"Eye Of Lore" Cz. II

- Panie Rosalte… Zgadzam się. Kiedy moglibyśmy zrobić ten pomiar? – Miny pana Rosalte nie dało się ukryć. To zdziwienie na zawsze zostanie wyryte w mojej pamięci.
- Riss... Jesteś pewien? Jesteś w pełni zdecydowany aby to zrobić? – Zadawał pytania tak szybko, jak nie on. Ekscytacja chyba obrała górę nad wyrachowaniem.
- Tak. Zasadniczo, to sam jestem ciekaw wyniku. Oczywiście, nie liczę na żadną poprawę, więc nic mi nie szkodzi. No i skoro to jest prośba od pana, to nie mam zamiaru odmawiać. I tak za dużo pan dla mnie robi. – powiedziałem to co chciałem powiedzieć, nie miałem zamiaru się dziesiątkować na temat jaki to pan Rosalte jest dobry, więc to wystarczyło.
- Niesamowite.. Nie sądziłem że się zgodzisz, choć Eris może być lekko zawiedziona… Ostatecznie jako zachęta chciała dać Ci coś co nazwała "buziakiem”. Możesz mi powiedzieć co to jest? Od służby dowiedziałem się tylko że to kontakt pomiędzy ustami dwójki ludzi, choć to mnie niezbyt zadziwiło. Oboje wiemy jak ona się na Ciebie patrzy. Tak więc? – zamurowało mnie. Coś mu się pomieszało.. to była jedyna myśl która przeszła mi przez głowę.  
- Nie mam pojęcia co pan insynuuje, mówiąc jak się na mnie patrzy? Jedyne co mi przychodzi na myśl to współczucie, a także żal. Mylę się? – odbiegałem od pytania o całusa całkiem nieświadomie, co chyba się nie spodobało panu Rosalte i wystawił karty na stół.
- Żartujesz sobie chyba ze mnie. To, że nie powiedziałeś nic o całusie, oznacza, że albo jesteś głupi, albo totalnie niezainteresowany moją córką, co mnie obraża. Wiesz o tym? Idź już Riss… Muszę chyba zadzwonić do lekarza po jakiś lek na Twoją tempotę. No nic.. Może kiedyś się przekonasz co miałem na myśli. Jutro rano staw się w salonie, zmierzymy Twoją manę, a teraz już idź, i się ciesz, że Eris Cię nie słyszała. Dobranoc.
- Dobranoc, panie Rosalte. – ukłoniłem się i wyszedłem totalnie zmieszany, po drodze wpadając na Eris. Myślałem o tym tak intensywnie, że się oczywiście nie zorientowałem na kogo wpadłem, i za plecami usłyszałem.
- Może byś tak mi pomógł wstać, Riss? – zobaczyłem na ziemi śliczną blondynkę, o niezwykle jasnych włosach. Może nie tak jasnych jak moich, ale nadal budzących podziw. Pozdrowienia dla stylisty, dopiero po minucie zorientowałem się, że tym stylistą był nikt inny niż ja, ponieważ to panienka Eris siedziała na ziemi z wyciągniętą ręką. Po tym jak jej pomogłem wstać, i zacząłem przepraszać.
Nawet nie zauważyłem, że zemdlałem.

Sledzik985

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy, użył 486 słów i 2635 znaków.

1 komentarz

 
  • MerQiuMi

    No no no. Jak na początek opowieść mnie zachęciła. Czekam na następne części! :D

    11 paź 2015