Materiał zarchiwizowany.

Keep Smiling -#01

-Tini? -Usłyszałam krzyk przez co się wzdrygnęłam. 

Katherina wróciła do domu. Katherina, właśnie Ona pokazuje mi "kolorowy świat", który jak dla mnie, nie istnieje. Nie mam nawet ochoty wychodzić z pokoju, najlepiej zamknęłabym się tutaj i nigdy nie wyszła.

Podniosłam się z łóżka po czym wyszłam z pokoju, schodząc schodami na dół. Już po chwili przed oczami pojawiła mi się blondynka z lekkim uśmiechem na ustach. Jak Ona to robi? Wraca i jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Czasami myślę sobie jakby wyglądało moje życie z rodzicami. Patrzę z zazdrością na Kath, która spotyka się z rodzicami śmiejąc się z nimi w salonie. Nie mam nic do Susan i Roberta, jednak to że już nigdy nie zobaczę moich rodziców, zabija mnie od środka. Zabija mnie to że muszę się uśmiechać, wkładać maskę każdego dnia. 

Pochodzę z Polski, dokładnie z Katowic. Mieszkałam tam wraz z siostrą i rodzicami. Siostrą, która wyprowadził się do Los Angeles i rodzicami którzy zgineli już w Londynie. Dokładnie rok temu. Jednak są pochowani w Katowicach, gdyż tak chcieli. Właśnie w tedy mój widok na świat, nie był taki kolorowy. Dokładnie mniej niż dwa miesiące temu, stało się coś, czego nigdy bym sobie nie pomyślała. Zostałam zgwałcona. Każdy krzyk, trzask czy nawet głupi SMS, może mnie okropnie wystraszyć. Nie mogę znieść nawet pobytu sam na sam z chłopakiem w jednym pomieszczeniu. Dokładnie wtedy, kolejny raz, użyłam żyletki. Pierwsze trzy miesiące używałam je po śmierci rodziców, później po gwałcie, a teraz używam jej gdy przychodzą problemy. Stała się dla mnie jak narkotyk. Robienie pamiętnika z mojego ciała, nie jest dobry rozwiązaniem. Lecz, nie potrafię przestać...

Pozbierałam się w sobie po czym uśmiechnęłam się w stronę Kath. Jej niebieskie oczy wpatrywały się we mnie ze współczuciem. Kolejna rzecz, której nie cierpię w ludziach. To jest jeszcze gorsze, współczucie. Widząc w oczach bliskiej osoby współczucie, tylko dlatego że zostałaś bez rodziny i sześć tygodni temu zgwałcona. To boli. Lekko, a właściwie bardzo, różowe policzki, dały mi do myślenia że na dworze jest zimno. "W końcu jest zima, idiotko!" -Pomyślałam.

-Cześć. -Odezwałam się wreście.

-Jest jakiś obiad? -Spytała.

-Pierogi. -Powiedziałam po polsku.

Tak. Kath pracuje jako tancerka, uczy dzieci tańczyć. Ja natomiast przejełam sprzątanie domu i gotowanie. Polskie dania spakują Kath najlepiej, lepiej niż amerykańskie. 

-Lepiej nie będe tego powtarzać, jeszcze sobie język złamie. -Mruknęła kierując się do kuchni.

Pokręciłam głową, zawsze będzie taka, riposty to jej życie. Oparłam się o ścianę, i wpatrywałam w blondynkę. Gdyby nie Ona, załamałabym się kompletnie. Co prawda, dalej nie potrafię pozbierać się po śmierci rodziców, a tym bardziej po 
gwałcie. Lecz nie zamknęłam się w pokoju, nie doprowadziłam się do śmierci, chodź chciałam. Nie po tym, jak mi pomogła. Myśli że wszystko ze mną w porządku, bo się uśmiecham. I dobrze, nie chce więcej współczucia. Selena. Moja siostra, po śmierci rodziców wyjechał do LA, i tyle było ją widać, i słychać. Moja jedyna rodzina, mnie zostawiła. Kompletnie samą. Boję się co będzie jutro, czy Kath mnie zostawi? Tak samo jak siostra? I rodzice?


-Co się tak patrzysz?! -Usłyszałam śmiech blondynki.

-Słodka jesteś. -Powiedziałam słodkim głosem, na co wywróciła oczami wracając do jedzenia.

