Sex czat z nieznajomym

Sex czat z nieznajomymOd czasu do czasu tak dla odreagowania bywam na czacie pewnego portalu i pewnego razu dostałam dość dziwne zaproszenie do rozmowy. Może określenie "dziwne” nie jest tu zbyt trafnym, może raczej powinnam powiedzieć, że intrygujące zaproszenie. Nie ważne, jak zwał tak zwał, w każdym razie zaprosiła mnie do rozmowy osoba o nicku "~NieznajomyZnajomy~”. Na tyle mnie zaciekawiła, że przyjęłam to zaproszenie. Przyznam szczerze, że może nie tyle ten nick, ale raczej sama rozmowa zadecydowała o tym, że nasza konwersacja trwała dłuższy okres czasu.  
Początkowo konwersacja toczyła się w obszarze tematów ogólnych, tak zwanych grzecznych bezpiecznych, co jak na rodzaj czatu było już raczej niespotykane. Nic z jakiś tam erotycznych podtekstów, sakramentalnych pytań o moje majtki i czy nie jestem już wilgotna. Facet (w każdym razie tak ta osoba się przedstawiła) był dowcipny, ujmujący, można powiedzieć, że taki dżentelmen w każdym calu. Na tyle się wciągnęłam w rozmowę, że by się nie rozpraszać powyłączałam pozostałe okienka i zablokowałam przyjmowanie nowych zaproszeń. Tak po jakiejś dobrej godzince naszej paplaniny, ni stąd ni zowąd, ze strony ~NZ~, (dla ułatwienia będę go tak nazywała) padło zaskakujące pytanie.  
     - Czy abigail na lolu24 to Ty?
Kompletnie zaskoczona, nie odpowiadałam przez dłuższą chwilę. Zastanawiałam się, co z tym fantem zrobić, potwierdzić czy zaprzeczyć? Przecież w obu wypadkach posługuję się podobnym nickiem, do tego w obu wypadkach użyłam w awatarze tą samą fotkę, więc raczej trudno by było o tak duży zbieg okoliczności. NZ wyczuł chyba moje wahania, bo na ekranie pojawia się kolejny wpis.
   - Pewnie bym się nie odezwał wcale gdyby nie to ostatnie opowiadanie "abigail” na temat swojej fantazji. Już wcześniej korciło mnie by się do Ciebie odezwać, ale szczerze mówiąc to trochę stchórzyłem. Bałem się reakcji z twojej strony, i tego, że pomyślisz sobie o mnie, ot następny napaleniec. W końcu napisałem, bo sam mam równie realną fantazję. Fantazję o byłej dziewczynie. Fantazję, która kiedyś mogła się ziścić, ale okazałem się totalnym dupkiem, idiotą. Spierniczyłem wszystko, i nasze drogi się rozeszły.-  
     Szczerze powiedziawszy facio mnie mocno zaintrygował. Pierwszy, który na tym portalu nie pyta się o moje majtki i stopień wilgotności. Nie chwali się wielkością swojego penisa i tym ile to razy pod rząd doprowadziłby mnie do totalnego orgazmu. Początkowo pomyślałam sobie, ot jeszcze jeden z tych nieudaczników, maminsynków, którzy to tylko potrafią się nad sobą użalać, szukają kogoś, przed kim mogą się wypłakać i kogoś, co się nad nimi ulituję. Z drugiej jednak strony, z przebiegu naszej dotychczasowej rozmowy nie bardzo to jednak wynikało. Pomyślałam sobie, że delikatnie pociągnę go za język. Lawirując i kierując tak rozmową, bym nie wyszła na ciekawską starałam się doprowadzić ~NZ~ do zwierzeń. I tak oto z naszych rozmów powstała mała opowieść o jego fantazji. Przedstawię ją tu raczej w formie monologu wygłaszanego przez ~NZ~. Nasze pogaduchy trwały parę dobrych dni i poruszały różne poboczne wątki, co było raczej mało istotne dla tej opowieści. Nie przytoczę, więc tu całego naszego dialogu, to raczej trudne do odtworzenia i nieźle zagmatwałoby całą tą historię. Jest, więc to moja opowieść o tym, co usłyszałam i zapamiętałam. Starałam się uchwycić wszystko jak najbardziej dokładnie, ale jak znam siebie i życie, pewnie nie zawsze jestem obiektywna, w niektórych sprawach odbiegam trochę od pierwowzoru a może nawet trochę je przerysowałam.
