Więzieni cz.IV, V, VI

Więzieni cz.IV, V, VITo opowiadanie w klimacie femdom BDSM  
Opowiadanie przeznaczone dla osób dorosłych. Fikcyjna historia femdom- BDSM.  
Osoby są wymyślone, jak i wszytskie wydarzenia.  

IV

Przekazanie zmiany przebiegło sprawnie. Na placu właśnie chłostano jakiegoś nieszczęśnika, który rozlał wydawaną zupę. W tym czasie dwóch innych więźniów rzuciło się na rozlane resztki, zlizując je z ziemi. To oczywiście nie spotkało się z aprobatą strażniczek, więc i oni po chwili stali przywiązani do pręgierza.  
Morana uśmiechnęła się. W miejscu takim jak to, nie trzeba zbyt wielu wymyślnych metod, by trzymać mężczyznę w ryzach. Wystarczy nawet, by od czasu do czasu lepiej go nakarmić, czymś ukrytym w kieszeni munduru.  
Wsłuchała się jak w najpiękniejszą muzykę w krzyki osadzonych i świst bata. Nie czekając jednak do końca tej kary zaczęła iść do sypiali.  
W czasie gdy jej nie było, Imsa starał się naprawdę wypaść jak najlepiej. Wyglądało na to, że którejś z jego modlitw wysłuchało jakieś bóstwo. Albo to ona była boginią –przeszło mu przez myśl. ¬–Będę Ją traktować jak Boginię, jeśli tylko zechce. Wszystko, byle nie wrócić do piekieł. –Od których zresztą dzieliły go raptem drzwi, długi korytarz i brama.  
Wypucował łazienkę, która chyba od początku swojego istnienia, nie była tak czysta. Wygładził pościel na łóżku, zdążył zetrzeć kurze z dwóch małych półeczek, które mieściły się w pokoju. Zrobiłby to dokładniej, ale, jak zresztą słusznie, przypuszczał, nie miał już zbyt wiele czasu. Zrzucił niedbale ubranie i wszedł pod prysznic. Pierwszy zresztą od kiedy tu trafił. Ciepła woda była niczym ambrozja dla bogów Olimpu, dawała mu życie. Zostałby tam najchętniej, ale doskonale wiedział, że nie może. Zawinął pomarańczowy ręcznik wokół pasa i wrócił do sypialni, mając jeszcze w pamięci, by posprzątać swoją koszulę i modalowe spodnie, które poza tym, że nieznośnie się opinały, nie zapewniały nocami ani odrobiny ciepła.  
Schylał się już po nie, gdy usłyszał dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.  
Przybrał więc szybko pozycję, której zażądała wychodząc. I tak go właśnie zobaczyła. Klęczącego, grzecznie okazującego dłonie. Z włosów skapywały mu kropelki wody. Ręcznik zsunął się odsłaniając jego całkiem kuszące pośladki.  
Zaśmiała na głos, w każdym razie nie szyderczo. Naprawdę zadowolił ją ten widok.  
-Widzę odpowiada ci bardzo rola nic nieznaczącego kundla i niewolnika, hmm? –pogładziła go po mokrych włosach i ominęła, by odłożyć kask. –Chodź tu! Pomożesz mi się rozebrać.  
Spojrzał w jej kierunku nieco zakłopotany swoją nagością i poleceniem, które usłyszał. Ale ponieważ stała tyłem do niego, stwierdził, że nie będzie czekać, aż Ona się zniecierpliwi.  
Podszedł blisko kobiety. Odpiął zamek idący wzdłuż pleców i pozwolił, by strażniczy kombinezon opadł z jej ramion. Dostrzegł, że to co wcześniej wziął za koronkową bluzkę, było w istocie kompletem seksownej bielizny.  