Wiedziałam że powstrzymała się od riposty. Założyłam ręce na piersi i podeszłam do okna. Ulice, trawę i chodniki pokrywał biały śnieg. Wyglądało to naprawde pięknie, dzieci bawiące się przed domem. Grające w chowanego, berka i rzucające się śnieżkami.

Wpatrywałam się w nich aż w końcu, odwróciłam wzrok spoglądając na Kath. Siedziała z telefonem w ręku, z pustym talerzem przed sobą. Nie zwracając na niej uwagi, gdyż jest w swoim świecie internetu, skierowałam się na górę do pokoju. Gdy byłam w już na samej górze, ktoś zadzwonił dzwonkiem. Cała się spiełam, sama nie wiem czemu. Mam jakąś opsesji, od czasu gwałtu.

-OTWORZE! -Usłyszałam krzyk Kath, przez co się rozluźniłam.

Lecz nie poszłam do swojego pokoju, byłam ciekawa, kto to... Drzwi otworzyły się, a Ja z góry miałam dobry na to widok. Wyprostowałam się jak struna, widząc nieznajomego chłopaka. Niestety nie mogłam usłyszeć ich rozmowy, może nawet nie chciałam? Po chwili drzwi się zamknęły, a Ja odetchnęłam z ulgą. 

-KTO TO?! -Wydarłam się, jakbym nie wiedziała.

-NIE UDAWAJ! WIEM ŻE WIDZIAŁAŚ! -Krzyknęła wchodząc do kuchni.

Zna mnie na wylot, tak jak Ja ją. Jeśli teraz się spytam poco byli, odpowie mi że mam zejść na dół. Więc, szkoda głosu na krzyki. Wolnym krokiem skierowałam się na dół, a później do kuchni. 

-Kto to był? -Spytałam gapiąc się na Kath.

Zmrużyłam oczy widząc jak Kath przeklina na naszą zmywarkę. Mieszkamy tutaj od roku, a Ona nigdy nie potrafi tego włączyć.

-Powiem Ci jak włączysz to dziadostwo! -Warknęła zamykając z hukiem drzwiczki suszarki.

-Kath... -Jęknęłam.

Pokręciłam głową podchodząc do metalowego urządzenia, włączyłam przycisk 'start/pause', po czym spojrzałam się na nią jak na idiotkę.

-Oups. -Wzruszyła ramionami. -To samo naciskałam chyba z tysiąc razy, i dupa! -Zawołała.

-Może trzeba odczekać chwilę? A nie kurwować i przyciskać tysiąc razy? -Uniosłam brew na co wywróciła oczami. -Kto to był? -Spytałam po chwili.

-Pytał się czy to nie tutaj mieszka nie jaki 'Louis Tomlinson'. Tylko nasz i dom obok nie ma numerów, więc się pomylił. -Wzruszyła ramionami.

-Mamy nowego sąsiada? -Spytałam marszcząc brwi.

-Jope, na to wygląda. -Wzruszyła ramionami biorąc swoje 'życie' do rąk.

Telefon. Tak to nazywa, 'swoje życie'. Nie interesując się dalszą sprawą, skierowałam się do mojego pokoju. Weszłam do niego, zapalając światło. Trzasłam drzwiami, jak to miałam w zwyczaju.
Podeszłam do okna, otwierając je na całą szerokość. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka, gdyż tempteratura na dworze wynosiła maksymalnie osiem stopni. Śnieg będący na ulicy topniał, tak samo jak na dachach, trawie, drzewach. Wkońcu idzie marzec, luty i zima się kończą a przychodzi wiosna. 
Uwielbiam otwierać okno i podziwiać gwiazdy. Latarnie oświetlały ulice, blask księżyca padał przez okna. Uwielbiam w zimie to, że szybciej staje się ciemno, a gwiazdy pokazują się na niebie. Piękny widok.

-Ładne widoki, nie prawdasz? -Usłyszałam męski, lecz delikatny głos.

Gwałtownie spojrzałam przed siebie. W oknie był chłopak, na co się spiełam. 

