Taki przedsmak tego, co znajduje się w - Spodziewaj się niespodziewanego cz.18

Z początku zaskoczony Marcin przyjął bierną postawę, ale nie odepchnął mnie. Po chwili odpowiadał już z takim żarem, jakby czekał całą wieczność tylko na to.

Poczułam jego ciężar na sobie, nawet nie zorientowałam się kiedy doszliśmy do mojego pokoju i znaleźliśmy się na łóżku. Jedną ręką podpierał się na łokciu tuż przy mojej twarzy, a drugą śmiało wodził po moim udzie. Raz w górę, raz w dół. I już nie był w stanie ukryć tego, jak bardzo mu się to podobało. Dowód jego podniecenia bezlitośnie wbijał się w moje podbrzusze. I nagle jakby oprzytomniał, zdając sobie sprawę z tego co robi i z kim to robi. Widziałam to niezdecydowanie w jego oczach, ale mi podobało się to, co się działo. Nie chciałam tego przerywać. Było mi dobrze.

- Magda ja, my – jąkał się, łapiąc oddech – to nie może… tak być.

Zaczęłam się śmiać obserwując jego zakłopotanie. Kto by pomyślał, że tak zachowuje się dorosły facet. Wydał mi się w tym momencie tak rozkosznie uroczy. Musnęłam jego wargi swoimi, spragniona pocałunku, ale nie zamierzałam nic na nim wymuszać.

Opadł na plecy obok mnie. Słyszałam głęboki, już miarowy oddech i głośne westchnienie poprzedzające słowa, które wcale mnie nie ucieszyły.

- Magda jesteś wyjątkową osobą – po takim początku już miałam złe przeczucia – ale ja nie mogę tego zrobić. Wiem, że moje wcześniejsze zachowanie z początku naszej znajomości i słowa, które wtedy padały nie przemawiają na moją korzyść, ale od tego czasu się wiele zmieniło…

- Wiem to i.. – chciałam mu powiedzieć, że nie jest już tym samym gnojem, którego poznałam. Chciałam by wiedział, że widzę jego zmianę i ją doceniam, ale nie pozwolił mi na wypowiedzenie choć jednego słowa więcej.

- Nie przerywaj mi proszę. – Złapał powietrze, po czym kontynuował – nie chcę ci zrobić krzywdy, a nie jestem w stanie niczego obiecać. To byłoby cholernie nieodpowiedzialne, gdybyśmy to teraz zrobili. Zburzyłoby to wszystko, co jest teraz między nami, rozumiesz?

- Pewnie – jedno słowo, a naszpikowane jadem do samych granic.

Zachowałam się jak typowa kobieta, w tak typowej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Odwróciłam się do niego plecami, nie wykazując najmniejszej chęci do rozmowy. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to ja będę musiała prosić faceta o zainteresowanie. Coś tam zabolało mnie w środku.

- Magda no nie osłabiaj mnie. Teraz będziesz się fochać?

- Nie – odparłam – teraz idę spać i zgodnie z twoim życzeniem, będę się trzymać od ciebie z daleka.

Nie ukrywałam swojej złości. Byłam rozżalona po tym, jak potraktował mnie jak napaloną gówniarę. Ręka naciskająca na moje ramię stanowczo odwróciła mnie w jego stronę. Teraz to ja leżałam na plecach, a Marcin wsparty na ramieniu, leżał na boku patrząc na mnie.

- Straszny uparciuszek z ciebie, wiesz? – Nie wiedziałam do czego zmierzał, więc i odpowiadać nie zamierzałam. – Odmowa nie jest równoznaczna z tym, że nie chcę – wziął moją rękę w swoją i położył na swoim kroczu – bardzo chcę. – Pocałował mnie – nawet bardziej niż ci się wydaje.

Dobra kochani, bez ściemy, po ciąg dalszy zapraszam was na bloga - dajsieuwiesc.wordpress.com  
A tutejszym czytelnikom dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze i za wsparcie jakie nimi okazujecie. :)

dajsieuwiesc

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 613 słów i 3448 znaków.

Dodaj komentarz