I jeszcze jedno, ta cała nasza czatowa znajomość, choć była dość burzliwa, równie nagle się zakończyła jak zaczęła, po prostu faceta wcięło, zlikwidował konto i znikł. A szkoda, bo już czułam w nim bratnią duszę i wśród tych wszystkich czatowych palantów, napalonych na gołe fotki i opisy narządów płciowych, okazał się być prawdziwą perełką. Mam tylko nikłą nadzieję, że może jeszcze kiedyś spotkam go na jakimś czacie. A że ponoć nadzieja zawsze umiera ostatnia, więc może i ta moja nie jest skazana z góry na porażkę i może kiedyś się spełni.  
                             ***
                        Historia ~NZ~
     - Zawsze byłem niezłym bawidamkiem. No może to zbyt delikatne określenie i bardziej pasowałoby "babiarzem”. Zresztą tak naprawdę to sam nie wiem, czy ja rwałem je, czy raczej to ja byłem rwany przez nie. Czasem taka znajomość trwała jedna noc, a czasem miesiąc, nigdy jednak nie było to nic trwałego, dłuższego. Po prostu lądowaliśmy w łóżku i już. W zasadzie oprócz seksu nic więcej nie było, nic głębszego nas nie łączyło, do czasu. Do czasu, aż nastała ONA. Powiedzmy, że nazwiemy ją "N”. Tak naprawdę to znaliśmy się już od dobrych paru lat. Jedno z mojego rodzeństwa zaprzyjaźniło się z nią w liceum i "N” bywała często u nas w domu. Razem się po prostu uczyli. Ja jakoś nigdy jednak nie zwracałem na smarkulę uwagi, nie interesowała mnie, jako kobieta. Ot po prostu młodsza o przeszło cztery lata małolata. Ba, uważałem nawet wówczas, że myślenie o dziewczątkach w tej kategorii wiekowej, jako o kobietach zakrawałoby według mnie trochę na masochizm. Nie bardzo wiedziałbym, co z taką małolatą zrobić. Te wszystkie ceregiele, podjazdy, umizgiwania, to wszystko było by stratą czasu i energii kiedy wokół pełno napalonych kobiet. Interesowały mnie te kobiety, które wiedziały, czego ja chcę od nich i tego samego chciały ode mnie. Nie raz wystarczyło jedno spojrzenie, jeden gest, uśmiech by wylądować razem w łóżku, a po przebudzeniu nie znać nawet jej imienia. Wszystko to biegło swoim utartym torem do czasu pewnej osiemnastki, osiemnastki organizowanej u nas w domu przez moje rodzeństwo. Właśnie od tej domówki moje dotychczasowe spojrzenie na życie miało się całkowicie odmienić. A może, dlatego że od jakiegoś czasu byłem sam, albo może zauroczyła mnie jej młodość, świeżość i niewinność. Dopiero wtedy zobaczyłem w ~N~ kobietę. Z szarej pospolitej myszki przeistoczyła się w piękny, rozkwitający kwiat. Do dziś mam przed oczyma ten widok. Obraz, który ujrzałem otworzywszy wtedy drzwi. Na progu stała ~N~, drobna, delikatna, o jasnej karnacji, z diablikami w oczach zawadiackim uśmiechem i tymi swoimi uroczymi piegami na nosku. Ubrana prosto i skromnie, ale za razem każdy szczegół garderoby tylko podkreślał jej urodę. Widzę ją jak by to było dziś, w czarnej lekko rozkloszowanej sukienkę na cieniutkich ramiączkach i sięgającą połowy ud. Wcięcie w talii szerokim pasem, znakomicie podkreślało jej jędrny niewielki biuścik przypominający dwa ostro zakończone stożki. Cieniutkie jak sznureczki ramiączka sukienki odsłaniały delikatne ramiona, a powabne piegi na jej prawie białej karnacji dodawały jej tylko seksapilu.  Całości dopełniały czerwone szpileczki i czarne lekko przezroczyste rajstopy lub pończoszki. Do tego te cudowne zadziorne, śmiejące się oczy, z których biła ciekawość życia i świata. Wyglądała przy tym tak niewinnie, jak dziecko nieznające perfidnych gierek i ufne dla całego świata. Zupełne przeciwieństwo dziewczyn, które dotychczas znałem. Stałem tak w drzwiach zauroczony tym zjawiskiem, wpatrując się w nią już dłuższą chwilę, aż w końcu ze śmiechem spytała.
     - Cze, ~NZ~.Co nie wpuścisz mnie?-
