-Nauczyłam się!
-Gratuluję- pocałował ją w nos, a potem poszedł do kuchni zrobić herbatę, a Tina zabrała koc z szafy.
Opatuliła się dokładnie i siadła pod kominkiem, patrząc się w jasny płomień, który od czasu do czasu stawał się bardziej czerwony niż żółty. Było jej ciepło, a w domu było przyjemnie cicho. Żadnych krzyków, żadnej krzątaniny, tylko spokój. Pomyślała, że mogłaby tak trwać wiecznie w tym domku.
-Masz- na ziemię przywrócił ją Tomek, podając jej ciepły kubek.
Dziewczyna powąchała to co było w środku i uśmiechnęła się.
-Dodałeś miodu i cynamonu.
-Tak jak lubisz- mrugnął do niej.
Tini sięgnęła do torebki, którą rzuciła obok sofy i wyciągnęła z niej plastikowe pudełko, które wcześniej wzięła z szafki. Podała je chłopakowi i tym razem to on się uśmiechnął.
-Czekoladowe, tak jak lubisz.
-Sama piekłaś?- zaśmiał się.
-Blisko, moja mama.
***
-No nie!- krzyknęła i wbiegła do kuchni. Nie miała czasu nawet na zrobienie sobie kanapek. Chwyciła jabłko, poprawiła plecak i wybiegła z domu.
Ledwo co zdążyła na lekcje.
-Tym razem to ty ledwo co zdążyłaś- zaśmiała się Tina.
-Poszłam wczoraj późno spać i zaspałam- zaśmiała się Zuza.
-A czemu poszłaś wczoraj jak późno spać?- przyjaciółka trąciła ją ramieniem i zaśmiała się znacząco. Wiedziła, że przyjaciółka dzień wcześniej była u Oliwera w domu. Jednak nie wiedziła co tam robili i do której Zuza u niego siedziała.
-Byłam z Oliwerem na spacerze i wróciłam dopiero o dwudziestej pierwszej, a jeszcze musiałam zrobić zadanie i wziąć kąpiel- tłumaczyła się lekko czerwona że wstydu.
Tina zapiszczała cicho, a parę osób się na nie obejrzało. Zuza spojrzała na nią karcąco. Jej przyjaciółka zdecydowanie za dużo sobie wyobrażała. Przecież ona tylko spędziła cały dzień z Oliwerem sam na sam.
O Boże! Spędziła cały dzień z Oliwerem sam na sam. Kiedy tak o tym pomyślała, to przecież to nie było nic takiego!
Dzwonek zadzwonił, a ona szybko weszła do klasy. Nie mogła skupić się na lekcji. Myślała tylko o tym, że powinna przestać spędzać tyle czasu z tym chłopakiem. On ma dziewczynę, a ona coraz bardziej go lubi, ale lubi lubi. A przecież nie powinna, on powinien być dla niej tylko kolegą, najwyżej przyjacielem.
Ze szkoły wyszła sama, nie czekając na Tinę, która miała trening, a z resztą ona też. Od razu poszła na tramwaj, a potem weszła do szatni, nie zwracając uwagi na dziewczyny z drużyny.
-Za tydzień gramy mecz- dopiero słowa trenera sprowadziły ją na ziemię. Spojrzała na siwego mężczyznę, który omaitał wzrokiem wszystkie swoje zawodniczki. Niektórzy mogliby pomyśleć, że jest on nazbyt surowy i niemiły, ale dziewczyny wiedziały swoje i bardzo lubiły swojego trenera.- Liczę, że wygracie i to w ładnym stylu- uśmiechnął się do nich i zaczął opowiadać o ich przeciwniku.- A teraz rozgrzewać się. A ty Zuza zostań.
Wszystkie dziewczyny zaczęły robić kółka dookoła hali, a speszona Zuza stanęła przed trenerem i nieśmiało się do niego uśmiechnęła.
-Tak trenerze?- zapytała.
-Coś taka przestraszona?- mężczyzna zaczął się śmiać.- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że liczę na ciebie. Jesteś kapitanem i naszą najlepszą zawodniczką, musisz mieć głowę na karku.
-Nie zawiodę trenera- kiwnęła głową.
-Wiem, a teraz leć się rozgrzewać i zaczynamy trening.
