Stay II

Promienie słoneczne, które stale przebijały się przez szybę w autobusie, dając mocne światło uwydatniały Jego delikatnie zarysowane kości policzkowe. Włosy, jak zawsze - perfekcyjnie ułożone na żel zachęcały swą nienagannością do tego, bym zanurzyła w nich dłonie i nadała im chaotycznego wyglądu. W tym świetle Jego usta wydawały się być jeszcze pełniejsze. Powieki wciąż się unosiły i opadały ciągnąć za sobą długie, czarne rzęsy. Nagle poczułam ciepłą dłoń na kolanie. Spojrzałam w dół. Mocne, duże, twarde dłonie w delikatny i subtelny sposób zataczały małe kręgi na kawałku mojego bladego, kościstego ciała. Drugą rękę ułożył tak, by opuszkami palców gładzić moje nagie ramiona.  
Uniosłam głowę - nasze spojrzenia się spotkały. Między nami pojawiła się niewidzialna nić, która powoli zbliżała nas do siebie. Jego spojrzenie było tak głębokie, że czułam jakby zaglądał w głąb mnie- przenikał przez duszę...
- Uwielbiam patrzeć w Twoje oczy, Adam.- starałam się, by ton mojego głosu był twardy, a jednocześnie serdeczny.  
- Ja w Twoje też.- odpowiedział cicho - ledwo słyszalnym, zachrypniętym głosem.  
Zauważyłam, że nagle stał się niespokojny. Jego pewność siebie i entuzjazm, którym zarażał mnie od rana nagle zniknął.
Skierowałam wzrok w podłogę autobusu. Kątem oka zauważyłam, że wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił - nabrał poważnego wyrazu. Poczułam, że jego dłoń otaczająca moje ramiona znieruchomiała. Serce zabiło szybciej. Czułam jego wzrok na sobie, co sprawiło, że ponownie zapiekły mnie policzki. Powolnym ruchem chwycił za mój podbródek i uniósł do góry. Wzrok Adama wydawał się być rozbiegany. Przemierzał każdy element mojej twarz, aż w końcu zatrzymał się na szaro-niebieskich oczach. Serce mocno uderzało w jego klatce piersiowej. Oczy, które jeszcze przed chwilą patrzyły w moje z miłością teraz nabrały innego wyrazu, którego nie mogłam odgadnąć. Chciałam coś powiedzieć, przerwać krępującą ciszę, ale głos uwiązł mi w gardle. Jego nozdrza rozciągały się do maksymalnej szerokości, a oddech był niespokojny. "Co się dzieje?"- zapytałam w myślach samą siebie. Nagle lekko rozszerzył wargi spierzchniętych ust...  
Usłyszałam dźwięki dochodzące z mojej torebki. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran telefonu- Igor. Nie odebrałam od razu. Rzuciłam w kierunku Adama przepraszające spojrzenie, poczekałam aż mój oddech nieco się wyrówna.
- Cześć.- mój głos drżał.
On to wyczuł.
- Wszystko w porządku?- zapytał troskliwie.
Chwilę się zawahałam i spojrzałam nerwowo w stronę Adama - siedział z założonymi rękami, a jego wzrok utkwił w jednym punkcie. Moje serce znów zabiło szybciej. "Co się stało? Co chciał mi powiedzieć?"- myślałam...
- Gabryśka! Jesteś tam?- wrzasnął do telefonu, co wytrąciło mnie z zamyślenia.
- Tak, em... Jestem.
- Coś się stało? Masz drżący głos..."- zapytał.
- Nie, wydaje ci się. Wszystko w porządku.- odpowiedziałam odczepnie.
Zapadła chwila ciszy.
- Mnie nie oszukasz. Porozmawiamy w szkole.- ton jego głosu nabrał powagi.
- Dobrze, pogadamy później. Teraz muszę kończyć, bo zaraz wysiadam z autobusu.
- No okej, pa.
- Ej! Poczekaj!- wrzasnęłam pospiesznie.
- No, jestem, co tam?
- O której dziś zaczynasz lekcje?-zapytałam.
- Ooo...- słyszałam, jak szybko przewija kartki w zeszycie.
- O 9:40.
Uśmiechnęłam się.
- To pięknie! Czekaj na mnie w parku za szkołą, będę za piętnaście minut, pa.
- Dobrze, pa, pa.- odpowiedział z entuzjazmem.
Uwielbiam Igora, zawszę mogę na nim polegać. Przyjaźnimy się już od czasów przedszkola. Nasze mamy razem studiowały medycynę. Pamiętam, jak biliśmy się z innymi sześciolatkami o zabawki...- na to wspomnienie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Autobus się zatrzymał. Adam wstał i lewą ręką wskazał, bym wyszła przed nim. Wyraz jego twarzy nadal był surowy. Przeskoczyłam trzy schodki i wysiadłam z autobusu, a on za mną. Stanął na przeciw mnie i znów głęboko spojrzał w oczy.  
- Co się dzieje?- spytałam z troską.
Włożył ręce w kieszenie i spuścił wzrok.  
- Przecież jeszcze przed chwilą wszystko było w porządku.- nie dawałam za wygraną.
Podniósł głowę. Zbladłam. W jego oczach dostrzegłam łzy. To była dla mnie nowość. Znamy się od czterech lat, chodzimy od roku, a nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zawsze radosny i pełen życia Adam w tym momencie wydawał się być opuszczony.  
