Tylko za Tobą cz.32

Brak emocji w związku z odnalezieniem przez Tobiego telefonu Agi wynikał ewidentnie z tego, że ona już nie żyła. Wierzę w jakieś więzi emocjonalne, bo przecież poprawia nam się nastrój na czyjś widok czy tęsknota znika, gdy mamy kogoś w swoich objęciach. Nie płakałem za długo, bo to niezbyt wiele daje, gdy nic już nie można zrobić. Trzeba po prostu zapomnieć o tym, co się stało i zapamiętać tego, którego się straciło, żeby iść przez życie dalej budując nowe relacje.  

– Śpisz?
Drzwi uchyliły się bez skrzypnięcia.
– Tak się cieszę, że jesteś – szepnąłem na jej widok.
Ola miała na sobie białą sukienkę z ozdobnymi koronkami sięgającą prawie do kolan. Jej włosy spięte w kucyk zaczęły przybierać już naturalny kolor, który podobał mi się jeszcze bardziej. Ten widok sprawił mi ogromną radość. Lekarz miał rację, że towarzystwo bliskich jest najlepsze dla każdego pacjenta.
– Coś się stało?
Pochyliła się nade mną i pocałowała w czoło a potem w usta.
– To koniec – westchnąłem ciężko.
– Z czym?
Z trudem przełknąłem ślinę, ale musiałem wypowiedzieć coś, z czym byłem już prawie pogodzony.  
– Policja odnalazła zwłoki Agi.
Jej milczenie było chyba najlepszą odpowiedzią wobec tego, co usłyszała z moich ust. Ta chwila ciszy była niezbędną pauzą, która musiała nastąpić po tak miłym przywitaniu.
– To bardzo przykra wiadomość – szepnęła równie ciężko jak ja.
Ciepłą dłonią objęła moją zimną, że aż się wzdrygnąłem. Impuls pozytywnej energii został już przekazany.  
– Byli tutaj?
– Tylko Kowalski.
– Wiadomo jak do tego doszło?
– Została postrzelona w serce i tył głowy.
– Julia?
– Ona twierdzi, że zrobił to jej chłopak.
– Wydaje mi się, że kłamie.
– Też tak uważam – poruszyłem dłonią, którą ona przykryła drugą.
– Ustalili coś więcej?
– Oboje byli prawie tego samego wzrostu i badania balistyczne nie są jednoznaczne.
– A broń?
– Podobno jej chłoptaś wrzucił pistolet do Wisły na tamie we Włocławku.
– Myślisz, że ujdzie jej to na sucho?
– Podobno, gdy umarła matka nie było jej w mieszkaniu. Kowalski stwierdził, że mogła wtedy mordować Agę.
Kolejna minuta ciszy była niezbędna ze względu na pnący się w górę wykres mojego ciśnienia. Chciałem, żeby była tu ze mną i nie potrzebna była teraz fatyga lekarza.
– Wiedzą, dlaczego?
– Według psychologa, który zaproponował Julii współpracę i dobrą opiekę do czasu narodzin dziecka motywem mogło być mieszkanie. Możliwe, że zabiła Agę, bo było ją stać na wynajem własnego mieszkania lub wyprowadzkę do mnie. Płakała, że przeze mnie i Agę musi zapewnić dziecku dobre warunki do życia.
– Zabiła siostrę dla mieszkania?
Skinąłem tylko głową na potwierdzenie.
– Myślałem, że takie sytuacje zdarzają się tylko w pseudo serialach dla idiotów jak Ukryta prawda czy Trudne sprawy. Nie mam pewności czy nawet niektórzy czasem nie czerpią z takiego chłamu pewnych wzorców.
Po chwili ciszy musiałem zmienić temat.
– Jak dzieciaki?
– W porządku. Grają po godzinie na dzień i ani minuty więcej.
– Słusznie. Może za tydzień wyjdę.
– Skąd takie info?
– Pomęczyłem trochę lekarza. Powiedziałem, że śniła mi się ruda pielęgniarka zombie, która goniła mnie po oddziale.
– Ta wczorajsza?
– Dokładnie ta sama.
I w tym momencie oboje parsknęliśmy śmiechem. Chciałem, żeby na jej twarzy w końcu zaświeciło słońce i się udało.  
– Jak zareagował?
– Był trochę zniesmaczony i powiedział, że pani Aneta nie jest bestią.
– Był zły, że musiał ponownie szyć ranę?
– Wytłumaczyłem mu, że nigdzie nie uciekałem, że chciałem się tylko napić.
– Uwierzył?
– Przekonałem go, że z taką raną na pewno nie wydostałbym się z oddziału niezauważony.  
– Kupił to?
– Chociaż jakbym pokombinował ze schowaniem się do wózka z praniem i dogadałbym się z woźnym to może faktycznie by mnie wywiózł z oddziału.
– Wariat – uśmiechnęła się słodko.
– Ale zakochany wariat, bo zwariowałem na twoim punkcie.
– Tak? A możesz to udowodnić?
Co miałem zrobić? Spiąłem brzuch i wychyliłem się przyciągając jej usta do swoich i całowałem przez kilkanaście sekund aż z braku tchu musiałem przerwać tak piękną chwilę.
– Faktycznie wariat – poprawiła kosmyk włosów, który wyciągnąłem zza jej ucha.
Dobrze, że chociaż na chwilę odłożyliśmy główny temat tej rozmowy. Każda sekunda nie myślenia o tym, co się stało przybliżała mnie jeszcze bardziej do zapomnienia, które było niezbędne szczególnie teraz, gdy zaczynałem nowy rozdział w swoim życiu.  