Te dwie godziny były tak męczące, że ledwo co miała siłę dość do domu, a potem odgrzać sobie obiad.
Wieczorem siadła przed telewizorem i włączyła film. Rodziców nie było, bo dziś wyszli na kolację i powiedzieli, że wrócą późno.
W końcu zasnęła na kanapie.
***
-Zrywamy się- Tomek szturchnął Kubę w ramię.
-Co tak wcześnie? Jest dopiero pierwsza lekcja.
-Wolisz siedzieć w szkole?- zaśmiał się nastolarek. Już miał dość siedzenia w ławce. Wolałam pojeździć na motocyklu, a potem zagrać z kumplem w FIFĘ.
-Widzimy się za szkołą- mruknął Kuba i spojrzał na nauczycielkę, która zwróciła mi uwagę. Kiedy odwróciła się do tablicy, przewrócił oczami i wrzucił gumę do ust.
Na przerwie poszli na tyły, zapalili papierosa i poszli na parking.
-Gdzie jedziemy?
-Zjeść coś- mruknął Tomek.
-Czyli galeria?
-Dokładnie- przytaknął i założył kask.
Oboje ruszyli z piskiem opon, nawet kiedy oglądając się za siebie. W tym roku wyjątkowo często wagarowali i nie chodziło o to, że się liceum było trudniej, ale po prostu nauczyciele mówili jeszcze wolniej, a tematy było jeszcze nudniejsze.
-Gdzie idziemy.
-Fast food- odparł Tomek i skierował się do schodów jadących na górę i wyciągnął telefon z tylnej kieszeni. Odblokował go i uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że napisała do niego Tina. Pytała się czy odprowadzi dziś ją na trening.
-"Oczywiscie"- odpisał i schował komórkę.
Kuba i Tomek poszli do McDonald's i zamówili zestaw powiększony, a potem siedli przy stoliku.
Kuba przez chwilę nic nie mówił, tylko wpatrywał się w ekran telefonu. W końcu przyjaciel szturchnął go w bok i zapytał co tam jest takiego ciekawego.
-Lena chce iść do kina.
-Aż tyle zajmuje wam umówienie się do kina?- zaśmiał się chłopak.
-Nie, ale nie możemy się dogadać na co idziemy.
-Jak dzieci- zaśmiał się Tomek i poszedł wyrzucić resztki swojego jedzenia.
Kiedy wrócił do stolika Kuba nadal trzymał w ręce komórkę, ale chłopak wyrwał mu ją i włożył do swojej kieszeni.
-Odezwij się. Teraz jest czas dla kumpla, nie dla dziewczyny. Idziemy?
-Pojeździć?- zapytał Kuba.
-Pojeździć- uśmiechnął się w odpowiedzi Tomek.
Chłopaki spędzili że sobą cały dzień. Ciągle jeździli na motocyklach kilka razy robiąc tylko postój na papierosa. W końcu wylądowali u Kuby w domu, gdzie popijając cole, oglądali telewizor, raz po raz śmiejąc się z osób ze swojej klasy.
Zachowywali się gorzej od dziewczyn. Obgadywali wszystkie laski, które chciały się z nimi umówić. Śmiali się z tych zbyt wyamalowanych i sztucznych, które musiały, że są lepsze od innych. A tak naprawdę było odwrotnie. Wszystkie były lepsze od tamtych plastików.
Potem zaczęli rozmawiać o chłopakach że swojej klasy. Których lubią, a którzy by tylko chcieli się z nim zakumplować, ale są na to za grzeczni i wolą się uczyć.
-Będę spadał, umówiłem się z Tiną- Tomek wstał z kanapy i zaczął ubierać skórzaną kurtkę.
-Ty i Tina to coś poważnego, prawda? - zaśmiał się Kuba i bardziej rozłożył na sofie.
-Tak, chyba tak.
-W takim razie- chłopaka stanął i przybliżył się do Tomka.- Spróbujesz jej coś zrobić- dotknął palcem jego klatki piersiowej.- To ja coś zrobię tobie. Coś niemiłego, pamiętaj. Jako jej przyjaciel to mój obowiązek.
Tomek zaśmiał się i odsunął od przyjaciela.
-Stary, przestań bo naprawdę się zacznę ciebie bać- powiedział i poszedł do wyjścia, a chwilę później już jechał na swoim motocyklu.
