Zaspokoić głód

Poniższa fikcja jest przeznaczona jako rozrywka dla DOROSŁYCH. Jeśli nie jesteś pełnoletnią osobą DOROSŁĄ, powinieneś unikać tego tekstu i znaleźć coś bardziej odpowiedniego do przeczytania

Wszystkie postacie w tej historii są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest czysto przypadkowe. Autor niekoniecznie akceptuje lub popiera jakiekolwiek działania opisane w tej
historii, z których niektóre są niebezpieczne i / lub nielegalne. Pod żadnym pozorem nie próbuj tego w domu.

Tekst z elementami bdsm.

Na początku było ssanie. Takie delikatne pragnienie czegoś, co pojawiało się na obrzeżach świadomości i po chwili znikało. Jednak z czasem ssanie zaczęło wyłazić poza obrzeża i pchać się do środka. Powoli ssaniem było wszystko. Na cokolwiek nie spojrzałam widziałam „to”. We wszelkich możliwych, niemożliwych i zboczonych konfiguracjach. W końcu przestało ssać. Narodził się głód i żaden tam mały, którego można by ugasić spożywając znany z reklam serek. Pragnienie aż paliło. Ale postanowiłam, że się nie dam. Duża kobieta jestem, to się nie dam. Po tygodniu mój dom zaczął przypominać rezydencję perfekcyjnej pani domu. Po dwóch domownicy zaczęli na mnie dziwnie patrzeć. Po trzech delikatnie zwrócono mi uwagę, że ręczniki nie są jednorazowe, więc nie trzeba ich wymieniać po każdym użyciu. No to się opanowałam. I poszłam zamiatać chodnik przed domem sąsiadów. Głód trwał i wiercił mi trzewia. Ale nie takie rzeczy przeżywałam. Dam radę. W środku nocy (czytaj szósta rano) wstawałam i szłam biegać. No dobrze, z bieganiem mało miało to wspólnego, ale tak czy inaczej 10 km robiłam. Też nie pomagało. Zmęczenie w minimalnym stopniu tłumiło głód. W końcu dałam sobie spokój. Wybrałam znienawidzony numer. Odebrał już po dwóch sygnałach.  
- Słucham – usłyszałam znajomy tembr głosu, który zawsze przyprawiał mnie o dreszcze.
Przez chwilę milczałam. On nie zamierzał ułatwiać mi sytuacji. Milczał po drugiej stronie telefonu.  
W końcu przełknęłam ślinę.  
- Miałeś rację…   Panie – powiedziałam. Serce waliło mi jak młot, w gardle siedziało osiem krasnoludków, które uparły się rozpalić tam ognisko, obok przelatywały dwa plutony much, których szum skrzydeł powodował ogromny huk w mojej głowie.
- I? - Postanowił być uprzejmy i mi pomóc.
- I nie umiem stłamsić tego pragnienia. Jest silniejsze niż ja.
Tym razem poszło ciut łatwiej. Zająknęłam się tylko dwa razy, a jeden z plutonów much gdzieś odleciał.  
- I?
No mógłby się chociaż trochę postarać. Odrobinę pomóc. A nie tylko to „i”
- Proszę spotkajmy się – wyszeptałam. Może nie usłyszy.
- Dobrze. - A jednak usłyszał. - Przyjedź.
I już koniec. Prawie pół roku męczarni skwitował jednym „przyjedź”. Eh, dominujący. Dziesięć minut i byłam gotowa. Dwadzieścia kolejnych i byłam na miejscu. Winda jak zwykle była popsuta. Nawet się nie zdyszałam, wchodząc na dziesiąte piętro. Poranny trening zrobił swoje. Otworzył mi drzwi.
- Gotowa? - zapytał
Kiwnęłam tylko głową. Nie byłam w stanie mówić. Tym razem zrozumiał.  
- Rozbierz się.
Posłusznie wykonałam polecenie. Zawiązał mi oczy. Wziął za rękę i pociągnął za sobą. Pewnie nabył kolejny gadżet z serii „to nie będzie bolało tak mało” . Byłam zdeterminowana i gotowa na wszystko. Nawet na packę taty albo małe biczysko. Byle tylko w końcu zaspokoić głód, byle zniknął, odszedł. Pierwsze uderzenie było delikatne, drugie mocniejsze, a trzecie wprowadziło mnie w znany trans. Wszystko przestało mieć znaczenie z wyjątkiem zaspokojenia głodu. Kolejne orgazmy wstrząsały moim ciałem. Jak ja tego potrzebowałam.
Kiedy już było po wszystkim. Kiedy każdy nawet najdrobniejszy centymetr mojej skóry był dotknięty bólem, nastąpiło to… Wstał otworzył szufladę i wyjął z niej ów przedmiot moich cierpień. Od pół roku wiedziałam, że tam będzie leżał. Za każdym razem, jak do niego przychodziłam wyciągał owe pudełeczko i znacząco na mnie patrzył. Za każdym razem mówiłam nie. Ale tym razem wiedziałam, że będzie inaczej.
- Proszę Panie – szepnęłam.
Uśmiechnął się lekko.  
- A nie mówiłem – zaśmiał się i wyciągnął ukochaną francuską czekoladową truflę i wsadził mi do ust. Nieziemski smak rozpłynął mi się w ustach. Tylko on umiał zrobić takie trufle.

Przeklenstwo

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 803 słów i 4508 znaków, zaktualizowała 19 mar 2021.

3 komentarze

 
  • Fallen

    Ten głod był za truflą  bardziej, niż za bdsm.

    2 paź 2020

  • enklawa25

    Super  ;)

    28 lip 2020

  • Morfina

    Jestem jak zawsze na tak, nawet dwa razy  :smile:

    26 lip 2020