Szybko się opamiętał. Wolał nie wyobrażać sobie jej gniewu za wgapienie się.  
-Proszę, bogini. – wyszeptał niemal wracając na kolana. –I proszę o wybaczenie, ubiorę się natychmiast.  
Odwróciła się w jego stronę z zadowoleniem odnotowując usłyszaną boginię.
-Nie będzie takiej potrzeby. Podaj linę. –wydala polecenie.  
-Tak, pani.  
Żałowała, że kazała mu się nazywać Panią, określnie bogini zaczęło jej się podobać dużo bardziej. Miała jednak tak straszną ochotę na chłopaka, że wypracowanie z nim komunikacji zostawiła sobie na potem. Związała mu ręce jak uprzednio.  
-Połóż się. –poleciła mu.  
Położył się na podłodze tuż pod jej stopami.  
-Nie tu… -urwała w połowie … - chociaż właściwie zostań.- Zaczęła stópką badać jego ciało. Krążyła nią od penisa, przez jego brzuch i szyję, aż po nos. Wyciągnął język, starając się ją delikatnie musnąć. Zamiast tego poczuł nacisk na szyi.  
-Nie zapominaj się. Tylko ja decyduję. – przywołała go do porządku wracając do zabawy przy jego jądrach.  – Połóż się na łóżku. Daj ręce nad głowę. –poinstruowała go. Przywiązała jego ręce do ramy łóżka. Zdjęła z siebie bieliznę i przysłoniła mu nią oczy.  
Zaczęła całować różne miejsca na jego ciele. Widziała, jak zaczyna się podniecać. Bawiło ją to i nakręcało jeszcze bardziej. Dotarło do niej, że więzień, stał się niewolnikiem. Jej niewolnikiem. Ugryzła go w sutek zostawiając wyraźny ślad zębów. Skwitował to głośnym piśnięciem. Nie próbował jednak w żaden sposób jej zatrzymać. Dotarła w końcu do jego męskości. Podrażniła go nieco ruchami ręki. Wzięła go do ust. Po chwili jego twardość była już dla niej satysfakcjonująca. Złapała go za szyję i usiadła na nim okrakiem cały czas się ocierając. Jęknął. Naprawdę była jego boginią. Ruszała się na nim raz dziko i szybko, jak nieokiełznana amazonka, innym razem zwalniając by sama stymulować się ręką. On pozostawał temu bierny. Nie, żeby nie chciał, ale za bardzo kręciło mu się w głowie. Przyjemne ciepło i przepełniająca rozkosz dogoniły ją po chwili. Opadła dysząc obok niego. Zaśmiała się. Zdjęła mu materiał z oczu, patrząc w nie głęboko.  
-O nie, nie. –po chwili srożej powiedziała, cały czas patrząc głęboko w jego oczy. –Dziś moja przyjemność. Twoja, gdy się przekonam, że jesteś grzeczny! – Odwiązała go od łóżka, nie ściągając jednak więzów z nadgarstków.
-Wypad do łazienki!- krzyknęła, kopiąc go między żebrami. Wszedł tam posłusznie, ciągle podniecony. Zamknęła drzwi od zewnątrz.  
-Spędzisz tam noc. Nie wyślę cię do celi. Jutro dostaniesz coś do jedzenia.  
-Dziękuję, wspaniała Bogini! –odpowiedział na tyle głośno, by usłyszała go zza drzwi.  
Zrobiło jej się jakoś szkoda chłopaka. Rozczulał ją. Roztapiał serce tą Boginią.  
Otwarła po chwili drzwi do łazienki rzucając mu przez próg koc i paczkę cynamonowych ciasteczek.  
Spojrzał na nią …. Nawet nie umiał znaleźć synonimu dla Bogini ..
Pochylił się w najgłębszym ukłonie.  
Zamknęła drzwi.  
Nastała noc.  