***
-Odprowadzić cię?- zapytała Zuza, ale ona pokręciła głową
-Nie, wczoraj tak szybko wyszłaś, więc myślałam, że dziś też nie będziesz mieć czasu, więc poprosiłam Tomka.
-Za ile przyjedzie?- zapytała Zuzka, zapinając plecak i zakładając go sobie na ramiona.
Obie wyszły z klasy, a potem ze szkoły.
-Nie mam pojęcia, ale jeśli nie masz czasu to idź już, wiem, że masz trening.
-To idę- cmoknęła przyjaciółkę w policzek i pobiegła na tramwaj.
Tini oparła się o bramę szkoły i wpatrywała swojego chłopaka, który powinien już być.
W końcu ktoś stanął obok niej, a ona uśmiechnęła się pod nosem.
-Niko, masz jeszcze gumę?
-Skąd wiesz, że w ogóle miałem?- uniósł jedną brew, a Tina zaśmiała się.
-Bo jedną masz w buzi.
-To niczego nie dowodzi, mogłem od kogoś wziąć.
-A wziąłeś?
-Nie- pokiwał głową.
-To dlaczego jeszcze o tym rozmawiamy, po prostu daj mi gumę- znów się zaśmiała, a chłopak sięgnął do kieszeni plecaka i wyciągnął z niej paczkę gum, a potem poczęstował dziewczynę.
W końcu zaczął wymądrzać się różne tematy, a Tina słuchała go i nie mogła przestać się z niego nabijać. Bardzo go lubiła i uwielbiała z nim żartować. Był jej bardzo dobrym kolegą.
-Powinieneś przestać chwalić się swoją wiedzą- zauważyła i sięgnęła po telefon. Tomek kazał na siebie czekać bardzo długo. Jej lekcje skończyły się dwadzieścia minut temu, a on nadal się nie pojawił.
-Dlaczego?- zagadnął Nikodem.
-Bo czuję się przy tobie głupia.
-W takim razie ty się czymś pochwal- odepchnął się od bramy i stanął na przeciwko niej.
-Nie mam czym. Nie jestem tak idealna jak ty- uśmiechnęła się.
-Skoro tak, to ja dalej będę mówić- zaśmiał się, ale dziewczyna przytaknęła, więc zaczął opowiadać coś o Powstaniu Warszawskim. Tini słuchała bardzo uważnie, bo Druga Wojna Światowa była jej ulubionym tematem historycznym i zawsze lubiła o niej rozmawiać czy słuchać.
Nikodem mówiłby jeszcze bardzo długo, gdyby nie przerwał mu pisk opon oraz pojawienie się przed nim czarnego motocykla. Z maszyny zszedł kierowca i podszedł do Tini, a potem zdjął kask.
-Jesteś w końcu- uśmiechnęła się dziewczyna i przytuliła się do niego mocno.
Tomek od razu zauważył grymas na twarzy Nikodema, a on uśmiechnął się z wyższością.
-Przepraszam, że tak długo, ale byłem u Kuby, a od niego do twojej szkoły są takie korki...
-Nic się nie stało. Po rozmawiałam sobie z Nikodemem- wskazała na chłopaka.
-Aha- mruknął.- Idź ubrać kask- pocałował ją w policzek, a dziewczyna odeszła do maszyny, zostawiając chłopaków samych.
-Powinieneś bardziej o nią dbać- prychnął Niko.
-Dbam jak tylko mogę. A tyle lepiej się od niej odczep, nie chcesz mieć ze mną do czynienia.
-Nie boje się ciebie- uśmiechnął się Nikodem, a Tomek miał ochotę go uderzyć. Powstrzymał się jednak, przecież nie będzie go bił przy Tinie.
-Tomek, jedźmy już!
-Jasne- odwrócił się w jej kierunku i założył kask.
***
-Chcesz iść do parku?- zapytał Kuba. Po tym jak Tomek wyszedł zaprosił Lenę do siebie. Siedzieli na kanapie i jak zawsze oglądali telewizor, wygładzając się i zartując z siebie nawzajem.
-Bardzo chętnie- delikatnie cmoknęła go w usta.- Ale za chwilę, wygodnie mi tak- poprawiła głowę na klatce piersiowej Kuby.
-Dobrze- pocałował ją w głowę i przyłączył na "Przyjaciół".