Odsunąłem nie powiedziawszy słowa, robiąc jej przejście. A ona patrząc mi w oczy, położywszy dłoń na moim ramieniu lekko uniosła się na palcach i delikatnym muśnięciem pocałowała w policzek. Cholera to ja stary wyjadacz, poczułem się zupełnie jak jakiś małolat na pierwszej randce z pierwszą dziewczyną. Przegadaliśmy i przetańczyliśmy wówczas z sobą cały wieczór, kompletny amok na jej punkcie. I tak właściwie od tej imprezy zostaliśmy parą.
Byliśmy z sobą już ponad rok, a ciągle mieliśmy siebie mało. Chcieliśmy więcej swojej bliskości, rozmów, pocałunków, pieszczot. Lecz poza bardziej odważnymi pieszczotami, dochodzącymi nawet do progu przekroczenia tej granicy nic więcej nie było. Nie była jeszcze gotowa na to coś ostatecznego, a ja spokojnie na nią czekałem, nie ponaglałem, nie naciskałem. Jak tylko wyczuwałem najlżejszy opór z jej strony przerywałem nasze pieszczoty i zaraz się wycofywałem. Pamiętam jak kiedyś w swoich pieszczotach zaszliśmy bardzo daleko. Tak daleko, że prawie już miało się to stać. Na jej figach pojawiła się ciemna mokra plamka a moja dłoń wślizgnąwszy się w jej majteczki, wędrując pomiędzy delikatnym runem docierała już do tego gorącego i pokrytego lekkim meszkiem pulsującego wejścia, to chwyciła ją mocno. Jej ciało gwałtownie się wyprężyło a uda kurczowo zacisnęły. Uciekając wzrokiem gdzieś w bok, odpychając moją dłoń, błagalnie wyszeptała przez zaciśnięte wargi.
     - ~NZ~ nie. Błagam nie. Nie teraz.-
Wówczas obiecałem jej, że poczekam. Że zaczekamy aż będzie już na to gotowa, na tyle gotowa, że sama zapragnie przekroczyć tą granicę. Patrzyła na mnie takimi dużymi smutnymi oczyma pocałowała i tuląc do mnie wyszeptała do ucha.
     - Dzięki! Kocham cię. Zawsze kochałam. Kochałam nawet wtedy, gdy na mnie w ogóle nie zwracałeś uwagi.-
I pomyśleć, że spierniczyłem to wszystko, pogrzebałem tą miłość swoim jednym durnym posunięciem. Teraz "N” nie chce mnie znać. Zerwała wszelkie kontakty, nie odbiera telefonów, nie odpisuje na maile. I jak by tego wszystkiego nie było mało, to straciłem swoich starych przyjaciół. Nasze wzajemne relacje oziębły, stanęli po jej stronie. Najgorsze w tym jest jednak to, że mieli niestety rację.  
Chciałem o tym wszystkim zapomnieć. Zagłuszyć to w sobie, wymazać z pamięci. Ponownie poszedłem w tango. Znów było wino kobiety i szybki seks. Ale nie pomogło, a ja do dziś mam przed oczyma jej przerażoną twarz, wystraszone oczy i słyszę ten jej przeraźliwy krzyk.  
     -~NZ~ Nieee, proszę nie!
W końcu zerwałem z imprezowaniem, podjąłem nową pracę w innym mieście i wpadając w jej wir staram się zagłuszyć w sobie to wszystko. Jednak, co jakiś czas prześladują mnie cholernie realistyczne sny. Sny, w których to ciągle przewija się ~N~, a ostatnio nawet na jawie coraz częściej zaczynam o niej myśleć. O jej pieszczotach, i kruchym jak porcelana, delikatnym niewinnym ciałku. O tym, co jej obiecałem i czego nie dotrzymałem, i o tym, czego już nigdy niedane nam było przeżyć razem. Ten jej pierwszy raz mieliśmy przeżyć dopiero wówczas, gdy będzie już całkowicie na to gotowa. Ciągle powtarzałem sobie, że to musi być coś wyjątkowego, tak wyjątkowego, że to przekroczenie swojego Rubikonu zapamięta na zawsze, że oboje zapamiętamy na zawsze. Wymyślałem sobie wtedy różne scenariusze, że zabiorę "N” gdzieś w jakieś piękne miejsce na kilkudniowy wyjazd, pobyt w SPA, a może weekend w jakimś pięknym pałacyku, w pięknej okolicy. Zabiorę ją tam gdzie poczuje się bezpieczna, rozluźniona i na tyle spragniona, że nie będzie się w stanie już zatrzymać. Ale te wielkie plany legły w gruzach. Pozostały po nich tylko niespełnione marzenia, a tamto wszystko to dziś tylko moje fantazje. Jest jedna taka, najczęściej się powtarzająca i szalenie realistyczna, po której długo jeszcze nie mogę dojść do równowagi:

       Pokój hotelowy, stoję w jego otwartych drzwiach trzymając w jednej ręce kubełek z butelką szampana obsypaną lodem, a w drugiej dwa kieliszki. Patrzę w głąb pokoju, oświetlonego kilkunastoma świeczkami i stojącą przy łóżku na małej komódce lampką z narzuconym czerwonym tiulem. W tym półmroku, z jakąś taką lekko migającą czerwono żółtą poświatą, widzę ~N~. Ubrana tylko w koszulkę nocną, siedzi na skraju wielkiego podwójnego łóżka z nogami podwiniętymi pod siebie. Przed chwilą musieliśmy być pod natryskiem, a może wróciliśmy z hotelowego basenu. Sądzę po tym, że nasze włosy są mokre, ja jestem tylko w hotelowym płaszczu kąpielowym a na podłodze leżą niedbale rzucone, razem z jej szlafrokiem mokre ręczniki. Nogą zamykam za sobą drzwi, stawiam kubełek i kieliszki na stoliku. Nalawszy w nie szampana podaję jej jeden. ~N~ nerwowo usiłuje naciągnąć na kolana króciutką koszulkę nocną. Koszulkę tak kusą, że z ledwością przysłaniała paseczek granatowych prawie przezroczystych majteczek. Poznaję ten komplecik, to jest ten sama bielizna nocna, którą jej kiedyś podarowałem. To miała być koszulka na ten pierwszy raz. Na tą naszą pierwszą prawdziwą noc. ~N~ zakładając ją dzisiaj zadecydowała! Zdecydowała,  to się ma wydarzyć dziś, tu i teraz. Patrząc gdzieś w dół, nerwowo podnosi do ust podany kieliszek, opróżnia go prawie duszkiem  krztusząc się bąbelkami. Chwyta butelkę i nalewa sobie ponownie wypijając duszkiem tak jak poprzednio i widzę, że zamierza naleć sobie znowu. Ale chwytam jej drobne dłonie i podnoszę stawiając na łóżku. Stoi tak teraz przede mną cała drżąca, zdenerwowana, z odrzuconą w tył głową i rękoma zwisającymi w wzdłuż ciała. Delikatnie zsuwam ramiączka koszulki, która pomału opadając odsłania dwa jędrne malutkie stożki zwieńczone nieproporcjonalnie dużymi otoczkami nabrzmiałych sutków. Pomagam koszulce zsunąć się niżej, całując piersi, ssąc sterczące sutki, odsłaniam jej talię, biodra, wgłębienie pępka, by wreszcie ujrzeć to cudowne złączenie ud. Ten trójkącik ukryty pod delikatnymi jak mgła majteczkami. Przez tą przezroczystą, koronkową materię, przebija się zarys jej łona pokrytego mięciutkim delikatnym meszkiem. Delikate, a teraz lekko nabrzmiałe i rozchylone wargi sromowe, cudownie uwypuklające się na cieniutkiej materii. Odciągając zębami koronkowy paseczek, ozdobiony czerwoną kokardką, w końcu pozbawiam ten czarodziejski trójkącik jego ostatniej reduty. I teraz nagi jest już tylko broniony kurczowo zaciśniętymi udami skrzyżowanych lekko nóg. Jego widok budzi we mnie mrowienie w lędźwiach i erekcję członka. Cała drży, słyszę jej szybki urywany oddech, widzę jak zamyka przestraszone oczy, przygryzając do białości dolną wargę. Moje usta znów pieszczą sterczące sutki, ześlizgują się po drżącym podbrzuszu, by w końcu dotrzeć do tego magicznego trójkąta.  Układam ~N~ w pościeli, drażniąc ustami i językiem wewnętrzną stronę ud, przygotowuję sobie drogę by móc zanurzyć się w tą jej atłasową gładkość. I słyszę błagalny szept.
     - ~NZ~ boję się, boję się, że to będzie bolało. Obiecaj, że nie będzie. -
Leżąc obok, dłonią i ustami pieszczę jej całe ciało, uspokajam. Dotychczas cała spięta, sztywna i drżąca, pomału rozluźnia się. Od pieszczot moich ust maleje opór zaciśniętych ud i rozchylając się lekko, pozwalają moim palcom wniknąć między siebie. Kładę jej dłoń na swoim przyrodzeniu. Początkowe delikatne obejmowanie prącia zamienia się w mocniejszy ucisk a rytmiczne ruchy jej dłoni pobudzają mnie prawie do szaleństwa. Szczypię wargami, ssie jej sutki, a kciukiem muskam wilgotniejące, nabrzmiewające i rozchylające się jak płatki kwiatu wargi sromowe. ~N~ konwulsyjnie podrzuca biodrami i gwałtownym ruchem rozrzucając nogi szeroko na boki. Leży teraz obok mnie, szeroko rozwarta, przygryzając do białości swe usta, lekko przestraszona, z nieobecnym wzrokiem wbitym gdzieś