- Kochanie...- drżałam.
Wyciągnęłam do niego rękę, by okazać wsparcie.
- Powiedz coś, proszę.  
Lekko mnie odepchnął. Nie wiedziałam, jak mam postąpić. Poczułam zmieszanie. Między nami zapadła niezręczna cisza. Jego wzrok niespokojnie błądził po moich ciele. W oczach widział to samo uczucie, które nie sposób było odgadnąć. Po chwili uśmiechnął się do mnie lekko, zbliżył się tak, by nasze ciała się stykały. Poczułam intensywny zapach jego perfum i płynu do kąpieli. Ucałował mnie w czoło. Odszedł.  
W oczach zebrały mi się łzy. Milion pytań wciąż krążyło i wirowało mi w głowie niczym tornado: "Dlaczego? Co się stało? Co wywołało w nim takie emocje? Czym było to nieodgadnięte uczucie wirujące w jego oczach?" Gdy zniknął za rogiem miałam ochotę za nim pobiec i wszystko wytłumaczyć, ale wiedziałam, że to bez sensu. Odkręciłam się w przeciwnym kierunku, wzięłam dwa głębokie wdechy i ruszyłam przed siebie. Po dziesięciu minutach byłam już w parku. Rozpaczliwie szukałam wzrokiem Igora. Chciałam, by jak zawsze dodał mi otuchy i mocno przytulił.  
- Witaj, królewno!- wrzasnął tak głośno, że zahaczyłam o korzeń starego dębu i z hukiem upadłam na ziemię.
- Igor!
Spojrzał na mnie przepraszająco, po czym wyciągnął rękę. Mocno ujęłam jego dłoń i w błyskawicznym tempie szarpnęłam, by się odegrać.  
- Gabryśka!- fuknął na mnie ze złością.
- Tak?- spytałam zaczepnie. Wyraz jego twarzy na tyle się zmienił, że mogłam stwierdzić, iż wygląda, jak mały, naburmuszony chłopiec. Roześmialiśmy się. Wstał. Pomógł mi się podnieść. Następnie wzięliśmy się za odgarnianie grudek brunatnej ziemi z ubrań. Uwinęłam się szybciej od niego. Wyprostowałam się i spojrzałam w jego stronę. Kiedyś był małym chłopcem z bujną, blond czupryną na głowie i bladą karnacją. Nie zwracał zbytnio na to, w co się ubiera. W jego stylu ubierania obowiązywała tylko jedna zasada - byleby było wygodnie. Teraz jego wygląd uległ zmianie. Włosy zawsze ładnie ułożone i równo przystrzyżone, ubrania nadal sportowe, ale starał się zachować równowagę w kwestii kolorystycznej. Ciało natomiast nie było już blade, a opalone. Rodzice Igora są bogaci. Jego mama jest podobnie, jak moja - chirurgiem, a tata ma własną firmę budowlaną, dlatego często wyjeżdżają na różne wyspy i stąd ta olśniewająca opalenizna.  
Gdy już wyczyścił swoje jasne, postrzępione jeansy spojrzał na mnie z troską swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
- Adam?- spytał.
Nie odezwałam się ani słowem. On podszedł do mnie, objął mnie na wysokości łopatek i mocno przytulił z całych sił. Rozumiał mnie bez słów. Trwaliśmy tak w przyjacielskim uścisku parę minut. Był tak blisko mnie. Do nozdrzy dostał się zapach jego wody kolońskiej - był intensywny. Oddaliliśmy się od siebie i usiedliśmy na chłodnej ławce nieopodal oczka wodnego.  
- Opowiadaj.- powiedział zachęcająco.
- Nie wiem, co dzieje się z Adamem. Jeszcze dziś rano zrobił mi niespodziankę przyjściem do mnie do domu...
- Przyszedł do ciebie z samego rana? - przerwał mi.
- Tak.- odpowiedziałam krótko.
- Wyglądałaś tak paskudnie, że zrezygnował z porannej wizyty i udał się na przystanek?- spytał żartobliwie.
- Nie, głuptasie!- zaczęłam się śmiać.
- Zobaczył mnie w samej bieliźnie."- dodałam.
Spojrzałam na Igora. Był zdziwiony, zareagował dość nietypowo. Ale po chwili się otrząsnął i obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Wzięłam porządny wdech i kontynuowałam dalej:
- W autobusie wydawał się być jakiś inny... W jego oczach widziałam niepokój, złość, smutek - miliony emocji naraz.
Siedział przy mnie i skrobał starą, zaschniętą farbę z ławki.
- Gdy wyszliśmy z autobusu w jego oczach ujrzałam łzy...- kontynuowałam.
- To nie jest chłopak dla ciebie.- przerwał mi.  
Spojrzałam w jego kierunku. Siedział twardo i stale spoglądał na obdartą z farby ławkę. Nie poznawałam go. W jednym momencie zamienił się w zupełnie inną osobę. Położyłam mu dłoń na ramieniu. Opuszkami palców poczułam, że pod moim dotykiem jego mięśnie zaczynają się kurczyć. Zrobił się spięty, jego wzrok zbystrzał.  
- Czemu tak mówisz?  
Nie odpowiedział mi.
- Igor, zadałam Ci pytanie.- starałam się, by mój ton był stanowczy.
On natomiast wstał i ruszył w stronę szkoły.
- Igor! Wracaj! - krzyczałam, ale nie zwrócił na mnie uwagi.