Oglądneli dwa odcinki, a kiedy Lena na miała siły się już śmiać, a Kuba miał łzy rozbawienia w oczach, postanowili się ubrać i wyjść.
Dziewczyna szybko założyła kurtkę i buty, a chłopak poszedł do pokoju po kluczyki do motocykla.
Z szybką prędkością jechali po krakowskich ulicach, aż dojechali do parku i w jego okolicy zaparkowali. Lena spojrzała w niebo i skrzywiła się lekko.
-Będziemy padać.
-Możliwe- uśmiechnął się chłopak.- A wtedy schowany się w jakiejś przytulnej kawiarni i napijemy się czegoś ciepłego. Może być?- wziął ją za rękę.
-Jasne- zaśmiała się.- Czym ja sobie zasłużyłam na takiego chłopaka?
-No nie wiem- ściągnął jej rękę i pocałował w skroń.
***
-Wyjdziemy gdzieś w piątek?- zapytał Tomek.
Tina skończyła już trening i teraz siedzieli w kawiarni pijąc herbatę.
-Już myślisz o piątku?- zaśmiała się.- Jest dopiero wtorek.
-Ale chcę wiedzieć czy chcesz coś zrobić.
-Mogę sobie wymyślić cokolwiek?- uśmiechnęła się chytrze.
Chłopak zastanowił się chwilę. Tina czasami umiała mieć niecodzienne pomysły i dziwne życzenia. Obiecane jej wszystkiego co zechce było ryzykowne, ale ostatecznie się zgodził.
Dziewczyna przez chwilę nic nie mówiła, myśląc nas tym jak uprzykrzyć życie Tomkowi. W końcu wymyśliła i spojrzała na chłopaka.
-Co prawda nie w piątek, ale mam ochotę iść w góry.
-Proszę?- zaśmiał się Tomek. Do gór mieli ponad dwie godziny i to samochodem, a co dopiero autokarem.
-Mam rodzinę w takim małym mieście, a z tamtąd niedaleko do gór- uśmiechnęła się.- Jestem pewna, że pozwolilby nam zostać na weekend. A pogoda ma być w miarę ładna.
Tomek patrzył na nią przez chwilę. Kiedy tak mówiła ożywiona i szczęśliwa, mając iskierki w oczach była jeszcze cudowniejsza niż zwykle.
-Zapytam rodziców. Kiedy mielibyśmy wyjechać?
-W sobotę chciałbym już iść na szlak, więc moglibyśmy jechać już w piątek.
-Jak sobie życzysz- mrugnął do niej, a ona zaczerwieniła się lekko.
Siedzieli jeszcze chwilę w kawiarni, a dziewczyna opowiadała mu o swojej rodzinę do której mieli pojechać. Dużo też mówiła o tamtym mieście i choć mówiła, że bywała tam wiele razy, nigdy wcześniej o nim nie opowiadała. A przecież zanim byli parą, byli też przyjaciółmi. A tu się okazuje, że Tomek nie wiedział nawet, że połowa rodziny jego dziewczyny mieszka poza Krakowem, półtorej godziny od niego.
W końcu Tomek od wiózł ją do domu, a sam pojechał jeszcze coś zjeść i dopiero do domu.
-Gdzie byłeś?- ledwo przekroczył próg domu, a jego mama wyszła z kuchni.
-Z Tiną- odpowiedział zaskoczony, przecież nie było jeszcze późno, choć już robiło się ciemno.
-A pod czas lekcji?
-Oj mamo, byłem z Kubą.
-Czemu nie na lekcjach.
-Mamuś po prostu nie miałem siły siedzieć w ławce.
Matka spojrzała na niego surowo. Nienawidziła kiedy chodził na wagary i nienawidziła go karać. Jednak wiedziła, że czasem trzba zrobić coś czego się nie lubi dla dobra tych, których się kocha.
-Masz szlaban!- powiedziała.- A teraz marsz do pokoju!
~***~
Cześć i przepraszam, że część jest dopiero dzisiaj. Jednak mam nadzieję, że się spodoba i dalej będziecie czytać to co piszę. Dziękuję wszystkim, którzy komentują i czekają na kolejne części!
Przesłodzone
3 komentarze
misiekk
Świetne
Misiaa14
Uwielbiam *-*
cukiereczek1
No no ciekawe co zrobi Tomek jak ma szlaban rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością