nieoczekiwana niespodzianka cz. IV

Zapraszam do komentowania. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

Leżeliśmy tak w bezruchu kilka, a może nawet kilkanaście minut. Nie mogłam doprowadzić się do porządku. Co się właśnie stało? Dlaczego tak się stało? Czemu ja? Pytania krążyły wokół mojej głowy jak natrętne muchy nad bagnem. Bezmyślnie wpatrywałam się w sufit, jak ognia unikając spojrzenia Karola.  

Po jakimś czasie, w końcu emocje opadły, uspokoiłam oddech. Było mi zimno, ale nie śmiałam się ruszyć. Bardzo niepewnie zerknęłam na chłopaka. Pochwyciłam jego spojrzenie i zdusiłam chęć odwrócenia głowy. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu przez jakiś czas. Dostrzegłam w jego oczach coś nieodgadnionego, jakby żal, przeogromny smutek, tęsknota... zignorowałam to.  

- Kochasz ją? - spytałam szeptem, czując jak gorzkie łzy napływają do moich oczu. Nie mogłam wszystkiego zrzucić na alkohol, nie byłam znowu tak pijana. Ogień, żar jaki kłębił się w środku od dnia kiedy próbował mnie zgwałcić, nie dawał mi spokoju. Liczne fantazje, masturbacje, marzenia. Tłumaczyłam się jego wyglądem. Jest przecież taki seksowny, przystojny... Ale zorientowałam się, że nie tylko o to chodziło. To było coś znaczenie większego, niewytłumaczalnego...

- Tak. - odpowiedział również szeptem. Coś we mnie pękło, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero później. Wtedy napłynęła fala cudownej ulgi, która okazała się być idealnym ukojeniem dla moich zszarpanych nerwów. Kochał ją. W mig podjęłam decyzję.

- To nie waż się jej o niczym powiedzieć. - chciałam żeby to zabrzmiało szlachetnie. Ale nawet ja wyczułam nutkę egoizmu. Pewności. Nie mogłam dopuścić, by Zuza się dowiedziała. Nigdy by się już do mnie nie odezwała, a może też wyrzekła jako siostry.

Spojrzał na mnie nieco zaskoczony tym postanowieniem. Wiedziałam, że był uczciwym człowiekiem, ale byłam pewna, że mnie zrozumie. Chociaż to wszystko się stało z mojej winy...

Bez słowa wstał i pozbierał swoje rzeczy z podłogi. Podszedł do drzwi i na paluszkach opuścił pokój. Ale zanim to nastąpiło, zauważyłam zgodę w jego oczach. Byłam mu za to dozgonnie wdzięczna.

Po jego wyjściu jeszcze długo leżałam w miękkiej pościeli, przypominając sobie jego dotyk na mojej skórze i żaląc się nad swoim losem. W pewnym momencie zaniosłam się donośnym płaczem. A potem usnęłam.  

Następnego dnia obudziłam się zmęczona jak po niewiarygodnie męczącym wysiłku. Głowa bolała niemiłosiernie, miałam tak sucho w ustach, że po wypiciu połowy butelki wody, ciągle byłam spragniona. Poleciałam do toalety załatwić swoje sprawy fizjologiczne i zerknęłam na zegarek. Było po trzynastej. Późno.  

Zeszłam do kuchni zrobić sobie kanapkę i natknęłam się na panią Małgosię – zaufaną sprzątaczkę, która od czasu do czasu przychodziła zapanować nad bałaganem. Wymieniłam z nią kilka grzecznych zdań i wgryzłam się w przyrządzoną przez nią wcześniej zapiekankę. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do łazienki się nieco ogarnąć i ubrać, a kiedy wyszłam na mojej drodze stanął Karol. Serce podeszło mi do gardła gdy zobaczyłam jego poważną minę. Spodziewałam się najgorszego. Chyba musiał zauważyć mój strach, bo uśmiechnął się delikatnie.  

- Spokojnie. Jeszcze śpi.