w sufit. Jej ręce wyrzucone nad głowę, z zaciśniętymi kurczowo dłońmi, szarpią rogi poduszki. Klęcząc pomiędzy jej nogami, chwytam je w kostkach, i zginając w kolanach podkurczam je tak, że stopy są teraz oparte o pośladki. Jej nogi rozwarte jak skrzydła motyla ukazują teraz w całej okazałości to, pulsujące z pożądania miejsce rozkoszy. Przykryte delikatnym meszkiem, okolone różowymi, nabrzmiałymi lekko rozchylonymi na boki, błyszczącymi od śluzu wargami jakby wołało zapraszając w siebie. Pocieram główka penisa o te rozchylające się płatki, czuję jak się przede mną otwierają. A patrząc na jej twarz, widzę w niej rosnące podniecenie. Wywrócone do góry gałki oczu, rozchylone usta, biel ząbków z drżącym między nimi lekko wysuniętym języczkiem. Zaczyna odpływać. Jej dłonie na moich biodrach przyciągają je do siebie, zupełnie jakby mówiły teraz, zrób to teraz. Ale każda próba wejścia w nią kończy się zawsze tak samo. Mięśnie pochwy zaciskają się gwałtownie, łono ucieka do tyłu, a ręce ~N~ odpychają moje biodra utrzymując je jak najdalej od siebie, W jej oczach widzę strach, a ciało znów sztywnieje. Ta upragniona przystań dla mojego fallusa zamiast rozszerzać się, otwierać gościnnie, i zalewać sokami jak to dotychczas z innymi bywało, to zamyka się przed nim i robi się coraz bardziej sucha. Nic z tego nie wyjdzie. ~N~ nie przekroczy swojego Rubikonu, nie jest jeszcze na ten swój pierwszy raz tak naprawdę gotowa. Leżymy przytuleni obok siebie. ~N~ z głową na moim torsie, przygląda się trzymanemu w swojej malutkiej dłoni, nabrzmiałemu i obolałemu fallusowi. Podnosi się w końcu na łokciu, całując jego granatową główkę jednocześnie muska językiem jej oczko. Patrząc mi przepraszająco w oczy, swoją dłonią doprowadza do tego, że rozładowuję się w końcu na własnym brzuchu. Wytarłszy nasienie ręcznikiem, tuli się do mnie, z jedną nogą przerzuconą przeze mnie, łonem wciśniętym w moje biodro i głową na mojej klatce. Jej oddech staje się przy tym coraz bardziej miarowy, czuję jak spokojna, zasypia.  
Budzi mnie, jej cudowne ciepło na moim udzie, włosy łaskoczące mój policzek i ucisk jej dłoni poruszającej się na moim wzwiedzionym członku. ~N~ podnosząc głowę, patrząc mi w oczy z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem, mówi prawie szepcząc.
     - ~NZ~ dzięki, dzięki za wszystko. Przepraszam, nie dałam rady. Chciałam, bardzo chciałam, ale to było silniejsze.-  
Mówiąc to przerzuca nogę, siada na moich biodrach okrakiem i przyciskając swoje łono do mojego członka, poruszając swymi biodrami zaczyna masować go swoim kroczem. Do dziś mam ciągle przed sobą ten obraz. Siedzącą na mnie okrakiem, odchyloną do tyłu, z rękoma opartymi o swoje łydki, poruszającym podbrzuszem w tył i w przód, trze swoimi pośladkami i kroczem po śliskich od jej soków moich udach i prąciu. Robi się przy tym tak strasznie mokra, że czuję jak wypływający z niej śluz spływa po moich jądrach i udach.
     - ~NZ~ Chcę cię teraz, proszę, zróbmy to. Wejdź we mnie.-
Chwytam ~N~ za biodra podnoszę lekko w górę, patrzy mi w oczy i oboje już wiemy. ~N~ dłonią nakierowuje główkę na wejście i pomału opadając biodrami wchłania w siebie sterczącego fallusa. Widzę jak opadają jej biodra i główka pomału niknie pomiędzy nabrzmiałymi wargami sromu. Czując w sobie opór ~N~ unosi się by ponowić próbę, by przy którymś z kolei podejściu, nagłym mocnym pchnięciem nabić się na sterczące prącie. Członek wdziera się w nią rozpychając to śliskie gorące wnętrze, by tym razem zniknąć w niej aż po nasadę. ~N~ przyjmuje mnie w sobie głęboko i całkowicie, pozostając w bezruchu uwalnia z głośnym jękiem powietrze zatrzymane w płucach.  
Budzę się wtedy, cały zlany potem, z nabrzmiałym członkiem, obolałym podbrzuszem i bolesnym skurczem w udach. Rozbudzony, podniecony do granic wytrzymałości, niemogący dać sobie upustu tego podniecenia.

Po tych słowach ~NZ~ milknie. Nie ma go na czacie już dłuższy czas. Nie loguje się, i nie odpowiada na pozostawione przeze mnie wiadomości. Podczas naszej babskiej kawy opowiadam całą tą historię Magdzie i Anicie. Magda komentuje to krótko i dosadnie.  
     - Co za dupek! Cholerny dupek!-  
~NZ~ nie odezwał się do mnie już nigdy. Mimo że wielokrotnie próbowałam nawiązać z nim ponowny kontakt. Po paru dniach jego konto niknie, wszelki słuch po nim zaginął.

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3659 słów i 20286 znaków.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Magda34

    Interesujący tekst

    10 gru 2023

  • abigail

    @Magda34 dzięki ,

    11 gru 2023

  • AnonimS

    Chyba nie warto komentować autorka nie odpowiada na komentarze....

    23 kwi 2018

  • Rayonvert

    @AnonimS Czytac niestety tez raczej nie warto... :lol2:  

    mimo ze styl jakis jest, to banalne i ponizej przecietnej.

    30 cze 2023

  • abigail

    @AnonimS przykro mi ale nie  bywam tu codziennie,

    11 gru 2023

  • Pepek

    Cześć wszystkim

    2 lip 2017

  • Redi

    Pogadam z fajną dziewczyną.

    21 cze 2017

  • Prunella

    Diabelnie dobrze ubrane w słowa :)

    9 cze 2017

  • kochanek604

    beznadzieja

    26 kwi 2017

  • Rayonvert

    @kochanek604 DOKLADNIE TAK....  :rotfl:

    30 cze 2023

  • elninio1972

    :) no niezłe.

    25 kwi 2017