Dzieliło nas około dwadzieścia metrów. Jego czekoladowe oczy mogłam zobaczyć nawet tutaj. Czarne włosy były starannie postawione, siedział na parapecie w białej koszulce i czarnych rurkach. Na jego prawej ręce znadowało się pełno tatuaży. 
Nie mogę na to poradzić, że boje się jakiego kolwiek chłopaka... Lecz musze przyznać że był przyst
ojny. Westchnęłam po czym wzruszyłam ramionami lekko się prostując.
Jego kokaowe oczy wpatrywały sie we mnie z miły uśmiechem na ustach. Nie mogłam wyczytać w jego oczach co czuje, kompletna pustka. Wymusiłam lekki uśmiech co odwzajemnił.

-Jestem Zayn. A Ty? -Usłyszałam jego melodyjny głos, przez co kompletnie się rozluźniłam.

-Martina. -Odpowiedziałam.

Mój wzrok powędrował do gwiazd, jedne były mniejsze, drugie większe. Pamiętam jeszcze jak zawsze z rodzicami wychodziłam do ogródka, było okropnie zimno, lecz to nie powstrzymało nas od oglądania gwiazd.
Pamiętam kiedy zrobiłam pierwszą kreskę na moim nadgarsku, śmierć rodziców. Muszę się przyznać że to wtedy zaczełam robić z mojego ciała... pamiętnik. Kath w końcu mi pomogła i, przestałam. Lecz po gwałcie, robię to regularnie. Chodź Ona tego nie wie, chciałambym przestać to robić. Lecz nie mogę, to jest jak narkotyk.
Jeszcze dwa miesiące temu, nie pomyślałabym że zobaczę żyletkę. Lecz miesiąc temu, znów ją zobaczyłam.

Kompletnie zapomniałam o obecności Zayna, który patrzył się na mnie. Spojrzałam na niego, w tym samym momencie uśmiechnął się do mnie lekko. Miał piękny uśmiech.

-Jesteś mało mówna. -Zauważył na co wzruszyłam ramionami.

-Nie mam nic do powiedzenia. -Odpowiedziałam. 

-Mało mówna, ale za to piękna. -Odparł wzdychając.

Zaśmiałam się z jego komentarza. Kłamstwo. Pokręciłam głową z uśmiechem, na co pokazał swoje białe i proste zęby. 

-Kłamstwo. -Mruknęłam. -Już wiem, że potrafisz kłamać. -Dodałam.

-Mówię jak jest. -Odparł. -Opowiedz mi coś o sobie. -Dodał zaciekawiony.

Opowiedzieć coś o sobie? Niby co? Że siedem miesięcy temu zmarli moi rodzice? Że ponad miesiąc temu zostałam zgwałcona, przez co boje się swojego cienia? Że mam pamiętnik, zrobiony ze swojego ciała? Gówniana sprawa.

-Nie... Nie lubie o sobie opowiadać. -Mruknęłam. -Za to Ty możesz coś o sobie opowiedzieć. -Zmrużyłam oczy ciekawa.

Zayn westchnął po czym się lekko wyprostował. Przy nim czułam się dobrze, chodź go nie znam, czuje że jest dobrą osobą. Nie boje się go, jak inny chłopaków. Pod jego głosem się relaksuje, nie spinam. Nigdy takiego czegoś nie czułam. Nie czułam radości z rozmowy, nie uśmiechałam się, nie relaksowałam się.

-Co by tutaj powiedzieć? -Moje rozmyślenia przerwał Zayn. -Jestem Zayn Malik. 
Mieszkam z czteroma moimi przyjaciółmi, Niall, Louis, Harry i Liam. Znamy się od dzieciństwa. Pracuje jako mechanik samochodowy. Mieszkam tutaj od dwuch dni, wcześniej mieszkaliśmy za Londynem. Mam 19 lat i pochodzę z Bradford. Mam trzy siostry, które mieszkając z moją mamą. Moi rodzice się rozwiedli, teraz mój ojciec mieszka również w Londynie. Lecz nie chce go widzieć... -Przerwał na moment. -Zdradził moją mamę. -Westchnął.

Przygryzłam wargę. Zawsze lepszy jest rozwód niż... smierć rodziców. Zaufał mi. Dopiero teraz zzdałam sobie sprawę, że wpatruje się w niego. Chodź ma spuszczoną głowę, doskonale mogę zobaczyć smutek w jego oczach.

-Wiem... -Zaczełam, na co Zayn podniósł głowę. -Że jest Ci ciężko. 'Przykro mi' czy 'Wiem co czujesz', tylko denerwuje. Gdyż ludzie którzy przez to nie przeszli nie wiedzą jak to jest. Widzieć swoich rodziców którzy się rozwodzą... Tego uczucia nie można opisać. I nikt nie wie co się czuje, jeśli sami tego nie przeżyją. -Zmarszczyłam brwi. -Tak samo jak widzieć w oczach kogoś współczucie, to jeszcze bardziej dobija. -Pokręciłam głową.

Zayn wpatrywał się we mnie z osłupieniem, nie mam pojęcia dlaczego. Powiedziałam coś źle? Czy może go jakoś skrzywdziłam.

-Martina... -Zaczął.

-Mów mi Tini. Nie znoszę mojego imienia. -Pokręciłam głową. -I... jeśli jakoś moje słowa cię zabolały, to przepraszam. -Zmarszczyłam brwi. -Najpierw mowię, potem myśle. -Dodałam uśmiechając się przepraszająco.

-Nie. Poprostu nie spodziewałem się takich słów po tobie, Tini. -Uśmiechnął się lekko.

~*~


Gadając z Zaynem, czułam się szczęśliwa. Jak nigdy. Gadaliśmy dość długo, o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się że również pali, to go uspokaja. Skończyliśmy gadać o drugiej w nocy, ciągle się smiejąc. Aż w końcu do mojego pokju przyszła Kath a do Zayn, chyba Louis... Mówiąc że mamy się uspokoić, przez co skończyły się nasze pogaduchy.
Co pomyślałam o wczorajszym wieczorze, uśmiechałam się jak idiotka. Już widzę powrót Kath, i pytania. Spałam mało. Właściwej to Ja nigyd nie śpie dużo, to przez to gdyż mamy koszmary. Czasami boje się zasypiać, przez co w nocy maluje. Lubię malować.

Siedząc przed telewizorem, skakałam po kanałach gdzie nigdzie nic nie było ciekawego. Słysząc dzwonek do drzwi, podskoczyłam w miejscu. Powoli zebrałam się z kanapy i po cicho podeszłam do drzwi. Wahałam się je otworzyć, co jeśli to morderca?
Po krótki zastanowieniu się, postanowiłam otworzyć. Zdziwiłam się widząc Zayna w drzwiach. Po co przyszedł?! Lekko się spiełam, po czym stucznie uśmiechnęłam.

-Zayn. -Odparłam.

-Cześć... -Zaczął gapiąc się na mnie, jakoś dziwnie. -Przepraszam że cię nachodzę, ale mój przyjaciel zapomniał kupić kawy i... -Pokręcił głową.

-Nie ma sprawy. -Przerwałam mu. -Wejdź. -Przepuściłam go w drzwiach.

-Dzięki. -Uśmiechnął się lekko.

Nie powiem, bałam się z nim zostać. Tak, sam na sam. Cały czas była spięta, strach nie ulegał lecz nasilał się z każdą sekundą jego ruchu. Zayn wszedł do środka, przez co mogłam zamknąć drzwi.
Skierowałam się do kuchni, po czym wyciągnęłam kawę. Z całą, jeszcze nie otwartą, kawą wróciłam do holu. Spiełam się jeszcze bardziej, gdy nie było w nim Zayna. Co jeśli wyskoczy zaraz z nożem? Zaczełam głęboko oddychać. Odwróciłam się aby skierować się do salonu, lecz od razu wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Odskoczyłam przerażona powstrzymując się od krzyku.
Spojrzałam na Zayna który bacznie mi się przyglądał. Nie mogłam wyczytać nic z jego oczu, co utrudniało sprawę.

-Wystraszyłeś mnie. -Mruknęłam cicho.

-Tini... Ja... Widze że coś z tobą nie gra. -Zaczął na co już chyba maksymalnie się spiełam. -Nie musisz się mnie bać, możesz mi zaufać. -Dodał podchodząc na co się cofłam.

-Tutaj masz kawę. -Podałam mu ją, ignorując jego wypowiedź. 

Wiem, zachowałam się jak idiotka. Lecz nikt nie może mi pomóc, tym bardziej obca osoba, jeszcze chłopak. Uparcie wpatrywałam się w podłogę, lecz byłam czujna na każdy jego ruch. Czułam palący wzrok na sobie, lecz zignorowałam to.