Przełknęłam ślinę, przerażona, uczuciem tego niesamowicie silnego strachu. Czy teraz będzie tak zawsze? Przywołałam obraz wspomnienia, jak swobodnie rozmawiałam kiedyś z Karolem, jak wspólnie żartowaliśmy, śmialiśmy się... Teraz wydawało to się niemożliwe. Wyobraziłam sobie ich ślub. Jak wszyscy patrzą na nich ze łzami wzruszenia w oczach, jak sama Zuza ledwo powstrzymuje się od płaczu... A Karol z niepokojem na mnie spogląda, ciągle z tym samym ogniem co zawsze, ale nieco zmienionym... przygaszonym. A ja nie umiem wytrzymać, wybiegam z kościoła, ze ślubu własnej, rodzonej siostry, jak nie mogę się powstrzymać od tego uczucia, przegranej, ukłucia bólu, cierpienia...

Z zamyślenia wyrwał mnie Karol, delikatnie dotykając mojego ramienia. Wzdrygnęłam się. Nawet lekki dotyk powodował u mnie dreszcze. Nieznacznie odsunęłam się od niego, tracąc kontakt fizyczny. Tak lepiej.

- Wszystko w porządku? - spytał z troską.

- Nie – odpowiedziałam krótko. Napotkałam jego spojrzenie, uśmiechnęłam się smutno i poszłam do swojego pokoju. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nikogo już nie było. Dom był w miarę czysty, czasami nawet pani Małgosia, nie jest w stanie zapanować niektórych bałaganów.

Reszta niedzieli upłynęła szybko. Skupiłam się na aktywnym spędzaniu czasu, aby odwrócić uwagę od wydarzeń w nocy. Częściowo się udało, lecz niestety miałam cały wieczór na rozmyślania. Po długim czasie w końcu usnęłam.  

Przez dwa dni w szkole nie działo się nic ciekawego. Oczywiście udawałam, że nic się nie stało, ale Julia znałam mnie zbyt dobrze by się nabrać. Od razu spytała o przyczynę mojego przygnębienia, a ja poruszona czyimś zainteresowaniem, wszystko jej opowiedziałam, nie szczędząc szczegółów. Kiedy skończyłam, ledwo powstrzymywałam się od łez. Bałam się jej reakcji, że nie będzie chciała się ze mną zadawać, ale ona przytuliła mnie mocno. Rozpłakałam się, ale czułam jej wsparcie. Byłam taka wdzięczna...  

W środę, na długiej przerwie, samotnie zmierzałam korytarzem, pod sale biologiczną. Wszystkie moje koleżanki z klasy poszły do nowej piekarni koło szkoły, spróbować nowych wypieków. Julia poszła z nimi, też była głodna.  

Niemal wszyscy moi znajomi, czy też ludzie, których nie znałam spoglądali na mnie ukradkiem z zaciekawieniem. Nie byłam wyśmienitą aktorką, widać było po mnie w jakim jestem stanie. Nadal mi nie przeszło, nie mogłam sobie wybaczyć. Z resztą, kto by mógł.  

Zbliżałam się do sali, kiedy czyjaś dłoń opadła na moje ramię. Domyśliłam się, że to któraś z moich znajomych chciała się spytać co się stało i już miałam się odwrócić, ale pewien głos mnie uprzedził.

- Cześć Oliwia. Co słychać?

Serce załomotało w mojej piersi, przysięgam, że poczułam jak krew odpływa z mojej twarzy. Nie! Niemożliwe! Odwróciłam się powoli.  

- Michał?! - niemal krzyknęłam jego imię w ciężkim szoku. Wybałuszając oczy gapiłam się na niego, niedowierzając w to co widzę. Na twarz wypłynął mu nonszalancki uśmiech. Gnojek.

- Mam dla ciebie coś ciekawego do pokazania. Przyjdź na zaplecze koło biblioteki na tej lekcji lub na przerwie, a się dowiesz.

Zmrużyłam oczy z furią.  

- Chyba śnisz! Myślisz, że po tym co zrobiłeś będę się z tobą bzykać w szkole na zapleczu? Polecić ci dobrego psychiatrę?

Położył drugą rękę na moim ramieniu. Wyrwałam mu się wściekłym szarpnięciem.  

- Ja bym poszedł na twoim miejscu. Wypłynęły by z tego tylko korzyści.

- Ty to byś przeleciał wszystko co się rusza. Która jestem na twojej liście? Dwudziesta?

Uśmiechnął się zniewalająco, tak jak wtedy na imprezie. Tym razem jednak nie dałam się zwieść.  

- Jeśli przyjdziesz załatwimy sprawę w łagodny sposób. Będę czekał.

- Na mnie nie licz, ale może pani bibliotekarka zgodzi się zrobić ci loda. Słyszałam, że ostatnio zerwała z chłopakiem, więc jeśli się pospieszysz, możesz mieć jeszcze szanse.

Zaśmiał się donośnie, pochylił i pocałował w policzek. Nie zareagowałam zbyt gwałtownie, żeby nie robić sceny pośrodku korytarza, ale znacznie odsunęłam się od niego. Gdy oderwał się od mojego policzka, spojrzał na mnie rzeczowo i niezwykle świadomie, po czym odwrócił się i odszedł w przeciwnym kierunku niż mój.  

Na lekcji, w ogóle nie mogłam się skupić. Starałam się słuchać nauczycielki, ale ciągle myślałam o Michale i o tej ciekawej rzeczy. Co to mogło być? Może jego penis? Zaśmiałam się w duchu, ale nie brałam tego na serio. Naprawdę coś miał. I nie mogło to być dobre dla mnie. Raczej nie będę zadowolona kiedy się dowiem. Bałam się.  

Jak zawsze Julka zauważyła, że coś ze mną nie tak.  

- Lee, co się dzieje? - spytała szeptem.

- Pamiętasz jak ci opowiadałam o Michale?

Przytaknęła.

- Chodzi do naszej szkoły. Powiedział, żebym przyszła na zaplecze po tej lekcji, bo ma dla mnie coś ciekawego. Nie wiem co, ale boję się.

Przez chwilę Julka patrzyła na mnie ze ściągniętymi brwiami.  

- Myślisz, że ma to z tobą związek?

Wzruszyłam ramionami.

- Być może.

Nauczycielka spojrzała na nas groźnie spod okularów i obie umilkłyśmy. Na szczęście niedługo potem zadzwonił dzwonek i mogłam wszystko swobodnie opowiedzieć przyjaciółce.  

- I co, pójdziesz? - spytała siadając na ławce przed salą historyczną. Usiadłam koło niej, ale czułam jaka byłam sztywna i zdenerwowana.

- Nie planuję. Ale boję się, że jeśli się nie pojawię, to się to skończyć dla mnie tragicznie.

- Nie idź. Co by się stało gdyby dyrektor znalazł was w trakcie orgazmu?

Zaśmiałam się wyobrażając sobie tę scenę, chociaż wiedziałam, że to nie temat do żartów. Przecież ja nie znałam tego chłopaka. Nie wiedziałam do czego mógł być zdolny. W końcu z mojego powodu przeniósł się do mojej szkoły. To samo w sobie było bardzo niepokojące.  

Dońca drugiej długiej przerwy siedziałam jak na szpilkach. Gdy usłyszałam dzwonek wzdrygnęłam się i machinalnie spojrzałam w stronę biblioteki. Nie dostrzegłam jednak wśród tłumu, twarzy, której szukałam. Ze zrezygnowaniem podniosłam torbę z ziemi i weszłam do sali.  

To była moja ostatnia lekcja. Niestety Julia musiała zaliczyć jedna klasówkę z matematyki, a Zuza kończyła inaczej niż ja, więc musiałam wracać samotnie. Ale nie przeszkadzało mi to. Miałam w takich sytuacjach chwilę dla siebie, mogłam się odprężyć, zrelaksować... Bez wątpienia było mi to bardzo potrzebne.  

Często, gdy pogoda była ładna i słoneczko przyjemnie grzało, wybierałam się na spacer, zamiast żmudnej przejażdżki tramwajem. W końcu i tak były to tylko trzy przystanki do metra. Tak było i tym razem. Uzbrojona w skórzaną kurtkę i słuchawki do uszu, wyszłam ze szkoły, nie zawracając sobie nawet głowy pożegnaniem ze znajomymi.  

Jak zwykle wybrałam drogę przez park. O tej porze roku był niesamowicie zielony, choć gdzieniegdzie widać było pożółkłe liście. Podziwiałam to piękno przyrody, niespiesznym krokiem idąc przed siebie. Na mojej drodze spotkałam kilka młodych kobiet z małymi dziećmi, które wesoło biegały po zielonej trawie. Sporo psów wszelkiego rodzaju z wywieszonym językiem biegało za aportem. A najlepsze było to, że wszyscy wydawali się być tacy szczęśliwi. Wspaniała atmosfera zdawała się pochłaniać wszelkie problemy.

Droga do metra prowadziła też jednak przez jedne jedyne miejsce w tym parku, którego większość ludzi omijała szerokim łukiem. Drzewa rosły tam gęściej, a więc promienie słońca dawały tylko pomarańczowy poblask. Natomiast na samym środku stała niedokończona, dwupiętrowa budowla o zimnych, betonowych ścianach. Stała tam już wystarczająco długo, by zrozumieć, że projekt nigdy nie zostanie skończony. Gimbusy często urywali się z lekcji, zakradali do środka i pili piwo, czy wciągali kokainę. Z zewnątrz było mnóstwo zbędnego graffiti, a w dodatku okropnie śmierdziało moczem i stęchlizną. Kiedyś bezdomni organizowali sobie tam nocleg, ale po akcji z policją, jak dotąd chyba żaden nie odważył się zbliżyć do tego miejsca.  

Ja jednak lubiłam się tędy przechadzać. W sumie miałam pewność, że nikt mnie nie zauważy, że byłam zupełnie sama. Czasami słyszałam śmiechy, czy inne odgłosy dochodzące budowli, ale ignorowałam je. W parku było zbyt dużo świadków, a poza tym, dzieciaki, które się tam spotykały, zazwyczaj były tylko mocne w gębie.  

Nie wiem co mnie podkusiło tamtego dnia, ale podeszłam bliżej opuszczonego bloku. Poczułam jego smród, ale byłam ciekawa. Nigdy tam jeszcze nie byłam. Zbliżałam się, ale stchórzyłam i tylko zajrzałam. Nie było nikogo, ale i tak odwróciłam się gotowa odejść, kiedy ktoś gwałtownie chwycił mnie za rękę. Jednocześnie włożył mi na głowę worek i natychmiast zatkał usta przez materiał, zanim zdążyłam choćby pisnąć. Moje dwie ręce wcisnął pomiędzy swoje przedramię a bok tak mocno, że zdawało mi się, że odciął mi krążenie krwi. I ruszył przed siebie szybkim i stanowczym krokiem, zmuszając mnie do żałosnych podskoków na jednej nodze.  

Po chwili zatrzymał się, ale natychmiast cisnął mnie o ścianę, rujnując plany wyswobodzenia się. Siła uderzenia w chwili zetknięcia moich pleców z betonem, zupełnie pozbawiła moich płuc tlenu. Dlatego napastnik zdążył przyszpilić moje nadgarstki do ściany nad głową. Zrobił to jedną ręką. Chciałam się szarpnąć, ale przykleił się do mnie całym ciałem, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zdjął mi z głowy śmierdzący kałem worek, a ja zaniosłam się głośnym kaszlem. Potem zamrugałam kilkakrotnie, chcąc pozbyć się spod powiek drażniących pyłków. Kiedy już byłam gotowa podniosłam wzrok. Czułam ogromne przerażenie, przez moją głowę przewijały się kolejne obrazy przedstawiające starych oblechów, szukających wrażeń na niewinnych dziewczynach. Albo wielkich, groźnych mężczyzn z licznymi tatuażami na muskularnych ramionach z kominiarką na głowie... Ale to co ujrzałam zupełnie zbiło mnie z tropu. Miałam ochotę się śmiać, ale resztkami sił, jakoś się powstrzymywałam. Co nie zmieniało fakty, że byłam przerażona.  

- Michał? - wykrztusiłam już drugi raz tego dnia. Serce podskoczyło mi do gardła kiedy się uśmiechnął. Ale nie tak jak zwykle. Było w tym pełno szaleństwa. Albo tylko udawał, żeby mnie nastraszyć. Powinnam mu wygarnąć, jaki z niego jest dupek.

- Co ty robisz, do cholery? - spytałam zirytowana, przekonana, że to tylko żarty. Że się wygłupia. Słono potem za to zapłaciłam.

- Karzę cię – wyszeptał rozbawiony, jeżdżąc wargami po mojej szyi. Spróbowałam się wyrwać, ale jego uścisk zdawał się być ze stali – Pamiętasz, jak mówiłem, że mam dla ciebie coś ciekawego? Mogłaś wtedy przyjść sama. Z własnej woli. Nic by się nie stało. A w dodatku tak bym cię rozpalił, że sama byś mnie błagała o seks.

Prychnęłam donośnie, próbując jak najbardziej utrudnić mu dostęp do mojej szyi.  

- W twoich snach.

- Ale ty nie posłuchałaś. Jak na niegrzeczną dziewczynkę przystało. Mam na to niezbity dowód.

Zmarszczyła brwi, nagle zainteresowana.

- O czym ty gadasz?

Uśmiechnął się szeroko, nareszcie odsuwając się ode mnie choć na centymetr.  
  
- No tak. Biedna, nie wiesz o co chodzi. Pozwól więc, że ci zaprezentuję.

Wolną dłonią sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z niej najnowszego iPhona. Chwilę coś na nim klikał i w końcu podsunął mi ekran pod nos. Niepewnie spojrzałam na niego. Na początku widać było tylko niewyraźne obrazy, osoba kamerująca nieco szybciej oddychała, pewnie wchodziła po schodach. W tle słychać było dudniącą muzykę. Rozpoznałam swój dom. Później obraz się ustabilizował. Pokazywał drzwi. Czyjaś ręka nieco bardziej je uchyliła i skierowała aparat do wnętrza pokoju. Widać było łóżko, a na nim...

wciągnęłam szybko powietrze przez zaciśnięte zęby. Momentalnie napięłam wszystkie mięśnie. Pomieszczenie wypełniły moje jęki nagrania i niskie, choć też wyraźnie posapywanie mojego ówczesnego kochanka. Łzy zebrały się w kącikach oczu, ale nie dałam im wypłynąć.  

Michał najwidoczniej uznał, że mi wystarczy, bo schował telefon z powrotem na miejsce. Zerknęłam na niego nienawistnie. Śmiał się. Śmiał się... Śmiał się!

Wierzgnęłam się wściekle, doskonale wiedząc, że niczego nie wskóram. Wydałam z siebie głośny ryk, spróbowałam kopnąć go w krocze... Szybko mnie uspokoił, bardziej dociskając mnie do ściany.  

- Ty gnoju zasrany, nieczuły skurwysynie! - wydarłam się na całe gardło – Co ja ci takiego zrobiłam?! Co?!

Zatkał mi usta wkładając w nie język. Po kilku minutach nieco się uspokoiłam, a wtedy też on oderwał się ode mnie. Nadal nie płakałam.  

- No więc widzisz. Mam dowód.

Zacisnęłam wargi w wąską linię. Nie jestem w stanie opisać mojego gniewu.  

- Jeden przycisk i to niesamowite nagranie będą podziwiać wszyscy w internecie... A zwłaszcza twoja kochana siostrzyczka. Dla niej specjalnie dostarczę to osobiście.

Wiedziałam czego chciał, ale i tak zadałam mu to pytanie.  

- Czego chcesz?