________________________________
Mam nadzieję, że zaciekawiła Was historia Gabrysi i Adama ;)  
Proszę o komentarze i ewentualne wskazówki.
Miłego czytania! :)

SomeoneInvisible

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1710 słów i 9332 znaków.

5 komentarzy

 
  • LittleScarlet

    Jest ładnie, podoba mnie się bardzo

    7 maj 2015

  • SomeoneInvisible

    Dziękuję za komentarze ;) wasza ciekawość i to, ze doceniacie ilość szczegółów w tekście mobilizuje mnie do tworzenia kolejnych części ;) mam nadzieję, że będzie Was coraz więcej. Postaram się "wciągnąć" Was w świat Gabrysi i Adama. Serdecznie pozdrawiam! :)

    6 maj 2015

  • Jaga

    Bardzo zaciekawiła mnie ta historia, poza tym jest świetnie napisana, a dzięki szczegółowym opisom, zyskuje na wartości :) szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak można się "pogubić" w tak prostym, ale jakże trafiającym do czytelnika stylu ;)

    6 maj 2015

  • Paulaa

    Bardzo ciekawie się zapowiada ;) Jestem ciekawa dlaczego Adam tak się zachowuje i czemu Igor tak zareagował :D Z niecierpliwością czekam na więcej ;)

    6 maj 2015

  • camilla

    Bardzo chaotyczne. Nie wiem co konkretnie, ale czytając to opowiadanie gubię się. Poza tym, ciekawa fabuła.

    6 maj 2015

  • on

    @camilla a ja się pogubiłem w Twoim komentarzu. Przyznasz, że znacznie krótszym niż tekst powyżej:)

    6 maj 2015