-Może... -Urwał, na co na niego spojrzałam. -Wpadniesz do nas dzisiaj? Razem z twoją przyjaciółką? Poznamy się lepiej? -Spytał.

-Muszę zapytać Katheriny, czy chce iść. -Odpowiedziałam zakładając ręce na piersi. 

-Równie dobrze możesz przyjść sama. -Wzruszył ramionami. -Moi przyjaciele chcą cię poznać. -Dodał.

Przyjaciele? Z tego co wiem to jest ich czwórka. Sama z czwórką chłopaków? Nigdy. Prędzej skoczyłabym z mostu. Żeby nie wyjść na kompletną wariatkę postanowiłam się odezwać, jednak zamarłam widząc jak Zayn do mnie podchodzi.
"Proszę, nie dotykaj mnie. Nie dotykaj mnie. Nie dotykaj mnie." -Powtarzałam w myślach. Przymknęłam powieki gdy stanął kilka centymetró przede mną.

-Tini, widzę że coś nie tak. Wiem, znamy się od... kilku godzin. Lecz możesz mi zaufać, widze że masz jakiś problem. -Powiedział.

Jego ręke powędrowała w górę. Jeśli myślałam że jestem już totalnie spięta, to cofam to. Cofnęłam się, ponownie ignorując jego wypowiedź, podchodząc do drzwi.

-Będe z Kath około... 18? -Zaproponowałam. 

-Dobrze. -Powiedział przechodząc obok mnie. -Jeszcze raz dzięki za kawę. -Odparł uśmiechając się.

Już miałam zamykać drzwi gdy nagle się odwrócił, spojrzałam na niego zdezorientowana marszcząc brwi.

-Co? -Spytałam.

-Mogę prosić o twój numer telefonu? -Spytał.

Cicho westchnęłam po czym pokiwałam głową. Mulat wyciągnął telefon, dając mi go. Przez przypadek dotknęłam jego dłoni przez co przeszedł mnie prąd, od razu odsunęłam dłoń chwytając jego telefon. Szybko wpisałam swój numer po czym oddałam telefon Malikowi.

-Proszę. -Mruknęłam.

-Do wieczora, Tini. -Uśmiechnął się lekko.

Czy Ja jestem głupia? Dając numer telefonu chłopakowi, którego nie znam? Zachowałam się jak idiotka, ignorując jego wypowiedzi o pomocy. Jednak, nikt nie może mi pomóc. Nie, stop. Żyletka może mi pomóc.
Szybko zamknęłam drzwi, po czym automatycznie skierowałam się na górę. Weszłam do łazienki po czym jak robot, zaczełam szukać jej. Muszę odreagować. Co prawda Zayn miał dobre intecje, lecz to i tak wywołało u mnie lekką panikę.
Gdy znalazłam upragnioną rzecz, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nie rozumiem sama siebie. Nie potrafię żyć bez żyletki, tak jak narkomant bez narkotyków, czy jak alkoholik bez alkoholu. To mnie zabija, wiem. Lecz nie potrafię inaczej. To mi pomaga, nawet bardzo.

Przyłożyłam metal do skóry, po czym bez problemu rzejechałam po nadgarsku. Krople krwi pojawiły się na białych kafelkach podłogi. Od razy poczułam ulgę, a moje ciało się rozluźniło. Chcę zrobić kolejną kreskę, usłyszałam trzask drzwi. Katherina. Szybko obmyłam ranę chowając ją pod bluzę, pościerałam krew z ziemi i schowałam żyletkę.

-Tini?! -Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają.

Wyszłam z łazienki po czym spojrzałam na Kath, widząc mnie uśmiechnęła się szeroko. 

-Cześć. -Odparłam lekko wymuszając uśmiech. 

-Chyba mamy do pogadania. -Przekręciła śmiesznie głowe.

No tak, Zayn. Pokręciłam głową siadając na łóżku, co Kath uczyniła zaraz po mnie. 

-Co mam Ci powiedzieć? -Uniosłam brwi.

-Wszystko. -Powiedziała.

Widziałam jaka była szczęśliwa, więc opowiedziałam jej wszystko. Nie wszystko, nie powiedziałam jej że zauważył moje dziwne zachowanie i próbował o tym pogadać. "No i że wyszłam na idiotkę." -Pomyślałam.

-Zayn i jego kumple zapraszając nas dzisiaj do siebie, na 18. -Powiedziałam.

-Tak? No to idziemy? Co nie? -Zadawała pytania.

-Ja... -Urwałam wspuszczając głowę.

-Tini... -Jęknęła. -Wiem że się boisz, lecz spójrz. Dzisiaj Zayn był u nas i nie uciekłaś z krzykiem. Więc, dasz radę. Wierze w ciebie. Poza tym, będe tam. Nic się nie stanie, nie masz się czego bać. -Uśmiechnęła się pocieszająco.

-Zayn, widział moje zachowanie w stosunku do niego. Chciał mi pomóc, żebyśmy porozmawiali i że mam mu zaufać... Lecz Ja ignorowałam jego wypowiedzi w tej sprawie... Bałam się. Była cała spięta, czego nie nawidzę. Nie boje się Zayna, lecz moje ciało samo tak reaguje. A Ja nie mam ochoty z nikim gadać, nikt nie może mi pomóc! -Po moich policzkach poleciały łzy.

-Tini... -Szepnęła Kath prytulając mnie.

-Tak strasznie chce zapomnieć, i być normalna... Lecz nie potrafię. -Szloch opuścił moje usta.

-Ty jesteś normalna, i bardzo silna. Ja na twoim miejscu, już dawno bym oszalała. -Szepnęła mi do ucha.

-Wiem że się tylko męczysz ze mną u boku, lecz Ja nie potrafię inaczej. Wybacz. -Spojrzałam w jej niebieskie oczy, które były zdziwione.

-Co Ty pieprzysz?! Jesteś moją siostrą i przyjaciółką w jednym! Zabraniam Ci tak mówić! Kocham cię! -W jej oczach widziałam zawód i łzy.

-Dziękuje Ci Kath, jesteś najlepsza. -Odparłam ocierając łzy.

-Nie ma za co. -Uśmiechnęła się. -Idziemy dzisiaj do chłopaków? -Spytała.

Westchnęłam i pokręciłam głową. Pójdę. Chce się przełamać, nie mogę ciągle bać się innych. Nie mogę stać się idiotką i schować w pokoju, muszę wychodzić i spotykać się z innymi żeby nie oszaleć.

-Idziemy. -Odparłam. -Muszę się przełamać.

-Jesteś silna. Nie widziałam jeszcze takiej dziewczyny. -Uśmiechnęła się. -Dobra siostro! Szykujmy się gdyż mamy jeszcze tylko pół godziny. -Odparła gapiąc się na zegarek.

Nikt jej nie zastąpi, jest moją siostrą, i zawsze nią będzie. Uśmiechnęłam się szczerze widząc jak przekopuje moją szafę, nawet nie wiem kiedy tam podeszła. 

~*~


Gapiąc się w swoje odbicie, nie wiedziałam co myśleć. To już jakiś krok, wracam do swojego wyglądu. Moje włosy nie są wreście prostę, tylko kręcone. Tak jak 
lubię. Czarne rurki, biały top z nadrukiem i czarna kurtka ze skóry, do tego jeszcze moje kochane koturny. To mój styl. Oczy pomalowane eyelinerem a moje długie rzęsy maskarą. Tak ja zawsze. Od miesiąca nigdzie nie wychodziłam, nie malowałam się, nie stroiłam gdyż nie miałam po co. 

-Piękna. -Usłyszałam za sobą głos Kath. -Wracasz do siebie. -Dodała przytulając mnie od tyłu.

Była ubrana w jasno niebieskie rurki, czarny top, jeansową kurtkę i również czarne koturny. Pięknie wyglądała, jej blond włys były spięte w koka co dodawało jej uroku. 

-Gotowa? -Spytałam.

-Tak. A Ty? -Uniosła brwi.

-Myśle że tak. -Pokręciłam głową.

Wychodząc z domu, zatrzasnęłam drzwi przed tem sprawdzając czy mam wszystko. Jak się okazało, nie miałam telefonu. 

-Coś nie tak? -Spytała.

-Idź już, zapomniałam telefonu. -Mruknęłam otwierając drzwi.

-Spoko... Tylko przyjdź! -Zagordziła odchodząc.