- Ciebie.

- Nie jestem na sprzedaż.

- Powiedz to Zuzi.

Nagle bez zapowiedzi zerwał ze mnie moją bluzkę. Podarł ją. Niestety zanim zdałam sobie sprawę, że mam wolne ręce, one znowu były przybite do zimnej ściany.  

- Musisz obiecać, że będziesz grzeczna – uprzedził gapiąc się na moje cycki. Druga jego ręka powędrowała po nagim brzuchu wywołując gęsią skórkę. Zjechał niżej, aż doszedł do spodni. Powoli rozpiął guzik i zamek błyskawiczny.

- Nie.. - szepnęłam cichutko, czując jak staję się coraz bardziej podniecona. Michał nawet nie zwrócił na to uwagi.

Spodnie zjeżdżały dalej po moich udach. Zatrzymały się przy kolanach. A Michał zaczął przez delikatny materiał majtek pieścić moją myszkę, która stawała się coraz bardziej wilgotna. Jęknęłam.  W końcu jego palce wślizgnęły pod majtki i dotknęły mojej nabrzmiałej łechtaczki. Powstrzymałam się od krzyku. Przejechał po całej długości pochwy, po czym spojrzał na mnie rozbawiony.

- Ty naprawdę jesteś niegrzeczną dziewczynką. - powiedział zaskoczony i bez żadnego ostrzeżenia włożył dwa palce do środka. Zawyłam, nagle ogarnięta falą rozkoszy. Od razu przeszedł do rzeczy i posuwał mnie najszybciej jak potrafił. A ja nie umiałam już dłużej udawać, że mi się nie podoba.

Nagle puścił mnie i nacisnął, zmuszając do klęknięcia. Zrozumiałam czego chce i powstrzymałam się nieco. Nigdy nie byłam za dobra w seksie oralnym. Zauważył mój opór.  

- Albo będziesz współpracować, albo cię do tego zmuszę – ostrzegł, a mnie z jakiegoś powodu cholernie podnieciły te słowa. Natychmiast zabrałam się do pracy. Rozpięłam mu rozporek i wyjęłam z bokserek jego już sztywnego penisa. Gdy go zobaczyłam, moje oczy zapewne zrobiły się okrągłe ze zdumienia. Był normalnej długości, około 17 cm, ale tak gruby, że ledwo mieścił mi się w dłoni.

- Podoba cię się? - spytał mnie dumny z tak potężnego organu, a ja przytaknęłam tylko jak zahipnotyzowana i czym prędzej włożyłam go do ust. Nie poznawałam siebie. Spróbowałam połknąć go całego, ale nie dałam rady. Doszłam do miejsca, gdzie dalej się już nie mieścił i potrzymałam chwilę. Usłyszałam z góry głośny dość pomruk rozkoszy. To też mnie podnieciło. Wypuściłam go z ust. Postanowiłam, że się z nim trochę pobawię, tak jak on wcześniej ze mną.

Języczkiem najpierw polizałam jego różową główkę. Potem nieco się ośmieliłam i lizałam całą jej powierzchnię, a kiedy to mi się znudziło, przejechałam językiem po całej długości jego penisa. Syknął. Z powrotem na górę. Wzięłam główkę pomiędzy wargi i zaczęłam delikatnie ssać. Za czasem wkładałam go coraz głębiej, jednocześnie ssąc mocniej, ale gdy tylko usłyszałam szybszy i głośniejszy oddech, przestałam i wyjęłam go z ust. Nie wytrzymał. Złapał nagle moją głowę i nakierowując na otwartą buzię swoje przyrodzenie, wepchnął mi go do gardła najgłębiej jak się dało. Zakrztusiłam się, ale Michał się tym wcale nie przejął. Wręcz przeciwnie, zaczął mnie dosłownie rżnąć w usta. Myślałam, że się porzygam, kiedy nagle przestał i brutalnym ruchem zmusił mnie do wstania. Gdy to zrobił mocno popchnął mnie na ścianę, ale tym razem tyłem. Zrozumiałam do czego zmierza i ochoczo wypięłam się w jego stronę, a on gwałtownym ruchem zdarł ze mnie moje białe majtki. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała sobie kupić nową bieliznę.  

- Teraz tak cię zerżnę, że następnym razem będziesz się mnie słuchać.

Jęknęłam, gdy usłyszałam jego groźbę, a on jak na zawołanie wbił się we mnie tak głęboko, jak tylko potrafił. Z mojego gardła wydobył się niekontrolowany okrzyk rozkoszy. Nie czekał na nic, , nie upewnił się, czy nie sprawił mi bólu, tylko od razu zaczął ostro rżnąć. Tam mocno, że musiałam się poważnie namęczyć, żeby z każdym jego pchnięciem nie walić głową o ścianę.  

- Ooochhh taaaakk... - wyszeptałam jak w transie i niemal natychmiast na mój pośladek spadł mocny klaps. Zawyłam z bólu i zaskoczenia.

- Nie wolno ci się odzywać – przykazał nie zwalniając.

- Ale ja.. - kolejne uderzenia, tym razem na drugi pośladek

- Michał! - trzeci, najmocniejszy jak na razie spadł pomiędzy. Jęknęłam.

- Masz być cicho – przypomniał. Zrobiłam naburmuszoną minę, której nie zobaczył, ale już się nie odezwałam. Po za tym chwilę później zupełnie zapomniałam o naszej rozmowie. Jego członek wchodził i wychodził ze mnie w rekordowym tempie, doprowadzając mnie do granicy wytrzymałości. Nie powstrzymałam się od krzyku, kiedy jego palce zaczęły szaleńczo drażnić moją łechtaczkę. Zacisnęłam dłonie w pięści, spięłam wszystkie mięśnie, a w dodatku klapsy Michała jeszcze bardziej mnie podniecały, sprawiając mi tyle przyjemności...

Poczułam, że dochodzę. On też już kończył. Słyszałam jego sapanie za moimi plecami. Przyspieszył, jeśli to było jeszcze możliwe i już nie kontrolując zupełnie swoim ciałem, wygięłam się cała, przeżywając jeden z najcudowniejszych orgazmów w moim życiu. Moja cipka pulsowała jak szalona, zaciskając się na penisie Michała raz za razem, co sprawiło, że i on nie wytrzymał. Doszliśmy w tym samym momencie, dając upust emocjom poprzez wspólny, głośny krzyk.  

Po wszystkim opadłam zmęczona na zimną ścianę, która teraz zdawała się ukojeniem. Michał przez chwilę jeszcze był we mnie, aż w końcu uspokoił się nieco, wyjął penisa i zamknął go w spodniach.  

- Ubieraj się – nakazał po chwili. Odwróciłam się i obrzuciłam go kpiącym spojrzeniem.

- Podarłeś moje ubrania – przypomniałam mu, opierając swoje czoło o beton.
- Przyniosłem ci inne. Ubieraj się. Musze cię odwieźć do domu.

Powiedział, a na jego twarzy pojawił się ten samy szalony uśmiech.  


Cdn...

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4169 słów i 22798 znaków.

10 komentarze

 
  • ,

    cd !

    24 lut 2014

  • oliviahot17

    Drogi facecie.
    Jesteś nienormalny!!!

    26 sty 2014

  • facet :)

    czekam na ciebie niegrzeczna :P

    25 sty 2014

  • facet

    konkret :) dobre :) czekam na kolejna :)

    20 sty 2014

  • benzi

    czekamy na cd

    18 sty 2014

  • zniecierpliwiona

    Kiedy następna część?

    3 sty 2014

  • ^^

    Kiedy kontynuacja?

    29 gru 2013

  • lula

    kiedy kolejna czesc?michał coraz bardziej mi sie podoba;d

    22 gru 2013

  • slodka

    ooo pewnie bd ciekawa sytuacja w domu jak ja odwiezie xd

    22 gru 2013

  • nnn

    też chcę takiego partnera!

    22 gru 2013