V

Długo nie mógł usnąć. Nie mógł uwierzyć, że po trzech nieprzespanych nocach w piekle, trafił do bezpiecznego raju. Nawet jeśli tym rajem były zimne, łazienkowe kafelki. W uszach dudniło mu niemiłosiernie zapętlone – Nie wyjdziesz stąd. Nie ma cię. ¬–Ale on przecież był! Za nic nie chciał trafić na plac, by zbierać krwawe baty, ani też dostać się w łapy współosadzonych. Doszedł, do słusznego zresztą wniosku, że Strażniczka jest jego jedyną nadzieją, by jakoś trwać. Będzie więc tym, czego Ona zapragnie.  
Morana za to usnęła od razu. Zadowolona, spełniona i z myślą, że posłuszny mężczyzna na kolanach podąży krok w krok za nią.  
Budzik, jak zwykle, zadzwonił o wiele za szybko. Przeciągnęła się w łóżku. W starych murach poranki zawsze były nieprzyjemnie chłodne. Zarzuciła na siebie szlafrok. Nie musiała się specjalnie śpieszyć, ale wolała się nie spóźnić. Zaczęła iść w stronę łazienki. Zatrzymała się. Wielki uśmiech namalował się na jej twarzy.  
Bardzo cicho przekręciła kluczyk i uchyliła drzwi zaglądając do środka. Spodziewała się bardziej, że zastanie go klęczącego, a on opatulony w koc, mamrotał coś przez sen.  
Otwarła drzwi mocniej, a ich skrzypnięcie obudziło go natychmiast. Zerwał się gwałtownie, rozglądając w nerwowo, a że do jego świadomości nie do końca dotarł fakt przed kim stoi, zrobił krok w jej stronę.  
Wystraszona sięgnęła odruchowo do kieszeni. ¬–To nie mundur, nie mam pilota!- spanikowała.  
Spojrzeli sobie w oczy w tym samym momencie. W jednej chwili opadł na kolana. Czołem do ziemi. Nie drgnął.  
Odetchnęła gdzieś w głębi.  
Minęła go z gracją idą w stronę umywalki. Nadal się nie poruszył. Przemyła twarz ciepłą wodą i umyła zęby. Cały czas obserwowała go w lusterku. Jej wcześniejszy strach odszedł całkiem, niemożliwe, żeby ten chłopak ruszył się bez jej zgody. Podeszła do niego uwalniając nadal związane ręce.  
-Wyjdź. –zażądała krótko.  
Wysunął się z pomieszczenia bezszelestnie. Był taki uległy. Kręciło ją to nadal. Spędziła chwilę w łazience nim wyszła z powrotem do pokoju. Zobaczyła, że łóżko było idealnie pościelone, a Isma klęczał regulaminowo okazując dłonie. Miała ochotę się zaśmiać, ale powstrzymywało ją tylko to, że póki co jedyną cechą, jaką chciała mu pokazać, była władczość.  
-Podejdź, pomóż mi się ubrać. – Chłopak nie rzucając się w oczy podał jej uniform i przyjął znów niską pozycję. –Możesz skorzystać z łazienki. –powiedziała rozczesując włosy przed lusterkiem. Skinął pokornie głową i zaczął się wycofywać gdy usłyszał :- Stop. Powiedz mi jeszcze, dlaczego nie zjadałeś ciastek ode mnie? Boisz się, że je zatrułam? –spytała poważnie.  
-Nie, nie proszę Pani. Zjadłem tylko kilka. Zostawiłem na później. Nie wiem czy zechce Pani mnie jeszcze nakarmić.
-Nie wiesz czy zechcę nakarmić, a wiesz, że wrócisz do łazienki, gdzie zostawiłeś resztę?
Zmieszały go jej słowa. Miała rację. Obiecała mu jedną bezpieczną noc. Głośno zapłakał, zupełnie jak dziecko, które potrafi rozpłakać się natychmiast i z byle powodu.  
Tym razem nie powstrzymała swojego śmiechu. Nie miała pojęcia jakim cudem skazaniec tak na nią działał.  
-Idź do tej łazienki. I wracaj szybko pod moje stopy! – zawołała wesoło nadal poprawiając coś we włosach.  
Isma jak duch, bez najmniejszego dźwięku czy oznaki ruchu przedostał się do łazienki. Wypłukał usta zimną wodą, nie wiedząc, czy w ogóle wolno mu tknąć kurek z ciepłą. Spojrzał na siebie w lustrze. Przeraził go nieco ten widok. Jedna względnie przespana noc nijak nie pomogła po trzech bezsennych, pełnych strachu dobach. Oczy miał podkrążone, cerę bladą. Paznokcie przy dłoniach obgryzł już dawno. Od czasu rozprawy nie miał jak zadbać o siebie, tyle tylko, że zgolili mu włosy z brody. Jednak te na głowie miał o wiele przydługie. Nie lubił się takiego. Tu jednak nie miał na to żadnego wpływu. Ogarnął się szybko, na ile mógł. Wziął kilka głębokich wdechów i wyszedł do kobiety.  
Zakładała właśnie swoje nakrycie głowy.  –Nie zostawię cię tu. Pójdziesz ze mną. –powiedział widząc, że wraca.  
-Tak, proszę Pani. –grzecznie odparł, choć jego żołądek momentalnie skręcił się z nerwów. Wypalił: -Pani, jak Panią rozpoznam? Nie chcę się zgubić, nie chcę stracić Pani z oczu!  
-Słodziak. –skwitowała jednym słowem.  –Poczekaj.  
Wróciła po chwili trzymając w rękach długą smycz wykonaną z metalowych oczek. Nie musiała go nawet przywoływać, gdy zjawił się przy jej nodze, jak wierny, dobrze wytresowany pies, i odchylając nieco głowę, pozwolił jej dopiąć łańcuszek. Byle być jej własnością. Nikogo innego.  
VI

Pociągnęła go za sobą, choć wcale nie musiała. Grzecznie podążał za nią, wpatrzony w jej oficerki. Odbiła kartę prowadzącą do części dla więźniów. Przełknął ślinę. Najchętniej szarpnąłby smycz i uciekł z powrotem do pokoju. Jednak jeszcze całkiem nie oszalał.  
-Witaj Morano! – usłyszał z ust Starszej Strażniczki. –Morana. Bogini Morana. Czy to przypadek, że zależnie od języka, jej imię może oznaczać, albo Wspaniałość i Hojność, albo Śmierć?- rozmyślał*
-Dzień dobry. Od razu muszę podziękować za poradę. Uległy więzień idealnie spełnia się w roli sprzątaczki. –zachichotała jego Pani. Uznał to za komplement.  
-Przypadł ci do gustu, jak sądzę. –krytycznie przyjrzała się skazańcowi na łańcuchu. –Gdybyś potrzebowała go utemperować, nie wahaj się użyć obroży. Kilka powtórzeń prądem i zdolny będzie nawet nauczyć się latać, bylebyś przestała.  
Morana skinęła głową, przyjmując do siebie poradę. Choć nie sądziła, że będzie musiała wykorzystywać tę metodę karnie. Uświadomiła sobie, że mimo iż widziała już jak reagują na ten rodzaj tortury więźniowie, nigdy dotąd sama nie użyła pilocika. Może to też dobry moment, by uświadomić Ismailowi, że naprawdę go użyje, gdyby zaszła taka potrzeba.  
Rozejrzała się po dziedzińcu, szukając kogoś, kto nieco bardziej zasłużenie niż tylko dla jej kaprysu mógłby zostać rażony, ale cele nie były jeszcze otwarte po nocy, a przed nimi krążyło tylko kilku wyznaczonych do sprzątania skazańców.  
Dziwna myśl przemknęła jej przez głowę. Zastanawiało ją, ilu z nich jest tu niesłusznie. Szybko jednak odegnała ją od siebie. Chwilowo chroniła choć jednego i miała nadzieję, że uległość chłopaka jej nie znudzi. Zresztą od zawsze fantazjowała o czymś takim, więc postanowiła sobie, że póki on nie będzie dla niej problemem, wypróbuje na nim wszystkie swoje skrywane fetysze.  
Kobiety obeszły dziedziniec dookoła, kontrolując stan cel i sprawdzając wszystko, co na porannej zmianie przewidywał regulamin.  
Sygnał alarmu zwiastował otwarcie cel. Więźniowie ustawili się wzdłuż ścian, pochyleni, prezentując dłonie. Żaden nawet nie próbował kwestionować regulaminu jeszcze przed śniadaniem. Zwłaszcza, że z kuchni unosiła się smużka dymu, a to zwiastowało prawdopodobnie coś ciepłego, a nie zwykłą kromkę suchego chleba.  
Morana raz jeszcze przeliczyła więźniów w tej części, za którą osobiście odpowiadała i podpisała się na elektronicznym czytniku.  
-Iść! – głośną komendą wprawiła w ruch skazańców Starsza Strażniczka. Posłusznie ustawili się w kolejce do okienka przy ścianie.  
Dzień był naprawdę chłodny, więc gdy zobaczyli, że na chlebie mają odrobinę ciepłej, biało-żółtawej papki, która w zamyśle miała być chyba jajecznicą, niemal połykali swoje porcje w całości, by nie zmarnować ani okruszka.  
Morana przypatrywała się tej scenie z obrzydzeniem. Choć liczyła też na jakąś małą bójkę o kawałek strawy. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.  
Więźniowie udali się do wyznaczonych prac. Kobiety nadzorowały ich z bliska jeszcze przez moment, by potem udać się do małego, przeszklonego pomieszczania, z którego mogły obserwować ich spokojnie, ale nie marznąć. Zjadły tam niesamowicie pachnące śniadanie i wypiły po kubku gorącej kawy.  
Isma klęczał jak zbity szczeniak. Morana ignorowała go teraz nieco, wypełniając jeszcze jakieś dokumenty i zerkając co jakiś czas przed siebie. Wyrwało ją z tego dopiero jego burczenie w brzuchu.  
-Nie przeszkadzaj mi! – burknęła groźnie w jego stronę, przypominając sobie, że nie może traktować go zbyt pobłażliwie i słodko. Koniec końców nie był szczeniakiem, tylko mężczyzną, do niedawna wolnym, więc zmusi go do uległości .. – nie zdążyła dokończyć w swoich myślach tego zdania, gdy Isma rzucił się wręcz pod jej stopy. Lizał buty językiem, zaczynał od niewysokich obcasów, a kończył nie przekraczając wysokości połowy uda. Wracał tą samą ścieżką, by zaraz na nowo wspinać się i czyścić oficerki z każdego napotkanego pyłku. Mruczał przy tym jak kot. Rozpływała się w tym uwielbieniu. Czuła jak ją czci. Ciekawe czy on czuł, jak bardzo ją tym podniecał. Chwyciła gwałtownie jego przydługie włosy. Zaczęła kierować jego głową w rejony, jakie jeszcze nie dotarł. Bawiła się nim.  
-Nie myśl, że tak łatwo za każdym razem ci wybaczę. – powiedziała bądź co bądź czule, gdy już go od siebie odepchnęła. –Zostań!
Wyszła zostawiając go samego. Modlił się, by nie zdążyła tu wrócić druga z kobiet. Widział już kilkukrotnie, jak lubowała się w biciu i kopaniu więźniów. A on uparcie trzymał się w myślach tego, że tylko jego Pani, mogłaby potraktować go podobnie.  
Gdy drzwi otwarły się, nie był pewien, która z nich weszła. Ale porcja zapakowanego w przeźroczystą torebkę jedzenia szybko rozjaśniła mu sytuację. Przyparł więc czołem do podłogi, kłaniając się najpokorniej jak umiał.  
-Zjedz. To będzie długi dzień. Właśnie szykują pręgierze do chłosty. Twoi koledzy się nie spisali … - intrygującym tonem głosu opowiadała mu o pręgierzach, jakby były czymś cudownym i ciekawym. –Obejrzysz ze mną ich karę. I nie pozwalam ci opuścić wzroku. Masz patrzeć jak ich biję! Jasne?
-Tak, Pani. –odparł z buzią pełną kanapki.  
Spojrzała na niego i znów się roześmiała.  
-Tylko pamiętaj Isma, jedno moje słowo, i to ty będziesz przy pręgierz ….


*Imię "Morana" pochodzi z języka celtyckiego i ma różne znaczenia w różnych kulturach. W języku irlandzkim "Morana" może oznaczać "wielką" lub "wspaniałą" , „hojną”.
W niektórych krajach, takich jak Chorwacja, "Morana" to imię żeńskie, które odnosi się do zimowej bogini lub personifikacji zimy. W mitologii słowiańskiej "Morana" reprezentuje zimę i śmierć, a jej przejście na rzecz wiosny jest obchodzone w różnych świętach i obrzędach.

3 komentarze

 
  • gigi2024

    A czy w realnym świecie też tak pomiatasz mężczyznami, czy tylko odreagowujesz swoją samotność lub bycie uległą jakiegoś czada

    8 stycznia

  • DEX

    Czekam na kolejne części

    26 lis 2023

  • MistEunice

    @DEX dzięki za kom.  
    Kolejne części już na Wattpad. Tu będę wstawiać później; )

    26 lis 2023

  • HIGLANDER

    Oczekuje na ciag dalszy..😊

    24 lis 2023