Zaśmiałam się na jej komentarz wchodząc do domu. Na dworze było chłodno, lecz nie tak chłodno jak na zimę. Śniego już stopniał przez co było siedemnaście stopni. Wziełam telefon po czym wyszłam z domu, zatrzaskują drzwi. Skierowałam się pod dom chłopaków, w dosłownie sekundę. 
Westchnęłam głęboko po czym zadzwoniłam dzwonkiem. Ich dom był trochę większy od naszego, lecz co się dziwić skoro mieszka tam pięciu chłopaków? Drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich Zayna. Lekko się uśmiechnęłam. Było mi głupio jak go potraktowałam. Lekko się spiełam, chodź nie chciałam. Zayn wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem.

-Może wejdziesz? -Spytał.

-Em... CHciałam porozmawiać z robą chwile na osobności. -Mruknęłam dając mu znać aby wyszedł.

-Okej... -Był zdziwiony lecz wyszedł, zamykając drzwi.

-Chciałam cię przeprosić. Moje zachowanie dzisiaj było głupie, lecz nie pytaj się dlaczego. Chciałam Ci tylko powiedzieć żebyś mi nie pomagał na siłe, i nie dręczył tematu. -Mówiąc to gapiłam się gdzie popadnie, lecz nie na niego. 

-Spójrz na mnie. -Powiedział delikatnie.

Uniosłam swój wzrok na oczy Zayna, który wpatrywały się we mnie. Jak zwykle nie mogłam odczytać z nich nic, były puste.

-Możemy zacząć od początku? -Spytałam.

Zayn przygryzł wargę, a Ja modliłam się żeby się zgodził. Przymknęłam powieki, prosząc aby się zgodził.

-Jestem Zayn Malik, a Ty? -Powiedział nagle wyciągając w moja stronę dłoń.

Zamarłam na moment widząc jego dłoń. Wahałam się totalnie. "Przecież nic się nie stanie, idiotko!" -Krzyczałam w myślach.

-Martina White, lecz mów mi Tini. -Z lekkim wahaniem, chwyciłam jego dłoń.

Zayn uśmiechnął się do mnie promiennie. Widziałam że chciał mnie przytulić, lecz nie zrobił tego. I dobrze, nie wiem co by mi strzeliło do głowy. Po chwili weszliśmy do ciepłego pomieszczenia, gdzie zdjełam kurtkę. 
Zayn pokierowła mnie do salonu, gdzie siedziało czterech chłopaków i Kath. Jako pierwszy wstał chłopak o zielonych oczach i lokami.

-Jestem Harry, lecz mów mi Hazza. -Odparł uśmiechając się pokazując dołeczki.

-Martina, lecz możesz mi mówić Tini. -Uśmiechnęłam się lekko.

Nie spodziewania Harry przybliżył się i mnie przytulił, momentalnie zrobiłam się sztywna. Spojrzałam na Kath która wpatrywała się we mnie z przerażeniem. Przymknęłam powieki oddając delikatnie uścisk. "Nie masz się czego bać, Oni nic Ci nie zrobią!" -Mówiła moja podświadomość.
Rozluźniłam się lekko, posyłając Kath wymowne spojrzenie. Czułam palący wzrok Zayna, jestem pewna że widział moja reakcje na dotyk Harrego. Po chwili Harry się ode mnie odsunął, przez co nie zauważalnie odetchnęłam z ulgą. "Widzisz, było w porządku!"-Znowu ten denerwujący głos mojej podświadomości.

-Strasznie spięta jesteś, rozluźnij się! Przecież cię nie zgwałcimy! -Palnął.

__________________________
#01!

Mam nadzieję że wam się podobało.

przepraszam za błędy, lecz pisane na szybko. :)

Pozdrawiam + Skomentuj!

CDN.

SandiiBlueMartina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4285 słów i 23787 znaków, zaktualizowała 12 wrz 2015.

3 komentarze

 
  • Tessiak

    Zapowiada się naprawdę fajnie. Niecierpliwie czekam na kontynuację.

    12 wrz 2015

  • Roksii

    Podoba mi się :D Chcę więcej , kiedy kolejna ? :ass:

    12 wrz 2015

  • Ida

    Kiedy nastepna ? Super

    12 wrz 2015

  • SandiiBlueMartina

    @Ida Pisze długie rozdziały i mam 4 inne opowiadania. Staram się dodawać dwa razy w tygodniu. :)

    Pozdrawiam

    12 wrz 2015