" będące oznaką kobiecego orgazmu. A mimo to sunął dalej, wytrwale dążąc do tego, by samemu osiągnąć cel. Kinga po tym, co dostała odwróciła głowę w jego stronę i zagryzła wargi. Zachęcała go, by nie przestawał, ale sama była już zbyt zaspokojona, by mu pomagać.
- Tylko skończ poza, dobrze? - zapytała nagle
Adamowi to podsunęło pewien pomysł. Sądząc po jej reakcjach dotychczasowych uznał, że warto zaryzykować i zasugerować jej najbardziej perwersyjne zakończenie:
- A może powtórka z wesela, co?
Na odpowiedź czekał krótko. Dziewczyna zmrużyła oczy i po chwili, wciąż rżnięta przez niego od tyłu rzekła:
- Dziś Ci chyba na wszystko pozwolę...
To jeszcze bardziej nakręciło Adama, perspektywa takiego finału była zbyt piękna, by ją opóźniać. Dalej więc sztos za sztosem zbliżał się do upragnionego końca. Ten moment wreszcie nadszedł. Ciśnienie w główce skoczyło mu nagle i już sekundy dzieliły go od wytrysku. Szybko więc wyszedł z niej, chwycił kutasa w dłoń i przyciągnął ją za włosy do siebie. Ona patrzyła mu cały czas w oczy i otworzyła szeroko usta. Jeszcze kilka jego jęków i po chwili przyłożył czubek żołędzia do języczka. Kinga poczuła cieplutką spermę wystrzeliwującą z penisa brata prosto w jej gardło. Ani na moment nie przerwała kontaktu wzrokowego, chciała, by widział jak całe nasienie ląduje w jej ustach, jak spływa po języczku i miesza się z jej śliną. Adam skończył, a ona jeszcze zlizała ostatnie kropelki z żołędzia, po czym zamknęła usta i połknęła wszystko, co w nich miała.
- Chodź tu kretynie - powiedziała przyciągając go za koszulę do siebie
Tak długo, jak w tamtej chwili, nie całowali się nigdy. Ekstaza, w jaką wprawił ją pierwszy tak dziki seks z bratem była tak wielka, że zupełnie przestało się liczyć wszystko dookoła i to, że zrobili to bez prezerwatywy. Jedna z ostatnich zasad ustalonych na początku ich seksualnej przygody właśnie została złamana. Ale żadne z nich nie przejmowało się tym zupełnie.
- Papieros? - zapytała w końcu odrywając się od jego ust
- Chętnie...
Mieli pokój dla palących, więc tym razem żadnej kary nie musieli płacić. Usiedli, jak zawsze, na podłodze przy łóżku. Kinga nie zdjęła z siebie wymiętej już kiecki, siedziała w rozkroku obok niego. Delektowała się chwilą. Nie mogła myśleć o niczym innym, jak o tym, że mimo tak ostrego seksu wciąż miała apetyt na więcej.
- Ile potrzebujesz czasu? - zapytała patrząc na jego opadłe przyrodzenie
- Daj mi z kwadrans, nie więcej.
- Dobrze. Więc skoro już to zrobiliśmy i tak bez gumy...to na drugą nóżkę zapraszam Cię do wanny.
- Z wielką chęcią. Na drugą nóżkę mówisz, a może w drugą dziurkę?
- Wykorzystujesz perfidnie to, że jestem napalona i zgodzę się na wszystko?
- Coś w tym guście - zakończył, po czym ją pocałował i wstał, by zgasić papierosa
Spojrzał na zegarek. Godzina 1:46, do hotelu wrócili kwadrans po pierwszej. Noc była więc jeszcze bardzo młoda...

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5291 słów i 28772 znaków, zaktualizował 11 mar 2016.

2 komentarze

 
  • Lolo1

    To teraz kolejna część z trójkątem, kajdankami i apaszką ;) Rozkręcasz się ;)

    21 lip 2015

  • Lula

    Super ta część :)

    20 lip 2015