Telefon leżący pod stolikiem zaczął wibrować.  
– Chyba Kowalski – Ola podała mi telefon.
– Wygląda, że tak.
Odebrałem i włączyłem na głośnomówiący.
– Panie Biały kontaktował się z nami ojciec pani Agnieszki. Chciał uzyskać pana numer.  
– Powiedział, czego ode mnie chce?  
– Nie. Przekazałem, że zapytam czy zgodzi się pan na rozmowę z nim.
– Wolałbym nie.
– Dlaczego? – zapytał policjant.
– Po tym, co zrobiła mi Julia mogę się spodziewać podobnej akcji z jego strony.  
– A może coś w związku z pogrzebem? – zasugerował Kowalski.
– Szanse są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.
– Dobrze. Pańska decyzja.
– Dziękuję za informację.  
Zakończyłem połączenie i odłożyłem telefon.
– Słusznie zrobiłeś – odezwała się Ola głęboko wzdychając.
– Nie znam go i nie wiem, jakim jest człowiekiem. Nie chciałbym, żeby ktoś taki jak Julia czy potencjalnie jej ojciec kręcił się wokół was.
– O nas pewnie nic nie wie.
– Nie mam pewności czy Julia nas nie obserwowała zanim wróciłem do siebie.
– Boję się – posmutniała na twarzy i to znowu przeze mnie.
– Przepraszam. Wciągnąłem was w tak chorą sytuację.
– Nie mogłeś przewidzieć, że się zjawi i cię zaatakuje.
– Ale mogłem was ukryć u siebie i skonfrontować się z nią na klatce schodowej. Na pewno by was nigdy nie zobaczyła.
– Czasu nie cofniesz. A co jeśli…
– Jeśli on się tutaj zjawi?
Skinęła tylko głową a ja nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć. Sam nie miałem pojęcia, co mógłbym zrobić w takim stanie. Jakakolwiek walka nie wchodzi w grę, bo w tym stanie nawet muchy bym nie zabił.
– Nie wiem.  
– Może zwrócę się o jakąś ochronę do policji?
– Na jakiej podstawie mogliby mnie chronić? Nie mają żadnych pobudek, żeby to zrobić.
– Nie wystarczy obawa o swoje życie?
– Wątpię. Wiesz ilu ludzi ma takie obawy? Nie starczyłoby policjantów, żeby zapewnić obstawę jakiemuś chronionemu dilerowi czy kapusiowi a co dopiero mi.
– Przecież płaci się z pensji na służby, nie?
– No jasne, że tak. A lekarza masz na wezwanie? Pogotowie tak, ale jak cię boli głowa czy brzuch to lekarz nie zostawia swojej roboty i nie leci na skrzydłach do ciebie.
– I co teraz?
– Zadzwonię do Kowalskiego i powiem mu o swoich obawach. Może coś wymyśli. Nigdy nie wiadomo, co komu do łba strzeli.
– Teraz zadzwonisz?
– A chcesz?
Skinęła głową potwierdzająco. Sięgnąłem po telefon i wybrałem ostatni numer.

dreamer1897

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i przygodowe, użył 1276 słów i 7312 znaków, zaktualizował 15 sie 2022. Tagi: #dziewczyna #chlopak #rodzina #szpital #rozmowa

Dodaj komentarz