Kolorowych kilka chwil.. Kolorowych kilka dni..

Moje pierwsze opowiadanie.. Jeżeli się spodoba będę kontynuować.. Związku z tym proszę o komentarze..

Nazwiska i imiona występujące tu są zmyślone tak więc jeżeli jest taki ktoś to wyłącznie zbieg okoliczności..

Nie lubisz czytać książek? Pewien jesteś? A czytałeś? Tak bez przymusu? Nie pytam o lektury szkolne, one zazwyczaj są nudne. Pytam o taką zwykłą książkę dla osoby w twoim wieku. Zapewne nie. Tak więc spróbuj a zobaczysz.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad sensem swojego istnienia ? Albo jaki macie cel? Czy on jest wart poświęceni? Albo co by było gdyby...? Jeżeli tak no to cóż nie jesteście sami. Często się nad tym zastanawiam. Może nawet zbyt często. Mam wrażenie, że moi rówieśnicy takich pytań sobie nie zadają. No ale należy przyznać, że wcześniej zbyt często to pytanie nie występowało w mojej głowie. Prosto mówiąc byłam jaka powinnam być bynajmniej mi się tak wydaje beztroska, szalona – choć obecnie nadal jestem "szurnięta".

No ale od początku - ale od środka. Tak więc nazywam się Patrycja Dare mam obecnie 15 lat – rocznikowo, lubię czytać książki co ja pisze? Lubię - ja uwielbiam! Na początku mi się zdawało że jestem jedną z niewielu osób czytających książki w moim wieku. Ale im więcej bibliotek obskakuje tym sobie bardziej uświadamiam w jak bardzo się myliłam. Ale należy podkreślić, że nie zawsze tak było zaczęłam czytać niecały rok temu, i do tej pory przeczytałam chyba więcej książek niż niektórzy przez całe swoje życie. I właśnie przez to, że czytam postanowiłam napisać to coś. No dobra, ale najlepiej pisać od początku.

...od zawsze byłam pulchną dziewczynką, choć czy ja wiem patrząc na te zdjęcia z dzieciństwa? Nie było wcale źle, no cóż ale jak to wszyscy wiedzą jak jest w szkole, w domu, w śród rówieśników zawsze ktoś ci coś napomknie i ta się rodzą "kompleksy". Co prawda ja się nie przejmowałam, ale jak teraz tak myślę to chciałam im na złość zrobić. No cóż jestem jaka jestem. Dobra bo się rozpisałam o mojej budowie ciała a nie o dzieciństwie. Tak więc za czasów podwórkowych istniała taka moja grupka. Składała się z pięciu osób : mnie, Mai – jest rok starsza, Marka – rówieśnik Mai, Piotrka – młodszy o dwa lata od Mai i Marka no i najmniejsza z nas wszystkich Dorotka młodsza od Piotra o rok. Wspólnie spędzaliśmy czas. Wiadomo jak to na wsi. Chociaż nie niektóre osoby nie wiedzą, ale na pewno mają jakieś wyobrażenie. Pamiętam jak zawsze bawiliśmy się w różnego rodzaju domki, sklepy, wyścigi, a nawet i przedstawialiśmy pewne bajki. Mile wspominam te czasy chociaż często dochodziło między nami do sprzeczek to za chwile się już godziliśmy. Tak naprawdę mogła bym się rozpisać na ten temat… Mam jeszcze przed oczyma nasze wygłupy, zabawy sprzeczki. I co trochę mnie dziwi mam w pamięci niektóre zdania… Tego wszystkiego jest mnóstwo... Jeżeli nie pamięć to zdjęcia odnawiają wspomnienia.

Teraz opisze kilka naszych zabaw, mogą być nie chronologiczne, no cóż ale aż tak dobrej pamięci to nie mam. Pamiętam że była taka zabawa jak "laski podpaski". Wiem żal. Tak prawdę powiedziawszy w naszym wieku jeszcze nie znałyśmy znaczenia tych słów do końca.. Ale wiedzieliśmy, że "ładnie" brzmi. Z tego wyrodziły się kolejne zabawy domki, sklepy. Lubiliśmy szaleć na rowerach, ganiać się, ale najbardziej siedzieć pod kasztanem.. To było nasze najbardziej ulubione zajęcie. Kasztan znajdował się niedaleko naszych domów. Najbliżej Piotra, Mai i Dorotki. Tam zawsze był cień miejsce gdzie można było posiedzieć, a w letnie dni schronić się przed skwarem gorących promieni słońca. Kasztan rósł bardzo blisko przy rowie… Wykorzystaliśmy to. Drzewo miało gałąź w sam raz na nasze wysokości i mieściło się nad samym rowem. I zgadnijcie co to było.. Huśtawka.. ale nie taka na której można było usiąść... Lecz takie na ręce co nogi w górę i się huśtasz.. A później na drugi "brzeg rzeczki". Przez długi czas myśleliśmy, że nasze drzewko należy do zarośniętego ogrodu pewnego nie zbyt ładnie wyglądającego pana – mówiąc wprost był pijakiem i po śmierci żony wszystko popadło w ruinę. Ale tak naprawdę ten ogród należał do sąsiada z naprzeciwka. Pewnego dnia ten oto pan nas stamtąd pogonił.. Był i jest nadal sklep na kółkach.. Uwielbialiśmy tego pana. Zawsze kupowaliśmy u niego słodycze.. Albo nasze zabawy w "Teletubisie" albo "Power rangers" OMG. Z każdym dniem przybywało nam zabaw.

kolorowesznurowki

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 881 słów i 4724 znaków.

2 komentarze

 
  • Klaudia63

    fajne opowiadanie pisz 2 czesc

    15 lip 2009

  • eagger

    Całkiem ładne. :)....ale czy nie lepiej gdyby dokonczyc te historię :/?

    27 maj 2009